Znalezione, nie kradzione

D

Deleted member 427

Guest
Dokładnie, prosta wolnościowa zasada: bierzesz na własną odpowiedzialność. Kilka odjebanych łbów od korpusów tych, co "myśleli, że ktoś to wyrzucił", szybko nauczy resztę "właściwego" postępowania :) Przypomniał mi się "No country for old men" - koleżka znalazł walizkę z kasą, która ktoś "porzucił"/"zgubił" i potem musiał uciekać przez cały Teksas.

Freedom isn't free :)
 
A

Anonymous

Guest
kawador napisał:
Czym się różni znalezienie forsy na ulicy od "znalezienia" samochodu na parkingu? Albo laptopa w tym samochodzie? Pytanie nie jest rzucone ot tak, sobie a muzom, bo oprócz komunistów mają z tym problem także zwykli ludzie. Np. niejaki Eric Harris, jeden z zamachowców z Columbine High School, po aresztowaniu za włamanie do zaparkowanego vana, powiedział:

Czy Ameryka nie miała być krajem wolnych ludzi? Jak to możliwe, że skoro jestem wolny, nie mogę pozbawić głupiego, pieprzonego idioty jego własności, którą zostawił, leżącą na przednim siedzeniu, na widoku?

Oczywiście nie mówię tu, żeby oddawać znalezioną stówę, każdy postępuje wedle własnego sumienia, pytam tylko, czym się różni jedno od drugiego.

Co innego bezpańska stówa, co innego portfel z dokumentami. Czasem ktoś może łazić i nerwowo pytać się, szukać. Wtedy należy mu oddać! Przecież po emocjach idzie ocenić czy ktoś ściemnia.

Koszerne przywłaszczenie jest takie, jak znajdziemy stówę którą przegania wiatr, leży gdzieś koło gówna, w krzakach, koło kosza( raz w knajpie znalazłem 20 zł, w kiblu koło kosza, dziwne bo barman wcześniej sprzątał).

kawador napisał:
ja pytam, nic nie proponuje. Niech mi ktoś powie, czym się różni znalezienie 100 zł od znalezienia np. zaparkowanego samochodu.

Zazwyczaj samochody się nie gubią. Czasem ludzie je porzucają, z czasem rdzewieją na poboczu lub parkingu, a dzieci wybijają szyby, etc. Taki wrak można chyba spokojnie sobie przywłaszczyć. Pomimo tego, że istnieje przymus tablic rejestracyjnych, to myślę, że on się utrzyma na wolnym rynku, choćby z tego powodu.

Z resztą już chyba wiem skąd się biorą te wszystkie regulacje. Brak wyobraźni, rozsądku i upadek społecznych obyczajów. Cwaniaki muszą mieć teraz przepisy, dawniej wystarczyło odjebanie dłoni. Gan-Ganowicz podczas swojego pobytu w Jemenie zgubił portfel, wypadł mu na ulicy, nikt go nie wziął sobie, zebrał się tłumek i go zawołali. Nikt nie podniósł portfela by mu go podać, bo się bali oskarżenia o kradzież i utraty ręki.
 
Do góry Bottom