Znalezione, nie kradzione

Hikikomori

少し変態
538
318
Taka gówniarska zasada.
Ostatnio znalazłem portfel z dokumentami i gotówką. Odesłałem go właścicielowi razem z zawartością (chociaż przesyłkę nadałem na jego koszt), bo wierzę w coś takiego jak "dobra karma".
Zastanawia mnie jak wygląda to z punktu widzenia Ideologii - czy jestem zobligowany respektować nawet porzuconą własność, czy zatrzymanie portfela byłoby zawłaszczeniem niczyjego?
 
M

Matrix

Guest
Znalezione przywłaszczone jest kradzieżą, ilie razy coś zgubiłam, ( dawniej, teraz nie gubię ) i nie oddano mi tego, czy to na wakacjach, tramwaju, pociągu, nie nawidzę znalazców, którzy uważają znalezione rzeczy za swoje.
 

Cokeman

Active Member
768
120
znalezione niekradzione to ponowne pierwotne zawłaszczenie połączone z domniemaniem niewinności. Nie wyobrażam sobie aby na rzecz jakis urojen propertarian wprowadzac tyrania i domniemanie winy. Jak znajduje kase na ulicy to nie zamierzam biegać jak wy propertarianskie rothbardjugend i zaczepiac wszystkich przechodniow by zapytac czy to aby nie jego forsa. Znajduje i biore. Wsio
 

Harry Angel

New Member
62
1
Cokeman. bardzo ładnie. jeszcze trzeba tylko unieważnić tzw prawa własności, i mogę z powodzeniem zastosować Twoją libertariańską zasadę. kiedyś miałem sporo kolegów z podwórka, którzy znajdowali radia w samochodach. leżały więc brali. też nie pytali czyje, bo skąd mieliby pewność że to Prawowity Właściciel? i nie gromadzili tych radiów, tylko dzielili się z innymi, jedynie za symboliczną opłatą. prawdziwi altruiści.
 
D

Deleted member 427

Guest
Czym się różni znalezienie forsy na ulicy od "znalezienia" samochodu na parkingu? Albo laptopa w tym samochodzie? Pytanie nie jest rzucone ot tak, sobie a muzom, bo oprócz komunistów mają z tym problem także zwykli ludzie. Np. niejaki Eric Harris, jeden z zamachowców z Columbine High School, po aresztowaniu za włamanie do zaparkowanego vana, powiedział:

Czy Ameryka nie miała być krajem wolnych ludzi? Jak to możliwe, że skoro jestem wolny, nie mogę pozbawić głupiego, pieprzonego idioty jego własności, którą zostawił, leżącą na przednim siedzeniu, na widoku?

Oczywiście nie mówię tu, żeby oddawać znalezioną stówę, każdy postępuje wedle własnego sumienia, pytam tylko, czym się różni jedno od drugiego.
 
D

Deleted member 427

Guest
ja pytam, nic nie proponuje. Niech mi ktoś powie, czym się różni znalezienie 100 zł od znalezienia np. zaparkowanego samochodu.
 
OP
OP
Hikikomori

Hikikomori

少し変態
538
318
Coke, pytałem o portfel z dokumentami, a nie o samą gotówkę. Rozumiem, że ty byś zatrzymał wszystko dla siebie, a dane osobowe właściciela sprzedał na Torowisku. Samą gotówkę też bym sobie zatrzymał (chyba, że widziałbym, kto ją gubi).
Kawi, samochód czy portfel z dokumentami mają cechy pozwalające na namierzenie właściciela. Powracam do pytania: czy zgubione=niczyje, czy nadal jestem zobligowany respektować prawa właściciela.
 

Cyberius

cybertarianin, technohumanista
1 441
36
Hikikomori napisał:
Taka gówniarska zasada.
Ostatnio znalazłem portfel z dokumentami i gotówką. Odesłałem go właścicielowi razem z zawartością
I słusznie, zrobiłbym to samo gdybym znalazł pieniądze wraz z dokumentami, rachunkiem, albo adresem. Pszę tak teoretycznie ponieważ często znajdowałem pieniądze, ale nigdy z dokumentami .

wierzę w coś takiego jak "dobra karma".
Hikkimori. Na dobrą karmę bym akurat w tym przypadku nie liczył -może to była właśnie dobra karma :)
 
A

Antoni Wiech

Guest
kawador napisał:
Czym się różni znalezienie forsy na ulicy od "znalezienia" samochodu na parkingu?
Niczym. Własność to własność. Jednak wchodzimy tutaj w problem ziemi. Tzn. GDZIE dokładnie taka forsa została porzucona i jakie prawo (nie państwowe, ale społeczne) na niej panuje. Wg mnie w Polsce panuje zwyczaj, że jeśli nie da się ustalić właściciela (szczególnie w przypadku pieniędzy), to własność przepada na tego, kto ją znajdzie.

Aczkolwiek jeśli np. ktoś podniesie z ulicy stówę, a wokół nie będzie nikogo, kogo można zakwalifikować jako właściciela. A np. jakiś monitoring wskaże, że tę stówę zgubił jakiś Kowalski i da się go zidentyfikować to jak najbardziej należy mu się zwrot tej stówy.
 
M

Matrix

Guest
kawador napisał:
Czym się różni znalezienie forsy na ulicy od "znalezienia" samochodu na parkingu?

Nikt nie gubi forsy gołej tzn, bez portfela, który móglby by byc dowodem czyjejś własności. jak wygladał portfel, w ktorym były wasze pieniądze pyta sie znalazca.
Gołej stówy to nawet ja nie oddałabym, bo nie da się zidendyfikować choćby w przybliżeniu właściciela.( chyba, ze ma spisane numery banknotów, co nie jest takie głupie jak sie okazuje ) przykład z monitoringu ? Za słaba rozdzielczośc obrazu.

samochód na parkingu zawsze ma wlaściciela.
 

Nene

Koteu
1 094
1 690
Oddając kierujemy się naszą moralnością oraz poczuciem, że nie chciałoby się być miejscu drugiej osoby. Pal licho pieniądze, ale przede wszystkim warto zwrócić człowiekowi karty i dokumenty, bo zmuszać kogoś do wyrabiania tego wszystkiego ponownie to czysty sadyzm, szczególnie na Śląska, gdzie podobno zrobienie karty zdrowia bez ostatecznej jego utraty to cud.
Dwa razy znalazłam portfel. raz z dokumentami i raz bez. Ten pierwszy oddałam, z drugiego pieniądze potraktowałam jak znalezione, zresztą i tak nie było ich wiele.
 
OP
OP
Hikikomori

Hikikomori

少し変態
538
318
Ja tam się kierowałem własnym interesem - wierzę, że moja postawa zainspiruje typa, któremu odesłałem portfel do podobnych uczynków, czym z kolei zainspirują się następni aż w końcu dobro, którym się kierowałem wróci okrężną drogą do mnie:angel:, coś jak wrzucenie do morza listu w butelce...:sleepy:
 

VernonSmith

New Member
212
2
A jak ktoś coś wyrzucił a nie zgubił?
Skąd mam wiedzieć czy stary fotel który leży na skraju parku jest wyrzucony czy zgubiony (facet niósł go w nocy, ale zasłabł, zostawił i wróci po nie.)

Zanim go wezmę mam się pytać czyje to?

Czym różni się wzięcie samochody z parkinu od puszek ze śmietnika? W końcu to własność właściciela śmietnika.
Czy może nie?
 
M

Matrix

Guest
Hikikomori napisał:
Ja tam się kierowałem własnym interesem - wierzę, że moja postawa zainspiruje typa, któremu odesłałem portfel do podobnych uczynków, czym z kolei zainspirują się następni aż w końcu dobro, którym się kierowałem wróci okrężną drogą do mnie:angel:, coś jak wrzucenie do morza listu w butelce...:sleepy:

He, skąd wiesz, że zrobiłeś dobry uczynek, moze facet zgubił ten portfel po pijanemu i było to dla niego nauczką, aby więcej nie upijać się, a Ty zaburzyleś ten mechanizm i facet nie będzie miał nauczki.:)
 
S

stormtrooper

Guest
@Nene
Daj spokój to jest Matrix, nawet ona sama siebie chyba nie traktuje poważnie.
 
A

Antoni Wiech

Guest
VernonSmith napisał:
A jak ktoś coś wyrzucił a nie zgubił?
Skąd mam wiedzieć czy stary fotel który leży na skraju parku jest wyrzucony czy zgubiony (facet niósł go w nocy, ale zasłabł, zostawił i wróci po nie.)

Zanim go wezmę mam się pytać czyje to?
To tak samo jak z kobietami, nie jesteś pewien, nie bierz :D
 
Do góry Bottom