Jednostki czasu

C

Cngelx

Guest
Ogólnie przyjęty sposób podziału czasu jest irytujący i sprawia idiotyczne problemy.

Do sekundy sytuacja wygląda dość dobrze: używany jest głównie system decymalny i jednostki SI (pomijając czas Plancka). Potem jest już jednak tylko coraz gorzej.
Dla minuty i godziny przechodzi się na - w miarę logiczny - system seksagezymaly. Oczywiście, żeby to pojebać wprowadzono sztuczne strefy czasowe, a gdy i tego było mało ustanowiono "czas letni".
Następnie dla doby używa się już systemu kwadrowigezymalnego, a potem septalnego dla tygodnia.
Miesiąc to już kompletnie idiotyczna sytuacja, aż dziwne, że nadal się powszechnie stosuje tę jednostkę (poza UK). Nie ma w nim ani stałej ilości godzin, ani tygodni, ani stałej ilości dni, długość bazuje na chuj wie czym.
Dla roku jest nieco mniej pojebanie niż dla miesiąca, ilość dni jest różna (365 albo 366), nie jest on kompatybilny z tygodniem, ale przynajmniej jest kompatybilny z miesiącem.
Potem znowu przechodzi się do systemu decymalnego z rokiem jako jednostką bazową.

Jednostki nie są ze sobą kompatybilne, przez co trudno jest zaimplementować pożądaną rotację wykonywanych zadań i określać ilość czasu. Można jedynie sobie wybrać, którąś z jednostek i używać jej wielokrotności.

Były okres kiedy próbowano to już odgórnie rozwiązać i uporządkować - podczas rewolucji francuskiej, potem próbowali tego też sowieci. Obie próby zakończyły się klęską. Co nie jest dziwne, bo nowe systemy były kompletnie nieprzemyślane.

W miarę dobrze wygląda sytuacja w UK, gdzie najczęsciej liczy się wszystko w tygodniach, a nie miesiącach jak na kontynencie. Ilość dni w tygodniu jest stała, co już sprawia, że o wiele łatwiej jest żyć.
Zły nie jest również kalendarz chiński.

Macie może jakieś w miarę sensowne rozwiązania? Najlepiej, żeby był jakiś lib na linuksa do tego i dało się łatwo zrobić, żeby cron tego używał.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
W miarę dobrze wygląda sytuacja w UK, gdzie najczęsciej liczy się wszystko w tygodniach, a nie miesiącach jak na kontynencie. Ilość dni w tygodniu jest stała, co już sprawia, że o wiele łatwiej jest żyć.
W tygodniach liczy się w całym świecie anglosaskim oraz w Azji tam gdzie jest jakiś przemysł techniczny.

Macie może jakieś w miarę sensowne rozwiązania? Najlepiej, żeby był jakiś lib na linuksa do tego i dało się łatwo zrobić, żeby cron tego używał.
Masz na Linuksie, nazywa się ddate. :p Wklep: ddate --help, lub zobacz w manie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Ogólnie przyjęty sposób podziału czasu jest irytujący i sprawia idiotyczne problemy.

Do sekundy sytuacja wygląda dość dobrze: używany jest głównie system decymalny i jednostki SI (pomijając czas Plancka). Potem jest już jednak tylko coraz gorzej.
Układ SI to faszyzm! :D Akapu nie będzie dopóki nie zniszczy się wzorca metra, kilograma i innej pierdół. Zaczyna się od wspólnego mierzenia różnych rzeczy a kończy na wspólnym rządzie, który będzie regulował długość i krzywizny bananów.
Dla minuty i godziny przechodzi się na - w miarę logiczny - system seksagezymaly. Oczywiście, żeby to pojebać wprowadzono sztuczne strefy czasowe, a gdy i tego było mało ustanowiono "czas letni".
Następnie dla doby używa się już systemu kwadrowigezymalnego, a potem septalnego dla tygodnia.
Miesiąc to już kompletnie idiotyczna sytuacja, aż dziwne, że nadal się powszechnie stosuje tę jednostkę (poza UK). Nie ma w nim ani stałej ilości godzin, ani tygodni, ani stałej ilości dni, długość bazuje na chuj wie czym.
Dla roku jest nieco mniej pojebanie niż dla miesiąca, ilość dni jest różna (365 albo 366), nie jest on kompatybilny z tygodniem, ale przynajmniej jest kompatybilny z miesiącem.
Potem znowu przechodzi się do systemu decymalnego z rokiem jako jednostką bazową.

Jednostki nie są ze sobą kompatybilne, przez co trudno jest zaimplementować pożądaną rotację wykonywanych zadań i określać ilość czasu. Można jedynie sobie wybrać, którąś z jednostek i używać jej wielokrotności.

Były okres kiedy próbowano to już odgórnie rozwiązać i uporządkować - podczas rewolucji francuskiej, potem próbowali tego też sowieci. Obie próby zakończyły się klęską. Co nie jest dziwne, bo nowe systemy były kompletnie nieprzemyślane.
Bo to wszystko jest z dupy, zwłaszcza te mniejsze jednostki. Rok ma przełożenie astronomiczne a miesiące powinny być księżycowe - wszystko zgodne z rytmem natury a nie jakichś faszystów ze swoimi wzorcami w dupach. Tygodnia w ogóle nie rozumiem, bo nie widzę żadnych tygodniowych cykli obecnych w przyrodzie, przynajmniej na planecie Ziemia.
Macie może jakieś w miarę sensowne rozwiązania? Najlepiej, żeby był jakiś lib na linuksa do tego i dało się łatwo zrobić, żeby cron tego używał.
Wyprowadzić sie na wieś, do lasu i zapomnieć o kalendarzach tworzonych przez poganiaczy niewolników.
 
OP
OP
C

Cngelx

Guest
Jak dla mnie układ SI jest w tej samej kategorii co UTF-8, Open Document Format, Filesystem Hierarchy Standard, protokoły sieciowe, języki programowania, użycie języka angielskiego w dokumentacji, cyfry arabskie i długo by tak wymieniać.
To są wszystko standardy do których nikt nie zmusza siłą, ale jednak ich przestrzeganie znacznie ułatwia życie. Więc, nie uważam tego za faszyzm.
Oczywiście w pewnych sprawach gówno stało się standardem np. mp3, vixie-cron, systemd, php, pieczywo na zakwasie. Ale można to jakoś przeżyć i po prostu olewać te standardy gdy to tylko możliwe.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Jak dla mnie układ SI jest w tej samej kategorii co UTF-8, Open Document Format, Filesystem Hierarchy Standard, protokoły sieciowe, języki programowania, użycie języka angielskiego w dokumentacji, cyfry arabskie i długo by tak wymieniać.
To są wszystko standardy do których nikt nie zmusza siłą, ale jednak ich przestrzeganie znacznie ułatwia życie. Więc, nie uważam tego za faszyzm.
Oczywiście w pewnych sprawach gówno stało się standardem np. mp3, vixie-cron, systemd, php, pieczywo na zakwasie. Ale można to jakoś przeżyć i po prostu olewać te standardy gdy to tylko możliwe.

Jeśli system jest taki zły to potrafisz zaproponować system minimalnie lepszy?:p Zauważ ,że te niedociągnięcia wynikają z "niedoskonałości" fizycznych świata. Dzień jest strasznie naturalną jednostką czasu... a teraz podziel ładnie, następną bardzo naturalną jednostkę czasu jaką jest rok astronomiczny posiadający 365,241(6) dni... Zauważ ,że kalendarz nie ma żadnego podłoża ideologicznego i wynika wyłącznie z prac ludzkości przez tysiące lat nad podziałem czasu... potrafisz lepiej? A w którą stronę chcesz iść?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Dla mnie z kolei układ SI jest w tej samej kategorii co wieża Babel.

Gdy byłem dzieckiem, uznawałem najprościej jak się da, że pomieszanie języków ludziom z biblijnej historii i tym samym rozpędzenie ich po całej ziemi i uniemożliwienie dokończenia budowli jaką chcieli sobie postawić, było czynem mało godnym ze strony Boga, ot taką złośliwością, umotywowaną chęcią utrzymania swojej nadrzędnej pozycji. Dziś widzę to inaczej - to po prostu opis działania decentralizacyjnego - uderzenia w podstawy, które umożliwiają nazbyt łatwą centralizację.

Ponieważ wszyscy mówili tym samym językiem, prościej było ich zagonić pod bat jednej władzy a podporządkowani jej, stawiali wymyśoną przez nią utopijną budowlę, marnując na nią swoje siły [podatki, etc].

Nimrod (Nemrod; hebr. נִמְרוֹדֿ) – postać występująca w tradycji żydowskiej i islamskiej, kilkukrotnie wzmiankowana w Biblii; legendarny myśliwy i władca Mezopotamii.

Przekaz biblijny
Postać Nimroda wspomniana jest w Księdze Rodzaju. Był prawnukiem Noego, wnukiem Chama i synem Kusza. Czytamy tam, iż był on "najsławniejszym na ziemi myśliwym" i że "on to pierwszy panował w Babelu /Babilonie/, w Erek /Uruk/ i w Akkad /Akadzie/ i w Kalne /Kalchu?/, w kraju Szinear /Sumer?/" (Księga Rodzaju 10,9-10)

Tradycja żydowska
Pomimo tego, że Biblia jasno tego nie stwierdza, według tradycji żydowskiej to właśnie Nimrod zainicjować miał budowę miasta Babel i tamtejszej wieży. Józef Flawiusz – żydowski historyk z I wieku n.e. - napisał o Nimrodzie: „Stopniowo zaprowadził w państwie ustrój despotyczny; sądził bowiem, że jedynym sposobem oderwania ludzi od bojaźni Bożej jest całkowite uzależnienie ich życia i pomyślności od potęgi władcy. A groził również, że gdyby Bóg chciał jeszcze raz zalać ziemię, potrafi on już sobie przeciw Niemu poradzić: zbuduje wieżę wyższą, niż zdoła dosięgnąć woda, i pomści nawet zagładę przodków. Pospólstwo ochoczo poddało się nakazom (...) [Nimroda], uległość wobec Boga uważając za niewolę. Zaczęli budować wieżę i (...) wieża dźwigała się w górę nadspodziewanie szybko” (Dawne dzieje Izraela, I, IV, 2, 3)

No więc odpowiedzią na to była dywersja na poziomie informacyjnym.

Wieża Babel (hebr. מִגְדָּל בָּבֶל , Migdal Bavel[1]) – olbrzymia budowla, która według Księgi Rodzaju miała być wznoszona przez zjednoczoną ludzkość w krainie Szinear. Według przekazu biblijnego wieża Babel wznoszona była jako znak, dzięki któremu ludzie „nie rozproszą się”. Bóg Jahwe sprzeciwił się tym zamiarom. Pomieszał więc budowniczym języki, dzieląc ludzi na różne narody, by przez to uniemożliwić budowę wieży.
"Nie rozproszą się", czyli będą znajdować się pod wpływem jednej władzy, jaka będzie ich kontrolować.

Obecnie termin „wieża Babel" oznacza ideę, przedsięwzięcie niemożliwe do zrealizowania i prowadzące jedynie do powstania zamętu, bądź też miejsce, gdzie spotykają się ludzie mówiący różnymi językami[potrzebne źródło].

Opowieść w Biblii
Opowieść o wieży Babel pojawia się w Biblii w Księdze Rodzaju:

1Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. 2A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. 3I mówili jeden do drugiego: "Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu". A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, 4rzekli: "Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi". 5A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, 6i rzekł: "Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. 7Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!" 8W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. 9Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi[2] (Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 11,1-9)
Trzeba zaznaczyć, iż w samym przekazie biblijnym wyrażenie "wieża Babel" nie pojawia się. W dwóch miejscach (Rdz 11,4-5) mowa jest o "mieście i wieży", natomiast w trzecim (Rdz 11,8-9) jest mowa o "mieście", które zostaje nazwane Babel (hebr. בָּבֶל – "pomieszanie, zmieszanie")[3], nazwą, która według etymologii biblijnej pochodzić ma od czasownika balal (hebr. בָּלַל - "mieszać, pomieszać")[4]. Babel jako miasto pojawia się również w innym miejscu Księgi Rodzaju, wśród miast nad którymi panować miał Nimrod:

8Kusz zaś zrodził Nimroda, który był pierwszym mocarzem na ziemi. 9Był on też najsławniejszym na ziemi myśliwym. Stąd powstało przysłowie: "Dzielny jak Nimrod, najsławniejszy na ziemi myśliwy". 10On to pierwszy panował w Babelu, w Erek, w Akkad i w Kalne, w kraju Szinear[5] (Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 10,8-10)

Jak się mają do tego jednostki miary? Ano stanowią jakąś część języka - w zamiarach twórców SI - uniwersalną, w dodatku wykorzystywaną do podstawowych, najbardziej pragmatycznych działań (takich zresztą jak budownictwo, skoro jesteśmy przy wieży Babel). Jednostki miary mają też dość jednoznaczne powiązania z władzą jako tako. Weźmy na przykład pod uwagę to:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Metr_katolicki

Odrębność jednostek miar stosowanych w przeszłości w poszczególnych krajach była traktowana jako świadectwo suwerenności i atrybut władzy monarchy. Długi czas tylko nieliczni zastanawiali się nad negatywnymi skutkami braku jednolitości między jednostkami miar i nad sensem wspólnej miary powszechnej. Dopiero w 1875 r. przedstawiciele rządów siedemnastu państw podpisali w Paryżu traktat zwany Konwencją Metryczną, którego celem było wprowadzenie systemu metrycznego jako powszechnego i ogólnodostępnego.

Generalnie władza jest wszędobylska i chce wykazywać się, organizując ludziom życie, nawet poprzez porządkowanie przeżywanych doświadczeń: jak mamy coś liczyć czy mierzyć. Wspólne jednostki miary są krokiem w stronę wspólnej władzy i projektów przez nią narzucanych. Gdy istnieje bariera i przeszkoda w postaci różnych jednostek miar, różnych języków, trudniej też wziąć wszystkich za mordy a tym bardziej utrzymać ich w takim stanie przez dłuższy czas.

Mierz jak jest Ci wygodniej.
 
OP
OP
C

Cngelx

Guest
Jeśli system jest taki zły to potrafisz zaproponować system minimalnie lepszy?:p Zauważ ,że te niedociągnięcia wynikają z "niedoskonałości" fizycznych świata. Dzień jest strasznie naturalną jednostką czasu... a teraz podziel ładnie, następną bardzo naturalną jednostkę czasu jaką jest rok astronomiczny posiadający 365,241(6) dni... Zauważ ,że kalendarz nie ma żadnego podłoża ideologicznego i wynika wyłącznie z prac ludzkości przez tysiące lat nad podziałem czasu... potrafisz lepiej? A w którą stronę chcesz iść?

Niektóre cywilizacje przez tysiąclecia próbowała pogodzić cykl księżycowy, ruch obrotowy ziemi i obiegowy ruch ziemi wokół słońca, no i jeszcze niedawno dorzucił się rozpad atomu cezu... Tylko, że tego wszystkiego pogodzić się nie da. System obecnie używany wcale nie wynika z natury. a bardziej z wymysłów cesarzy rzymskich, papieży i późniejszej władzy. W naturze te cykle są idealne, o ile tylko nie próbuje się ich pogodzić z innymi - które są zupełnie czymś innym!
Nie widzę problemu, żeby podział czasu bazował wyłącznie na jednej z tych rzeczy, bo obecnie wszystkie 4 kompletnie niezależne od siebie sprawy próbuje się zlepić w jedno przez co wychodzi totalny burdel.

A lepsze systemy istnieją już od dawna, więc nie rozumiem twojej sugestii. O wiele lepszy jest czas uniksowy (sekundy od 1970-01-01_00:00 kalendarza gregoriańskiego), tradycyjny kalendarz chiński też nie jest zły (przynajmniej jest lepszy od gregoriańskiego).
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Dołącz do mojej propertariańskiej religii, gdy już powstanie, a pozwolę Ci wprowadzić nowy kalendarz według Twojego pomysłu. Powstanie nowej wiary jest bardzo dobrą okazją do wprowadzenia nowego sposobu liczenia.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Niektóre cywilizacje przez tysiąclecia próbowała pogodzić cykl księżycowy, ruch obrotowy ziemi i obiegowy ruch ziemi wokół słońca, no i jeszcze niedawno dorzucił się rozpad atomu cezu... Tylko, że tego wszystkiego pogodzić się nie da. System obecnie używany wcale nie wynika z natury. a bardziej z wymysłów cesarzy rzymskich, papieży i późniejszej władzy. W naturze te cykle są idealne, o ile tylko nie próbuje się ich pogodzić z innymi - które są zupełnie czymś innym!
Nie widzę problemu, żeby podział czasu bazował wyłącznie na jednej z tych rzeczy, bo obecnie wszystkie 4 kompletnie niezależne od siebie sprawy próbuje się zlepić w jedno przez co wychodzi totalny burdel.

A lepsze systemy istnieją już od dawna, więc nie rozumiem twojej sugestii. O wiele lepszy jest czas uniksowy (sekundy od 1970-01-01_00:00 kalendarza gregoriańskiego), tradycyjny kalendarz chiński też nie jest zły (przynajmniej jest lepszy od gregoriańskiego).
Lepszy? :p chyba dla maszyn... jeśli powiem ci np. spotkamy się w grudniu to nie tylko przekazuje ci za ile czasu ,ale od razu bez żadnego szacowania masz świadomość ,że będzie wtedy zimno ,że będą się zbliżały święta itd. itp A ciekawe co ci powie jakaś zajebiście duża liczba sekund?:p

W ogóle twierdzenie ,że coś związanego z fizyką jest idealne jest dziwne... po prostu jest takie jakie jest. Jak wiesz ludzie "podporządkowują" sobie naturę... jakoś nie widziałem plastiku w naturze ,czy innych wytworów czysto ludzkich...

Propos chińskiego... cytat z wiki:
Kalendarz chiński – używany w Chinach od II wieku p.n.e. kalendarz księżycowo-słoneczny, który dzieli rok na 12 miesięcy po 29 i 30 dni. Co pewien czas - 7 razy w ciągu 19-letniego cyklu - dodaje się 13 miesiąc. Jest to tzw. cykl Metona z Aten (analogicznie jak w kalendarzu babilońskim).

Miesiące nie mają nazw, a jedynie numery i podzielone są na dekady.

Co w tym kalendarzu jest lepsze? że my mamy 31 i 30 ,a oni 29 i 30? Zauważ ,że nagle u nich w roku dodaje się 1 miesiąc Oo to chyba już lepiej u nas jak masz luty 28 dniowy i co jakiś czas dodany jeden dzień! Gdzie widzisz te zalety bo ja nie widzę :p
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Jak dla mnie to rok i dzień zostawić, bo nie wyobrażam sobie czasu nieopartego na cyklach pór roku i doby. Cykle księżyca nie obchodzą mnie i ich nie dostrzegam. Cykl tygodniowy mnie wkurwia, ale on istnieje niezależnie i nie jest obowiązkowy; mogą istnieć inne cykle "tygodni": ośmio, dwunatso, czy ile–tam–kto–chce–dniowe.
Dobę można by podzielić na 100 "kwadransów", każdy z nich na 10 "minut". każda na 10 "chwil", każda po 10 "sekund".
Nowa "sekunda" trwałaby 0,864 starej sekundy, czyli lepiej, bo stara sekunda trwa dla mnie za długo i jakoś tak nie w żadnym rytmie.
 

Gie

Libnetarianin
219
490
Imo fajny, prosty kalendarz mieli w Mezoameryce: 18 miesięcy po 20 dni, pod koniec roku 5 dni dodatkowych (Indianie lat przestępnych nie znali).
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 678
Wg mnie 18 miesięcy to stanowczo za dużo. Już teraz niektórzy mają problemy z zapamiętaniem nazw 12 i skorelowaniem liczby z nazwą miesiąca.
Prędzej bym widział 10 miesięcy po 36 dni (z 6-dniowymi tygodniami) + dodatkowy tydzień mający 5 lub 6 dni (w latach przestępnych).
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
C

Cngelx

Guest
Lepszy? :p chyba dla maszyn... jeśli powiem ci np. spotkamy się w grudniu to nie tylko przekazuje ci za ile czasu ,ale od razu bez żadnego szacowania masz świadomość ,że będzie wtedy zimno ,że będą się zbliżały święta itd. itp A ciekawe co ci powie jakaś zajebiście duża liczba sekund?:p
Nie przekazujesz w którym grudniu, więc nie jestem pewien kiedy w ogóle chcesz się spotkać. Nie wiem czy wtedy będzie zimno, bo to zależy od masy czynników (np. miejsca spotkania). Poza tym w styczniu też zdaniem niektórych powinno być zimno, teraz jest styczeń, a zimno nie jest. Nie wiem czy będą się wtedy zbliżały swięta, bo ja święto mam tylko wtedy gdy uda mi się zrealizować jakiś cel...

Powiesz, że chcesz się spotkać w okolicach 1449 petasekundy i to już brzmi przyjaźnie zarówno dla maszyn jak i dla ludzi. Poza tym jest zdecydowanie bardziej precyzyjne. Mówiąc "w grudniu" mogę to zinterpretować zarówno jako okolice 1449 petasekundy, jak i 1481 petasekundy, a może i 3816 petasekundy.

Propos chińskiego... cytat z wiki:

Co w tym kalendarzu jest lepsze? że my mamy 31 i 30 ,a oni 29 i 30? Zauważ ,że nagle u nich w roku dodaje się 1 miesiąc Oo to chyba już lepiej u nas jak masz luty 28 dniowy i co jakiś czas dodany jeden dzień! Gdzie widzisz te zalety bo ja nie widzę :p

Te 29 i 30 dni nie jest brane "z dupy" jak w przypadku kalendarza gregoriańskiego tylko autentycznie bazuje na cyklu księżycowym. O tym oczywiście na polskojęzycznej wikipedii nie ma słowa... :confused: (tak w ogóle to cholera mnie bierze jak widzę, gdy ktoś linkuje, bądź cytuje polskojęzyczną wikipedie, jak już musisz cytować wiki to posłuż się wersją angielską, której jakość jest nieporównywalnie lepsza niż poltrollpedii)
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Dla mnie z kolei układ SI jest w tej samej kategorii co wieża Babel.

Gdy byłem dzieckiem, uznawałem najprościej jak się da, że pomieszanie języków ludziom z biblijnej historii i tym samym rozpędzenie ich po całej ziemi i uniemożliwienie dokończenia budowli jaką chcieli sobie postawić, było czynem mało godnym ze strony Boga, ot taką złośliwością, umotywowaną chęcią utrzymania swojej nadrzędnej pozycji. Dziś widzę to inaczej - to po prostu opis działania decentralizacyjnego - uderzenia w podstawy, które umożliwiają nazbyt łatwą centralizację.

Ponieważ wszyscy mówili tym samym językiem, prościej było ich zagonić pod bat jednej władzy a podporządkowani jej, stawiali wymyśoną przez nią utopijną budowlę, marnując na nią swoje siły [podatki, etc].
O zasadzie dziel i rządź, stosowanej przez władców, słyszałeś? Wielkie firmy wewnątrz siebie starają się wiele uprościć. W założeniu ludzie w nich pracujący mają mieć tak zorganizowaną pracę, by mogli zająć się istotą problemu im przekazanego. Małe firmy, działając w zdecentralizowanych czy rozproszonych sieciach, zrobiłyby wiele rzeczy efektywniej, ale jest jedno ale: muszą między sobą współpracować (oczywiście nie wszystkie ze wszystkimi, tu nie ma odgórnych nakazów), wyceniać się, oceniać. I tutaj jest szansa dla wielkich firm, będących w symbiozie z państwem: utrudnić im współpracę. W dzisiejszym świecie mogą wprowadzić ustawowo jakieś skomplikowane normy dotyczące liczenia czegoś dla inżynierów, rozliczeń między firmami dla przedsięborców, wielkie firmy jak Microsoft mogą tworzyć własne, binarne formaty dotyczące przechowywania danych w dokumentach i do tego wprowadzić prawo utrudniające legalną inżynierię wsteczną przez konkurencję itp.
Przez to koszty rosną, więc:
1. Część inwestycji nie zostanie w ogóle rozpoczęta, bo przedsiębiorca nie będzie widział zysku
2. Te, które zostaną rozpoczęte, będą marnowały więcej kapitału
I ogólnie łatwiej będzi gnoić przez wielkie firmy, żyjące w symbiozie z państwem, tych którzy nie są związani z wielkimi firmami.
 
Do góry Bottom