inho
Well-Known Member
- 1 635
- 4 520
Touché. W pewnych okolicznościach niestety zmiana miejsca pobytu może być jedyną opcją poza konfrontacją fizyczną. Nie twierdzę, że to powinna być norma, tylko że jest to przedostatnia opcja. Ogromną różnicą jest natomiast skala tych argumentów. W zdecentralizowanym systemie ogólnym - zmiana miejsca zamieszkania/pobytu może sprowadzać się do zmiany miasta, albo nawet dzielnicy w ramach tego samego miasta. Nie trzeba zrywać kontaktów rodzinnych, przyjacielskich, zmieniać pracy, języka i ogólnie całej kultury.W takim ubogim libertarianizmie nie ma żadnej różnicy pomiędzy mną a Hoppem. Nie ma żadnego moralnego rozróżnienia pomiędzy tymi postawami. To jest raczej jego słabość. Taki ubogi libertarianizm nie jest w stanie nic tu zaproponować. O przepraszam, Ihno proponuje „przeprowadzkę w bardziej sprzyjającą okolicę” jak komu coś doskwiera. Czyli jest to bardziej elegancka forma znanego argumentu, że jak ci tu się nie podoba, to wypad do Somalii.
Takie działanie nie jest czymś nienaturalnym. Weźmy znowu USA jako przykład. San Francisco jest miastem "dziwaków" - im bardziej odstawali od normy, tym gorzej czuli się w różnych miejscach USA więc naturalnie zaczęli gromadzić się w miejscu, gdzie czuli się dobrze. Generalnie większość miast i większość dzielnic jest w miarę różnorodna, ale są miasta "białe", "czarne", "latynoskie". Działa to też na poziomie dzielnic w różnych miastach - są dzielnice "chińskie", "białe", "czarne", "latynoskie" itp. w granicach jednego miasta jak NYC, LA...
Taką koncentrację można zaobserwować w różnych dziedzinach życia. Weźmy to forum. Libki czują się tu dobrze, a komuniści nie za bardzo - czy to źle? Czy lib promujący prawo własności na forum komunistów będzie czuł się dobrze? Jeśli masz ochotę, zrób eksperyment i w towarzystwie komunistów - internetowym lub realnym - spróbuj ich przekonać do tolerowania libertariańskich wartości. W pewnym momencie kończą się argumenty merytoryczne i zaczynają się argumenty siły. Jeśli nie da się dojść do porozumienia i jest znaczna przewaga przeciwnej grupy, to albo zbierasz baty, albo zmieniasz otoczenie. Nawet jeśli byłaby to niełamiąca NAPU dyskryminacja, to w dłuższym okresie życie w takim otoczeniu nie byłoby przyjemne.
Moja argumentacja sprowadza się do tego, że uważam, że nie jest możliwe, że każdy - obojętnie jakie ma wartości, charakter, przekonania, osobiste dziwactwa - może wybrać sobie dowolne miejsce na ziemi, w dowolnej okolicy, w dowolnym sąsiedztwie i czuć się tam komfortowo, bezpiecznie i w pełni tolerowany, bo w jakiś magiczny sposób cała otaczająca go rzeczywistość się do niego dostosuje.
Ponownie jeśli @alfacentauri uważasz, że można ludzi przeprogramować na idealnie tolerancyjne istoty, gdzie wszyscy tolerują i dyskryminują wedle jednego, właściwego wzorca to powodzenia w ujeżdżaniu jednorogich, latających kucyków.
W przypadku powyższej opinii HHH, łatwo ją - przynajmniej częściowo - podważyć, argumentować przeciw niej i to Hoppe miałby problem z wykazaniem spójności między swoimi postulatami np. dyskryminowania prostytucji a wolnościowymi zasadami.