Dajmy libertarianom kawałek ziemi

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

Nene

Koteu
1 094
1 690
Sam wpis to gówno ale komentarze są jeszcze gorsze. Gdzieś mi mignęło, że w akapie "nie ma antykoncepcji" :D #takbedziewakapie - jedno spuszczanie - jedno dziecko, jak w "Sensie Życia wg Monty Pythona"
A ja już miałam nadzieję, że będę siedzieć przy granicy polskiej i sprzedawać pigułki bez recepty... a w piwnicy bym zrobiła salon aborcyjny
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
No dobra, macie polewke z lewaka, ale argument z napływem kryminalistów do takiego skrawka ziemi nie jest wcale z dupy. Jest poważniejszy niż jakiś mityczny scenariusz przejęcia tej ziemi przez sojusz czesko-niemiecki.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
ale jacy kryminaliści? ci co napadają i okradają ludzi? przecie w wolnej strefie bedom wszyscy uzbrojeni i poczęstują każdego ołowiem kto jakoś fikać zacznie...
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
kawador napisał:
Jest poważniejszy niż jakiś mityczny scenariusz przejęcia tej ziemi przez sojusz czesko-niemiecki.

Czy ja wiem czy taki znowu mityczny? Według mnie właśnie bardziej poważny niż ci kryminaliści. Może niekoniecznie sojusz czesko-niemiecki, ale czy nad teren, na którym szerzą się produkcja dragów, prostytucja, hazard, gdzie leje się na własność intelektualną i który jest rajem bezpodatkowym nie nadlecą słynne mordulce? Zwalczać terroryzm i wprowadzać demokrację? :) Albo co bardziej prawdopodobne, agentura "cywilizowanych krajów", która będzie tam robić syf?

Tak tylko pytam.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Napływ pospolitych kryminalistów to raczej nie problem, ale co z wariantem meksykańskiego narkobiznesu (z który akurat państwo koncertowo sobie nie radzi) - napływają znakomicie wyszkoleni i pozbawieni zupełnie skrupułów psychopaci. Trudno się z nimi walczy, bo swoim wyszkoleniem górują praktycznie nad każdym z mieszkańców. Nie ma dla nich znaczenia NAP, ani inne reguły - albo im się podporządkowujesz, albo giniesz. Co więcej, nie mają potomstwa, które można im "odjebać", nie mają niczego, z czym wiążą ich emocjonalne więzi, więc wariant zastraszania nie bardzo wchodzi w grę. Poza fizyczną eksterminacją, co jest bardzo trudne, czy istnieją jakieś sposoby, do których może uciec się wolnościowa społeczność?
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
tosiabunio napisał:
ale co z wariantem meksykańskiego narkobiznesu (z który akurat państwo koncertowo sobie nie radzi) - napływają znakomicie wyszkoleni i pozbawieni zupełnie skrupułów psychopaci.

Od razu skojarzyło mi się z braćmi Salamanca :) .

the-cousins_480x360.jpg
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Narkobiznes to biznes jak każdy inny. Po co właściwie narkobiznesmeni mieliby zajmować się odjebką otoczenia, czy to przypadkiem nie jest alokacja zasobów znacznie odbiegająca od optimum? :) Nie wiem jaka jest sytuacja w Meksyku ale do czasu jak towarzystwo było pozostawione samym sobie to było chyba spokojnie. Dopiero jak państwo zaczęło do spółki z Wielkim Bratem prowadzić "wojnę z narkotykami" to doszło do rzezi.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Nieważne jakie ich motywacje są - może irytuje ich sąsiedztwo libertarian, może w enklawie jest za dużo wolnościowych konserw, co się Hoppego naczytali. Chodzi mi o ich modus operandi raczej - nie są związani prawem państwowym, ani prywatnym, ani zwyczajowym, ani honorowym (mafijnym) ani boskim. Są wewnątrzgatunkowymi drapieżnikami - działają na zasadzie rachunku zysków i strat. W ich kalkulacji zastraszanie i mordowanie jest tanim sposobem na uzyskanie odpowiedniego efektu. Mnie ciekawi, jak wolnościowo można sobie poradzić w tej sytuacji.

BTW, w Meksyku oni mają w dupie prywatne osoby - podporządkowują ich sobie tak samo jak przedstawicieli państwa. To nie są dobroduszni mafiozo, którym jak nie wchodzisz w drogę, to nic nie robią. Ponoć to są doskonale wyszkoleni etatystyczni mordercy, którzy poszli "na swoje". Oczywiście, państwo ich wyprodukowało, może na wolnym rynku nie będą powstawać, ale jak na razie mówimy o enklawie otoczonej państwami.
 

zygfryd

Active Member
241
48
w Meksyku mafie narkotykowe mają kretów w policji i nieudolny system sądownictwa, są pewnie tacy co zajmują się np wymuszeniami, porwaniami i korzystają z tych samych przekupnych glin, sędziów bezpośrednio lub mają plecy w kartelu.

Jak zwalczać ? wynająć coś w rodzaju blackwater
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Mnie ciekawi, jak wolnościowo można sobie poradzić w tej sytuacji.
No cóż, nie wiem. Dlatego jak już wcześniej napisałem nie jestem zwolennikiem zajmowania ziemi niczyjej - coś takiego zawsze skutkuje walką o władzę. Znacznie lepsza jest koncepcja oderwania ze swoim terytorium - wtedy mamy gotowy podział i wprowadzamy sobie między sobą od razu (a nawet wcześniej) reguły. Uważam, że głównym problemem byłyby różne pojedyncze męty ale sprawę z nimi rozwiązałoby się w drodze odjebki. Jak sam zauważyłeś większość ludzi działa w oparciu o rachunek zysków i strat. Zyskać można niewiele panosząc się po akapie, a stracić sporo, łącznie z głową, i to całkiem szybko :) Zakładam, że każdy osadnik byłby uzbrojony i to konkretnie.

Co do zorganizowanych form przestępczości to nie widzę powodów dla których miałyby się one zajmować dręczeniem ludności - to się zwyczajnie nie opłaca bo zyski z tego byłyby nieproporcjonalnie małe w stosunku do tego co można wygenerować na handlu z zewnątrz. Po co mnie zastraszać bym zapłacił tysiaka haraczu i ryzykować, że zrobię użytek ze swojego karabinu maszynowego gdy taką samą kasę można zarobić przerzucając przez granicę woreczek z amfetaminką nie ryzykując niczego?

Jakby na sprawę nie patrzeć to jakieś formy zorganizowania się byłyby konieczne. Jeśli boimy się zorganizowanych, uzbrojonych i pozbawionych skrupułów napastników to najoczywistszą formą obrony jest zorganizować się, uzbroić i porzucić skrupuły samemu :) Ludzie sobie jakoś radzili na dzikim zachodzie. Być może już na starcie trzeba byłoby wyłożyć kasę na ochronę; biznes jak biznes, żeby coś wyjąć to niestety najpierw trzeba włożyć.

Myślę, że sporo może zależeć też od tego jak wyglądałby rozwój gospodarczy - przestępczość się do niego dostosowuje. Po co bawić się w haracze i ogólnie odjebkę jak można np. postawić serwer z pirackim oprogramowaniem i żyć jak u pana Boga za piecem? Jeśli pojawiają się konkretne firmy to stać je na ochronę przed rzezimieszkami i ci wymierają śmiercią naturalną, jak dinozaury. Dlatego tak bardzo istotna jest informacja jak wyglądałaby kwestia handlu z terytoriami sąsiednimi - jeżeli granice miałyby być zamknięte i otoczone drutem kolczastym to nie ma chuja we wsi by się dać na coś takiego nabrać i tam zamieszkać, w więzieniu ludzie dziczeją.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 860
No dobra, macie polewke z lewaka, ale argument z napływem kryminalistów do takiego skrawka ziemi nie jest wcale z dupy. Jest poważniejszy niż jakiś mityczny scenariusz przejęcia tej ziemi przez sojusz czesko-niemiecki.

Ta wypowiedź jest kryptoetatystyczna, bo sugeruje, że policja działa.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
No działa. W Nowym Jorku dla przykładu działa cholernie skutecznie. Dlatego nie chciałbym tam żyć.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Co do zorganizowanych form przestępczości to nie widzę powodów dla których miałyby się one zajmować dręczeniem ludności - to się zwyczajnie nie opłaca bo zyski z tego byłyby nieproporcjonalnie małe w stosunku do tego co można wygenerować na handlu z zewnątrz. Po co mnie zastraszać bym zapłacił tysiaka haraczu i ryzykować, że zrobię użytek ze swojego karabinu maszynowego gdy taką samą kasę można zarobić przerzucając przez granicę woreczek z amfetaminką nie ryzykując niczego?

Ja też nie widzę powodu, ale dlaczego wiec narcotraficantes w Meksyku rozwalają wszystkich? Dziennikarzy? Ludność cywilną? Przecież to niby "bad for business" w akapowych podręcznikach? Dlaczego zachowują się jak totalitarne państwo?

Przykład wieśniaków w kominiarkach jest budujący, ale nie jestem pewien, czy oni nie rozprawiają się jedynie z pospolitymi bandytami. Jakby tam wjechali im kolesie od dragów, to zobaczylibyśmy to komando w kawałkach wyrzucone na pokaz na pobliskiej autostradzie.

Dla mnie jest to ciekawy przykład, bo zastanawiam się, czy jest rynkowy mechanizm, który sprawiłby, że im naprawdę nie opłacałoby się mordować okolicznych mieszkańców.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Rozwalają wszystkich, bo policja i wojsko chce rozwalić ich, co dodatkowo podnosi niebotycznie cenę narkotyków. Dlatego Al Capone, Bugs Moran i inni robili rozwałki w Chicago - z powodu prohibicji. Kiedy prohibicja się skończyła, skończyła się era wielkich mafii. To działanie państwa powoduje budowę potęgi mafijnej z prywatną armią. W akapie po prostu zbyt łatwo będzie kupić albo samemu wyprodukować dragi żeby się opłacało utrzymywanie zbirów, których jedyną pracą jest strzelanie
Weź przykład np. z takiej Christianii w Kopenhadze, gdzie panuje anarchia, wszyscy handlują dragami, a jakiś żadnych gangów nie ma, tylko banda podstarzałych hippisów :)
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Ech, no nie walcie mi to tekstami z akapowych pierwszoklaśnych czytanek - ja jestem poziom, powiedzmy, zaawansowany.

Są kraje, gdzie wojsko i policja chce rozwalać kartele, ale one nie wprowadzają totalnego terroru. W jaki sposób zabijanie dziennikarzy, który krytykują sytuację i działania karteli jest wymuszone przez wojsko i policję? Właśnie dlatego Meksyk jest ciekawym przypadkiem, bo zupełnie nie podpada pod te wesołe historyjki, gdzie to jak nie dilerom nie przeszkadzać, to panuje powszechna szczęśliwość. Jestem przekonany, że zluzowanie wojny z narkotykami w Meksyku poprawi trochę sytuację, ale nie oznacza to, że tamtejsi bosowie przestaną mordować wszystkich, którzy im się nie podporządkują.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
nie podpada pod te wesołe historyjki, gdzie to jak nie dilerom nie przeszkadzać, to panuje powszechna szczęśliwość.

To w Meksyku nie przeszkadzają dilerom? Przecież tam walczą z nimi meksykańska armia, policja i siły wojskowe z USA.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Zbyt mało wiem o sytuacji w Meksyku by cokolwiek wykoncypować ale pierwsze co mi przychodzi na myśl, to fakt, że dragi się produkuje w wielu innych miejscach świata - Afganie, Kolumbii, Złotym Trójkącie itp. itd., a nie słychać tam o jakieś masowej rzezi więc chyba nie jest to zasadą, że tam gdzie są dragi to musi dochodzić do eksterminacji ludności. Widać sprawdza się stara zasada, że wojna zabija w ludziach człowieczeństwo.

Mam pod ręką "Justynę ..." de Sade'a, ciężko powiedzieć czy to akapowa pierwszoklaśna czytanka, chyba nie bo nieco zbyt wiele tu jebania przez dupę więc pewnie drugo- albo nawet trzecio- ;) ale widzę fajny cytat:

"Wszak to nie my dopuszczamy się zbrodni, lecz prawo. Dopóki będzie ono karać śmiercią zarówno kradzież, jak i zabójstwo, dopóty rabunkowi będzie towarzyszyć mord. Skoro za popełnienie obu tych przestępstw grozi szubienica, to dlaczego wzbraniać się przed drugim, jeśli może ono ukryć pierwsze?"
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Zobaczmy :)

Wszak to nie my dopuszczamy się zbrodni, lecz prawo.

Włamuję się komuś do chaty w akapie, kradnę co się da, łapią mnie, prawo mówi, że za włamanie i kradzież jest śmierć (na "Dzikim Zachodzie" wieszali za kradzież bydła/konia etc), zabijają mnie, ale to nie ja dopuściłem się zbrodni, lecz prawo, które mówi, że za włamanie i kradzież jest czapa. Left-logic on?

Dopóki będzie ono karać śmiercią zarówno kradzież, jak i zabójstwo, dopóty rabunkowi będzie towarzyszyć mord.

Dopóki za mord będzie groziła śmierć, dopóty mordercy będą mordować więcej niż jedną ofiarę. Skoro za zamordowanie dziesięciu osób grozi śmierc tak samo jak za zamordowanie jednej, to niby czemu wzbraniać się przed zamordowaniem większej liczby?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Nie kapujesz, John. "Włamuję się komuś do chaty w akapie, kradnę co się da, łapią mnie, prawo mówi, że za włamanie i kradzież jest śmierć" - to nie jest ten przypadek. Teoria de Sadea jest taka, że jeżeli kara za włamanie jest taka sama jak za zabójstwo to logicznym jest, że przy okazji włamania zrobisz też odjebkę by zminimalizować szanse wykrycia sprawcy. Z odjebką czy bez kara dla ciebie i tak jest przecież taka sama, a wraz z odjebką spada ryzyko wpadki.

"Skoro za zamordowanie dziesięciu osób grozi śmierc tak samo jak za zamordowanie jednej, to niby czemu wzbraniać się przed zamordowaniem większej liczby?" - to już jest lepsze. Odjebałem osobę A i za to z automatu należy się odjebka. Jeżeli teraz po drodze spotkałem osobę B to ją też odjebię z powodu tego, że mnie widziała. Zabijając ją nie zwiększam wymiaru grożącej mi kary - to jest odjebkatak czy inaczej, natomiast pozbywam się świadka. Gdyby za 1 odjebkę było 12 lat, a za 2 25 to bym się zastanowił czy pozbyć się świadka.
 
Do góry Bottom