simek
Well-Known Member
- 1 367
- 2 122
To ja dorzucę coś z drugiej strony lady. Z drobnymi mamy problem bezustannie. Kilka razy dziennie ktoś od nas musi latać po sąsiednich sklepach, czy nie mają rozmienić, bo ludzie przychodzą od samego rana i za popierduty po 2 czy 5 zł płacą banknotami po 100 czy 200 zł. A mówią, że w Polsce bieda...
No my się wszyscy domyślamy, że kasjerzy nie pytają o drobne z nudów, tylko dlatego, że musieli komuś wydać 174,39 zł i teraz nie mają. Właściciel mógłby ustalić zasady, że nie wydaje reszty, jeśli banknot jest np. 5 czy 10 razy większy niż należność, pod względem prawnym byłby kryty, bo podobno jest tak, że to klient ma dać tyle ile kosztuje towar, a czy sprzedawca ma wydać, to jest jego dobra wola. Poza tym, jeśli ktoś nie dusi każdego grosza kosztów, to drobne mogą być codziennie dostarczane z banku w dowolnych ilościach, w sieciowych fast foodach nie pamiętam, żeby pytali o drobniaki, bo mają ich od zajebania, żeby nie denerwować klienta. Za to zawsze mnie dziwiło, że w Biedronce, gdy jeszcze nie można było płacić kartą, to też mieli straszne braki, a przecież tam obroty wielkie codziennie, wyglądało to tak, jakby 3 razy dziennie zabierali cały utarg z kas, a kasjerki musiały sobie same organizować drobne, kilka razy mnie to zniechęciło do wizyty tam, bo myślałem „a, kurwa, jak znowu mam się niezręcznie czuć gdy kasjerka nie ma jak wydać, to wolę przepłacić w sklepie naprzeciwko”