J
jaś skoczowski
Guest
Premislaus napisał:@Jaś
1. Na Twoja krytykę odpowiedziałem wiele razy, nie moja wina, że się powtarzasz.
2. Praktycznie każde zwierze znaczy swój teren, a ludzie chcą posiadać rzeczy na własność i być jedynymi właścicielami i panami, wynika to z psychologii i biologii człowieka. Spokojnie możesz robić wbrew naturze, np. wstrzymywać mocz albo wejść na czyjś teren i zabrać sobie rzecz - w obydwu przypadkach robisz sobie kuku.
3. Kultury z okresu rewolucji neolitycznej, które zajmowały się rolnictwem nie znały według Ciebie własności prywatnej? Konflikty rolnicy vs. koczownicy też o czymś nam mówią , że żarli się o ziemie. Przy czym rolnicy przez dłuższy okres historii też migrowali, bo się gleba wyjaławiała przez ich prymitywne metody, dopiero później w czasach antycznych i średniowiecznych siedli sobie na dupie. Bo się upowszechniały lepsze techniki rolnicze. Mam na myśli cywilizowane rejony. Władcy państw-miast nie opierali się na władzy terytorialnej?
Ale chodzi Ci o to, że istniała własność indywidualna rządząca się dokładnie takimi zasadami, jakie postulują propertarianie, istniała władza terytorialna, cz, że to było połączone? Bo tka się składa, że to dosyć istotne. Ja nie sprzeciwiam się każdemu możliwemu ładowi, w którym ktoś będzie mógł robić z jakąś rzeczą co chce. Jak chcesz pobawić się w karykatury, poszukaj sobie kogoś innego. Ja mniej-więcej przedstawiłem, jak wygląda to, co popieram. Żeby stwierdzić, że przeszkadzał mi sposób posiadania ziemi przez neolitycznych rolników, musiał bym go choć odrobinę znać. Sam fakt, że toczono o nią konfliktu z koczownikami raczej mi go nie odsłania.
Premislaus napisał:11,5 tys. lat temu powstałą pierwsza świątynia. Czyli była religia, była świątynia, jak wiadomo religia implikuje pewien zestaw określonych zachowań, zwłaszcza w miejscach sakralnych, ktoś musiał to egzekwować. Czyli była władza terytorialna. W artykule jest też mowa o podziale pracy, że jedni robili płaskorzeźby, a drudzy wysiewali ziarna by dostarczyć żarcie budowniczym. Czyli mamy nadzorców .
Co nie przeszkadzało np. przez spory okres średniowiecza podlegać ludziom prawu związanego z ich osobą, a nie z miejsce, w którym żyją. Samo w sobie zresztą nie było to wolnościowe.
Ale już sytuacja taka, jaka występowała jakoby wśród Celtów, tak. Zwłaszcza w Irlandii.
Premislaus napisał:Naukowcy nie mają wątpliwości, że miejsce to miało charakter kultowy. Nie znaleźli bowiem żadnych śladów wskazujących na to, że wzgórze było zamieszkane. Zresztą jest kiepskim miejscem na osadę, gdyż w pobliżu nie ma wody.
Czyli ktoś musiał tego pilnować, żeby jakiś Jaś nie zrobił na złość kultystom i nie postawił sobie tam chatki. Albo nie zagarnął fajnie wyglądających kamieni.
Rozumiem, że to jest świetny argument za propertarianizmem. W twoim mniemaniu.
Premislaus napisał:Władcy starożytnych miast-państw Sumeru nie walczyli ze sobą o miasta, ziemie i kanały irygacyjne? Nie ściągali danin z określonych terenów? Przecież po to pismo wymyślono by było wiadomo kto dał, a kto jeszcze nie i ile wisi. Pierwsze tabliczki we wszelkich kulturach to zapiski buchalteryjne, takie jak daniny i co mamy w magazynie. Czytałem o wielu relacjach jak w starożytności i średniowieczu właściciel objeżdżał swoje nowo nabyte tereny i skrupulatnie znakował granice.
Nie, raczej to, że walczyli o terytorium dziwnym trafem wiązało się z tym, że władcy Ci dysponowali władzą państwową.
Premislaus napisał:Mogę pisać bez końca ale mi się nie chce. Zapytaj na forum historycy.org o władze terytorialną, Ci ludzie z libertarianizmem nie mają nic wspólnego i będą bezstronni . Podlinkuj jak założysz tam temat .
Ale o co mam ich spytać? Czy władza terytorialna w ogóle funkcjonowała w historii ludzkości? No funkcjonowała. Spytaj się lepiej o jej rolę dla kształtowania się państwowości.
Premislaus napisał:[qute]I co z tego, że chcą tego w równym stopniu? Czy jeśli libertarianie w równym stopniu chcieliby "zajebać nieuczciwych właścicieli, przedsiębiorców którzy oszukują i łamią umowy" i kopać małe dzieci, bo chodzą po ich ulicy, dla zabawy, anie po to, by je po przeganiać, to by coś zmieniało w tym, że chcą dla zabawy kopa małe dzieci? Raczej nie, wiec jeśli władza byłaby równie niedopuszczalna, co znęcanie się nad kimś dla zabawy, to chyba jednak dalej mógłbym się doczepiać do kogoś, kto ją popiera.
Jakim prawem jeśli nie zbójeckim, bandyckim prawem chcesz wymusić na kimś określone zachowania?[/quote]
Chcesz mi powiedzieć, że wejście do opuszczonego domu zmusza kogoś do czegoś? Albo zaprzestanie wykonywania poleceń przełożonego w miejscu pracy? To dziwnie rozumiesz przymus.
Premislaus napisał:Jego teren i sam ustala co można, a co nie. Ogranicza się sam umowami.
To zdanie nie ma związku z powyższym. Jasne, że ogranicza się w ten sposób i nie musi w inny, jeśli działa w ramach określonego systemu prawnego. Ja podważam zasadność, na gruncie libertariańskim tego systemu, na co Ty odpowiadasz - ale w ramach system on przecież ma do tego prawa. Yhy, tylko że widzisz, system wydaje mi się w jakimś stopniu niewolnościowy.
Premislaus napisał:Człowiek bez własnego kawałka ziemi staje się poddanym innych. Wolnościowe raczej średnio.
Jeśli mieszkasz ze starymi to nie mają oni władzy nad Tobą? I ten "poddany" jak wypracuje kase to może zakupic zimie, mieszkanie, dom, etc.
Jeśli mieszkam ze starymi to nie oznacza, zę sprawują nade mną władzę, zwłaszcza, gdy skończyłem 18 lat. A przynajmniej - nie mają dziś do tego prawa. Przy czym, jasne, ludzie żyjący obok siebie będą potrzebowali uprawnień do kontrolowania siebie. Nie mówimy o takich przypadkach, gdybyś nie zauważył. I nie zauważyłeś.
Premislaus napisał:Własność jest integralna dla libertarianizmu, jest mu tożsama!
O, znowu zaklęcia. Powtórz 3 razy, może to stanie się prawdą. Nie nie jest.
Premislaus napisał:Jak zamierasz ochraniać swoją własność? Jak przyjdę do ciebie do domu i będę ci chciał zabrać komputer z którego tutaj piszesz, to dasz mi po łbie czy nie?
Tak jak każdy, po prostu istnieją granice tej ochrony, których nie przekroczę.
Premislaus napisał:Czytałem sporo o własności, w tym u komunistów, albo u Ciebie żeby daleko nie szukać . Interesuje mnie to, ale jest różnica między relacjonowaniem czegoś, opowiadaniem, a bronieniem jakiejś chorej wizji własności.
Co? Albo nie, nie odpowiadaj, bo: przecież moje poglądy przedstawiłem, koślawo bo koślawo i to już chyba starczy. Wiem też, gdzie tkwi problem dla mnie z twoimi, czy krzysia, czy kawadora. Teraz sobie to ułożę i będę kontenty, i spokojny i radosny.