Dużo ich było. Co warto kupić z używanych do 30 tys. zł ?kolejne auto które miałem to jedne z najlepszych aut wszechczasów, praktycznie niezniszczalny czołg mercedes w 123...
miałem go jakiś cxas, ale coś silnik zaczął szwankować i rdza atakowała więc rozebrałem go na części, w dwa dzni sam, rozebrałem kompletnie, została goła karoseria którą możan było w dwie osoby rękami przenieść...
najlepsze że nadal do dzisiaj nie mam pojęcia jak wytargałem z niego silnik... w jakimś delirium musiałem byś, silnik 300 z atomatyczna skrzynią troche se waży...
użyłem jedynie zderzaka jako dźwigni i pasów coby przywiązać do zderzaka...
a i nie mój co prawwda ale ten sam model ino w wersji t spadł kiedyś na mnei z podnośnika jak robiłem jako mechanik... nieźle obity byłem... przygniótł mnie do ściany bo na bok sie zsunął...
co mnie nie zabije czynie mnie silniejszym hehe
W 1984 potrzaskałem koledze Jawę 350. Wyjebałem się przy hamowaniu przodem (80km/h), bo było trochę piasku na jezdni. Buksło trochę przód i poleciało. Motor się złożył się. Kolano i kostki u przednich łapek miałem zeszlifowane do białego. Przez dwa tygodnie miałem problem wstać i iść się odlać. Na szczęście u mnie wszystko zagoiło się jak na świni. Trudno by dziś doszukać się blizn. Motor ten był jak dla mnie źle wyważony. Miał niedociążony przód.