Czego pragną Polacy - sondaż

Norden

Well-Known Member
723
901
Doktorat o niczym nie świadczy zwłaszcza na uczelniach humanistycznych. Miałem do czynienia z takimi osobami - coś tam czytali, coś tam mówią używając słów, których najczęściej do końca nie rozumieją próbując sprawiać wrażenie intelektualistów. Ze spójnymi, logicznymi wywodami mają problem. Duże prawdopodobieństwo doktorant = inteligentna osoba jest na uczelniach technicznych/ścisłych tych lepszych, ale to też nie jest regułą. Tam też jest duże nastawienie antyrząd, antypaństwo albo ich to nie obchodzi.

Inna sprawa, że ktoś może popierać rząd ze względu na to, że ma dane stanowisko na uczelni dzięki znajomościom w strukturach państwowych.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Duże prawdopodobieństwo doktorant = inteligentna osoba jest na uczelniach technicznych/ścisłych tych lepszych, ale to też nie jest regułą. Tam też jest duże nastawienie antyrząd, antypaństwo albo ich to nie obchodzi.
Niestety, z mojego doswiadczenia wynika ze nie jest to regula. Ostatnio jeden z moich wykładowców na wykładzie zaczął narzekać, że producenci elektroniki a szczególnie telefonów komórkowych nie przywiązują wystarczającej wagi do jakości, testów bo są pchani żądzą zysku. A jako kontrprzykład podał amerykański program wahadłowcòw kosmicznych. Nie wytrzymałem i palnąłem że gdyby jego telefon był wykonywany z taką starannością jak prom kosmiczny to by KOSZTOWAŁ tyle co prom kosmiczny. Taki młody typ, wykształcony doktor inżynier, a taki głupi.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Ostatnio jeden z moich wykładowców na wykładzie zaczął narzekać, że producenci elektroniki a szczególnie telefonów komórkowych nie przywiązują wystarczającej wagi do jakości, testów bo są pchani żądzą zysku. A jako kontrprzykład podał amerykański program wahadłowcòw kosmicznych.
Z telefonami i elektroniką miał rację, tyle że przegiął w drugą stronę, bo w promach znowu idą w koszta z żądzy zwiększenia budżetu, czyli też zysku.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Tak, ale czy można firmy oskarżać o żądzę zysku? Prawda jest taka, że ludzie zachodu są tak zepsuci nowinkami, że wymieniają telefony komórkowe co pół roku, rok, bo się nudzą i potrzebują nowinki szybciej niż nawet telefon się zestarzeje czy zepsuje. Nikt ci przecież nie zabrania kupienia jakiejś Nokii z S40, w której nic ci się nie zawiesi, zamiast najnowszego iphone'a czy androida. A mimo to ludzie biorą niedopracowane, zabugowane cacka, zamiast kolejnych klonów 3310. Po prostu nie ma czasu by to testować, bo wypadniesz z rynku. To wybory ludzi promują bylejakość. Tak samo jest z każdym innym sprzętem, np. z elektronarzędziami. Wolimy kupić chińską wiertarkę za stówę, niż Makitę za 700, chociaż Makita wytrzyma nam całe pokolenie, a chiniol nie wytrzyma jednego remontu.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Uczciwej firmy nie oskarżam, chociaż dziś to nie wiem czy taką znajdę, ale lobbujące i patentujące korporacje.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Tak, ale czy można firmy oskarżać o żądzę zysku?
O parcie na zysk nie, o parcie na zysk ZA WSZELKĄ CENĘ i owszem. A już na pewno w chwili, gdy wielka transnarodowa korpo pokroju Monsanto, ściśle kopuluje z rządem ( o ile nie stoi zdecydowanie ponad). Dziś u Jonesa słyszałem, jakoby Monsanto miała możliwość kompletnego olania wyroków sądu. Moc taką nadał im tow. Obama na mocy czegoś, co nazywają "Monstanto Protection Act".
http://www.infowars.com/obamas-sign...n-act-proves-he-will-betray-progressives-too/
 

military

FNG
1 766
4 727
O parcie na zysk nie, o parcie na zysk ZA WSZELKĄ CENĘ i owszem.

Nie rozumiem tego "za wszelką cenę". Za jaką cenę? Trucia ludzi? Przecież - pomijając takie przypadki jak Monsanto - nikt nie każe ci kupować drogich bubli. Jeśli zmieniasz Windows tylko dlatego, że pojawił się nowy Windows, a potem narzekasz, że kupiłeś gniota i lepiej ci było na starym systemie, to jest to przede wszystkim twoja wina.
 
C

Cngelx

Guest
Nie wytrzymałem i palnąłem że gdyby jego telefon był wykonywany z taką starannością jak prom kosmiczny to by KOSZTOWAŁ tyle co prom kosmiczny. Taki młody typ, wykształcony doktor inżynier, a taki głupi.

Telefony Evolve mają sporą wytrzymałość, są o wiele tańsze od tych produkowanych przez najbardziej znanych producentów, a mimo to mało kto je kupuje - powodem jest zapewne to, że nie ma tam gówien typu klient facebooka, inny powód to np. bardzo słaba reklama urządzeń.

Możesz, więc kupić taki telefon (najtańszy, nowy chyba kosztuje ok. 100 PLN) iść do profesorka, rzucić telefonem parę razy o ścianę, włożyć do wody i zbadać reakcje profesora.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Dzięki za tipa z tymi telefonami - może sobie kupię jako zapasowca. :) A co do wykładowcy, to już nie chodzę do niego na wykłady, bo mnie wkurwił tymi promami i jeszcze kilkoma podobnymi "mądrościami"

Ale żeby trochę wrócić na temat wątku - myślę że ludzie , nie tylko polacy po prostu nie wiedzą, czego chcą. Chcą zabezpieczeń socjalnych, a kiedy je dostają, to są nagle zaskoczeni wysokimi podatkami, kłopotem ze znalezieniem nowej pracy i rozrostem biurokracji. Po prostu szara większość ma kłopoty z myśleniem przyczynowo-skutkowym, a kasta rządząca dodatkowo ich ogłupia.
 
M

MichalD

Guest
Nie wiem , czy zauważyliście, ale obecny ustrój Polski to kolonialny korporacjonizm, gdzie wzorowym modelem Polaka XXI wieku jest pracownik zagranicznej korporacji ,zatrudniony w usługach , z "żelaznokurtynową" wysokością płac i pracą "elastyczną" , czyli 10-12 godzin.

Częśc gospodarki stanowi przemysł, który w celu "poprawy efektywności" oddano zagranicznym korpo, ale z tej "efektywności" wiele nie mamy , bo korpo szczególnie lubują się w "optymalizacji kosztów zatrudnienia", czyli odpalania pracującym tubylcom groszy , od owoców tego , co pokolenia ich dziadków wybudowały i wypracowały przez lata powojennej Polski.

Podobnie jest w handlu - dominują w nim zagraniczne hipermarkety, które też płacą tak mało, ile można najmniej, wyżynając jednocześnie lokalne sklepy, które nie potrafią lub nie mają kapitału na przejście do nowoczesności, jaką są duże hale sprzedażowe.

Wielu zwykłych Polaków mniej lub bardziej to rozumie i popiera stworzenie dobrych warunków podatkowych i inne wspieranie polskich firm ( wolny rynek, ale tylko dla "swoich"). Niemniej jednak nie lubi hipermarketów i zagranicznego kapitału i często pluje na "kapitalizm" i "liberalizm", utożsamiając to słowo z przekrętami prywatyzacyjnymi i wyzyskiem.

Polacy owszem, popierają tworzenie przez Rząd miejsc pracy, ale można rozumieć to jako poparcie dla idei restauracji państwowej polityki przemysłowej , czyli normalnego działania podejmowanego przez każde rozwinięte dzisiaj państwo, w momencie ruiny gospodarczej kraju. Inną sprawą jest to, że proponowane przez nich recepty na prowadzenie tej polityki, są skrajnie etatystyczne (tj. budowanie fabryk przez państwo), ale nie należy wymagać od nich wiedzy ekonomicznej i znajomości tajników np. modelu koreańskiego, bo o tym w szkołach się nie uczy.

Odnośnie podniesienia płacy minimalnej, osobiście byłbym za spuszczeniem ze smyczy Dudy z tym i innymi postulatami , ale tylko pod warunkiem żeby swoimi działaniami mógł "prześladować" wspomniane zagraniczne korpo, a małe firmy były poza zasięgiem proponowanych przez niego rozwiązań prawnych.

Odnośnie przedszkoli , zauważcie że większość osób chodziła do darmowego, państwowego przedszkola, ich rodzice chodzili, a tradycja państwowego monopolu w tej branży liczy długie lata. Państwowość przedszkoli i żłobków stała się czymś oczywistym i tak jak na dobre jedzenie chodzi się do restauracji, tak dzieci wysyła do państwa pod opiekę. ;)

Odnośnie opieki zdrowotnej, jak wyobrażacie sobie możliwości polskiego kapitału prywatnego, w zakresie sfinansowania nowoczesnej opieki zdrowotnej i w jaki sposób opieka ta ma być rentowna , przy ograniczonej sile nabywczej społeczeństwa?

I jak wyobrażacie sobie leczenie emerytów z emeryturami po 900 zł? Zostawienie emerytów samymi sobie, będzie raczej demoralizujące dla społeczeństwa i spowoduje konieczność przeniesienia energii poświęcanej na rozwój gospodarczy, na rzecz opieki nad swoimi emerytami.

Sądzę, że w Polsce najbardziej liberalną wersją osiągalną , byłby model Singapurski, z częsciowym refundowaniem zabiegów przez państwo i pacjentem jako głównym płatnikiem.

Nie ma sensu oczekiwać od przeciętnego Polaka, że będzie optował za wolnością, skoro całe swoje życie czeka, aż "ONI" coś zrobią.
Ci ludzie nie uwierzyliby w wolny rynek nawet wtedy, gdyby ten podszedł do nich i ugryzł w dupę.

Sądzę, że wielu Polakom brakuje wiary w siebie, we własne możliwości. Zmiana tej mentalności, jest podstawą rozwoju gospodarczego. W Korei to zrobiono, ale wykorzystywano do tego m.in. cenzurę mediów i narodową propagandę. Generał Park Chung - Hee powiedział, że szybkiego rozwoju gospodarczego nie osiągnie się bez ograniczania wolności i obawiam się że miał rację.

Generalnie cały rozwój Korei Południowej, jak również Izraela , Japonii i innych nowocześnie rozwiniętych krajów jest wielką orką ideii liberałów i libertarian. ;)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
obecny ustrój Polski to kolonialny korporacjonizm

Obecny ustrój polski to społeczna gospodarka rynkowa. Pasuje idealnie, więc po co wymyślać nowe egzotyczne nazwy? I naprawdę aż 6 miechów potrzebowałeś, żeby wyjść z szafy? Jesteś pachołkiem służb, odwalasz wolontariat czy jakieś bóstwo wyznaczyło ci misję przekonywania libertarian, żeby oddawali dzieci do państwowych przedszkoli?
 
N

nowy.świt

Guest
Nie wiem dla mnie "społeczna gospodarka rynkowa" to zwykły bełkot który nie pasuje do niczego.

Wiem tylko co znaczy, bo socjaliści tak nazywają to co teraz jest - inaczej bym nie wiedział za cholerę co to ma być.

Trudno aby gospodarka była niespołeczna też...


i coś ciekawego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_rynkowa

Gospodarka rynkowa – rodzaj gospodarki, w której decyzje dotyczące zakresu i sposobu produkcji podejmowane są przez podmioty gospodarcze (gospodarstwa domowe, gospodarstwa rolne, przedsiębiorstwa, instytucje finansowe, rząd), kierujące się własnym interesem i postępujące zgodnie z zasadami racjonalności gospodarowania. Podstawą podejmowania tych decyzji są informacje płynące z rynku, m.in. ceny dóbr i usług, ceny czynników wytwórczych, płace, stopy procentowe, stopy zysku, kursy papierów wartościowych, kursy walutowe oraz oczekiwania podmiotów gospodarczych co do kształtowania się wyżej wymienionych w przyszłości.

Teraz to już kompletnie nie wiem co jest grane.
 
M

MichalD

Guest
Nie sądzę, aby twórcy definicji SGR mieli na myśli obecną patologię. ;) Kolonialny wyzysk, połączony z szabrownictwem na poziomie rządowym i samorządowym, dyktaturą mafii i klik oraz socjalem rodem z czasów Gierka, to przykład zaprzeczenia idei inspirowanej modelem niemieckim.

Model SGR mogłby działać, jeśli nasz kraj zostałby ponownie uprzemysłowiony, a za sterami siedzieli mniej nikczemni politycy.
 
N

nowy.świt

Guest
Nie sądzę, aby twórcy definicji SGR mieli na myśli obecną patologię. ;) Kolonialny wyzysk, połączony z szabrownictwem na poziomie rządowym i samorządowym, dyktaturą mafii i klik oraz socjalem rodem z czasów Gierka, to przykład zaprzeczenia idei inspirowanej modelem niemieckim.

Model SGR mogłby działać, jeśli nasz kraj zostałby ponownie uprzemysłowiony, a za sterami siedzieli mniej nikczemni politycy.
"mniej nikczemni" ? to znaczy jak bardzo mniej? - nie jestem człowiekiem kompromisu tak jak ty i mnie "mniej nikczemni" nie satysfakcjonują.

Poza tym ile czasu minie jak ci "mniej nikczemni" zostaną zastąpieni przez bardziej nikczemnych ? 4 lata kadencji sejmowej ? - w której to "mniej nikczemny" rząd nie da grupie lumpów prawa do zasiłku i przegra z kolejnym osobnikiem pokroju palikota, który obiecał gruszki na wierzbie ?

Jak ma być rząd to nie może się upadlać przed motłochem i być zależny od jego zachcianek - tylko dyktatura więc się może sprawdzić - inaczej to będzie już tylko tymczasowy kompromis i szybka powtórka z przeszłości.

A może to niektórych bawić ale Korwin Mikke ma upragnione cechy dyktatora z perspektywy zwolennika wolnego rynku - nienawidzi socjalistów i w dupie ma czy go motłoch lubi czy nie.
 

military

FNG
1 766
4 727
Odnośnie przedszkoli , zauważcie że większość osób chodziła do darmowego, państwowego przedszkola, ich rodzice chodzili, a tradycja państwowego monopolu w tej branży liczy długie lata. Państwowość przedszkoli i żłobków stała się czymś oczywistym

Tradycja niewolnictwa była znacznie dłuższa, a posiadanie niewolników też było czymś oczywistym - już w starożytnym Rzymie.

No i rozpierdala ta mantra "wszystko byłoby cacy, gdyby nie przebrzydli politycy". Człowieku, kolego, towarzyszu: politycy to LUDZIE, których interesują przede wszystkim własne korzyści (tak jak i ciebie, bo gdyby było inaczej, żyłbyś w beczce, a każdego zdobytego grosza oddawałbyś potrzebującym). Nawet kościół palnął, że "nie jest fundacją charytatywną". Jeśli czekasz na polityków-altruistów, to się kurwa nie doczekasz - od 20 lat są takie same chuje i nic tego nie zmieni, a przed nimi prawie przez pół wieku były jeszcze większe chuje (czy raczej: takie same, ale z większymi możliwościami). Jeśli chcesz ciągnąć ten system w nadziei, że wreszcie lud wybierze porządnych ludzi, to... po prostu brak mi słów. Jesteś naiwny.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Nie rozumiem tego "za wszelką cenę"
Czyli bez względu na negatywne konsekwencje, przy braku odpowiedzialności za własne działania i odgórnym uwalaniu konkurencji. Może niepotrzebnie pod problematykę jakości produktu, o jakiej mowa powyżej, podciągnąłem temat odpowiedzialności w trans-narodowej korpo. Odpowiedzialności, której nie ma i nie będzie, bo to nie np. Cambridge Audio - mała, ale wielka sercem, manufakturka.
W niedalekiej przyszłości, wspomagane łapą państwa działania tych drabów, spowodują, że rolnicy czy farmerzy stracą prawo do własności plonów na ichnich terenach, bo wszędzie rozpleni się objęta patentem roślinność modyfikowana.

Przecież - pomijając takie przypadki jak Monsanto - nikt nie każe ci kupować drogich bubli
.
No jasne, że nikt mi nie karze, ale np. ściśle kontrolowany (wbrew pozorom) rynek produktów spożywczych, spolaryzował się do tego stopnia, że dobry gatunkowo żółty ser kosztuje właśnie bardzo dużo, a ogólnie dostępną gumowatą plastelinę o smaku sera, możesz nabyć na kilogramy w każdym sklepie. Coś, co kiedyś było normą (prawdziwe mleko, śmietana, śmietanka, twaróg itp.), stało się obecnie delikatesem, za który musisz płacić wysoką cenę - tylko dlatego, że to naturalny produkt. Czemu mleko kwaśniejące bez problemu, stało się teraz wysmakowanym, drogim i rzadkim towarem?
Czy naprawdę ludzie dokonali takich wyborów?
Czy klient ma obecnie realny wpływ na jakość? Jak ma dokonywać swobodnego wyboru, kiedy rynek najeżono normami, ustawami, a nad wszystkim góruje popierdolona piramida żywieniowa, będąca parodią zapotrzebowania człowieka na składniki odżywcze. To, że ktoś waży 200 kg, nie znaczy, że jest dobrze odżywiony.
Korwinowi wydaje się, że mamy nadwyżki żywności. Nie ma racji. Mamy nadwyżki, ale syfu żarciopodobnego. Sam cymes wędruje na stoły tych, którzy są na szczycie... piramidy. Ci ludzie to globaliści - kreatorzy kryzysu i zarządzający kryzysem. Banda czerwonych, wzbogaconych na wojnach i interwencjonizmie pluskiew, których wieloletnie wysiłki, by stworzyć centralny monolit z aparatem ścisłej kontroli, wchodzą właśnie w fazę finalną.

Sugerujesz, że buble są drogie? A może jest na odwrót? Może towar przyzwoitej jakości osiąga pułap cenowy niedostępny dla siły nabywczej przeciętnego człowieka? Zobacz Amerykanów. Ponad połowa z nich, to (edit: zmieniłem, bo wbrew pozorom, nie całkiem to ich wina) ludzie otyli z syndromem metabolicznym. W ich ciałach buzują chemikalia, psychotropy, konserwanty, sztuczne barwniki, syntetyczne dodatki objętościowe, sterydy, gluten i antybiotyki z mięsa itd. Ta sama sytuacja i u nas nabywa tempa już lawinowego.

Jaki masz wybór w pierwszym lepszym sklepie? Jest to tylko i wyłącznie wybór między dostępnym gównem, które państwo za pomocą ustaw dopuściło do spożycia i obrotu. Polski klient nie wie, co to wolny rynek. Nie wie, że może się targować, grymasić, albo wytknąć tłustej sklepowej pamiętającej PRL, że krzywi ryło na samą wieść, że wobec klienta ma się krzątać jak pszczoła wokół ula itd.

A z drugiej strony, pozwoliliśmy się tak bardzo rozhulać państwu, że możemy się spodziewać już tylko i wyłącznie dwóch sił kontrolujących wspólnie nasze życie od A do Z. Będą to masywne, globalne korporacje i rząd.


Jeśli zmieniasz Windows tylko dlatego, że pojawił się nowy Windows, a potem narzekasz, że kupiłeś gniota i lepiej ci było na starym systemie, to jest to przede wszystkim twoja wina.
To nie mój sposób myślenia, ale i tak skazany jestem na Windows. Termin "nowość" na mnie nie działa. Weźmy gitary. Wiele osób wybierze modele Fendera lub Gibsona z lat 70-tych, bo mają lepsze drewno, lepsze brzmienie itd. Obecnie te firmy produkują albo masówkę, albo na zamówienie, głównie dla ludzi majętnych lub znanych muzyków. Weźmy też ogólnie dostępne meble: nawet płyta paździerzowa jest gorszej jakości (bardziej krucha, mniej gęsta), a drewno sosnowe na meble puszcza żywicę (jako mebel) i jest tak miękkie, ze dupą możesz kanty zaokrąglić. W latach 80-tych sytuacja nie do pomyślenia, mimo katastrofy gospodarczej. Podobno IKEA wycina jak w jakiejś histerii drewno w Skandynawii. Jakie? Ponoć najlepsze gatunkowo. Pytanie: gdzie można znaleźć produkty z tej wycinki? Wciąż je leżakują?

ps: A co dopiero AGD i elektronika? :confused:
 

military

FNG
1 766
4 727
przy braku odpowiedzialności za własne działania

W akapie jak sam nie bierzesz odpowiedzialności za swoje działania, to niezadowoleni klienci cię nią obarczą.:)

Coś, co kiedyś było normą (prawdziwe mleko, śmietana, śmietanka, twaróg itp.)

Kiedy to było normą i jaka była dostępność takich towarów? Bo ja pamiętam, że rodzice narzekali, że "masło już nie takie", praktycznie od początku lat 90., natomiast wcześniej narzekali, że w ogóle nie ma masła.:)

Sam cymes wędruje na stoły tych, którzy są na szczycie... piramidy.

Nie no, nie róbmy sobie jaj - mam w okolicy sklepy ze znakomitą żywnością, oczywiście droższą, no ale trudno żeby była tańsza niż mielone trociny. Jest w mieście facet, który ma własne mini-imperium mięsne - tzn. małą sieć sklepów, znaną z rewelacyjnego mięsa. Jest droższy, ale jeśli chcesz, możesz mu np. podrzucić własne mięso i ci uwędzi. Korzystają z jego usług praktycznie wszyscy, którzy wiedzą o jego istnieniu. Ich zamożność nie ma nic do rzeczy.

Może towar przyzwoitej jakości osiąga pułap cenowy niedostępny dla siły nabywczej przeciętnego człowieka?

Wiesz, wszystko zależy od rodzaju towaru i tego, co rozumiesz przez dobrą jakość. Dobry komputer kupisz za 1500 zł, tyle że dla niektórych maniaków nowinek to będzie złom (dla mnie nie). Poza tym przez "drogie buble" mam na myśli produkty markowe, rzucane do sklepów po to, żeby zaspokoić popyt na nowości - np. nowe Windowsy czy ajfony, które praktycznie niczym nie różnią się od poprzednich modeli. Ludzie kupują je dla tylko dla marki.


i tak skazany jestem na Windows

Wiem, że rynek systemów operacyjnych to oligopol, ale głównie dlatego, że więcej najwyraźniej nie trzeba. Masz windows, masz maki, masz linuksy rozmaite. Przy czym samych windowsów masz od zarąbania i możesz pozostać przy tych dobrych. To samo wyszukiwarki: masz różne, ale czy potrzebna ci inna niż Google? Jest jedna, ale jest zwyczajnie dobra - i spoko, nikt nie narzeka, a jak ktoś chce, to może spróbować szczęścia z alternatywnym rozwiązaniem.

Szczerze mówiąc, nie jestem pewny, co miałeś na myśli przez ostatnią część wypowiedzi.:)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Z żarciem w Polsce to ja mam taką teorię, że producenci obniżają jego jakość nie tylko dlatego, że nie mają konkurencji i mogą, ale też właśnie paradoksalnie z powodu istnienia konkurencji, po prostu, żeby nie podwyższać ceny. Bo niestety, biedny Polak jest już tak upodlony, że w sklepie wzrok ma wlepiony głównie w etykiety z cenami. Jednak powód pierwotny to rząd i podwyżki podatków. Każda podwyżka podatków odbija się pogorszeniem jakości żarcia co ukrywa częściowo efekty tych podwyżek i niestety pozornie odsuwa winę od rządu . Alternatywą byłaby podwyżka cen.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Kiedy to było normą i jaka była dostępność takich towarów?
Może w czasie, gdy nie stosowano UHT np.? Przez lata 80-te piłem mleko, z którego można było bez problemu uzyskać kapitalny ser, maślankę lub jego kwaśną wersję. Masło, jak już było, nie zawierało dodatków zwiększających smarowność, więc mimo, że zachowało naturalną twardość, to jego smak przewyższał dzisiejsze. Smarowna za to była margaryna, ale nikt o zdrowych zmysłach jej nie jadał, bo utwardzony tłuszcz roślinny działa wybitnie rakotwórczo. Do masła, o ile pamiętam, nie dodawano ani ceresu ani olejów.

Dostępność towarów, to zupełnie inna sprawa, bo w okresie oficjalnych rządów czerwonej hołoty, na półkach stał głównie osławiony ocet, a w masarniach wisiały puste haki. Paradoksalnie jednak, brak rozmaitych "polepszaczy" i "przyspieszaczy" powodował np., że do parówek, zamiast soi czy białkowego hydrolizatu, ładowano mięso z krowich wymion lub zmieloną tkankę łączną, a słonina była gruba jak PWN-owska encyklopedia.
Bo ja pamiętam, że rodzice narzekali, że "masło już nie takie", praktycznie od początku lat 90., natomiast wcześniej narzekali, że w ogóle nie ma masła.:)
Wiadomo, że rynek był pusty jak kiesa bankruta, ale mam na myśli te nieliczne okresy, kiedy można było coś kupić.
Czytałem kiedyś, jak to Kukuczka przygotowując się do wypraw, musiał wracać do mieszkania pod osłoną nocy, z wózkiem objuczonym doskonałym żarciem, którego Polak nie widywał nigdzie poza Pewexami i okresami, kiedy "sporo rzucili do sklepu" :) Było fatalnie, temu nie sposób zaprzeczać. Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że teraz dla odmiany mamy rynek przeładowany badziewiem. Tysiące różnych wersji tego samego mlekopodobnego wyrobu ciekłego zastąpiło butelkę mleka krowiego, które weszło - nie wiedzieć czemu - na wyższy level cenowy. To powinno zobrazować, o co generalnie mi biega. To samo z wieloma innymi towarami.
(BTW, właśnie walę w klawiaturę od Pana Kluski. Z sentymentu i z tego oto powodu, że droga klawiatura Logitecha padła mi po dwóch latach)
Jest w mieście facet, który ma własne mini-imperium mięsne - tzn. małą sieć sklepów, znaną z rewelacyjnego mięsa. Jest droższy, ale jeśli chcesz, możesz mu np. podrzucić własne mięso i ci uwędzi. Korzystają z jego usług praktycznie wszyscy, którzy wiedzą o jego istnieniu. Ich zamożność nie ma nic do rzeczy.
To tylko korzystać.
Regularnie odwiedzam co najmniej 5 sklepów i z roku na rok wieprzowina coraz gorsza, a wołowina jest tylko na rosół, bo nikt nie kupuje drogiej. Skurwiele sprzedają mięso krów mlecznych, które nie nadaje się do jedzenia, chyba, że ma się szczęki hieny. Normalna wołowina? Wyższy level. Czemu? Przecież mi nie chodzi o wołowinę z Kobe, do kufy nędzy!
Wiesz, wszystko zależy od rodzaju towaru i tego, co rozumiesz przez dobrą jakość.
Zgoda, w każdej działce znajdziesz perełkę. A dobra jakość z grubsza mi się kojarzy z tym, że jak coś kupię, będzie mi służyć długie lata - jak stara pralka, lodówka, sprzęt audio/video.
BTW: Używam od prawie 15 lat odkurzacza Zelmer Cobra 2000W. Silnik pracuje jak marzenie, zero jakichkolwiek oznak zużycia, tylko kabel sieciowy do wymiany. Pokażcie mi taki drugi, kupiony kilka lat temu za podobną cenę i tak działający. Psuja się te rzeczy, bo mają się psuć, byś kupił ponownie. Skończyła się era ucznia-mistrza, teraz rządzi korpo-gnojówa, czyli kolektywizm ubrany w fatałaszki przedsiębiorczości.
Dobry komputer kupisz za 1500 zł, tyle że dla niektórych maniaków nowinek to będzie złom (dla mnie nie).
To prawda. Ja np. nie wierzę w laptopy. Za cenę dobrego lapa, mógłbym nabyć przynajmniej dwa bardzo dobre stacjonarne. Nie posiadam także smartfona, bo dla mnie telefon ma pozostać telefonem. Kilka razy mnie kusiło, ale przemyślałem i dałem sobie siana. Dopóki na rynku będzie można mieć telefon mobilny, nie tknę smartfona.
Poza tym przez "drogie buble" mam na myśli produkty markowe, rzucane do sklepów po to, żeby zaspokoić popyt na nowości - np. nowe Windowsy czy ajfony, które praktycznie niczym nie różnią się od poprzednich modeli. Ludzie kupują je dla tylko dla marki.
Problem w tym chyba, że popyt jest w dużej mierze KREOWANY przy udziale technik manipulacyjnych, a nie jest reakcją na zachowania wolnego rynku. Wmawia się ludziom, że coś koniecznie jest im potrzebne, że muszą to mieć. Popyt różnymi drogami, jak widać, chadza.
Pogoń za nowościami o jakich piszesz, często wynika z psychomanipulacji. Być może z tego powodu, młody człowiek, zamiast coś przyoszczędzić, zainwestować, ułożyć sobie życie i się uniezależnić finansowo, czyha na nowy tech-bajer i kupuje go. Ale w wieku 30 lat wciąż pozostaje na utrzymaniu starych.

Trudno wyrazić się jednoznacznie w powyższych kwestiach.
 
Do góry Bottom