Anarchokapitalizm - narzędzie Szatana albo śmiercionośny narkotyk

D

Deleted member 427

Guest
Krytyka akapu z pozycji konserwatywnych:

Othmar Spann: Lock i jego wyznawcy to moralni mordercy i bluźniercy.

Werner Sombart: Locke'owi koncepcje ładu społecznego podsunął Szatan dla zaspokojenia najniższych instynktów człowieka.

Aleksander Majewski (publicysta prawica.net): Libertarianizm ma wiele wspólnego (o ile nie jest synonimem) tzw. filozoficznego satanizmu, czyli hedonistycznej ideologii mylonej z "rytualnym" zabijaniem kotów przez pryszczatych młodzieńców w czarnych ciuszkach.

Krytyka akapu z pozycji lewicowo-postępowych:

John McMurtry, Zeitgeist Moving Forward: Kiedy zaczął się proces postępującego upadku świata? Wszystko zaczęło się od Johna Locke'a. John Locke wprowadził pojęcie własności.

butters: Ludzie, odstawcie to gówno, póki jeszcze czas, zanim będzie za późno! Libertarianizm powoduje zanik uczucia empatii, bliskości.

seul (anarcholewak z Frizony): Akap będzie koszmarem, w którym prawdziwi biali mężczyźni stworzą sobie PAO, które uzna, że Murzyni są ich własnością i będą ich niewolnikami albo jakieś silne nazi-PAO pośle Żydów do gazu.

3328b5l.jpg
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Nie, Locke był Szatanem, z którego wykiełkowało całe zło tego świata (m.in. Rothbard, który własność cenił wyżej niż ludzkie życie).
 
J

jaś skoczowski

Guest
kawador napisał:
Nie, Locke był Szatanem, z którego wykiełkowało całe zło tego świata (m.in. Rothbard, który własność cenił wyżej niż ludzkie życie).

Nie cenił. Po prostu w kompletnie bezsensowny sposób uzasadniał własność jako instytucje niezbędna do ludzkiego życia. A życie akurat uznawał za wartość najwyższą, bo jest warunkiem koniecznym działania.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@jaś

Po prostu w kompletnie bezsensowny sposób uzasadniał własność jako instytucje niezbędna do ludzkiego życia.

Dla mojego życia instytucja własności jest niezbędna. Bo ja zakładam sobie cele, których nie można zrealizować natychmiastowo i których realizacja jest ściśle związana z POCZUCIEM STABILNOŚCI, które daje własność prywatna. W świecie bez własności prywatnej, zdobyte dobra konsumuje się od razu. Nie opłaca się ich gromadzić, skoro cały trud, jaki w to się wkłada, może pójść na marne. Nieopłacalna jest jakakolwiek inwestycja, bo nikogo nie stać na to, by zużywać środki na utrzymywanie przedmiotu, którego w każdej chwili może zostać pozbawiony (bo wszystko jest względne, negocjowalne, kadencyjne i tak różnymi kryteriami można się bawić do usranej śmierci i nie dojść do żadnego konkretu, bo tu konkretu nie ma).

Dlatego nie bez przyczyny świat bez własności prywatnej to świat zbieraczy owoców leśnych i myśliwych, którzy od razu wpierdalają to, co znajdą. Świat koczowników, których nie stać na to, by zająć się uprawą ziemi, ta bowiem wymaga inwestycji i czasu by wydać plony, wymaga ochrony, wymaga PLANOWANIA.

A życie akurat uznawał za wartość najwyższą, bo jest warunkiem koniecznym działania.

Jak wyżej napisałem, nie wystarczy tylko żyć.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
kawador napisał:
(m.in. Rothbard, który własność cenił wyżej niż ludzkie życie).

To nie Rothbard a sam Locke cenił własność wyżej niż ludzkie życie (od niego to wyszło). Locke w kwestii własności to podstawa.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ja to w nawiasie napisałem dla jaj. Nie wiem, czy Rothbi cenił własność wyżej niż ludzkie życie i szczerze mówiąc, mam to w dupie.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Kawador, całkiem ładna argumentacja o pożytkach z własnościowej stabilizacji. Oczywiście pomaga Ci i to, że masz rację :D
 

smootnyclown

New Member
214
3
kr2y510 napisał:
To nie Rothbard a sam Locke cenił własność wyżej niż ludzkie życie (od niego to wyszło). Locke w kwestii własności to podstawa.

szczególnie jego proviso. brawo, brawo, po prostu kazde zdanie na tym forum mnie rozjebuje.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Maciej Dudek napisał:
Kawador, całkiem ładna argumentacja o pożytkach z własnościowej stabilizacji. Oczywiście pomaga Ci i to, że masz rację Big Grin

Daj mi plusa, bo wszyscy naokoło zgarniają pozytywy do reputacji, a ja zatrzymałem się na trzynastce i to mnie wkurwia (jestem przesądny) :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
smootnyclown napisał:
szczególnie jego proviso.
Proviso należy odrzucić.
W takim razie od kogo wyszła idea, że "własność jest równie ważna jak życie jak nie ważniejsza"?
Mnie się wydawało, że od Locka.
 

23HailEris

Member
277
10
smootnyclown napisał:
kr2y510 napisał:
To nie Rothbard a sam Locke cenił własność wyżej niż ludzkie życie (od niego to wyszło). Locke w kwestii własności to podstawa.

szczególnie jego proviso. brawo, brawo, po prostu kazde zdanie na tym forum mnie rozjebuje.

Ja myślę, że tego proviso tam tak naprawdę nie było i wymyślili je dopiero niedawno przecweleni intelektualiści z uniwersytetów.
 
J

jaś skoczowski

Guest
kawador napisał:
@jaś

Po prostu w kompletnie bezsensowny sposób uzasadniał własność jako instytucje niezbędna do ludzkiego życia.

Dla mojego życia instytucja własności jest niezbędna. Bo ja zakładam sobie cele, których nie można zrealizować natychmiastowo i których realizacja jest ściśle związana z POCZUCIEM STABILNOŚCI, które daje własność prywatna.

Jak każde inne prawo rzeczowe, którego treść nie zmienia się zbyt często. Ba, jak nie zmieniające się stawki podatków. Stabilizacji sprzyjają generalnie jasne i niezmienne prawa. I nie muszą to być akurat nieograniczone prawa słusznie nabytej własności. Oczywiście, Ty możesz takich potrzebować, to się nazywa fetyszyzm.

kawador napisał:
W świecie bez własności prywatnej, zdobyte dobra konsumuje się od razu.

Bredzisz. Prawo własności ziemskiej nawet w obecnym kształcie jest bardzo nowym wynalazkiem, ludzie jednak potrafili gromadzić zapasy. Ba - zwierzęta w ogóle nie posiadają praw, w takim sensie jak my je posiadamy. I potrafią gromadzić zapasy. Przestań.

kawador napisał:
Nie opłaca się ich gromadzić, skoro cały trud, jaki w to się wkłada, może pójść na marne.

Opowiem Ci coś o rzeczywistości. W tej rzeczywistości, którą powoli opuszczasz prawo własności zazwyczaj nie ma takiego kształtu, o jakim piszesz - nie jest absolutne - pobiera się od ludzi, z ich własności, podatki, wymaga się wyznaczania takich swobodnych dróg, spełniania. Ludzie wciąż jednak gromadzą dobra. Ba, kraje o sporej regulacji iw tym zakresie mają tych dóbr dużo, czasem więcej, niż taka, pozbawiona takich regulacji Somalia. Znowu bredzisz.

kawador napisał:
Nieopłacalna jest jakakolwiek inwestycja, bo nikogo nie stać na to, by zużywać środki na utrzymywanie przedmiotu, którego w każdej chwili może zostać pozbawiony (bo wszystko jest względne, negocjowalne, kadencyjne i tak różnymi kryteriami można się bawić do usranej śmierci i nie dojść do żadnego konkretu, bo tu konkretu nie ma).

Napisz mi co jest dziwnego w wierze w to, że skoro kilku ludzi porozumie się co do tego, na jakich zasadach chcą ze sobą żyć, to jest spora szansa, że będą to robić? I wytłumaczysz mi, w jaki sposób, skoro to niemożliwe, w ogóle marzy Ci się anarchokapitalizm? Przewidujesz, że przeciętna rodzina będzie żyła w atomowym schronie? A obiecywałeś kurwy i kasyna. Jakoś mi jedno z drugim się kłóci. Kto będzie chciał chodzić na kurwy, skoro po drodze ktoś może go zajebać, ba, na progu, żeby wkraść się mu do domu?


kawador napisał:
Dlatego nie bez przyczyny świat bez własności prywatnej to świat zbieraczy owoców leśnych i myśliwych, którzy od razu wpierdalają to, co znajdą. Świat koczowników, których nie stać na to, by zająć się uprawą ziemi, ta bowiem wymaga inwestycji i czasu by wydać plony, wymaga ochrony, wymaga PLANOWANIA.

Uwaga, uwaga i to planowanie przez większość historii ludzkości nie opierało się o takie prawa własności, jakich Ty się domagasz. Zwłaszcza, gdy chodzi o własność ziemi, zazwyczaj byłą kolektywna. Bez odwoływania się nawet do pierwotnego zawłaszczenia.

A życie akurat uznawał za wartość najwyższą, bo jest warunkiem koniecznym działania.

kawador napisał:
Jak wyżej napisałem, nie wystarczy tylko żyć.

Jestem ostatnią osoba, która ma zamiar tłumaczyć ci Rothbarda. Poszukaj sobie kogoś innego, żeby Ci wytłumaczył, bo nie rozumiesz albo nie odzywaj się na ten temat do mnie. Proszę.

Kończę dyskusje, nic nie wyjaśnimy, wystarczy.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@jaś

zwierzęta w ogóle nie posiadają praw, w takim sensie jak my je posiadamy. I potrafią gromadzić zapasy. Przestań.

Masz na myśli mrówki? Ty wiesz, jak one zaciekle walczą o terytorium? Napierdalają się jak szalone. I pożerają wszystko, co napotkają na swojej drodze. Najgorsze są czerwone - stosunek do własności prywatnej odziedziczyły po bolszewikach :)

W tej rzeczywistości, którą powoli opuszczasz prawo własności zazwyczaj nie ma takiego kształtu, o jakim piszesz - nie jest absolutne - pobiera się od ludzi, z ich własności, podatki, wymaga się wyznaczania takich swobodnych dróg, spełniania. Ludzie wciąż jednak gromadzą dobra. Ba, kraje o sporej regulacji iw tym zakresie mają tych dóbr dużo, czasem więcej, niż taka, pozbawiona takich regulacji Somalia.

Dzięki za sprowadzenie mnie na ziemię, mistrzu! Dzięki za uświadomienie, że nawet KRLD się mimo wszystko rozwija.

Napisz mi co jest dziwnego w wierze w to, że skoro kilku ludzi porozumie się co do tego, na jakich zasadach chcą ze sobą żyć, to jest spora szansa, że będą to robić?

Nie ma w tym nic dziwnego - sądzę, że takie porozumienia będą podstawa akapu, choć naturalnie nie muszą nią być wszędzie.

Kto będzie chciał chodzić na kurwy, skoro po drodze ktoś może go zajebać, ba, na progu, żeby wkraść się mu do domu?

O kurwa, masakra. Zajebać po drodze może jakaś szwedzka feministka (upodlenie kobiet i te sprawy), a wkraść się do domu może tylko komunista. FBI niedawno odtajniło statystyki, z których wynika, że 76% zatrzymanych w latach 2009-2011 złodziei co najmniej dwukrotnie przeczytało Marksa i regularnie odwiedzało tego bloga.

:) :)

Zwłaszcza, gdy chodzi o własność ziemi, zazwyczaj byłą kolektywna. Bez odwoływania się nawet do pierwotnego zawłaszczenia.

Tak, wiem. Islandia w II w p n. e. i małpy człekokształtne 30 tys lat temu oraz zwierzęta obserwowane przez Kropotkina w petersburskim zoo.

Jestem ostatnią osoba, która ma zamiar tłumaczyć ci Rothbarda.

Nie musisz mi go tłumaczyć - ja w życiu nie przeczytałem do końca żadnej jego książki :)
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Krytyka akapu z pozycji konserwatywnych:

Krytyka akapu z pozycji lewicowo-postępowych:

Nic nowego, wszyscy nienawidzą akapu... im bardziej wszyscy go nienawidzą tym bardziej ja go lubię, to pewnie przez moje zaburzenia osobowości i socjopatię ;) .

A tu piosenka o Szatanie:

http://www.youtube.com/watch?v=7dE7J-ja ... re=related

Podobno Locke był fanem :) .

smootnyclown napisał:
szczególnie jego proviso. brawo, brawo, po prostu kazde zdanie na tym forum mnie rozjebuje.

To takie zajebiste, zamiast razem z Jasiem założyć jakieś forum dla prawdziwych filozofów i intelektualistów, to lepiej wbijać się na forum propertariańskich prymitywów i z perfidnym uśmieszkiem na ryjku pisać krótkie, ironiczne posty mające uświadomić im jacy są pojebani.
Jak sobie tak wesoło balansujesz na krawędzi tego szamba to czasem nie wpadnij ok?:D

kawador napisał:
Nie musisz mi go tłumaczyć - ja w życiu nie przeczytałem do końca żadnej jego książki Smile

Nie dziwię się, Rothbard jest po prostu strasznie nudny.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Rothbard jest nie tyle nudny, co wkurwia mnie u niego taktyka przemilczania pewnych słów, jakby się ich bał albo brzydził. Np. własności nie nazywa wprost państwem, podczas gdy tacy libertarianie/minarchiści jak Baader, Streissler czy nawet Hoppe ze swoją "Europą tysiąca Lichtensteinów" walą prosto z mostu, o co chodzi w temacie. Tomasz Gabiś również wszystkie wspólnoty powstałe w ramach anarchokapitalistycznego ładu nazywa umownie polis - państwami:

[Akap] to rezultat dewolucji i rozpadu struktur państwowo-politycznych (narodowych i ponadnarodowych). Na nowej „sfragmentyzowanej” mapie Europy i świata, zamiast dotychczasowych państw, pojawią się niezależne prowincje, regiony, kantony, ziemie, krainy, landy, „księstwa”, „baronie”, hrabstwa, wolne miasta, komuny i gminy, obszary zasiedlenia, autonomiczne strefy, wolne terytoria należące do klanów, szczepów, rodów, rodzin i jednostek, wspólnoty etnokulturalne, religijne i inne, bractwa, stowarzyszenia, fundacje, „cechy”, gildie, etniczne i kulturalne „kliki” posiadające własny język i własne networki, wspólnoty światopoglądowe, sekty etc. Dla uproszczenia wszystkie te terytorialne i nieterytorialne twory będę nazywał polis.

Większość z tych struktur z konieczności będzie musiała funkcjonować mniej lub bardziej, ale w oparciu o [zhierarchizowaną] władzę (jedne będą bardziej demokratyczne, inne mniej, jedne będą zarządzane kolegialnie, inne podporządkowane decyzjom jednego właściciela). Cytując ostatni akapit tekstu Gabisia, wbrew czarnowidztwu Jeana Baudrillarda, który twierdził, że wszystko już się wydarzyło, wszystkie rewolucje już wybuchły i wszystkie utopie zostały zrealizowane, realistyczna koncepcja anarchokapitalizmu będąca drogą ku postpolitycznemu porządkowi lokalnego polis, ciągle jeszcze czeka na urzeczywistnienie, ciągle jest jeszcze przed nami. I to darowuje nam szansę nowego początku, oczywiście przy zastrzeżeniu, że – używając określenia Gianniego Vattimo – jest on nowy w słabym tego słowa znaczeniu, że – jak zawsze – to tylko połowicznie nowy początek.
 
J

jaś skoczowski

Guest
kawador napisał:
Rothbard jest nie tyle nudny, co wkurwia mnie u niego taktyka przemilczania pewnych słów, jakby się ich bał albo brzydził. Np. własności nie nazywa wprost państwem, podczas gdy tacy libertarianie/minarchiści jak Baader, Streissler czy nawet Hoppe ze swoją "Europą tysiąca Lichtensteinów" walą prosto z mostu, o co chodzi w temacie. Tomasz Gabiś również wszystkie wspólnoty powstałe w ramach anarchokapitalistycznego ładu nazywa umownie polis - państwami:

[Akap] to rezultat dewolucji i rozpadu struktur państwowo-politycznych (narodowych i ponadnarodowych). Na nowej „sfragmentyzowanej” mapie Europy i świata, zamiast dotychczasowych państw, pojawią się niezależne prowincje, regiony, kantony, ziemie, krainy, landy, „księstwa”, „baronie”, hrabstwa, wolne miasta, komuny i gminy, obszary zasiedlenia, autonomiczne strefy, wolne terytoria należące do klanów, szczepów, rodów, rodzin i jednostek, wspólnoty etnokulturalne, religijne i inne, bractwa, stowarzyszenia, fundacje, „cechy”, gildie, etniczne i kulturalne „kliki” posiadające własny język i własne networki, wspólnoty światopoglądowe, sekty etc. Dla uproszczenia wszystkie te terytorialne i nieterytorialne twory będę nazywał polis.

Większość z tych struktur z konieczności będzie musiała funkcjonować mniej lub bardziej, ale w oparciu o [zhierarchizowaną] władzę (jedne będą bardziej demokratyczne, inne mniej, jedne będą zarządzane kolegialnie, inne podporządkowane decyzjom jednego właściciela). Cytując ostatni akapit tekstu Gabisia, wbrew czarnowidztwu Jeana Baudrillarda, który twierdził, że wszystko już się wydarzyło, wszystkie rewolucje już wybuchły i wszystkie utopie zostały zrealizowane, realistyczna koncepcja anarchokapitalizmu będąca drogą ku postpolitycznemu porządkowi lokalnego polis, ciągle jeszcze czeka na urzeczywistnienie, ciągle jest jeszcze przed nami. I to darowuje nam szansę nowego początku, oczywiście przy zastrzeżeniu, że – używając określenia Gianniego Vattimo – jest on nowy w słabym tego słowa znaczeniu, że – jak zawsze – to tylko połowicznie nowy początek.

Wizja Gabisia, jakkolwiek i raczej kuriozalna, dalej bardziej pasuje do ładu, gdzie nie ma władzy związanej z terytorium. Tada.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
jas napisał:
Wizja Gabisia, jakkolwiek i raczej kuriozalna, dalej bardziej pasuje do ładu, gdzie nie ma władzy związanej z terytorium. Tada.

Świat, w którym nie ma władzy związanej z terytorium, to jasiogród w Nibylandii.
 
Do góry Bottom