Bunty ludności przeciwko podatkom

D

Deleted member 427

Guest
Carnot pisał: Wszystkie poruszenia ludu, bez względu na przyczyny pozorne lub bezpośrednie, w gruncie rzeczy zawsze dążyły do jednego i tego samego celu: oswobodzenia się od ciężarów podatkowych.

Niniejszy wątek założyłem w celu upamiętnienia bohaterskich zrywów ludności obliczonych na zrzucenie z siebie jarzma podatkowego. Pierwsza taka chwalebna akcja, która przychodzi mi do głowy, to słynna francuska rewolta maillotins. Maillotins to przydomek nadany paryżanom, którzy w 1382 roku za panowania Karola VI Szalonego zbuntowali się przeciwko systemowi podatków i swoimi młotami (maillot) zatłukli na śmierć kilkudziesięciu królewskich poborców podatkowych. Akcja była precyzyjna i wymierzona w konkretne osoby, nie był to żaden masowy komuszy zryw zwieńczony masakrą "burżujów". Niestety odpowiedź władzy tez była precyzyjna i bunt został szybko stłumiony, a na miasto spadły kary w postaci cofnięcia wcześniej udzielonych przywilejów.

Jak znacie jakieś podobne bunty ludności (ale bez śladów wpływu komunizmu), to dawajcie. Trzeba upamiętniać poświęcenie bohaterów!
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Avx - doskonały typ. Dla tych, co nie wiedzą: powstanie, które wybuchło w 1794 roku w Pensylwanii przeciw podatkowi akcyzowemu nałożonemu na produkowaną w Stanach Zjednoczonych whiskey. Podatek wprowadził Alexander Hamilton celem zdobycia środków na pokrycie długów państwa:

http://www.lewrockwell.com/rothbard/rothbard1.html
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
A morał z tej rebelii taki, że każdy konserwatysta to potencjalny socjalista, czyli potencjalny złodziej i bandyta. Taki "federasta" Hamilton, który wymyślił ten haracz, jeszcze przed rewolucją był wprawdzie za niepodległością ale też za pozostawieniem monarchii. Moralność konserwatywnych i socjalistycznych "mędrców" jest zawsze taka sama. Łupić biednych i średnich ile wlezie a bogatych tak symbolicznie, by się nazywało, że też coś płacą.
 
M

MichalD

Guest
zatłukli na śmierć kilkudziesięciu królewskich poborców podatkowych.
Zabijanie niewinnych ludzi nie jest niczym chwalebnym - czy uważacie, że należy powiesić wszystkich urzędników z US i ZUS, bo idioci z rządu ustalają tak niedopracowany system podatkowy?
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
MichalD napisał:
zatłukli na śmierć kilkudziesięciu królewskich poborców podatkowych.
Zabijanie niewinnych ludzi nie jest niczym chwalebnym - czy uważacie, że należy powiesić wszystkich urzędników z US i ZUS, bo idioci z rządu ustalają tak niedopracowany system podatkowy?

A po dobroci by ustąpili? Nie miałbym nic przeciwko amnestii dla nich zwłaszcza szeregowców, gdyby to rzeczywiście była realna opcja przybliżająca do celu.

Ja osobiście nie wierzę w odsiewy "złych genów" bo musiałoby zginąć ponad 90% populacji, co jest nierealne, a poza tym geny to nie wszystko. Więc nie widzę potrzeby z tego powodu ich wieszania razem z potomstwem. Osobista zemsta OK, ale eugenika to już jest socjalizm.
 
M

MichalD

Guest
Dzisiaj wystarczy wysłać polityków i i powiązanych z nimi cwaniaków do Rosji, albo na Madagaskar i zakazać powrotu. Nie musimy nikogo zabijać, jak w średniowieczu. :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
MichalD napisał:
Dzisiaj wystarczy wysłać polityków i i powiązanych z nimi cwaniaków do Rosji, albo na Madagaskar i zakazać powrotu. Nie musimy nikogo zabijać, jak w średniowieczu. :)

A co winni są zwykli Rosjanie, że chcesz im odpady ludzkie podrzucać? Równie dobrze można by Ruskim śmieci lub odpady chemiczne z samolotów na głowy zrzucać.
Albo takie murzynki z Madagaskaru, krzywdę Ci wyrządziły? Podrzucanie nawet Negrom z Afryki dzikiej, odpadów ludzkich, się nie godzi. A skoro nawet nie godzi się podrzucać odpadów Negrom, to nikomu się nie godzi ich podrzucać.
Więc na drodze dedukcji pozostaje lincz. I nie ma wyjścia.

Chciałbyś by koło Twojego domu Ruscy czy madagaskarskie Negry podrzuciły stado swoich oszustów i bandytów?
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
MichalD napisał:
zatłukli na śmierć kilkudziesięciu królewskich poborców podatkowych.
Zabijanie niewinnych ludzi nie jest niczym chwalebnym - czy uważacie, że należy powiesić wszystkich urzędników z US i ZUS, bo idioci z rządu ustalają tak niedopracowany system podatkowy?

Miałem przedwczoraj bliski kontakt trzeciego stopnia z urzędnikami ZUS, na kilka sekund w takich momentach wyłania się z człowieka coś pierwotnego, znika na chwilę kisielowska pobłażliwość :) Na szczęście cywilizacja szybko bierze górę...
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Legenda o Wilhelmie Tellu, szwajcarskim bohaterze narodowym, który stał się symbolem walki o wolność osobistą oraz polityczną, sięga korzeniami do średniowiecznej Szwajcarii, a właściwie do buntów podatkowych, które zapoczątkowały utworzenie Związku Wieczystego (the Everlasting League) oraz koniec panowania Habsburgów nad tymi ziemiami.

Wilhelm Tell i jego bunt przeciwko podatkom
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
W Norwegii w Aurlandsfjorden jest słynna farma Stigen, co znaczy "drabina". Ponoć można się tam dostać tylko po jakiejś drabinie, przez co mieszkańcy nie wpuszczają poborców podatkowych. Może to tylko turystyczny pic, a gość płaci podatki przez net, bo coś mi się nie chce w to wierzyć, ale w innym niedostępnym miejscu w Geirangerfjorden, w latach 50, ludzie grodzili głazami półki nad urwiskiem, czyli dostęp do swoich siedzib, zanim wioska opustoszała, w co już uwierzę bardziej.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Rzeczpospolita Podhalańska 1669/1670

W 1669 roku. Niedługo po koronacji króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, która miała miejsce 29 września tego roku, zjawia się na Podhalu chorągiew pancerna Jana Wielopolskiego, stolnika koronnego, starosty – generała małopolskiego i starosty nowotarskiego. W grudniu 1669 roku wojsko to zakwaterowano na tzw. „leżach zimowych” w Nowym Targu.
Według ówczesnego prawa, obowiązek utrzymania takich „gości” ciążył na okolicznej ludności. Nie inaczej było w tym przypadku. Żołnierze rozsyłali swoich przedstawicieli tzw. deputatów po okolicznych wsiach celem pobierania hiberny czyli podatku na przebywające wojsko. Wiadomo, że deputaci dotarli na pewno do Białego i Czarnego Dunajca, Szaflar i Dzianisza. Nie wykluczone, że jeszcze do kilku innych wsi góralskich. Co się działo dalej opisuje nam w swojej skardze do Urzędu Grodzkiego Krakowskiego naoczny świadek tych wydarzeń, sługa towarzysza pancernego spod chorągwi Jana Wielopolskiego, Mikołaj Rzadkowski. Mimo jednostronności tej relacji, zdecydowanie wrogiej góralom, łatwo zinterpretować bieg wydarzeń. Miejsca przemilczane w tej skardze (no bo trudno swoich oskarżać) uzupełnili późniejsi autorzy własnymi interpretacjami.
Wysłani deputaci zaczęli zbierać podatki co według prawa słusznie im się należało. Sami górale o tym wiedzieli więc nie mogło to być powodem buntu. Jednak to, że tacy poborcy nie zawsze trzymali się taryfy podatkowej i często dochodziło do nadużyć było sprawą powszechnie wiadomą. Jeśli dodać do tego, że zapewne podczas takiego poboru poturbowali któregoś z gazdów i podpiwszy sobie, nabrali fantazji kawalerskiej oraz dopuścili się wobec górali a może i góralek jakichś krzywd, to odwet był tylko kwestią czasu. Być może w innej części kraju, takie rzeczy uszłyby na sucho. Ale nie na Podhalu. Jak pokazuje dalsza historia, panowie żołnierze pochodzili z innych regionów i chyba nie za bardzo znali panujące na Podhalu stosunki.
Na znużonych całodziennym wykonywaniem swych „obowiązków” deputatów, napadli zebrani i uzbrojeni górale w Czarnym Dunajcu i Dzianiszu. Rozbrojonych, pobitych, ogołoconych z dobytku powiązali i odstawili do Nowego Targu. Razem z nimi wysłali pewno kilku swoich, którzy legitymując się jakimiś dawnymi glejtami mieli przedstawić dowództwu krzywdy dokonane przez poborców.
Reakcja żołnierzy była zgoła inna niż myśleli to górale. Widok pobitych i powiązanych jak balerony towarzyszy leżących na góralskich furkach musiał wzbudzić w nich taką wściekłość, że nie bacząc na wyjaśnienia i glejty, wtrącili poselstwo góralskie do lochów dworu w Nowym Targu.
Uwięzieniem swoich przedstawicieli (a raczej brakiem ich powrotu) można tłumaczyć nagłe pojawienie się kilkuset uzbrojonych górali pod Nowym Targiem. I to w wyraźnie nieprzyjacielskim zamiarze. W swej skardze na górali imć Rzadkowski pisze: ”…ciż górale zebrawszy się w kupę i zaopatrzywszy w broń rozmaitego gatunku, rzeczoną chorągiew, w mieście Nowym Targu na zimowych leżach rozłożoną, jako buntownicy i nieprzyjaciele zewsząd otoczyli, znieść i w pień wyciąć, a całą substancyą i wszystek sprzęt wojskowy zabrać usiłowali, ba, nawet całe miasto razem z chorągwią puścić z dymem odgrażali się, czego byli z pewnością dokazali, gdyby nie to, że chorągiew zdrowie swe ratując i uchylając się wściekłości rozszalałej tłuszczy, dobrowolnie ustąpiła z miasta”.
Tak więc chorągiew pancerna bojąc się stawić czoła góralom po prostu drapnęła z miasta. Pozwolono im odejść bezpiecznie. To, że poza wspomnianymi deputatami żaden z żołnierzy nie doznał krzywdy od górali możemy być pewni. W przeciwnym razie, imć Rzadkowski w swej skardze niewątpliwie odnotowałby każdy taki przypadek.
Zbliżającą się wigilię 1669 roku górale spędzili nie mając nad sobą żadnej władzy zwierzchniej. Aż do wiosny 1670 roku żadna władza: szlachecka, królewska czy starościńska nie sięga na Podhale. Górale rządzili się sami. Zdawali sobie jednak sprawę, że taka sielanka nie potrwa długo. Wcześniej czy później musi dojść do konfrontacji.
Błędem byłoby jednak uznać, że zachowanie przedstawicieli chorągwi pancernej było główną przyczyną wzburzenia górali. Żołnierze tylko dolali oliwy do ognia i przyśpieszyli coś co i tak od dawna wisiało w powietrzu. Jak pokazują dzieje Podhala w XVII w. średnio co 20 lat wybuchało tam powstanie górali. Przyczyną zwykle było zwiększenie ucisku przez szlachtę i wyjątkowy opór górali wobec zwiększania powinności. W przerwach między tymi zrywami sytuacja była tak napięta, że nawet trudno było poznać czy kolejny bunt już trwa czy wybuchnie za chwilę. Represje jakie spotykały górali po takich zrywach wywoływały skutek odwrotny do zamierzonego i tylko umacniały poczucie słuszności sprawy. Jeśli wszelki opór zawodził, zawsze pozostawało jeszcze zbójnictwo.
Wieści o poczynaniach zbuntowanych chłopów szybko dotarły do króla. Istniało zagrożenie przeniesienia się tego zbrojnego ruchu na inne starostwa. Sytuacja była o tyle trudna, że klasa magnacka była rozbita na dwa zwalczające się obozy polityczne: malkontentów (obóz francuski) i obóz obrońców elekta szlacheckiego (austriacki). Na dodatek w powietrzu wisiała wojna turecko–tatarsko-kozacka.
Wiosną 1670 roku, gdy stopniały śniegi, postanowiono rozprawić się ze zbuntowanymi starostwami. Dnia 6 kwietnia tego roku hetman wielki koronny Jan Sobieski wydaje rozkaz siedmiu chorągwiom cudzoziemskiego autoramentu, aby ściągnęły do Nowego Targu i położyły kres rebelii.
Na Podhalu kończył się okres swobody i wolności dla górali. Wiedzieli jednak, że do konfrontacji dojść musi. Dlatego przez ponad trzy zimowe miesiące i oni nie próżnowali. Wysłali suplikę do króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Znając jednak z własnego doświadczenia skuteczność egzekwowania swoich racji na drodze prawnej, rozpoczęli przygotowania zbrojne. W pierwszej kolejności zwiększając liczebność swoich stronników. Oddajmy jednak głos naocznemu świadkowi, panu Rzadkowskiemu: „…przybrawszy sobie opryszków, zbójników od węgierskiej granicy i wzrósłszy do liczby kilku tysięcy…”. Ta negatywna opinia udowadnia, że nawet jeżeli liczba uczestników jest przesadzona, to jednak nie odbiega daleko od prawdy. Wysłanie przeciw góralom 7 chorągwi doborowego, zaprawionego w bojach wojska (ponad 1000 ludzi), może świadczyć o sile powstańców.
Górale przez całą zimę gromadzą broń, zwłaszcza palną. Z sąsiednich Węgier sprowadzili kule i proch. Na wzór wojskowy sformowali oddziały pod osobnymi dowódcami. Widzimy więc, że nie była to bezładna, kilkutysięczna masa ludzi, lecz zorganizowane wojsko podhalańskie. Co więcej, stworzyli nawet własną artylerię! Nie były to co prawda działa spiżowe ani żelazne, lecz domowym sposobem wykonane z materiału jaki górale mieli pod ręką. Lufy ze świeżo ściętych buków, wzmocnione żelaznymi obręczami. Dość, że po pierwszych strzałach nie pękły. Ile ich było? Tego nie wiemy. Wiadomo tylko, że 2 z nich, jako zdobycz wojenną oglądał potem cały zdumiony Kraków. A musiało ich być więcej, bo górale mieli wystarczająco dużo czasu na ich zrobienie i przeszkolenie obsługi.
Wysłane przez hetmana Sobieskiego chorągwie weszły do Nowego Targu 23 kwietnia 1670 roku i gospodarowały w mieście przez tydzień szykując się zapewne do spacyfikowania wiosek. Górale, czując za sobą góry i las, ustępować nie zamierzali. Do starcia dojść musiało. To, że nie stało się to gdzieś pod Czarnym Dunajcem czy Dzianiszem świadczy o determinacji górali, którzy nie chcąc dopuścić do splądrowania swoich wsi, stanęli pod Nowym Targiem. Usiłowali wypłoszyć z miasta przybyłe chorągwie jak poprzednio żołnierzy Wielopolskiego. Działo się to między 1 a 3 maja 1670. Dokładnej daty dziennej nie da się ustalić.
Siedem doborowych chorągwi, regularnego, karnego i zaprawionego w bojach cudzoziemskiego autoramentu wojska nie tylko nie dało się zastraszyć, ale wyszło z miasta i stanęło naprzeciw wojska podhalańskiego wspartego przez chłopów lanckorońskich. Miejscem starcia była równina pod Nowym Targiem w okolicach dzisiejszej stacji PKP.
Górale mieli za sobą las a wychodzące z Nowego Targu wojsko ustawiło się tyłem do miasta. Czy żołnierze mieli jakieś armaty? Tego nie wiemy, jeżeli tak, to były to lekkie działka polowe. Wiemy natomiast, że strzelała „góralska artyleria”, która oddała przynajmniej dwie salwy.
O samym przebiegu bitwy mamy tylko skąpe informacje. Najlepiej opisuje to Rzadkowski: „Jawni ci buntownicy, nie wzdrygając się przed żadnym bezprawiem, posunęli się do takiego zuchwalstwa, że kiedy kilka chorągwi pieszych i konnych z rozkazami JKMci, pana naszego miłościwego, oraz JW. Hetmana W.K. przybyło na stłumienie tychże zamieszek i otwartego buntu, sporządziwszy sobie drewniane armaty ze świeżych buków, żelaznymi obręczami obciągnięte, do strzelania sposobne, opatrzywszy się w rozmaitą broń, jako to: rusznice, kosy, siekiery i zaostrzone koły, a w taki sposób do stoczenia bitwy się przygotowawszy, po nieprzyjacielsku się postawili, w szyku bojowym na sposób wojskowy pod gęstym lasem się ustawiwszy, jako buntownicy i nieprzyjaciele z wojskiem koronnem bitwę zwiedli; przecie jednak siłą wojskową pokonani, rozgromieni i do ucieczki w gęste lasy przymuszeni i tam ocalenia szukali”.
Nie wyszli więc górale zwycięsko ze starcia z wojskiem koronnym. Bo raczej trudno oczekiwać innego wyniku. Las i góry zawsze były sprzymierzeńcami górala. Żołnierze w pościg za wycofującym się „wojskiem podhalańskim” nie odważyli się wejść do lasu. Dość, że jedynymi zdobyczami zwycięzców były wspomniane armatki domowej roboty (przynajmniej dwie) i 6 jeńców – górali, pewno rannych, których znamy z imienia i nazwiska: Wojciech Gadomski, Jakub Morawczyński, Krzysztof Sułek, Jan Galas, Urban Drążak, Maciej Jaworski. A może był to celowy manewr mający na celu wciągnięcie żołnierzy do lasu, gdzie regularne wojsko straciłoby swe walory taktyczno – bojowe?
Niestety, nie wiemy kim był dowódca wojska podhalańskiego. Może było ich kilku? A musiała to być postać niepospolita. Być może był to jakiś harnaś zbójnicki. Osoba ta musiała mieć niezwykły talent organizatorski i doświadczenie wojskowe. Samo zorganizowanie górali na wzór wojskowy świadczy o umiejętnościach dowódczych. Co do artylerii, to jeśli ktoś widział na żywo strzelanie z XVII–wiecznej armaty, to potwierdzi, że poprawne załadowanie i oddanie salwy jest nie lada sztuką. Dlatego podczas reform wojskowych w czasach króla Władysława IV, artylerię wyłoniono jako osobną formację wojskową. Wcześniej traktowana była jako rzemiosło. Trafiali do niej „specjaliści”. Dlatego nauczenie tej niezwykłej umiejętności, nie mających wcześniej o tym zielonego pojęcia górali, stanowiło niezwykłe wyzwanie. Co do samego wyglądu tych bukowych armatek, to poza skąpymi opisami nie wiemy jak wyglądały. Ale na pewno niejeden współczesny inspektor BHP złapałby się za głowę widząc takie urządzenie.
Tak kończy się kilkumiesięczny żywot „wolnego Podhala”. Było to trzecie i ostatnie powstanie zbrojne ludności podhalańskiej. Tak jak poprzednie; zrywy z lat 1629-1633 przeciw staroście Komorowskiemu i powstanie z 1651 pod wodzą Kostki Napierskiego, kończy się klęską. Jednak jak każde poprzednie przyczyniło się do tego, że ucisk wobec górali był wprowadzany wolniej niż w pozostałych częściach kraju. Górale nie zrezygnowali jednak z biernej formy walki i skarg do sądów referendarskich i królewskich. Pewna forma walki zbrojnej jednak na Podhalu pozostała, a nawet w tym czasie przeżywa swój klasyczny rozkwit. Ta forma to zbójnictwo.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Powstanie Comuneros:

Korona agresywnie egzekwowała pobór podatków. Do roku 1504, gdy Joanna Szalona objęła tron po Izabeli I, podatki wzrosły o prawie 350% w ciągu dwóch i pół dekady.

Jak się można było spodziewać, kiedy podatki wzrosły, zaczęło nasilać się zjawisko unikania ich płacenia: niektórzy zręcznie uchylali się od nich, podczas gdy inni po prostu odmawiali ich zapłaty. W odpowiedzi na to, Korona dodała niezależnych przedstawicieli do oficjalnie sankcjonowanych poborców podatkowych — podatkowych „najemników” — którzy otrzymywali swój udział z pieniędzy pobieranych na rzecz panującego.

Animozje nasilały się przez pierwsze dekady szesnastego stulecia. Wraz z ciągłym spadkiem królewskich dochodów podatkowych w połączeniu z rosnącymi wydatkami wojskowymi i kosztami związanymi z bujnym życiem dworu, monarchia zwiększyła swoje wysiłki wywłaszczeniowe i utrzymywała wysoki poziom obciążeń. Brutalnym kampaniom kolekty podatków wkrótce zaczęły towarzyszyć natrętne ciała nadzorujące i taryfy.

(...)

Rady zarządzające kilkoma dobrze prosperującymi kastylijskimi miastami — zwanymi comuneros (komuny) — spotkały się w roku 1520, aby przedyskutować wydane na odchodne dekrety Karola, które zostały scharakteryzowane jako „próba ograniczenia ich wolności” oraz „podobne do rozkazów zmieniających ich w niewolników". W odpowiedzi wydano rezolucję: odrzucić wszystkie nowe podatki, odrzucić obce panowanie oraz, przede wszystkim, wziąć władzę we własne ręce, gdyby król kontynuował lekceważenie ich skarg.

http://mises.pl/blog/2012/03/27/earle-p ... ego-nauka/
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
RE: Bunty ludności przeciwko podatkom

Dwa lata temu jeden typ wyrżnął samolotem w budynek skarbówki w Teksasie:

18 lutego 2010 zdesperowany amerykański inżynier podpalił swój dom i wsiadł w samolot który skierował na budynek IRS. Przyczyny tej decyzji opisał w obszernym pożegnalnym liście. Całe 3200 słów. Przeczytałem list dlatego że chciałem dowiedzieć się z pierwszego źródła dlaczego do tej tragedii doszło. Spodziewałem się raczej steku wyzwisk, gróźb lub jakiś bazgrołów "oszołoma" i przestępcy. List jest jednak czymś zupełnie innym. Samobójca opisuje swoje ostatnie 30 lat; jak bardzo skarbówka zniszczyła jego życie. Jego list kończy się znanym z mediów stwierdzeniem: "Wielki Bracie z urzędu podatkowego, weź sobie kawał mojego mięsa i śpij dobrze". Rząd amerykański zareagował bardzo nerwowo. FBI już 19 lutego zakazała rozpowszechniania listu.

http://moraine.salon24.pl/158431,fbi-wp ... w-teksasie

A tutaj nie do końca podatki, ale też warto wspomnieć:


2.jpg


Marvin John Heemeyer był drobnym amerykańskim przedsiębiorcą, właścicielem zakładu instalującego i naprawiającego tłumiki samochodowe w Granby, Kolorado. Wsławił się zrównaniem z ziemią znacznej części swojej miejscowości w desperackiej odpowiedzi na represje, które spotkały go ze strony lokalnych władz.

(...)

Według relacji mieszkańców miasta oraz pozostawionych przez Heemeyera nagrań i listów, w 2001 wdał się on w spór z ratuszem dotyczący planów zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Zmienione chwilę wcześniej plany zakładały budowę fabryki cementu w sposób, który odciąłby jedyną drogę dojazdową do zakładu Heemeyera, co uniemożliwiłoby mu prowadzenie biznesu, i uczyniłoby posiadany przez niego grunt praktycznie bezwartościowym.

(...)

4 czerwca 2004, konstruktor zasiadł za sterami buldożera, wyjeżdżając przez ścianę swego dawnego warsztatu, a następnie zrównując z ziemią fabrykę cementu i wyruszając w miasto. W ciągu kilkugodzinnej wyprawy Heemeyer zniszczył doszczętnie budynek ratusza, siedzibę lokalnej gazety, dom burmistrza, i wiele innych budynków publicznych powiązanych z osobami, które były zaangażowane w spór. Łącznie w gruzach legło 13 budynków. To, że nikt nie został ranny, niektórzy świadkowie przypisywali precyzyjnej kalkulacji działań Heemeyera.

(...)

Buldożer był uzbrojony w karabin Barrett M82, karabin Ruger AC556, pistolet Kel-Tec P11 i rewolwer magnum, ale Heemeyer użył ich tylko do celów obronnych. Gdy policjanci zorientowali się, że strzela ponad ich głowami, na początku sądzili, że po prostu słabo strzela, kiedy jednak później weszli do buldożera i zobaczyli uzbrojenie i kamery, uświadomili sobie, ze gdyby Heemeyer chciał, mógłby pozabijać wszystkich z łatwością. Wszystko wskazuje więc na to, że jedynym celem Heemeyera była destrukcja budynków, a nie krzywdzenie ludzi.

Więcej szczegółów: http://pl.wikipedia.org/wiki/Marvin_Heemeyer
 
A

Anonymous

Guest
RE: Bunty ludności przeciwko podatkom

Dlaczego list pełen wściekłości miałby być zły?

Heemeyer to 100% libertariański bohater. Chociaż ja na jego miejscu nie miałbym oporów w strzelaniu do policji.
 

Miras

Member
50
1
RE: Bunty ludności przeciwko podatkom

Zabijanie niewinnych ludzi nie jest niczym chwalebnym - czy uważacie, że należy powiesić wszystkich urzędników z US i ZUS, bo idioci z rządu ustalają tak niedopracowany system podatkowy?

Był taki kultowy film "Clerks" Kevina Smitha, gdzie dwóch gości rozmawia i jeden twierdzi, że rebelianci w "Gwiezdnych wojnach" nie byli w porządku, bo kasując gwiazdę śmierci w trakcie budowy wykończyli sporo Bogu ducha winnych pracowników budowy. Na to do rozmowy przyłączył się pewien dekarz (akcja toczy się w małym sklepiku) i mówi : dostałem zlecenie naprawy dachu u pewnego mafiosa. Dobra kasa, ale po zastanowieniu się zrezygnowałem. Dałem cynk kumplowi po fachu i on robotę wziął. Niestety nie żyje, bo na mafiosa był zamach i kumpel wyleciał w powietrze. A miał chłop wybór... ;D
 
A

Anonymous

Guest
RE: Bunty ludności przeciwko podatkom

Miras napisał:
Zabijanie niewinnych ludzi nie jest niczym chwalebnym - czy uważacie, że należy powiesić wszystkich urzędników z US i ZUS, bo idioci z rządu ustalają tak niedopracowany system podatkowy?

Był taki kultowy film "Clerks" Kevina Smitha, gdzie dwóch gości rozmawia i jeden twierdzi, że rebelianci w "Gwiezdnych wojnach" nie byli w porządku, bo kasując gwiazdę śmierci w trakcie budowy wykończyli sporo Bogu ducha winnych pracowników budowy. Na to do rozmowy przyłączył się pewien dekarz (akcja toczy się w małym sklepiku) i mówi : dostałem zlecenie naprawy dachu u pewnego mafiosa. Dobra kasa, ale po zastanowieniu się zrezygnowałem. Dałem cynk kumplowi po fachu i on robotę wziął. Niestety nie żyje, bo na mafiosa był zamach i kumpel wyleciał w powietrze. A miał chłop wybór... ;D

Ja uważam tak, należy karać rękę a nie ślepy miecz. Ale oni stanowią szeregowców, armię wroga, popierają zawsze tego kto jest silniejszy, więc jeśli zajdzie potrzeba, nie należy mieć żadnych oporów moralnych.

Świetna anegdota ;).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Nie tylko bogate burżuje chowają forsę przed Fiskusem. Prosty lud też umie się bronić przed agresją ze strony skarbówki:

Zarabiają na czysto nawet kilkaset tysięcy złotych. Zakładają konta bankowe w różnych krajach, by nie dać się załapać kontroli skarbowej. Skoro państwo ich oszukuje, to i oni oszukają państwo. I nie mają z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

Anna jest korepetytorką z polecenia. Nie ogłasza się nigdzie: ani w internecie, ani w gazetach lokalnych. Nie chce, by fiskus wpadł na jej ślad. Mimo to na brak zleceń nie narzeka, ale początki nie były najlepsze. (...)

http://biznes.onet.pl/jak-w-polsce-oszukuje-sie-fiskusa,18543,5290681,1,news-detal
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Nie pamiętam już źródła, ale kiedyś czytałem o chłopach z Moch, którzy zbuntowali się przeciwko mnichom, którzy podnieśli im podatki i spalili ich żywcem. Szukając teraz w necie coś na ten temat natrafiłem na artykuł, w który wzmiankuje o tym, że wydarzyło się to ósmego listopada 1309 roku, choć artykuł podważa prawdziwość podatkowego buntu.
www.800.przemet.pl/artykuly/21_morderstwo_w_mochach.pdf
 
Do góry Bottom