- Admin
- #21
- 6 985
- 15 158
RE: Posesjonizm - może tak to nazwijmy
O ile się orientuję, nikt z anarchokapitalistów nie postuluje powstanie anarchii, w której nie będzie naruszeń zasad, własności czy wolności innych ludzi. To jest po prostu niemożliwe i postulowanie tego byłoby bez sensu. Fakt ten zupełnie jednak nie oznacza, że nie można sobie stawiać za celu zbudowanie takiego systemu. Anarchia to stan bez rządu, a nie stan bez naruszeń wolności i własności. Tyle że te naruszenia będą "sprywatyzowane", czyli będą dziełem jednostek, a nie państwa i jednostek.
Co to znaczy "dużo łatwiej"? Bo mnie się wydaje, że równie trudno. Bo skoro tak "dużo łatwiej", to czemu nie ma tych minarchii? Poza tym, państwo zawsze rośnie i stan minarchii jest równie trudny do utrzymania jak i anarchia. A może nawet trudniej, bo wszakże państwo już jest, więc pozostanie tylko powolne (lub szybsze) odejście od jego minimalizmu.
Moim zdaniem, tego typu ideowy pragmatyzm nie popłaca. Trzeba być radykałem, bo potem kończy się jak zawsze, jakimś rozmydleniem i dupą.
Rozpylacz napisał:Przez "idealny anarchokapitalizm" rozumiem świat, w którym nie ma żadnych naruszeń libertariańskich zasad. Jakby życie było grą, w której można grać tylko w taki sposób. Zawsze znajdzie sie ktoś, kto będzie chciał coś komuś podpierdolić. Bo skoro dzisiaj nie ma akapu, jako że łamie sie libertariańskie zasady, to im więcej takich naruszeń, tym mniej akapu, nieprawda-ż?
O ile się orientuję, nikt z anarchokapitalistów nie postuluje powstanie anarchii, w której nie będzie naruszeń zasad, własności czy wolności innych ludzi. To jest po prostu niemożliwe i postulowanie tego byłoby bez sensu. Fakt ten zupełnie jednak nie oznacza, że nie można sobie stawiać za celu zbudowanie takiego systemu. Anarchia to stan bez rządu, a nie stan bez naruszeń wolności i własności. Tyle że te naruszenia będą "sprywatyzowane", czyli będą dziełem jednostek, a nie państwa i jednostek.
Rozpylacz napisał:Oprócz tego: dużo łatwiej jest zrobić na jakimś terenie państwo minimalne, które będzie trzymało monopol na posiadanie armii na swoim obszarze, działające niemalże jak akap, tylko, że z powiedzmy jakimś drobnym podatkiem na armie chroniącą teren, policje i sądy, żeby było gdzie sie odnieść, jeśli dwóch kolesi nie może sie porozumieć co do prywatnego sądu (a co innego sobie wyobrażacie?), niż stworzyć społeczeństwo działające względnie według anarchokapitalistycznych zasad.
Co to znaczy "dużo łatwiej"? Bo mnie się wydaje, że równie trudno. Bo skoro tak "dużo łatwiej", to czemu nie ma tych minarchii? Poza tym, państwo zawsze rośnie i stan minarchii jest równie trudny do utrzymania jak i anarchia. A może nawet trudniej, bo wszakże państwo już jest, więc pozostanie tylko powolne (lub szybsze) odejście od jego minimalizmu.
Moim zdaniem, tego typu ideowy pragmatyzm nie popłaca. Trzeba być radykałem, bo potem kończy się jak zawsze, jakimś rozmydleniem i dupą.