Do czego zmusza libertarianizm?

vast

Well-Known Member
2 745
5 809
A jak niby chcesz mechanistycznie bądź fizycznie zweryfikować czy własność prywatna jest moralnie sluszna? Oo


Neopozytywisci chcieli weryfikować i modelować ekonomię za pomocą fizyki. Jeden kroczek dalej I mamy juz do czynienia z gospodarką centralnie planowaną.
 
OP
OP
C

cojaturobie

Member
91
91
@Annihilation
Ok - żeby rozwiać wszystkie wątpliwości - zacytuję definicję ze słownika: (wolność) «możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą». NAP oczywiście ogranicza wolność, weźmy choćby słynne motto liberałów: "twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej osoby"

Co do kwestii działki - w systemie bez własności nie miałbyś własnego pola, którym mógłbyś samodzielnie zarządzać, także ten tego... bez sensu jest to, co napisałeś

@kr2y510
Jaką klasyczną definicją wolności? Ja uznaję chyba najbardziej klasyczną ze wszystkich możliwych, słownikową wręcz, gdzie wolność to możliwość wyboru. W systemie bez NAP-u człowiek ma teoretycznie większą wolność, tylko że kosztem innych ludzi (patrz post mad.locka). Dokładnie tak samo akap traktuje lewak: rzeczywiście posiadacz jakichś środków produkcji ma większą możliwość decydowania o tych środkach niż w jakiejś komunie, ale dzieje się to kosztem innych ludzi, którzy tracą jakikolwiek wpływ na tę własność. Błędne koło? Ja się pytam - gdzie jest granica, to znaczy dlaczego łamanie NAP-u jest złe, a wyłączanie innych ludzi z możliwości zarządzania własnością jest już akceptowalne? Na jakiej podstawie ją wyznaczasz?

@Mad.lock
No właśnie, co jest bardziej wolnościowe? Pytam całkiem poważnie.

@Gie
W świecie ludzkim prawo dżungli nigdzie nie istnieje, nie wiem czy kiedykolwiek istniało. Jedyne przykłady jakie znam, to jakieś post-apokaliptyczne filmy, np. Mad Max :D Zgadzam się, że świat to ogólnie jedna wielka dżungla, ale człowiek jako zwierze stadne w swoich stadach wypracował takie zasady współżycia, które z dżunglą nie mają wiele wspólnego. Te zasady współżycia sprawiają, że panujące w takich stadach relacje są albo bliższe dżungli (akap), albo jej dalsze (jakieś komuny). W każdym razie gdyby kiedyś ludzie wypracowali takie zasady, które pokrywałyby się z prawem dżungli, czyli właściwie znieśli wszystkie zasady, to interesuje mnie, czy takie stado (wtedy już tylko zbiór jednostek) byłoby suma summarum bardziej wolnościowe od takiego akapu? I choć piszesz, że nie ma sensu uznawać wszystkich systemów za podobnie wolnościowe i upierać się przy libertarianizmie jako jedynym sprawiedliwym, to ja mam jednak wątpliwości. No bo niby dlaczego tak?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
W systemie bez NAP-u człowiek ma teoretycznie większą wolność, tylko że kosztem innych ludzi
Zgadza się.

rzeczywiście posiadacz jakichś środków produkcji ma większą możliwość decydowania o tych środkach niż w jakiejś komunie
Zgadza się.

ale dzieje się to kosztem innych ludzi, którzy tracą jakikolwiek wpływ na tę własność.
Bzdura.
Gdyby ktoś nie mógł mieć tej własności, to by jej nie było. Nikt normalny nie będzie marnował własnej energii, by permanentnie zaspokajać głupszych, słabszych, mniej sprytnych, brzydszych i pojebanych. Oni domagając się praw do cudzej własności stają się pasożytami. Niech spierdalają do buszu albo na drzewo.

gdzie jest granica, to znaczy dlaczego łamanie NAP-u jest złe,
NAP nie jest wymysłem filozoficznym wyssanym z dupy, NAP powstał w wyniku obserwacji. Wszystkie bezpaństwowe społeczności same doszły do NAP-u lub do czegoś bardzo zbliżonego.

...a wyłączanie innych ludzi z możliwości zarządzania własnością jest już akceptowalne?
Bo dla propertarian, czyli takich jak ja, własność jest podstawowym aksjomatem, z którego wynika reszta.
Wpierdolenie się na cudzą własność = złamanie NAP
Dzicy w Amazonii nie uznają własności (dokładniej: częściowo uznają) i dlatego są na takim poziomie rozwoju jakim są.
 

Annihilation

Well-Known Member
170
327
@Annihilation
Ok - żeby rozwiać wszystkie wątpliwości - zacytuję definicję ze słownika: (wolność) «możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą». NAP oczywiście ogranicza wolność, weźmy choćby słynne motto liberałów: "twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej osoby"

Co do kwestii działki - w systemie bez własności nie miałbyś własnego pola, którym mógłbyś samodzielnie zarządzać, także ten tego... bez sensu jest to, co napisałeś

To ja wkleje to z wiki :D
Wolność – brak przymusu, sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji.



Nie jest bez sensu to co napisalem bo w 'systemie' bez wlasnosci moglbym zbierac z pola np pieczarki to co mi sie podoba mimo ze nie bylbym wlascicielem owego pola, wiec odpowiedz mi na pytanie jak tam u czerwonychanarchistow jest z tym.
 

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 391
Potrzeba mi więcej takich rozkmin ("do czego zmusza libertarianizm"), najlepiej nie po naszemu i z czasopism recenzowanych lub monografii. Zróbmy listę takich kwiatków.
 

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
A jak niby chcesz mechanistycznie bądź fizycznie zweryfikować czy własność prywatna jest moralnie sluszna?
No ja niestety nie potrafię na to odpowiedzieć. Pewnie istnieje jakieś wytłumaczenie, ale myślę że duużo trudniej postawić argumentację przeciwną - wiemy doskonale jak komuchy wyobrażają sobie własność (rozdzielając na mienie itp.) a co robią naprawdę...

Bo nawet jeśli postawimy hipotetyczną sytuację "wszystko dla wszystkich" nie wyeliminuje prawa własności - i tak znajdzie się ktoś kto będzie miał więcej od drugiego, z powodu pasożytnictwa. Moim zdaniem niemożliwy jest świat całkowicie bez własności - w końcu Ci ludzie "na górze" słynne 10% posiada całe światowe zasoby. Kradzież przenosi własność na inną osobę w sposób nieuczciwy, a nie całkiem go eliminuje. Jak dla mnie jakakolwiek próba obalenia jest skazana na porażkę.
 
OP
OP
C

cojaturobie

Member
91
91
Bzdura.
Gdyby ktoś nie mógł mieć tej własności, to by jej nie było. Nikt normalny nie będzie marnował własnej energii, by permanentnie zaspokajać głupszych, słabszych, mniej sprytnych, brzydszych i pojebanych. Oni domagając się praw do cudzej własności stają się pasożytami. Niech spierdalają do buszu albo na drzewo.
Tak czy inaczej ograniczanie im dostępu do cudzej własności ogranicza ich wolność. Rozumiem Twój punkt widzenia, a nawet go podzielam, tylko to uzasadnienie ma się nijak do wolności.
Dzicy w Amazonii nie uznają własności (dokładniej: częściowo uznają) i dlatego są na takim poziomie rozwoju jakim są.
Tak jakoś niechętnie podszedłeś do mojego postulatu skupienia się na efektywności a teraz sam go używasz.
Wolność – brak przymusu, sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji.
Ta definicja jest tożsama z tą, którą wklejałem ja, co nie?
Nie jest bez sensu to co napisalem bo w 'systemie' bez wlasnosci moglbym zbierac z pola np pieczarki to co mi sie podoba mimo ze nie bylbym wlascicielem owego pola, wiec odpowiedz mi na pytanie jak tam u czerwonychanarchistow jest z tym.
W systemach bez własności polem - i w ogóle środkami produkcji - zarządzałby ogół i jak rozumiem preferowana byłaby demokracja, ale tu się mogę mylić, bo aż tak to mnie te ich utopie nie interesują :)
 

Annihilation

Well-Known Member
170
327
Tak czy inaczej ograniczanie im dostępu do cudzej własności ogranicza ich wolność. Rozumiem Twój punkt widzenia, a nawet go podzielam, tylko to uzasadnienie ma się nijak do wolności.

Tak jakoś niechętnie podszedłeś do mojego postulatu skupienia się na efektywności a teraz sam go używasz.

Ta definicja jest tożsama z tą, którą wklejałem ja, co nie?

W systemach bez własności polem - i w ogóle środkami produkcji - zarządzałby ogół i jak rozumiem preferowana byłaby demokracja, ale tu się mogę mylić, bo aż tak to mnie te ich utopie nie interesują :)

Rozumiem ze nie jestes expertem w tej dziedzinie tak jak i ja, tylko pytanie zadane przez ciebie brzmialo w ktorym "systemie" byloby wiecej wolnosci. wiec sie pytalem czy moglbym tak zrobic bo sie na anarchoczerwieni nie znam.
A co do Definicji slowa WOLNOSC ja dalej twierdze ze wolnosc oznacza decydowanie o sobie i swojej wlasnosci, moralnosci itd, i to ze nie moge zabrac dla drugiego Czlowieka samochodu w moim odczuciu nie ogranicza w zadnym stopniu mojej Wolnosci :) , ale w tym wielu moze sie ze mna nie zgadzac.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Libertarianizm to po prostu "równy podział wolności". Gdyby wolność jednych nie była ograniczana wolnością drugich, to silniejsi byliby panami, a słabsi niewolnikami. Przymusowe niewolnictwo jest sprzeczne z koncepcją wolności. W libertarianizmie każdy ma taką samą "ilość" wolności. Mówiąc, że illegalizm jest bardziej wolnościowy od libertarianizmu, równie dobrze możesz powiedzieć, że dyktatura jest bardziej wolnościowa od libertarianizmu. Bo w sumie jest ... dla dyktatora. Wolność absolutna to po prostu boskość, ale (na chwilę obecną i pewnie na wieczność) jeszcze nikt nie nauczył się łamać praw fizyki. W sensie "społecznym" (relacji międzyludzkich) wolność to po prostu brak przymusu ze strony ludzi (jedynym "przymusem" jest "przymus braku przymusu"), przynajmniej taka jest normalna definicja wolności. Inna definicja wolności to heglowanie za pomocą którego można sprowadzić do równania władza = wolność. To tyle jeśli chodzi o kwestie semantyczne.

I kradzież jest ograniczaniem cudzej wolności. Jeśli zajebiesz komuś powiedzmy jabłko z drzewa, które zasadził, zabierasz komuś możliwość decydowania co zrobiłby z tym jabłkiem. I nie wiem jak komuchy uzasadniają, że ktoś "miał prawo to jabłko zajebać". Łamanie prawa własności to po prostu odbieranie komuś wolności gospodarczej. Władza to "absorpcja" wolności. A kiedy jeden odbiera drugiemu wolność nie można mówić o systemie w którym wszyscy mają takie same prawa (są wolni w równym stopniu).

I lepiej być nieefektywnym wolnym człowiekiem, niż efektywnym niewolnikiem.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Tak czy inaczej ograniczanie im dostępu do cudzej własności ogranicza ich wolność.
Przecież napisałem, że gdyby ktoś wiedział, że jakieś huje mu to zabiorą, to by tego nie robił. Więc systemowe dopuszczenie możliwości kradzieży owoców cudzej pracy, to niewolnictwo.
Bo czym jest zajęcie cudzych środków produkcji, jak nie zmianą reguł gry w jej trakcie?

Tak jakoś niechętnie podszedłeś do mojego postulatu skupienia się na efektywności a teraz sam go używasz.
Bo efektywność nie jest celem, a jest jednym z tysięcy skutków ubocznych. Dzicy nigdy nie doszli do etapu swobodnego stylu życia czyli burdeli, hazardu, palarni opium, pubów, bazarów, hobby itd... Oni nigdy nie posmakowali tego co dobre.

Właściwy problem jest gdzie indziej. W uproszczeniu... Są dwa rodzaje gatunku ludzkiego, jedni to osiedli rolnicy-producenci, drudzy to dzicy-koczownicy. Dzicy-koczownicy by nie zostać wybitymi przez rolników-producentów jak wilki czy inne szkodniki, muszą stosować terror, szantaż i broń informacyjną jaką jest religia lub ideologia. Ci pierwsi lepiej się czują gdy własność istnieje, ci drudzy nie, bo nienawidzą tych pierwszych za to, że ci wyewoluowali. Ci drudzy podważają własność bezpośrednio lub pośrednio wymyślając inne "własności" jak własność wirtualna, czy ideologię/religię ochrony środowiska.
Podobna sytuacja miała miejsce w Rwandzie gdzie państwo, a właściwie jego aparat należał niemal wyłącznie do plemienia koczowników. Okupowanymi byli rolnicy-producenci. Wystarczył tydzień propagandy przez radio i niewielka pomoc z zewnątrz, reszty dokonały maczety.
 
Ostatnia edycja:

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Dzicy w Amazonii nie uznają własności (dokładniej: częściowo uznają) i dlatego są na takim poziomie rozwoju jakim są.
Dzicy są jacy są przez środowisko w jakim żyją. Produkcja nadwyżek żywności została wynaleziona najprawdopodobniej zaledwie w kilku miejscach Ziemi, bo tam akurat były dzikie gatunki zbóż, które można było zbierać, a następnie zacząć uprawiać i duże zwierzęta dające się hodować, których siłę i produkty można było wykorzystać. Stamtąd to się rozprzestrzeniło tam, gdzie były połączenia lądowe i była zbliżona strefa klimatyczna potrzebna, by zaimportowane gatunki roślin i zwierząt się przyjęły.

Buszmeni są odcięci od świata i dalej żyją tak jak wszyscy przed wynalezieniem produkcji żywności. Buszmeni uznają chyba własność broni czy rurki na siusiaka? To że nie mają nic więcej to wina ich zacofania technologicznego, a nie że nie uznają własności i się nie opłaca nic robić, bo i tak ukradną.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Dzicy są jacy są przez środowisko w jakim żyją. Produkcja nadwyżek żywności została wynaleziona najprawdopodobniej zaledwie w kilku miejscach Ziemi, bo tam akurat były dzikie gatunki zbóż, które można było zbierać,
Badania archeologiczne w Amazonii dowodzą, że w różnych okresach, w tej samej dziczy były cywilizacje, gdzie stosowano bardzo zaawansowane metody uprawy ziemi. Dlaczego padły? Dlaczego dzicy zdziczeli? Nie wiadomo.

Buszmeni uznają chyba własność broni czy rurki na siusiaka?
Ależ pisałem wcześniej:
Dzicy w Amazonii nie uznają własności (dokładniej: częściowo uznają)
 
OP
OP
C

cojaturobie

Member
91
91
Libertarianizm to po prostu "równy podział wolności". Gdyby wolność jednych nie była ograniczana wolnością drugich, to silniejsi byliby panami, a słabsi niewolnikami. Przymusowe niewolnictwo jest sprzeczne z koncepcją wolności.
Z libertariańską koncepcją - oczywiście. Niemniej możliwość posiadania niewolników otwiera bardzo wiele możliwości i taki posiadacz niewolników z pewnością jest bardziej wolny niż mógłby być w systemie bez niewolnictwa.
Mówiąc, że illegalizm jest bardziej wolnościowy od libertarianizmu, równie dobrze możesz powiedzieć, że dyktatura jest bardziej wolnościowa od libertarianizmu. Bo w sumie jest ... dla dyktatora.
No właśnie. Widać, że to, który system jest bardziej wolnościowy, zależy od tego, kim się jest w danym systemie. I tak dyktatura jest najbardziej wolnościowa dla dyktatora, dżungla dla najsilniejszych, akap dla bogatych, itd. To trochę jak z grą o sumie zerowej - w każdym ustroju jeden zyskuje kosztem innego. Tylko że z czasem systemy bardziej efektywne, takie jak różne formy kapitalizmu, prowadzą do zwiększenia możliwości wszystkich uczestników tego systemu. Nie jesteśmy w stanie łamać praw fizyki, ale dzięki rozumowi i ciężkiej pracy jesteśmy w stanie wykorzystać te prawa do poprawy naszego losu. Nie jesteśmy bogami, ale czy nie tak nas widzą te wszystkie prymitywne ludy w Amazonii, które strzelają do naszych metalicznych "ptaków"? Dlatego systemy bardziej wydajne może nie są bardziej wolnościowe od mniej wydajnych, ale z pewnością prowadzą do większej wolności.
W sensie "społecznym" (relacji międzyludzkich) wolność to po prostu brak przymusu ze strony ludzi (jedynym "przymusem" jest "przymus braku przymusu"), przynajmniej taka jest normalna definicja wolności.
Taka wolność w sensie "społecznym" mnie w ogóle nie interesuje. To jakieś sztuczne ograniczenia. Mnie nie interesuje to, co nie pozwala mi czegoś zrobić - jak na to spojrzeć racjonalnie, to kwestia tego, czy zabrania mi czegoś państwo, czy obecny poziom techniki, czy coś jeszcze innego, nie ma żadnego znaczenia, bo skutek jest taki sam. Gdybyś mnie zapytał czy chce przenieść się w czasie do średniowiecznej Islandii albo XIX wiecznego Deadwood to ja bym podziękował i tkwił w dzisiejszym "marazmie", bo mimo że tam ograniczenia ze strony ludzi były mniejsze, to jednak ograniczony byłbym dużo bardziej.
Inna definicja wolności to heglowanie za pomocą którego można sprowadzić do równania władza = wolność.
Zaraz, zaraz - przecież sam przyznałeś, że posiadacz niewolników i dyktator jest wolny. Zgodzisz się chyba ze mną, że człowiek, który nie ma władzy nad swoim życiem nie może być wolny?
Przecież napisałem, że gdyby ktoś wiedział, że jakieś huje mu to zabiorą, to by tego nie robił. Więc systemowe dopuszczenie możliwości kradzieży owoców cudzej pracy, to niewolnictwo.
Zgadza się. Ale to chyba nie przeczy temu, co napisałem?
Właściwy problem jest gdzie indziej. W uproszczeniu... Są dwa rodzaje gatunku ludzkiego, jedni to osiedli rolnicy-producenci, drudzy to dzicy-koczownicy.
Coś w tym jest.

@Mad.lock

Ok, to weźmy takich Irokezów, którzy zajmowali się również rolnictwem i nie mieli własności prywatnej. Zauważ, że używam tutaj formy przeszłej :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Uznają tam gdzie ma to sens i na co pozwala im ich wyewoluowany w tamtych warunkach rozum. Żeby zmienili moralność musieliby zmienić warunki życia i kilka pokoleń w nich się chować. Bo wg mnie zmiana moralności jest skutkiem a nie przyczyną postępu technicznego.

@cojaturobie
O Irokezach, żebym się wypowiedział, to bym musiał się dowiedzieć jakichś konkretów, bo nic o nich na razie nie wiem. Może jakbyś podał jakieś źródła, to by mi ułatwiło.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Zgadza się. Ale to chyba nie przeczy temu, co napisałem?
Rozpatrujesz wyłącznie jednorazową akcję, wybrany mały odcinek czasu. Nie rozpatrujesz tego co było przed i tego co będzie po.

W skrócie. Jak chcesz by świat dążył do takiego stanu jaki jest opisany w noweli "Hymn" Ayn Rand, to popieraj komunizm. Ja nie chcę takiego świata, ani nie chcę obecnego, który cały czas ku temu zmierza.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Z libertariańską koncepcją - oczywiście. Niemniej możliwość posiadania niewolników otwiera bardzo wiele możliwości i taki posiadacz niewolników z pewnością jest bardziej wolny niż mógłby być w systemie bez niewolnictwa.
Przecież o tym pisałem. Pytanie brzmi "system bardziej wolnościowy dla kogo i kosztem kogo?".

To trochę jak z grą o sumie zerowej - w każdym ustroju jeden zyskuje kosztem innego. Tylko że z czasem systemy bardziej efektywne, takie jak różne formy kapitalizmu, prowadzą do zwiększenia możliwości wszystkich uczestników tego systemu. Nie jesteśmy w stanie łamać praw fizyki, ale dzięki rozumowi i ciężkiej pracy jesteśmy w stanie wykorzystać te prawa do poprawy naszego losu. Nie jesteśmy bogami, ale czy nie tak nas widzą te wszystkie prymitywne ludy w Amazonii, które strzelają do naszych metalicznych "ptaków"? Dlatego systemy bardziej wydajne może nie są bardziej wolnościowe od mniej wydajnych, ale z pewnością prowadzą do większej wolności.

Zależy co rozumiesz przez pierwsze zdanie. W akapie nikt nie zyskuje kosztem kogoś. Dochodzi tam do aktów wymiany podczas, których zyskują obie strony. To podczas przymusu ktoś traci. W akapie nikt nie jest faworyzowany w dostawie wolności, każdy ma taką samą jej ilość i od niego zależy co z nią zrobi. W dyktaturze, czy innych systemach opartych na agresji "więcej wolności" mają rządzący, ale dzieje się to kosztem rządzonych. Tak więc nie możesz powiedzieć, że dyktatura/socjalizm itd. jest bardziej wolnościowy od akapu (chyba, że doprecyzujesz "jest bardziej wolnościowy dla"). W akapie wolność jest rozdzielona po równo, tak więc pod tym względem akap jest najbardziej wolnościowy. Wolność absolutna (w sensie społecznym, bo w sensie metafizycznym to boskość) może oznaczać niewolnictwo dla innych, więc nie jest "optimum wolności". Poza tym libertarianizm stara się pogodzić optimum wolności i optimum sprawiedliwości (moralności), to nie jest system, który ma zapewnić wolność absolutną (brak zasad). Zresztą zapewniając wolność absolutną jakiejś grupie odbiera się ją innej.

Taka wolność w sensie "społecznym" mnie w ogóle nie interesuje. To jakieś sztuczne ograniczenia. Mnie nie interesuje to, co nie pozwala mi czegoś zrobić - jak na to spojrzeć racjonalnie, to kwestia tego, czy zabrania mi czegoś państwo, czy obecny poziom techniki, czy coś jeszcze innego, nie ma żadnego znaczenia, bo skutek jest taki sam. Gdybyś mnie zapytał czy chce przenieść się w czasie do średniowiecznej Islandii albo XIX wiecznego Deadwood to ja bym podziękował i tkwił w dzisiejszym "marazmie", bo mimo że tam ograniczenia ze strony ludzi były mniejsze, to jednak ograniczony byłbym dużo bardziej.

Zrozum, że niektórzy ludzi mają wyjebane na efektywność, albo liczy się dla nich różny jej poziom (pustelnicy, księża, zwykli ludzie). Poza tym efektywność nie jest dobrą miarą. Ktoś może "potrzebować" (powiedzmy jakaś baba) setek par butów, a komuś wystarczą dwie (jedne na zimę, drugie na resztę roku). Innymi słowy polecam poczytać austriaków. Ludzie mają subiektywne potrzeby. W sumie jakbym miał mieć posadę w ministerstwie, ale za to podlizywać się skurwielom z wiejskiej, ale za to się "szmacić", albo nic nie zmieniać, ale zachować czyste sumienie (co byłoby mniej efektywne!) to bym wybrał drugie wyjście. Ja rządzących szczerze nienawidzę, gardzę nimi i chcę ich zguby, żadne pieniądze, słupki pkb itd. nie sprawią, żebym ich pokochał. Widzisz każdy ma inny system wartości, w moim efektywność nie leży na pierwszym miejscu. W libertarianizmie na pierwszym miejscu leży moralność. I nie da się zaprzeczyć, że libertarianizm jest systemem najbardziej moralnym.

Zaraz, zaraz - przecież sam przyznałeś, że posiadacz niewolników i dyktator jest wolny. Zgodzisz się chyba ze mną, że człowiek, który nie ma władzy nad swoim życiem nie może być wolny?

Przecież nigdzie nie pisałem, że wolny nie jest, ale ich niewolnicy wolni nie są. Ale nie powoduje to sprzeczności temu co pisałem. Chodziło mi o to, żeby nie definiować światło, przez ciemność, ciepła przez zimno itd., a właściwie nie sprowadzać do wspólnego mianownika. W tym sensie, że mówienie, że wolność to władza to tak jakby powiedzieć, że światło to ciemność, ponieważ przenosząc z jednego ciemnego pokoju do drugiego pochodnię z ciemności robi się światłość. Tak samo odbierając jednym wolność robi się władzę. Żaden człowiek nie jest w pełni wolny (jest śmiertelny, ma zawodne ciało, jego kontrola nad swoim życiem jest znikoma itd.). Pełni wolności nie da się osiągnąć, pozostaje pytanie jaka część wolności należy się ludziom w kontaktach międzyludzkich. Libertarianizm postuluje dać każdemu taką samą ilość. Poza tym wolność to odpowiedzialność, człowiek który nie może się zemścić też nie jest wolny.
 
OP
OP
C

cojaturobie

Member
91
91
@Mad.lock

Co do Irokezów - zdaje mi się, że widziałem kiedyś film o nich, znaczy może o nich, a może to było o kulturze Nazca od tych rysunków. Nie jestem teraz pewien. W każdym razie trochę jest o nich na wiki. Zresztą Irokezi to nie wyjątek, bo mamy przecież też Inków.

Rozpatrujesz wyłącznie jednorazową akcję, wybrany mały odcinek czasu. Nie rozpatrujesz tego co było przed i tego co będzie po
Napisałem, że w dłuższej perspektywie czasu libertarianizm powinien prowadzić do większej wolności. Tym, co przed, się nie zajmuję, bo nie chcę robić zbędnego zamieszania - a i wiedzy na ten temat mam chyba zbyt mało.
W akapie nikt nie zyskuje kosztem kogoś.
Ja bym powiedział, że to się raczej tyczy wolnego rynku. Co prawda bez własności nie ma wolnego rynku, ale samo istnienie własności stwarza również nierówności - w tym również jeżeli chodzi o wolność. Taki bogacz ma na ogół więcej możliwości - może sobie polecieć na drugi koniec świata na drogie wakacje, kupić piękny dom, itd. Tak w ogóle to nie jest tak, że w akapie nikt nie jest faworyzowany, bo ludzie przedsiębiorczy będą w lepszej sytuacji niż ofiary losu. Podobnie jak w dżungli, tylko tam jest podział na silny - słaby.
Zrozum, że niektórzy ludzi mają wyjebane na efektywność, albo liczy się dla nich różny jej poziom (pustelnicy, księża, zwykli ludzie). Poza tym efektywność nie jest dobrą miarą. Ktoś może "potrzebować" (powiedzmy jakaś baba) setek par butów, a komuś wystarczą dwie (jedne na zimę, drugie na resztę roku).
No dobrze. To nie jest tak, że efektywność w życiu człowieka jest najważniejsza, nawet chyba nie powinna być. Lepiej jednak, gdy takie niematerialne nastawienie jest efektem wyboru, a nie koniecznością. W każdym razie system powinien być efektywny, może nie nastawiony tylko na efektywność, ale jest to na pewno rzecz bardzo istotna. Jak napisał Gie:
Co do prawa dżungli, to ja mam problem żeby uznać to za jakikolwiek system. Prawo dżungli jest w pewnym sensie zawsze, po prostu w naszej dżungli przewagę siłową mają jednostki, które uznały sobie, że za morderstwa, kradzież i niewolenie innych należy się kara
To na co chcę zwrócić uwagę, to fakt, że świat to dżungla, w której zasady ustalają ci, którzy są najsilniejsi. Historia pokazuje (choćby Indianie) co się dzieje z tymi zacofanymi i ich systemami.
W tym sensie, że mówienie, że wolność to władza to tak jakby powiedzieć, że światło to ciemność
Różnica polega na tym, że jeżeli Tobie zabraknie światła w pokoju, to masz tam ciemno, ale jeżeli nie będziesz miał władzy nad swoim życiem, to nie jest tak, że będziesz wolny - przeciwnie, będziesz całkowicie zniewolony.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Tym, co przed, się nie zajmuję, bo nie chcę robić zbędnego zamieszania - a i wiedzy na ten temat mam chyba zbyt mało.
Ja pisałem o czymś innym. Jeśli pracownicy mają okraść bogacza z fabryki, to wczesśniej ta fabryka nie spadła z Jupitera. Ktoś ją musiał wcześniej wybudować. Wybudował po to, by na niej zarobić. Gdyby nie miał możliwości zarobku na fabryce, to by jej nie budował i pracownicy nie mieli by czego zabrać.

Tak w ogóle to nie jest tak, że w akapie nikt nie jest faworyzowany, bo ludzie przedsiębiorczy będą w lepszej sytuacji niż ofiary losu.
Biedak będzie miał większą motywację. W czasie gdy bogacz poleci na drugi koniec świata, pić drogie trunki i posuwać młode mięso, biedak będzie zasuwał i pomnażał swe bogactwo. Z czasem któremuś biedakowi się uda i przebije wspomnianego bogacza.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Ja bym powiedział, że to się raczej tyczy wolnego rynku. Co prawda bez własności nie ma wolnego rynku, ale samo istnienie własności stwarza również nierówności - w tym również jeżeli chodzi o wolność. Taki bogacz ma na ogół więcej możliwości - może sobie polecieć na drugi koniec świata na drogie wakacje, kupić piękny dom, itd. Tak w ogóle to nie jest tak, że w akapie nikt nie jest faworyzowany, bo ludzie przedsiębiorczy będą w lepszej sytuacji niż ofiary losu.

Czy jak tego bogacz nie będzie to biedny nagle będzie mógł polecieć na drugi koniec świata na wakacje? Istnienie bogacza nie zmienia jego stanu, ale stwarza dla niego dodatkowe możliwości. To taka sama sytuacja jak z wolnością, (bo własność, można utożsamiać z wolnością), ten kto ma niewolników jest bardziej wolny, niż ten kto ich nie posiada, za to niewolnicy są mniej wolni, niż zwykli ludzie. To, że ktoś nie umie latać, jest niższy, czarny, głupszy itd. to nie winna innych ludzi, tylko "natury".

Różnica polega na tym, że jeżeli Tobie zabraknie światła w pokoju, to masz tam ciemno, ale jeżeli nie będziesz miał władzy nad swoim życiem, to nie jest tak, że będziesz wolny - przeciwnie, będziesz całkowicie zniewolony.

Jest różnica między posiadaniem władzy nad swoim życiem, a posiadaniem władzy nad życiem innych. Nadmiar światła prowadzi do ciemności (metafora). Takie porównanie są cztery pochodnie i cztery pokoje w każdym jeden człowiek, a ty decydujesz jak je rozdzielić. Możesz nie brać żadnej i dać innym/albo ktoś ci je zajebie (ciemność i twoja niewolna), możesz każdemu dać po jednej (wolność dla wszystkich, "półmrok"), no i możesz wziąć wszystkie, ale wtedy innych skazujesz na ciemność (twoja władza, niewola innych).
 
Do góry Bottom