D
Deleted member 427
Guest
Autorem poniższej satyry-paszkwilu jest Galopujący major (z czasów gdy pisał na psychiatryku), lewicowy socjaldemokrata. Oto jak wyobraża on sobie libertariańską enklawę wydzieloną z ziem należących do państwa:
Proponuję moim kolegom libertarianom kawałek ziemi. (...) Lekką ręką gotów byłbym wyjąć kawałek Polski spod jej władania i zostawić je na pastwę libertarianizmu, to jest bez opieki Państwa. Aby wykazać moją dobrą wolę, ten wolny kawałek wykroiłbym gdzieś w pobliżu polko-czesko-niemieckiej granicy, tak żeby ewentualnych libertarian oddalić od pazernej Białorusi. Rzecz jasna w wewnątrz kraju takiej enklawy wydzielić nie chce, raz, że w ten sposób nadal kontrolowałbym dojazd lądowy, tudzież morski, dwa, że utrudniałbym tym ewentualne kontakty handlowe. A to być mogło szykaną. Tak więc, gdzieś na południowo-wschodnich rubieżach, zostawiłbym parę gmin, może nawet cały powiat, gdzie uroczyście władza znienawidzonego Państwa Polskiego by nie sięgała.
Zanim jednak uroczyście przetnę wstęgę i tym paru gminom dam kopa, pozwólcie, że się zabawię w Kasandrę i przepowiem jak, moim zdaniem, będzie wyglądała przyszłość, już na szczęście niepolskiej enklawy.
Tak więc oczyma wyobraźni widzę, iż najpierw odwiedzi je polska młodzież, aby „pozażywać" erotycznej wolności, czyli róbta co chceta, miłość, seks i rock&roll. Potem zawita brygada kibicowskich nabójek, by wreszcie w spokoju robić pomeczowe ustawki. Faszystowskie państwo polskie nie pozwala tym ludziom realizować własnych aspiracji przy użyciu kijów bejsbolowych, noży i tasaków. Tuż za nimi zjawi się gangsterka i założy całkiem legalny (bo to gangsterka stanowić będzie prawo) biznes z amfetaminą, by zaopatrywać cały europejski półwysep. Na koniec zaś, po wymownym milczeniu, strony polskiej, Niemcy w porozumieniu z Czechami obejmą ziemię niczyja swoją wojskową opieką, bo fakt, że gro towaru pochodzi z wolnej enklawy, przestanie budzić ich zachwyt. Oczywiście, gdzieś w tle, przewijać się będą świadkowie Jehowy, czy też właśnie libertarianie malując na murach: nienawidzę ZUS-u itp.
Kolonia karna - czyli dajmy libertarianom kawałek ziemi
Proponuję moim kolegom libertarianom kawałek ziemi. (...) Lekką ręką gotów byłbym wyjąć kawałek Polski spod jej władania i zostawić je na pastwę libertarianizmu, to jest bez opieki Państwa. Aby wykazać moją dobrą wolę, ten wolny kawałek wykroiłbym gdzieś w pobliżu polko-czesko-niemieckiej granicy, tak żeby ewentualnych libertarian oddalić od pazernej Białorusi. Rzecz jasna w wewnątrz kraju takiej enklawy wydzielić nie chce, raz, że w ten sposób nadal kontrolowałbym dojazd lądowy, tudzież morski, dwa, że utrudniałbym tym ewentualne kontakty handlowe. A to być mogło szykaną. Tak więc, gdzieś na południowo-wschodnich rubieżach, zostawiłbym parę gmin, może nawet cały powiat, gdzie uroczyście władza znienawidzonego Państwa Polskiego by nie sięgała.
Zanim jednak uroczyście przetnę wstęgę i tym paru gminom dam kopa, pozwólcie, że się zabawię w Kasandrę i przepowiem jak, moim zdaniem, będzie wyglądała przyszłość, już na szczęście niepolskiej enklawy.
Tak więc oczyma wyobraźni widzę, iż najpierw odwiedzi je polska młodzież, aby „pozażywać" erotycznej wolności, czyli róbta co chceta, miłość, seks i rock&roll. Potem zawita brygada kibicowskich nabójek, by wreszcie w spokoju robić pomeczowe ustawki. Faszystowskie państwo polskie nie pozwala tym ludziom realizować własnych aspiracji przy użyciu kijów bejsbolowych, noży i tasaków. Tuż za nimi zjawi się gangsterka i założy całkiem legalny (bo to gangsterka stanowić będzie prawo) biznes z amfetaminą, by zaopatrywać cały europejski półwysep. Na koniec zaś, po wymownym milczeniu, strony polskiej, Niemcy w porozumieniu z Czechami obejmą ziemię niczyja swoją wojskową opieką, bo fakt, że gro towaru pochodzi z wolnej enklawy, przestanie budzić ich zachwyt. Oczywiście, gdzieś w tle, przewijać się będą świadkowie Jehowy, czy też właśnie libertarianie malując na murach: nienawidzę ZUS-u itp.
Kolonia karna - czyli dajmy libertarianom kawałek ziemi