Chcę zamieszkać w przyczepie kempingowej. Czy biurwy przypierdolą się mi do tyłka?

matiej

The Member
71
23
@sniezny Przy dzisiejszych cenach mieszkań wynajem jest jakieś 50% bardziej opłacalny niż kupno mieszkania. Przynajmniej w Warszawie.
Swoją drogą jadąc wczoraj rowerkiem po okolicy mijałem pod osiedlem z blokami przyczepę w której jacyś ludzie sobie mieszkają. Sądząc po jej stanie to stoi tam już przynajmniej rok. Myślę że jak ktoś chce mieszkać, to niech to po prostu zrobi. Jak się zacznie ktoś czepiać, to spierdu w jakieś inne miejsce i po sprawie. Zwykli ludzie mieszkają i się nie przejmują, a libertarianie płaczą na forum i boją się wyjść z domu "bo ich biurwy zjedzom". :)
 
OP
OP
Sniezny

Sniezny

Urodzony Buntownik
139
5
Nie wiem o kim piszesz -ja się nie obawiam. Jestem wyłącznie ciekaw czy biurwy przypierdalają się do takich jak w staniszewie. Wszystko zalezy od miejsca. W niektórych miejscach są takie siedliska akceptowane i nikt się nie przypierdala, ba nikt nie donosi może ze strachu może ze względu na to że sami mają na to wylane/wyrażają aprobatę bo mają trochę oleju w głowie i żyją własnymi sprawami zamiast wchodzić z wypolerowanymi bucikami w cudze sprawy, być może urzędasy w tym rejonie są bardziej ludzcy albo mają jakieś układy i układziki. A może i toczą ciągłą walkę o której nie wiemy a takie walki trwają nieraz latami. Osobiście nie rozumiem dlaczego rodzina którą chcieli wywalić poprostu nie wyjechała i nie zabrała tego kontenera do innego miasta. Założę się jednak że byli naiwni chcieli to załatwić po bożemu wg ksiązek, i wierzyli w wymiar niesprawiedliwosci.
 
Ostatnia edycja:

Polacco

Active Member
132
76
@sniezny Przy dzisiejszych cenach mieszkań wynajem jest jakieś 50% bardziej opłacalny niż kupno mieszkania. Przynajmniej w Warszawie.
o_O
Nie zgłebiałem się dokładnie w warunki kupna, ale jeżeli te różne kalkulatory rat nie kłamią to rata kredytu za mieszkanie w Warszawie jest niższa niż średnia cena wynajmu (czynsze wynajmu w miarę wyglądającej kawalerki to jakieś 1500 zł + opłaty).
Ludzie nie kupują, nie dlatego, że zakup się nie opłaca, tylko dlatego, że są za biedni na otrzymanie kredytu - nie są w stanie uzbierać na wpłatę własną.
 
OP
OP
Sniezny

Sniezny

Urodzony Buntownik
139
5
Ale popatrz na to z innej strony. Matiej. Kupno mieszkania daje ci dach nad głową za który płacisz i dostajesz w zamian COŚ a wynajmowane nic ci nie daje, bo jednego dnia zdecydujesz wyjechac i zostajesz z pustym kontem - zaczynasz od nowa. Do tego co miesiąc płacisz haracz za nic, a rachunki podatki i tak oplacasz zebys nie myslał że jesteś wolny od nich i państwo na tobie nie siedzi. Też siedzi, tyle że nie tylko państwo a i właściciel mieszkania który bierze od ciebie grubą kasę i żyje sobie jak rurkowiec podczas gdy ty nie masz niczego. A mieszkanie zawsze możesz sprzedać lub co więcej wynająć jak ci się odwidzi. Ja wolałbym mieć własne mieszkanie niż żyć na stancji całe życie. Nie lubię i nie chcę utrzymywać cwaniaczków

Polacco mieszkanie we Wrocławiu to 1000 - 1400 zł
 
Ostatnia edycja:

matiej

The Member
71
23
Więc dobrze, przeprowadźmy uczciwe porównanie sytuacji dwójki ludzi. Obaj mają gotówkę której starcza na wkład własny do kredytu hipotecznego i stałe źródło dochodów. Zofia(z greki "mądrość") decyduje się wynajmować mieszkanie, a Rupert postanawia wziąć kredyt na mieszkanie. Przeanalizujemy sytuacje życiowe jakie mogą im się przytrafić.
1.) Żyją spokojnie cały czas w tym samym miejscu i nie zmieniają pracy przez 25 lat(sic!).
W tej sytuacji oboje wychodzą podobnie. Po 25 latach Rupert ma spłacone mieszkanie, jednak pamiętajmy, że czynsz+opłaty+rata kredytu+remonty prawdopodobnie znacząco przewyższają koszt wynajmu mieszkania przez Zofię. Jeśli różnice w kosztach Zofia odkłada, na przykład na lokatę, fundusze obligacji, metale szlachetne to po 25 latach ma ona gotówkę co najmniej o wartości mieszkania Ruperta(chyba że nastąpiłby bardzo duży wzrost ceny nieruchomości w tym czasie). Gotówkę może przeznaczyć na emeryturę, kupno mieszkania, lot w kosmos(?) i wiele innych rzeczy. Uczciwie jest powiedzieć, że w tym przypadku zarówno Rupert i Zofia wyszli podobnie, wszystko zależy od cen nieruchomości i oprocentowania instrumentów finansowych w które inwestuje Zofia(jeśli powyżej 4%rocznie lepiej wyjdzie na tym Zofia, jeśli poniżej Rupert, tak przynajmniej wynikało z moich szacunkowych obliczeń, które wykonywałem miesiąc temu).
2.) Nasi bohaterowie otrzymują niezwykle atrakcyjną ofertę pracy, jest jednak pewien problem, praca ta jest w zupełnie innym miejscu, być może na innym kontynencie. Oboje są zmotywowani żeby z oferty skorzystać.
Zofia wypowiada umowę wynajmu, rezerwuje bilety lotnicze za 5tyś PLN i leci. Całe szczęście ma dużo oszczędności i nie jest to dla niej duży problem.
Rupert staje przed potężnym problemem, mieszkania z hipoteką sprzedać nie może. Może próbować je wynająć, co prawdopodobnie pokryje znaczą większość kosztów, do czasu potrzeby remontu może da nawet zysk. Jednak potrzebuje kogoś kto będzie zajmował się sprawami formalnymi na miejscu kiedy on będzie w Honk Kongu, wynajmuje pośrednika, albo zawraca głowę komuś bliskiemu. Musi też pożyczyć pieniądze na bilety lotnicze i inne koszty związane z podróżą, bo nie ma żadnych oszczędności. Większość Rupertów zostanie na miejscu i nie pojedzie, część zmierzy się z ryzykiem bankructwa kredytowego i pojedzie, jednak dla niektórych może się to źle skończyć.
3.) Kryzys ratunku! Ktoś bliski, może sam Rupert/Zofia potrzebuje dużo pieniędzy, nagły wypadek, kosztowna operacja, coś tam innego. Zofia ma oszczędności, zaciśnie pasa na jakiś czas i sobie poradzi. Rupert musi się zapożyczać na większe kwoty, nawet gdyby udało mu się sprzedać mieszkanie z hipoteką(jakoś się to chyba da zrobić), to na pewno nie zrobi tego z dnia na dzień, a pieniędzy potrzebuje na już, zaraz. Rupert strzela sobie w łeb, bo jego dziewczyna umiera na raka, Zofia opłaca operację swojej dziewczyny i żyją w wynajmowanym mieszkaniu długo i szczęśliwie.

Przepraszam za offtopic mały, żeby było do rzeczy powiem, że Zofia może w każdej chwili przeprowadzić się do przyczepy! Nie twierdzę że kupno mieszkania, to straaasznie zły biznes, ale jest po prostu mnóstwo lepszych pomysłów, na to co zrobić z kasą.
 

Polacco

Active Member
132
76
Po 25 latach Rupert ma spłacone mieszkanie, jednak pamiętajmy, że czynsz+opłaty+rata kredytu+remonty prawdopodobnie znacząco przewyższają koszt wynajmu mieszkania przez Zofię.
I w tym momencie już się rozmijasz z rzeczywistością.
Przy obecnej sytuacji na rynku w Warszawie, koszty wynajmu mieszkania są mniej więcej równe racie kredytu hipotecznego + czynszowi dla spółdzielni (który zawiera koszty remontu). A opłaty płaci wynajmujący - wg liczników.

Więc po 25 latach wynajmowania Rupert ma mieszkanie i oszczędności. Zofia ma oszczędności MINUS wartość mieszkania Ruperta (bo spłaciła je za niego).

Podsumowując, sytuacja na rynku nieruchomości w Polsce nie jest normalna i jest to dobry przykład jak "konserwowanie biedy" Polaków prowadzi do jeszcze większych nierówności.
 

matiej

The Member
71
23
Gdyby było tak jak piszesz to sytuacja byłaby w 100% normalna. To bardzo stary pomysł na inwestowanie w nieruchomości, raty spłaca za Ciebie wynajmujący. W tej chwili w Warszawie tak nie jest, a przynajmniej nie słyszałem o takim przypadku. Nawet jeśli ktoś wynajmuje tak drogo, że spłacają za niego raty i czynsz i opłaty, to jest to wynajmowanie na krótki okres czasu, na przykład studentom i nagle w wakacje pojawia się miesiąc dziury, który "zjada" cały poprzedni zysk. Weź pod uwagę inne rzeczy które wymieniłem. Kupno mieszkania to przywiązanie się do jednego miejsca i wpakowanie w to prawie całego swojego majątku. Zbyt cenie sobie swoją wolność, żeby kupować mieszkanie. :)
PS po dwóch latach wynajmowania, z braku kasy chwilowo przeprowadziłem się do rodziców. :D
 

Polacco

Active Member
132
76
Gdyby było tak jak piszesz to sytuacja byłaby w 100% normalna. To bardzo stary pomysł na inwestowanie w nieruchomości, raty spłaca za Ciebie wynajmujący.
Tak, to bardzo stary pomysł, żeby inni na ciebie robili, ale z reguły się to tak łatwo nie udaje na dojrzałym rynku. Dlatego nazywam tą sytuację nienormalną.

W tej chwili w Warszawie tak nie jest, a przynajmniej nie słyszałem o takim przypadku. Nawet jeśli ktoś wynajmuje tak drogo, że spłacają za niego raty i czynsz i opłaty, to jest to wynajmowanie na krótki okres czasu, na przykład studentom i nagle w wakacje pojawia się miesiąc dziury, który "zjada" cały poprzedni zysk.
A ja słyszałem. I nie myśl sobie, że łatwo jest wynająć na okres krótszy niż pełny rok.

Weź pod uwagę inne rzeczy które wymieniłem. Kupno mieszkania to przywiązanie się do jednego miejsca i wpakowanie w to prawie całego swojego majątku.
+- 10% wartości mieszkania.
Wynajem to też przywiązanie do jednego miejsca - musisz organizować transport gratów a w umowie masz zapisane 2 miesiące wypowiedzenia.
Znam ludzi, którzy mają mieszkania i je wynajmują, mieszkając za granicą. Nie słyszałem narzekań.
Sprzedać też można, nawet jeśli chwilowo będzie dołek to przecież potrzeba sprzedaży nie pojawi się zaraz tylko po paru latach, jak już nam wynajmujący zapłacili te kilkanaście procent wartości mieszkania.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
I w tym momencie już się rozmijasz z rzeczywistością.
Przy obecnej sytuacji na rynku w Warszawie, koszty wynajmu mieszkania są mniej więcej równe racie kredytu hipotecznego + czynszowi dla spółdzielni (który zawiera koszty remontu). A opłaty płaci wynajmujący - wg liczników.


Wcale nie. Ja płacę 1450 + prąd. Znajdź mi kredyt na min. 300K, w którym będę miał niższą ratę. A rata kredytu to nie całość kosztów, bo dochodzi czynsz, który nierzadko sięga 300-500 złotych, plus koszty bieżące.
 
OP
OP
Sniezny

Sniezny

Urodzony Buntownik
139
5
Mi wystarczy 100K i za tyle już mogę kupić kawalerkę lub mieszkanie 2 pokojowe (kawalerka w zupelności wystarczy)
 

Polacco

Active Member
132
76
Wcale nie. Ja płacę 1450 + prąd. Znajdź mi kredyt na min. 300K, w którym będę miał niższą ratę. A rata kredytu to nie całość kosztów, bo dochodzi czynsz, który nierzadko sięga 300-500 złotych, plus koszty bieżące.
Jeżeli płacisz 1450 + prąd w Warszawie to takie mieszkanie na wolnym rynku jest mniej więcej warte 250 000. Przy wkładzie własnym 10% i kredycie na 35 lat kalkulator kredytów wyświetla mi 7 ofert kredytów z ratą pomiędzy 1100 i 1200. A czynsz do społdzielni za takie małe mieszkanie jest bliższy 300 niż 500 i właśnie zawiera te koszty bierzące.
Nawet gdyby to wyszło trochę drożej niż wynajem to ciągle dupa bo IMHO wynajem powinien być dużo tańszy (50%?) od zakupu żeby ludzie świadomie się na to decydowali.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Jeżeli płacisz 1450 + prąd w Warszawie to takie mieszkanie na wolnym rynku jest mniej więcej warte 250 000. Przy wkładzie własnym 10% i kredycie na 35 lat kalkulator kredytów wyświetla mi 7 ofert kredytów z ratą pomiędzy 1100 i 1200. A czynsz do społdzielni za takie małe mieszkanie jest bliższy 300 niż 500 i właśnie zawiera te koszty bierzące.

Ponaciągaj jeszcze bardziej swoje wyliczenia, aby wyszło na twoje. Nawet przyjmując 250K (ja przyjąłem 300K), to wkład własny 25K nie bierze się z powietrza - ja nie mam wolnych 25K i wątpię, aby wielu z czytelników tu mało. Bez wkładu własnego, to raty wyniosą minimum 1500. Plus czynsz nawet 300 daje nam 1800. Na 100% kupując mieszkanie, nawet na wtórnym, czeka cię remont, który trochę jeszcze pociągnie kasy. O pierwotnym nie wspominając, bo tam musisz jeszcze dorzucić 30-50K.

Ta teoria, że taniej jest kupić i płacić kredyt straciła swoją aktualność z 5 lat temu, gdy w Wawie drogie mieszkanie kosztowało 5K/m^2. Przy cenach 7-10K można ją spokojnie pomiędzy bajki włożyć, bo mój wynajem przez te 5 lat zdrożał o 350 zeta, a kredyty poleciały w górę o 75-100%.

W małych miastach nie jest wcale lepiej. Mam mieszkanie warte 180K, a nie wynajmę go za więcej niż 1K, a raczej w okolicach 800. Czynsz do spółdzielni wynosi 300, więc aby kupno było bardziej opłacalne, to rata kredytu na te 180K musiałaby wynosić 500 zeta.


Oczywiście, jeśli masz zawód, który zapewni ci dochody w danym mieście przez 30 lat spłacania kredytu, to pewnie można by się pokusić o zadłużenie się na mieszkanie, ale to komfort, które ja nie mam (poza tym, że nikt mi kredytu nie da).
 

matiej

The Member
71
23
@Pollaco kredyt na TRZYDZIEŚCI PIĘĆ lat? Serio? Chcesz się zobowiązać do płacenia stałej miesięcznej raty przez pół swojego życia? Zawsze sobie myślę, że jakby wprowadzić możliwość sprzedania się w niewolę, to nikt by nie skorzystał. A tu proszę. :|
 

Polacco

Active Member
132
76
@Pollaco kredyt na TRZYDZIEŚCI PIĘĆ lat? Serio? Chcesz się zobowiązać do płacenia stałej miesięcznej raty przez pół swojego życia? Zawsze sobie myślę, że jakby wprowadzić możliwość sprzedania się w niewolę, to nikt by nie skorzystał. A tu proszę. :|

Przecież to mieszkanie można sprzedać przed terminem.
A poza tym to o jakim wyborze my tu mówimy? Będziesz mieszkał w parku czy u rodziców jak nie wynajmiesz ani nie kupisz?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Jestem wyłącznie ciekaw czy biurwy przypierdalają się do takich jak w staniszewie.
śnieżny młody jesteś to może jeszcze nie wiesz: biurwy przypierdalają sie do WSZYSTKIEGO...

a co do kupna kontra wynajem, z ekonomicznego punktu widzenie kupno jest lepsze bo raty kredytu czy koszt wynajmu są mniej wiecej takie same różnica jest taka że po 20-30 latach ma sie mieszkanie abo nie...

z wolnościowego (w obecnych warunkach) punktu widzenia to ino wynajem, bez meldunku bez umowy bez podawania nazwiska, i na nie za długo... najlepiej pokój w pensjonacie gdzie w cenie jest też woda gaz prąd net i nie trzeba na siebie tego brać...

przyczepa/auto kempingowe też jest ok ale ino dla tych co często zmieniają lokalizacje, np łapiesz fuche nad morzem jedziesz tam i se mieszkasz, potem fucha w górach jedziesz mieszkasz... a tak to trza znaleźć lokal, przeprowadzić wszystkie swoje graty za duzo roboty przy tym...
 
Do góry Bottom