- Admin
- #21
- 4 882
- 12 268
Stawiałbym na coś na wschodzie, tam kwitnie przemyt, a same tereny są rolnicze, co sprzyja oderwaniu się od tej jebanej biurokracji.
Co do bezrobocia to pomijając fakt, że brzydzi mnie ten kłamliwy i dziecinnie łatwy do manipulowania wykwit statystyki i o wiele bardziej od niego wolę "robocie", to nawet w akapie, arachno - kapitalizmie czy tam czymś musi ono występować, bo niektórym ludziom nie chce się pracować, a niektórzy nie są w stanie. O wiele ciekawszą i ważniejszą kwestią jest poziom bezrobocia w okresie przejściowym z gospodarki zamordystycznej do wolnorynkowej. Trzeba wziąć pod uwagę, że pewnymi kandydatami na bezrobotnych w gospodarce wolnorynkowej są nie tylko wszelkiego rodzaju urzędnicy, których mamy wg różnych wyliczeń nawet milion osób ale też pracownicy przedsiębiorstw utrzymujących się z zamówień publicznych – dla przypomnienia, wydatki publiczne Polszy w 2011 r. to około 700 mld zł, czyli prawie 50% PKB. Dlatego właśnie uważam, że przejście do gospodarki wolnorynkowej z zamordyzmu w drodze jakieś rewolucji jest totalnie niemożliwe. Coś takiego musiałby skutkować niepokojami społecznymi na niespotykaną skalę, które najzwyczajniej w świecie musiałby zostać zagospodarowane przez proroków totalitaryzmu. W końcu Natura nie znosi próżni.
Co do bezrobocia to pomijając fakt, że brzydzi mnie ten kłamliwy i dziecinnie łatwy do manipulowania wykwit statystyki i o wiele bardziej od niego wolę "robocie", to nawet w akapie, arachno - kapitalizmie czy tam czymś musi ono występować, bo niektórym ludziom nie chce się pracować, a niektórzy nie są w stanie. O wiele ciekawszą i ważniejszą kwestią jest poziom bezrobocia w okresie przejściowym z gospodarki zamordystycznej do wolnorynkowej. Trzeba wziąć pod uwagę, że pewnymi kandydatami na bezrobotnych w gospodarce wolnorynkowej są nie tylko wszelkiego rodzaju urzędnicy, których mamy wg różnych wyliczeń nawet milion osób ale też pracownicy przedsiębiorstw utrzymujących się z zamówień publicznych – dla przypomnienia, wydatki publiczne Polszy w 2011 r. to około 700 mld zł, czyli prawie 50% PKB. Dlatego właśnie uważam, że przejście do gospodarki wolnorynkowej z zamordyzmu w drodze jakieś rewolucji jest totalnie niemożliwe. Coś takiego musiałby skutkować niepokojami społecznymi na niespotykaną skalę, które najzwyczajniej w świecie musiałby zostać zagospodarowane przez proroków totalitaryzmu. W końcu Natura nie znosi próżni.