Ayn Rand

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Im dłużej zastanawiam się nad tezą Rand, że miłość bezinteresowna nie istnieje bo prawdziwa miłość jest: „wyrazem i potwierdzeniem poczucia własnej godności, odpowiedzią na własne wartości w osobie innego. Doznajemy całkowicie osobistej, egoistycznej radości wskutek samego istnienia osoby, którą kochamy” (Etyka sytuacji krytycznych, [w:] Cnota egoizmu), tym bardziej głęboka wydaje mi się ta myśl. To oczywiste - uczucie miłości do kogoś (erotycznej, rodzicielskiej, patriotycznej itd.) jest czysto subiektywne. A zatem wszelka działalność ludzka ma w istocie charakter egoistyczny, bo wynika z subiektywnych pobudek, podyktowanych przez ego. W tym sensie nawet filantrop jest egoistą, bo prowadzi swoją działalność z wewnętrznej psychicznej potrzeby, a niezaspokojenie tej potrzeby wywołuje u niego dyskomfort.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Kurwę raka? Nie no, chyba są osoby traktujące raka poważnie.

Jedno z drugim ma niewiele wspólnego. Ilość romansów nie zaprzecza poszukiwaniu miłości jedynej i na wieki, gdzie osoba A pokocha kogoś na równi z samym sobą. Kochanie samego siebie nie jest głupie, gdy jest np. adekwatne do zdobytej wiedzy i zajebistego ciała. Ayn Rand miała to jedno, a i liczba kochanków może wskazywać na piękno ukryte pod spódnicą.

I szczerze, nie mam ochoty dalej punktować. Ayn Rand po prostu osiągnęła sukces, była Spider-Manem Nowego Jorku. Tym prawdziwym, a nie wyimaginowaną fantazją nerdów. Zostanie zapamiętana, w summa summarum pozytywnych barwach z libertariańskiego punktu widzenia. Zważ, że wielu wolnościowców w Ameryce zaczynało od Rand. Każdego można tak wypunktować i stłamsić, ale przynajmniej masz o czym opowiadać?
>odpowiadanie na paste
XD
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Czy wierzyć w Boga? – przez aksjomaty
AUTOR: ZIEMOWIT GOWIN · 19 MAJA 2016

Ayn Rand postuluje trzy aksjomaty w odniesieniu do metafizyki:

(1) aksjomat prymatu istnienia,
(2) aksjomat świadomości,
(3) aksjomat tożsamości.

Przez pojęcie aksjomatu Rand rozumie twierdzenie wyrażające podstawę dla (jakiejkolwiek) wiedzy oraz jakiegokolwiek dalszego twierdzenia, odnoszącego się do tej wiedzy (więcej: tu). Aksjomat jest twierdzeniem z konieczności zawartym we wszystkich innych twierdzeniach, niezależnie od tego, czy został rozpoznany, czy nie. Ażeby móc przyjąć lub odrzucić aksjomatyczny charakter danego twierdzenia, w ramach racjonalnej analizy należy sprawdzić, czy to twierdzenie jest możliwe do uniknięcia, tzn. czy możemy w sposób racjonalny i spójny odmówić mu prawdziwości. Mamy do czynienia z aksjomatem, jeżeli zanegowanie go przez kogoś zakłada sam ten aksjomat. Rand ujmuję tę kwestię w następujących słowach:

Aksjomat to twierdzenie pokonujące oponentów za pomocą faktu, że muszą je zaakceptować i posługiwać się nim w każdym procesie zmierzającym do zaprzeczenia mu” (AZ: 1047).

Należy podkreślić, że aksjomaty nie są czymś, czego się dowodzi: są, po pierwsze, samooczywiste, po drugie zaś, stanowią podstawę dla jakichkolwiek dowodów.

Aksjomat prymatu istnienia wydaje się najmniej kontrowersyjny i trudny do odrzucenia, bowiem stwierdza po prostu, że coś istnieje. Owo coś nie ma jednak ustalonej natury. Aksjomat istnienia stanowi podstawę rozważań zarówno metafizycznych, dotyczących tego, co istnieje, jak i epistemologicznych.



Samo pojęcie „istnienia” jest najszerszym pojęciem w ogóle, ponieważ obejmuje sobą wszystkie byty, niezależnie od ich kategorii ontologicznej. Pojęcie to – czy to explicite, czy implicite – posiadają nie tylko wszyscy ludzie, ale także zwierzęta.

Akt uchwycenia aksjomatu istnienia pociąga za sobą drugi aksjomat: aksjomat świadomości. Aksjomat świadomości mówi tyle, że przedmiot, który uchwytuje aksjomat istnienia, posiada świadomość, czyli zdolność do postrzegania tego, co istnieje. Innymi słowy, świadomość z konieczności zawiera się w naszym ujmowaniu aksjomatu istnienia. Nie należy interpretować aksjomatu istnienia jako aksjomatu, który twierdzi, że świadomość musi istnieć (z łatwością możemy sobie wyobrazić świat bez żadnych istot świadomych, tj. bez świadomości); aksjomat ten głosi tylko i aż tyle, że samo uchwycenie aksjomatu istnienia pociąga za sobą aksjomat świadomości.

Ostatni aksjomat postulowany przez Rand to aksjomat tożsamości, zgodnie z którym wszystko, co istnieje, posiada pewną tożsamość; nie możemy sobie nawet pomyśleć przedmiotu, który nie miałby określonej tożsamości:

(…) być, to być czymś, to posiadać naturę, to posiadać tożsamość” (OTPA: 6).

Jeżeli ktoś powie „istnieje taki przedmiot x, któremu nie przysługuje żadna własność, który nie jest jakiś”, to tak naprawdę nie wyodrębni ze świata żadnego przedmiotu – ponieważ każdemu przedmiotowi przysługuje jakaś własność, każdy przedmiot jest jakiś.

Aksjomat tożsamości zostaje przez Rand określony również formułą „istnienie jest tożsamością”, przez którą należy rozumieć to, iż istnieć znaczy być czymś. Nie można oddzielić istnienia od tożsamości:

If something exists, then something exists; and if there is a something, then there is a something” (OTPA: 6-7).

W możliwości ujęcia jakiegokolwiek przedmiotu zawarte jest rozpoznanie, że istnieje coś, czego jestem świadomy, a zatem, że (a) istnieje (aksjomat istnienia), (b) coś (aksjomat tożsamości), czego (c) jestem świadom (aksjomat świadomości) (Ibid: 7).

Każdy byt posiada pewną tożsamość – dotyczy to również świadomości. Jaka zdaniem Rand jest natura świadomości? Każdy akt świadomości nakierowany jest na coś, co istnieje niezależnie od tego aktu – na coś, co istnieje niezależnie od świadomości. Świadomość jest zatem czymś relacyjnym, nie może istnieć bez czegoś, czego mogłaby być świadoma:

„Jeśli nic nie istnieje, nie może istnieć świadomość: świadomość, która nie ma być czego świadoma, stanowi sprzeczność samą w sobie. Świadomość świadoma jedynie samej siebie także jest sprzecznością: zanim zdołałaby zidentyfikować siebie jako świadomość, musiałaby być czegoś świadoma” (AZ: 1022).

Jeżeli przyjmiemy relacyjny charakter świadomości, postulat istnienia Boga okaże się nietrafiony. Dlaczego? Otóż świadomość jest zdolnością postrzegania tego, co istnieje. Ponieważ świadomość jest relacyjna, nie może postrzegać samej siebie, a zatem Bóg jako istota poprzedzająca istnienie świata, jest niemożliwy ontologicznie: nie ma świadomości bez wcześniejszego istnienia, więc Bóg nie mógł stworzyć istnienia (świata). Hipoteza istnienia Boga kłóci się również z aksjomatem prymatu istnienia, ponieważ zakłada ona, że świadomość jest przed istnieniem, a przecież istnienie istnieje – nie ma początku, końca ani przyczyny.

Jak należy odpowiedzieć na pytanie, czy obiektywista może wierzyć w Boga? Jeżeli zgodzimy się, że sednem filozofii obiektywistycznej jest jej etyka, a tę etykę jesteśmy w stanie ufundować na odmiennej od randowskiej epistemologii i metafizyce (np. możemy mieć odmienne spojrzenie na charakter świadomości), to odpowiedź jest pozytywna. Oczywiście zakładając, że owo istnienie Boga nie pociągałoby za sobą pewnych konsekwencji co do etyki (a co mogłoby się stać, gdyby do wiary w istnienie Boga dodać wiarę w życie po śmierci itd.). Jednakże to, czy faktycznie etykę obiektywistyczną można zbudować na innych fundamentach, niż zrobiła to Rand, pozostaje kwestią otwartą.

OTPA – LEONARD PEIKOFF, OBJECTIVISM: THE PHILOSOPHY OF AYN RAND.
AZ – AYN RAND, ATLAS ZBUNTOWANY.
 
D

Deleted member 4683

Guest
„Jeśli nic nie istnieje, nie może istnieć świadomość: świadomość, która nie ma być czego świadoma, stanowi sprzeczność samą w sobie. Świadomość świadoma jedynie samej siebie także jest sprzecznością: zanim zdołałaby zidentyfikować siebie jako świadomość, musiałaby być czegoś świadoma” (AZ: 1022).

Załóżmy, że jakiś szalony naukowiec preparuje płód jeszcze w łonie matki pozbawiając go wszystkich receptorów. Dziecko od początku nie odbiera żadnych bodźców z zewnątrz ani z własnego wnętrza ( nawet takich w stylu "srać mi sie chce" ). Jeśli dobrze rozumiem taka "czarna skrzynka" nigdy nie wykształci nawet świadomości samej siebie, własnego istnienia ? Moim zdaniem to gównoprawda ale w akapie przynajmniej będzie to można eksperymentalnie sprawdzić.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Czy wierzyć w Boga? – przez aksjomaty
AUTOR: ZIEMOWIT GOWIN · 19 MAJA 2016

Ayn Rand postuluje trzy aksjomaty w odniesieniu do metafizyki:

(1) aksjomat prymatu istnienia,
(2) aksjomat świadomości,
(3) aksjomat tożsamości.

Przez pojęcie aksjomatu Rand rozumie twierdzenie wyrażające podstawę dla (jakiejkolwiek) wiedzy oraz jakiegokolwiek dalszego twierdzenia, odnoszącego się do tej wiedzy (więcej: tu). Aksjomat jest twierdzeniem z konieczności zawartym we wszystkich innych twierdzeniach, niezależnie od tego, czy został rozpoznany, czy nie. Ażeby móc przyjąć lub odrzucić aksjomatyczny charakter danego twierdzenia, w ramach racjonalnej analizy należy sprawdzić, czy to twierdzenie jest możliwe do uniknięcia, tzn. czy możemy w sposób racjonalny i spójny odmówić mu prawdziwości. Mamy do czynienia z aksjomatem, jeżeli zanegowanie go przez kogoś zakłada sam ten aksjomat. Rand ujmuję tę kwestię w następujących słowach:

Aksjomat to twierdzenie pokonujące oponentów za pomocą faktu, że muszą je zaakceptować i posługiwać się nim w każdym procesie zmierzającym do zaprzeczenia mu” (AZ: 1047).

Należy podkreślić, że aksjomaty nie są czymś, czego się dowodzi: są, po pierwsze, samooczywiste, po drugie zaś, stanowią podstawę dla jakichkolwiek dowodów.

Aksjomat prymatu istnienia wydaje się najmniej kontrowersyjny i trudny do odrzucenia, bowiem stwierdza po prostu, że coś istnieje. Owo coś nie ma jednak ustalonej natury. Aksjomat istnienia stanowi podstawę rozważań zarówno metafizycznych, dotyczących tego, co istnieje, jak i epistemologicznych.



Samo pojęcie „istnienia” jest najszerszym pojęciem w ogóle, ponieważ obejmuje sobą wszystkie byty, niezależnie od ich kategorii ontologicznej. Pojęcie to – czy to explicite, czy implicite – posiadają nie tylko wszyscy ludzie, ale także zwierzęta.

Akt uchwycenia aksjomatu istnienia pociąga za sobą drugi aksjomat: aksjomat świadomości. Aksjomat świadomości mówi tyle, że przedmiot, który uchwytuje aksjomat istnienia, posiada świadomość, czyli zdolność do postrzegania tego, co istnieje. Innymi słowy, świadomość z konieczności zawiera się w naszym ujmowaniu aksjomatu istnienia. Nie należy interpretować aksjomatu istnienia jako aksjomatu, który twierdzi, że świadomość musi istnieć (z łatwością możemy sobie wyobrazić świat bez żadnych istot świadomych, tj. bez świadomości); aksjomat ten głosi tylko i aż tyle, że samo uchwycenie aksjomatu istnienia pociąga za sobą aksjomat świadomości.

Ostatni aksjomat postulowany przez Rand to aksjomat tożsamości, zgodnie z którym wszystko, co istnieje, posiada pewną tożsamość; nie możemy sobie nawet pomyśleć przedmiotu, który nie miałby określonej tożsamości:

(…) być, to być czymś, to posiadać naturę, to posiadać tożsamość” (OTPA: 6).

Jeżeli ktoś powie „istnieje taki przedmiot x, któremu nie przysługuje żadna własność, który nie jest jakiś”, to tak naprawdę nie wyodrębni ze świata żadnego przedmiotu – ponieważ każdemu przedmiotowi przysługuje jakaś własność, każdy przedmiot jest jakiś.

Aksjomat tożsamości zostaje przez Rand określony również formułą „istnienie jest tożsamością”, przez którą należy rozumieć to, iż istnieć znaczy być czymś. Nie można oddzielić istnienia od tożsamości:

If something exists, then something exists; and if there is a something, then there is a something” (OTPA: 6-7).

W możliwości ujęcia jakiegokolwiek przedmiotu zawarte jest rozpoznanie, że istnieje coś, czego jestem świadomy, a zatem, że (a) istnieje (aksjomat istnienia), (b) coś (aksjomat tożsamości), czego (c) jestem świadom (aksjomat świadomości) (Ibid: 7).

Każdy byt posiada pewną tożsamość – dotyczy to również świadomości. Jaka zdaniem Rand jest natura świadomości? Każdy akt świadomości nakierowany jest na coś, co istnieje niezależnie od tego aktu – na coś, co istnieje niezależnie od świadomości. Świadomość jest zatem czymś relacyjnym, nie może istnieć bez czegoś, czego mogłaby być świadoma:

„Jeśli nic nie istnieje, nie może istnieć świadomość: świadomość, która nie ma być czego świadoma, stanowi sprzeczność samą w sobie. Świadomość świadoma jedynie samej siebie także jest sprzecznością: zanim zdołałaby zidentyfikować siebie jako świadomość, musiałaby być czegoś świadoma” (AZ: 1022).

Jeżeli przyjmiemy relacyjny charakter świadomości, postulat istnienia Boga okaże się nietrafiony. Dlaczego? Otóż świadomość jest zdolnością postrzegania tego, co istnieje. Ponieważ świadomość jest relacyjna, nie może postrzegać samej siebie, a zatem Bóg jako istota poprzedzająca istnienie świata, jest niemożliwy ontologicznie: nie ma świadomości bez wcześniejszego istnienia, więc Bóg nie mógł stworzyć istnienia (świata). Hipoteza istnienia Boga kłóci się również z aksjomatem prymatu istnienia, ponieważ zakłada ona, że świadomość jest przed istnieniem, a przecież istnienie istnieje – nie ma początku, końca ani przyczyny.

Jak należy odpowiedzieć na pytanie, czy obiektywista może wierzyć w Boga? Jeżeli zgodzimy się, że sednem filozofii obiektywistycznej jest jej etyka, a tę etykę jesteśmy w stanie ufundować na odmiennej od randowskiej epistemologii i metafizyce (np. możemy mieć odmienne spojrzenie na charakter świadomości), to odpowiedź jest pozytywna. Oczywiście zakładając, że owo istnienie Boga nie pociągałoby za sobą pewnych konsekwencji co do etyki (a co mogłoby się stać, gdyby do wiary w istnienie Boga dodać wiarę w życie po śmierci itd.). Jednakże to, czy faktycznie etykę obiektywistyczną można zbudować na innych fundamentach, niż zrobiła to Rand, pozostaje kwestią otwartą.

OTPA – LEONARD PEIKOFF, OBJECTIVISM: THE PHILOSOPHY OF AYN RAND.
AZ – AYN RAND, ATLAS ZBUNTOWANY.

Jakie to eleganckie intelektualnie. Ech, gdyby tak ze sobą dyskutowali ludzie w telewizji na te ich ważne tematy.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Czy wierzyć w Boga? – przez aksjomaty
AUTOR: ZIEMOWIT GOWIN · 19 MAJA 2016

Ayn Rand postuluje trzy aksjomaty w odniesieniu do metafizyki:

(1) aksjomat prymatu istnienia,
(2) aksjomat świadomości,
(3) aksjomat tożsamości.


Nie widzę sensu rozdzielania 1 i 3. W filozofii Już od czasów Parmenidesa uznaje się, że "istnieć znaczy zachowywać tożsamość". Co nie istnieje, nie zachowuje tożsamości. Co przestaje zachowywać swą tożsamość, przestaje też istnieć. To jest klasyczna definicja istnienia - nie potrzeba do niej żadnych aksjomatów, tylko odrobinę zrozumienia dla znaczeń słów, jakimi się posługujemy.

Randowskie lelum polelum pretensjonalne jak mały kutas.

Aksjomat tożsamości zostaje przez Rand określony również formułą „istnienie jest tożsamością”, przez którą należy rozumieć to, iż istnieć znaczy być czymś. Nie można oddzielić istnienia od tożsamości:

If something exists, then something exists; and if there is a something, then there is a something” (OTPA: 6-7).
Leworucja w metafizyce, normalnie!

Macie tu powyżej najlepszy przykład pretensjonalności randyzmu. Skoro dopiero na podstawie 3-ciego aksjomatu w zasadzie dowiadujemy się, co znaczy istnieć, bo dopiero na tym etapie termin jest doprecyzowany, jak w ogóle możemy posługiwać się pojęciem istnienia w aksjomacie 1-szym, nie wiedząc jeszcze co on znaczy?

Dęte to straszliwie.

Świadomość świadoma jedynie samej siebie także jest sprzecznością: zanim zdołałaby zidentyfikować siebie jako świadomość, musiałaby być czegoś świadoma” (AZ: 1022).
Wątpliwy zarzut. Generalnie na tym polega większość mistycznych ćwiczeń, podobnie zresztą jak praktyka jogi - aby nakierowywać świadomość na siebie samą, a nie na przedmioty, zdarzenia i stany mentalne, które w sposób naturalny stają się dla niej relacyjnymi odniesieniami.

Przykładowo, doprowadza się do bardzo głębokiej introspekcji, po której na każdym etapie odróżnia się punkt, z którego się jej dokonuje, od punktu obserwowanego. Uświadomiwszy sobie, pozycję z jakiej dokonywało się obserwacji, następnie ją poddaje się obserwacji, ustanawiając kolejny, "wyższy" punkt obserwacyjny. I później rekurencyjnie powtarza się ten proces, uświadamiając, że w istocie "ja" nie istnieje, bo takich nietożsamych ze sobą świadomościowych punktów z których można obserwować świadomość jest w zasadzie nieskończenie wiele.

Gdyby świadomość świadoma jedynie samej siebie była sprzeczna, w praktyce takie ćwiczenia byłyby niewykonalne, a wykonalne jak najbardziej są.

Jeżeli przyjmiemy relacyjny charakter świadomości, postulat istnienia Boga okaże się nietrafiony. Dlaczego? Otóż świadomość jest zdolnością postrzegania tego, co istnieje. Ponieważ świadomość jest relacyjna, nie może postrzegać samej siebie, a zatem Bóg jako istota poprzedzająca istnienie świata, jest niemożliwy ontologicznie: nie ma świadomości bez wcześniejszego istnienia, więc Bóg nie mógł stworzyć istnienia (świata). Hipoteza istnienia Boga kłóci się również z aksjomatem prymatu istnienia, ponieważ zakłada ona, że świadomość jest przed istnieniem, a przecież istnienie istnieje – nie ma początku, końca ani przyczyny.
Rzecz w tym, że z relacyjności świadomości nie można wyprowadzić wniosku o tym, że nie może ona odnosić się do samej siebie. Autoteliczność jak najbardziej jest relacyjna. Samoodniesienie to też odniesienie.

Jak należy odpowiedzieć na pytanie, czy obiektywista może wierzyć w Boga?
Może, jeśli nie przeszkodzi mu to w wierze w Rand i jej pisaninę. ;)
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
@FatBantha - ;)

http://konserwatyzm.pl/artykul/11802/artur-bartos-etyka-w-filozofii-ayn-rand-1905-1982/
[...]
Jak to trafnie ujął Jacek Bartyzel: „Zasada niesprzeczności, albo aksjomat tożsamości stanowi punkt wyjścia do epistemologicznego racjonalizmu”[21]. Innym ważnym elementem prowadzącym do racjonalizmu jest odrzucenie dowolności w kształtowaniu aksjomatów. Jedynym sposobem udowadniania słuszności wprowadzonych założeń, jest samo dowodzone założenie. Próba logicznej argumentacji zmusza do jej zapętlenia; definiowania idem per idem. Dowodząc, że istnienie jest faktem, trzeba wyjść od punktu, w którym mamy już do czynienia z istnieniem. Aby to udowodnić trzeba najpierw przyjąć to co się próbuje udowodnić. Odrzucenie tych trzech aksjomatów nie tworzy miejsca na inne, dowolnie sformułowane przez teoretyka. Jedyne co zostaje to próżnia[22]. L. Peikoff opisuje to w następujący sposób: „Nikt nie może myśleć ani postrzegać za człowieka. Jeżeli rzeczywistość, bez niczyjej pomocy, nie przekonała osoby do oczywistości, znaczy to, że odrzucił on rozum i nie ma możliwości porozumienia się z nim na jakichkolwiek płaszczyznach”[23].

Opisane aksjomaty są jedynymi założeniami a priori poczynionymi przez A. Rand. Już na tym etapie wyłania się obraz metafizycznego minimalizmu, miejsce którego autorka starała się będzie wypełnić rozważaniami i analizami natury epistemologicznej. Zaproponowana przez A. Rand wizja filozofii jako nauki złożonej z: metafizyki, epistemologii, etyki i polityki,[24] rozwijana jest w najmniejszym stopniu w części metafizycznej. Trafiającym w sedno zagadnienia wydaje się komentarz Chrisa Matthewa Sciabarra, który pisze: „Rand z zasady odmawiała opierania się na apriorycznych sądach dotyczących rzeczywistości. Wierzyła, że epistemologia to sedno filozofii za sprawą swoich powiązań z wiedzą i faktu bycia bazą dla nauk specjalnych (special science)”[25].

Z drugiej jednak strony A. Rand w swoich rozważaniach nie stara się wyjść poza aksjomat istnienia. Nie zadaje sobie pytania jak to się stało, że rzeczywistość powstała. Obce są jej także historiozoficzne rozważania o celu egzystencji rodzaju ludzkiego. W tym kontekście postawić można tezę o prymacie istnienia nad poznaniem. Cytowany autor wysnuwa wniosek, iż prymat ten jest odbiciem marksistowskiej myśli, którą autorka została przesiąknięta w czasach szkolnych z racji swojego pochodzenia. Na dowód swojej tezy przytacza słowa Karol Marksa: „Pytając o stworzenie przyrody i człowieka, abstrahujesz tym samym od człowieka i przyrody. Zakładasz ich nieistnienie, a mimo to chcesz, bym ci dowiódł ich istnienia. Powiem ci więc: Porzuć swoją abstrakcję, a porzucisz i swoje pytanie”[26].

[21] J. Bartyzel, W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, Lublin 2004, s. 141.

[22]
A. Rand, Introduction…, op. cit., s. 58.

[23]
L. Peikoff, op. cit., s. 12.

[24]
A. Rand, The voice…, op. cit., s. 2; eadem, Powrót człowieka pierwotnego. Rewolucja antyprzemysłowa, tłum. Z. M. Czarnecki, Poznań 2003, s. 67.

[25]
Ch. M. Sciabarra, Ayn Rand: The Russian Radical, Pennsylvania 1995, s. 130.

[26] Cit. za: ibidem, s. 136.


Randysta:

1375497575684929684.png
 
Ostatnia edycja:

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Nie widzę sensu rozdzielania 1 i 3. W filozofii Już od czasów Parmenidesa uznaje się, że "istnieć znaczy zachowywać tożsamość". Co nie istnieje, nie zachowuje tożsamości. Co przestaje zachowywać swą tożsamość, przestaje też istnieć. To jest klasyczna definicja istnienia - nie potrzeba do niej żadnych aksjomatów, tylko odrobinę zrozumienia dla znaczeń słów, jakimi się posługujemy.

Randowskie lelum polelum pretensjonalne jak mały kutas.


Leworucja w metafizyce, normalnie!

Macie tu powyżej najlepszy przykład pretensjonalności randyzmu. Skoro dopiero na podstawie 3-ciego aksjomatu w zasadzie dowiadujemy się, co znaczy istnieć, bo dopiero na tym etapie termin jest doprecyzowany, jak w ogóle możemy posługiwać się pojęciem istnienia w aksjomacie 1-szym, nie wiedząc jeszcze co on znaczy?

Dęte to straszliwie.

Wątpliwy zarzut. Generalnie na tym polega większość mistycznych ćwiczeń, podobnie zresztą jak praktyka jogi - aby nakierowywać świadomość na siebie samą, a nie na przedmioty, zdarzenia i stany mentalne, które w sposób naturalny stają się dla niej relacyjnymi odniesieniami.

Przykładowo, doprowadza się do bardzo głębokiej introspekcji, po której na każdym etapie odróżnia się punkt, z którego się jej dokonuje, od punktu obserwowanego. Uświadomiwszy sobie, pozycję z jakiej dokonywało się obserwacji, następnie ją poddaje się obserwacji, ustanawiając kolejny, "wyższy" punkt obserwacyjny. I później rekurencyjnie powtarza się ten proces, uświadamiając, że w istocie "ja" nie istnieje, bo takich nietożsamych ze sobą świadomościowych punktów z których można obserwować świadomość jest w zasadzie nieskończenie wiele.

Gdyby świadomość świadoma jedynie samej siebie była sprzeczna, w praktyce takie ćwiczenia byłyby niewykonalne, a wykonalne jak najbardziej są.

Rzecz w tym, że z relacyjności świadomości nie można wyprowadzić wniosku o tym, że nie może ona odnosić się do samej siebie. Autoteliczność jak najbardziej jest relacyjna. Samoodniesienie to też odniesienie.

Może, jeśli nie przeszkodzi mu to w wierze w Rand i jej pisaninę. ;)
Zaorałeś. W sensie logicznie. Aczkolwiek jeśli chodzi o formę, to randyzm nadal jest elegancki, w porównaniu do medialnych wypowiedzi większości ludzi z doktoratem z filozofii. Wciąż jednak można pleść kocopoły, nawet takim jezykiem, jak widać.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/bjop.12208/full

Altruism predicts mating success in humans

Abstract

In order for non-kin altruism to evolve, altruists must receive fitness benefits for their actions that outweigh the costs. Several researchers have suggested that altruism is a costly signal of desirable qualities, such that it could have evolved by sexual selection. In two studies, we show that altruism is broadly linked with mating success. In Study 1, participants who scored higher on a self-report altruism measure reported they were more desirable to the opposite sex, as well as reported having more sex partners, more casual sex partners, and having sex more often within relationships. Sex moderated some of these relationships, such that altruism mattered more for men's number of lifetime and casual sex partners. In Study 2, participants who were willing to donate potential monetary winnings (in a modified dictator dilemma) reported having more lifetime sex partners, more casual sex partners, and more sex partners over the past year. Men who were willing to donate also reported having more lifetime dating partners. Furthermore, these patterns persisted, even when controlling for narcissism, Big Five personality traits, and socially desirable responding. These results suggest that altruists have higher mating success than non-altruists and support the hypothesis that altruism is a sexually selected costly signal of difficult-to-observe qualities.



http://evp.sagepub.com/content/14/1/1474704915623698.full

Are Women’s Mate Preferences for Altruism Also Influenced by Physical Attractiveness?

Abstract
Altruism plays a role in mate choice, particularly in women’s preferences and in long-term (LT) relationships. The current study analyzed how these preferences interacted with another important mate choice variable, physical attractiveness. Here, female participants were presented with photographs of men of varying levels of physical attractiveness, alongside descriptions of them behaving either altruistically or not in different scenarios. The results showed women preferred altruistic men, particularly in LT relationships and that this interacted with physical attractiveness such that being both attractive and altruistic made a man more desirable than just the sum of the two desirable parts. Also, being altruistic made low attractive men more desirable but only for LT relationships. Finally, men who were just altruistic were rated more desirable than men who were just attractive, especially for LT relationships. Overall, these findings are discussed in terms of the role of altruism in mate choice, particularly in LT relationships and directions of future research.


http://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1080/00224545.2013.768595?journalCode=vsoc20

Altruism as an Indicator of Good Parenting Quality in Long-Term Relationships: Further Investigations Using the Mate Preferences Towards Altruistic Traits Scale

ABSTRACT
Research has shown that altruism plays a role in mate choice, and recent studies suggest it is most important for long-term relationships. This study examined whether altruism is preferred for long-term relationships for both males and females. This was achieved using two versions of the Mate Preferences Towards Altruistic Traits (MPAT) scale that assessed preferences for short-term and long-term relationships. Both males and females significantly preferred altruistic mates for long-term relationships, and the size of this preference was greater than for other traits in mate choice. This provides support for previous findings that state that altruism conveys information about an individual's partner/parenting qualities or good character.



Szach mat obiektywiści :)
 

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 387
Nie ma tu żadnego szachmatu, to co się potocznie określa jako altruizm jest konsekwencję decyzji jednostki, która jest z konieczności decyzją tego a nie innego ego. "Altruzim" wynika z egoizmu czy może lepiej powiedzieć jest konsekwencją naturalistycznego egoizmu.

Jeżeli zaś chodzi o altruizm w sensie Saint-Simona czy Comte'a to alogiczny bełkot, czyli heglowanie.

edit//

Love is the law, love under will
(A. Crowley, The Book of the Law)
 
Ostatnia edycja:

kowaI

Well-Known Member
422
561
czytał kto HongSongBina?
Krajski opisał taką oto ciekawostkę ..

"
Chiński ekonomista poświęcił w swojej „Wojnie o pieniądz” uwagę dwóm osobom, które jego zdaniem spełniają w tej perspektywie kluczową rolę: Allisie Rosenbaum, znanej światu jako Ayn Rand, która przedstawiła ten plan i wytworzyła doktrynę, która miała zjednać do niego elity i Allanowi Greenspan, który realizował jedną z zasadniczych jego części. Tym dwóm osobom (i ich działaniom), a szczególnie Ayn Rand poświęcam w tej książce dużo miejsca.

Rand głosiła, że dosłownie o wszystkim decyduje kapitał, a wytwarzają go i potrafią używać tylko „Atlasi” (bankierzy i właściciele koncernów) – „boscy siłacze” – ludzie geniusze, których nic i nikt nie powinien w żaden sposób ograniczać. Powinni oni być poza prawem i jakąkolwiek oceną moralną. To na ich barkach spoczywają losy świata. Gdyby zrezygnowali ze swoich działań świat przestałby praktycznie istnieć. To dobrodzieje i zbawcy świata. To oni w istocie produkują, są twórcami postępu, dobrobytu, pomyślności, pokoju i szczęścia ludzkości. Oni są jedynymi decydentami i zwycięzcami. Reszta to bezmyślny i leniwy motłoch bez wartości. Należy zatem podporządkować się „Atlasom” – stanąć po stronie „mądrzejszego” i „silniejszego”.

„Atlasi” mają już dość wyzyskiwania przez rządy i motłoch. Rozpoczną więc wkrótce strajk – zatrzymają „silnik świata”, co spowoduje największy kryzys w dziejach – wielki krach. Przerażeni ludzie poproszą wtedy, by „Atlasi” powrócili i oddadzą im pełnię władzy – tak powstanie Nowy Wspaniały Świat i światowy rząd „Atlasów”. Ci, którzy poprą „Atlasów”, którzy będą realizować ich wskazania będą partycypować we władzy i bogactwie.

Allan Greenspan był przez 30 lat uczniem i współpracownikiem Rand. Następnie objął na prawie 20 lat (1987-2006) najważniejszy urząd we współczesnym świecie – został prezesem Sytemu Rezerwy Federalnej i zaczął, co wykazuje Hongbing i co stosunkowo łatwo udowodnić, niszczyć światowe finanse i gospodarkę – „zatrzymywać silnik świata”.

http://krajskiomasonerii.neon24.pl/post/116030,czy-pis-tez-sluzy-masonerii
 
Ostatnia edycja:

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Allan Greenspan ... zaczął, ... niszczyć światowe finanse i gospodarkę
Z punktu widzenia zwolenników standardu złota tak, ale z punktu widzenia wszystkich keynesistów nie.
Przecież robił dokładnie to co od niego oczekiwano. Współtworzył światową bańkę kredytową, dzięki której politycy i bankierzy przejęli większą część bogactwa. Dokładnie to samo robią prezesi banków centralnych w Polsce i większości krajów świata.

Przeglądałem "Wojnę o pieniądz" Song Honbing'a i zdecydowanie odradzam.
Ta książka to jest dobry przykład bezwartościowej publicystyki i straty czasu. Nie ma nawet indeksu i porządnych źródeł. Powołuje się np na H. Pająka "Bestie końca czasu". Przecież to kompromitacja.
Parę moich komentarzy do strony 228:

W procesie upadku krajów socjalistycznych w Europie Wschodniej Soros odegrał trudną do oszacowania
rolę.


To po co insynuować?

W Polsce fundusz Sorosa istotnie przyczynił się do przejęcia władzy przez związek zawodowy
NSZZ „Solidarność”, a także wpływał na trzech kolejnych polskich prezydentów.


Jakieś dowody przykłady cokolwiek? brak.

Soros, wraz z profesorem Harvardu Jeffreyem Sachsem, a także poprzednim prezesem Rezerwy Federalnej Paulem
Volckerem, wiceprezesem Citibanku Anno Rudingiem, wspólnie przyrządzili lekarstwo - „terapię
wstrząsową”, którą zaaplikowali polskiej gospodarce.


To znaczy co konkretnie? Przestali dofinansowywać PGR i inne nieefektywne zakłady bo kasa się skończyła?.
Na Ukrainie czy w Grecji nie mieli i nie mają terapii wstrząsowej. Czy mają lepiej?

Przypomnijmy, co mówił na ten temat sam Soros:
Wziąłem pod uwagę fakt, że zmiany w systemie politycznym mogą doprowadzić do poprawy sytuacji
gospodarczej. Polska była miejscem, gdzie warto było spróbować. Przygotowałem szeroki wachlarz
naprawczych środków gospodarczych, których trzy podstawowe to: twarda polityka monetarna, korekta
strukturalna i przegrupowanie długu. Uważałem, że równoczesna realizacja tych celów będzie łatwiejsza
niż rozłożenie tego procesu w czasie. Byłem obrońcą wymiany długu makroekonomicznego na
udziały190. Dokonywanie korekty w strukturze branż przemysłowych jest równoznaczne z
przeprowadzeniem rozległej operacji na makroekonomicznym porządku gospodarczym, ale
symultaniczne, celowe duszenie polityki monetarnej oznacza odmowę podania pacjentowi krwi zaraz po
przeprowadzonej operacji.


Popatrz na jakiekolwiek agregaty pieniężne i pokaż mi gdzie było to duszenie?

W takiej sytuacji końcowym efektem jest całkowita dezintegracja gospodarcza,
ostra recesja w sektorze wytwórczym, bezpośredni spadek poziomu życia. Przemysł upada, firmy są
zamykane bądź bankrutują. Rzesza ludzi traci miejsca pracy, pojawiają się nagłe wstrząsy i konflikty
społeczne.


Rządowa walka z inflacją (połączona z podnoszeniem podatków) zawsze przynosi recesję. To jest abecadło ekonomii.

Wówczas międzynarodowi bankierzy, za pomocą planu „zamiana długów na udziały” podczas
wielkiej wyprzedaży po zredukowanych cenach, przypominającej kaszel krwią chorej gospodarki,
swobodnie dokonują zakupu najważniejszych aktywów danego kraju.


Spłaty długów były zawieszone, a potem zredukowane. Ja nie znam żadnej teorii udziałów.
Podstawową przyczyną wyprzedaży była chęć uzyskania szybkich dochodów na biurokrację, emerytury i itp.

Polska, Węgry, Rosja, Ukraina - wszystkie te państwa kolejno dotknęła bolesna utrata własnego majątku,
co doprowadziło do tego, że od dwóch dekad ich gospodarki wciąż nie mogą odzyskać sił.


Bzdura. 700 tysięcy biurokratów i drakońskie podatki to jedyna przyczyna wolnego rozwoju. Plus korupcja oczywiście.

Sytuacja tych państw całkowicie różni się od stanu, w jakim znajdują się małe, słabe, pozbawione możliwości oporu
krajów Afryki i Ameryki Łacińskiej, albowiem zarówno Rosja, jaki kraje Europy Wschodniej dysponują
w sumie potężną, trudną do zlekceważenia przez Amerykanów, siłą militarną. W takiej sytuacji mamy do
czynienia w pierwszym w dziejach przypadkiem, w którym grupa dość silnych państw stała się ofiarą
zorganizowanego rabunku.


Polska armia była i jest żałosna. Rządzili nami idioci to dali się wycyckać. Komputeryzacje, NFI, OFE -pieniądze w błoto na własne życzenie.

Takie niszczenie ludzi i krajów za pomocą wyrafinowanych, bezkrwawych metod jest niewątpliwie
najmocniejszym punktem strategii Sorosa. Ilustruje to prostą prawdę,


Przepływ pieniądza z rąk głupszych do mądrzejszych jest stałą regułą i nie ma potrzeby stosować wyrafinowanych metod.

Sorry, ale na tę lekturę naprawdę szkoda czasu.
 

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
Wkurza mnie to całe przerzucanie postępowanie Greenspana na Ayn Rand, bo kiedyś był obiektywistą. A co ma piernik do wiatraka? Akurat jako szef Fed-u wyraźnie odszedł od swoich dawnych poglądów, jak poparcie dla standardu złota i wolnego rynku. Z tym "zatrzymaniem silnika świata" gościa chyba popierdoliło. Chyba w ogóle nie przeczytał "Atlasa", przynajmniej nie ze zrozumieniem.

Atlasi nie mają być "poza prawem i moralnością". Rand była przecież za równością wobec prawa dla wszystkich i przyjęciem systemu moralnego opartego na obiektywnych wartościach etycznych. I znowu gość pitoli trzy po trzy.

Song Hongbing w "Wojnie o pieniądz" nie wypowiadał się negatywnie o Ayn Rand tylko o samym Greenspanie. Za to krytykował Keynesa, pochwalił nieco Rothbarda i ASE i opowiedział się za złotym standardem. Krajski znowu nieźle pierdoli i przekręca fakty jak mu wygodnie.
 

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 387
Pijąc do tego tekstu wyżej, ja np. ani jej nie kocham ani nienawidzę, pewne fragmenty tego co napisała są dla mnie interesujące, a inne nie. Koleś omawia to wyraźnie z drugiej ręki. Wklejałem już w tym wątku ciekawe artykuły (nie tylko ja zresztą)...polecam zamiast czytać jakieś zmazy...
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Heh, dzięki za radę, ale lubię sprawdzić, jak postrzegają pewne aspekty myśli wolnościowej ludzie spoza środowiska. W tym przypadku z kręgu akademickiej filozofii (piszę to bez czołobitności).
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Ponieważ Indianie nie znali koncepcji własności prywatnej więc nie mieli prawa do ziemi i można było ich pogonić.
#mocnodyskusyjne

Since the Indians did not have the concept of property or property rights—they didn’t have a settled society, they had predominantly nomadic tribal “cultures”—they didn’t have rights to the land, and there was no reason for anyone to grant them rights that they had not conceived of and were not using …
What were they fighting for, in opposing the white man on this continent? For their wish to continue a primitive existence; for their “right” to keep part of the earth untouched—to keep everybody out so they could live like animals or cavemen. Any European who brought with him an element of civilization had the right to take over this continent, and it’s great that some of them did. The racist Indians today—those who condemn America—do not respect individual rights.

https://larspsyll.wordpress.com/2018/07/15/the-psychopathy-of-ayn-rand/
 
Do góry Bottom