Co trzeci Polak chce iść na wybory

Rotor

Member
41
17

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
ostatnio frekwencja wynosiła niecałe 50%, nie wiem czy 36% jest realne, ale nadzieję zawsze można mieć.
 

WoKu

Anarchoautystyk
Członek Załogi
244
663
Powiedzmy, że w najbliższych wyborach parlamentarnych frekwencja wynosi 36%, a PO otrzymuje 40% głosów i zawiązuje rząd. W takim wypadku 14.4% wszystkich polaków (uprawnionych do głosowania) decyduje o tym, kto będzie rządził całymi 100%. To jest w tym burdelu najbardziej pojebane.
 

Sniezny

Urodzony Buntownik
139
5
Wybory generalnie zawsze były błędnym sposobem wyboru władzy i racji i dlatego powinny być zniesione. Nie ma znaczenia czy pójdzie 1%, 10 czy 100 - szara masa i tak zagłosuje na gęby które według niej są ładne, popularne, znane, sympatyczne, na które kolezanka głosowała
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Czemu mniejsza frekwencja ma być czymś dobrym dla nas? Na mój rozum jeśli głosować pójdzie mało osób, to raczej wśród nich będą ci, którym zależy na utrzymaniu obecnego systemu - oni mają po co głosować, a rzesze tych, których wszystko w państwie wkurza zostaną w domu bo ich głos i tak nie ma znaczenia. Ja w ogóle jestem bardzo ciekawy jakie byłyby wyniki, gdyby za brak głosu była kara pieniężna.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
zbyt niska frekwencja = nieważne wybory = niemożność wprowadzania nowych ustaw = spowolnienie wzrostu zamordyzmu
również:
niska frekwencja = brak legitymizmu władzy ( nam to i tak wisi, ale lemingom może to otworzyć oczy )

Najlepsze rozwiązanie - patrz post Kawadora
 
D

Deleted member 427

Guest
"Tyrana nie musimy zwalczać ani zabić. Unicestwi się sam, byleby tylko kraj nie chciał mu dłużej służyć. Postanówcie więcej mu nie służyć, a będziecie wolni. Nie proszę was, byście go przegnali lub przeciw niemu wystąpili, ale tylko abyście go już nie podtrzymywali. A wówczas zobaczycie, jak ów kolos, którego pozbawiono fundamentu, zacznie tracić równowagę, a wreszcie runie."

-- Étienne de La Boétie (jako pierwszy w historii rozszerzył definicję tyranii z jednej osoby na całe państwo)
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
@father Tucker - w wyborach parlamentarnych/samorządowych nie ma chyba limitu frekwencji unieważniającego wynik wyborów? W referendach takowe mamy tylko. Zbyt niska frekwencja = mniej osób decyduje o wszystkich i jest to jedyna konsekwencja, a o braku legitymizacji władzy możecie zapomnieć, rządzący i media uznałyby, że ludziom się żyje dobrze, więc mają w dupie politykę, to nie głosują.

Ja wiem, że najlepsze byłoby odjebanie wraz z potomstwem, ale z mniej drastycznych rozwiązań to według mnie lepiej pójść na wybory i zagłosować na mniejszych zamordystów niż lekceważyć wybory i twierdzić, że w ten sposób przyczyniamy się do śmierci państwa. Lepiej iść na wybory, a nie płacić zusu, abonamentu, mandatów, itp.
 

Gość niedzielny

Well-Known Member
968
2 125
Ja wiem, że najlepsze byłoby odjebanie wraz z potomstwem, ale z mniej drastycznych rozwiązań to według mnie lepiej pójść na wybory i zagłosować na mniejszych zamordystów niż lekceważyć wybory i twierdzić, że w ten sposób przyczyniamy się do śmierci państwa.

To może od razu powiedz mi, na kogo powinienem głosować, bo normalnie rzucałbym monetą. Co to w ogóle za rozumowanie? Przecież w ten sposób to się będzie kręcić bez końca- skoro nawet ludzie, którzy nienawidzą systemu będą go legitymizować. Libertarianin głosujący na PiS czy Palikota... Ja pierdolę, aż się zdenerwowałem.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Jestem za olaniem wyborów, ale tylko pod warunkiem, że dokona tego znakomita większość ludzi. Wówczas mafia z Wiejskiej może zareagować ustawą o obowiązku głosowania z konsekwencjami typu pierdel, ale Cosa-Platfostra musiałaby brać pod uwagę rozruchy i to niemałe.

Zresztą, w tej chwili nie mam komu oddać głosu, bo Wiejska to ustawka ubecka. Niedawno Korwin oświadczył, że ma parcie na PE (którego btw upadek wieszczy nieustająco) twierdząc, że nachapie się z kradzionki dla dobra partii. Jeśli mówił to serio, na mój głos nie ma co liczyć. Oczywiście nie jest to cytat, ale nazywam rzeczy po imieniu.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
wg mnie najlepszą formą byłoby olewanie wyborów + propaganda wśród ludzi + chowanie dowodu co oporniejszym członkom rodziny :)
 
A

Antoni Wiech

Guest
Pójdzie pewnie więcej, tak koło 50% jak zawsze. To rodzaj rozrywki dla mieszczan jak wyjście do galerii handlowej w niedzielę.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Jestem za olaniem wyborów, ale tylko pod warunkiem, że dokona tego znakomita większość ludzi. Wówczas mafia z Wiejskiej może zareagować ustawą o obowiązku głosowania z konsekwencjami typu pierdel.
Skąd u Was wszystkich nadzieje, że gdyby frekwencja wyniosła powiedzmy 5% to coś by się miało zmieniać, że władza by się tym przejęła? Co ich to obchodzi? Dopóki lud wybiera kogo trzeba to nie ma najmniejszej różnicy czy dokona tego 20 mln osób czy 20 tys w skali kraju.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Nie wiem Simek, być może to z poczucia bezradności wobec rozrośniętej już do granic możliwości i pojmowania hydry państwowej. Ale warto spróbować. Tego jeszcze nie było, no nie?
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Spoko, też bym chciał żeby było jak piszesz, ale według mnie skrajnie niska frekwencja nie ma prawa w ogóle zaistnieć, bo jeśli rzeczywiście >90% obywateli by nie uznało państwa i było zdeterminowanych do działania, żeby to państwo znikło to wybory by się w ogóle nie odbyły.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Tu chodzi o to, że czym mniejsza frekwencja, tym "władza ludu" okazuje się śmieszniejsza. Bo jak to większość decyduje jak na wybory idzie np. 30, 40%. Niska frekwencja nie zniszczy władzy, ale może ją ośmieszyć, podważyć jej prawomocność. To tak jakby jakiś król powiedział "jestem królem, z bożej łaski", i nagle Jezus zstąpił z nieba i powiedział "nie dałem ci władzy frajerze". Niby taki władca rządzić może, ale raczej szacunku rządzonych, by nie miał.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 467
To nie same wybory legitymują władzę a mentalność ludzi. To, że komuś nie będzie się chciało ruszyć dupy na wybory, wcale nie oznacza, że jego stosunek do państwa ma ulec zmianie.

Moim zdaniem, można zarówno głosować, uprawiać propagandę jak i unikać państwa tam gdzie się da. Niby dlaczego jedno ma wykluczać drugie? I co ma dać niby bojkotowanie wyborów? Oczywiście zachęcam z całego serca do bojkotowania wyborów wszystkich komuchów i etatystów. Im mniej ich głosuje, tym więcej warte są sensowne głosy.
 
Do góry Bottom