alfacentauri
Well-Known Member
- 1 164
- 2 181
Mamy tu tematy o islamizacji i polonizacji Europy. Kierując się modą chciałbym założyć podobny temat. Oprócz tej mody zainspirował mnie wpis Partii Libertariańskiej na znanym portalu spłecznościowym: „40 tysięcy Wietnamczyków w Polsce. Warszawa to największy po Paryżu i Londynie ośrodek emigracji wietnamskiej w Europie.Niemiecki polityk Martin Schulz mógłby brać korepetycje zamiast grozić.”
To prawda, w Polsce żyje trochę pracowitych Wietnamczyków, ale jakby ktoś chciał korepetycji z tego jak wygląda to ich życie w naszym kraju, to polecam wywiad z Ton Van Anh — wietnamską opozycjonistką, działaczką na rzecz praw człowieka, korespondentką waszyngtońskiej rozgłośni Radia Wolna Azja i publicystką portalu Benviet.org. Od 1992 mieszka w Polsce, obywatelstwo polskie uzyskała w 2011. Link do całości http://mandragon.pl/ba-lan/ a poniżej fragment:
To prawda, w Polsce żyje trochę pracowitych Wietnamczyków, ale jakby ktoś chciał korepetycji z tego jak wygląda to ich życie w naszym kraju, to polecam wywiad z Ton Van Anh — wietnamską opozycjonistką, działaczką na rzecz praw człowieka, korespondentką waszyngtońskiej rozgłośni Radia Wolna Azja i publicystką portalu Benviet.org. Od 1992 mieszka w Polsce, obywatelstwo polskie uzyskała w 2011. Link do całości http://mandragon.pl/ba-lan/ a poniżej fragment:
I wrzucę jeszcze podobny mały fragment innego wywiadu udzielonego dla Krytyki Politycznej http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/VanAnhPolskaniepomagaWietnamczykom/menuid-431.htmlCzy łatwo było wówczas wyjechać z Wietnamu?
Łatwiej niż teraz. Polska umożliwiała legalny przyjazd. Paszport uzyskiwało się za ciężką łapówkę. Dzisiaj Wietnamczycy nie mają już możliwości legalnego przyjazdu. Wietnamczycy są wypychani do szarej strefy, przekraczają granicę nielegalnie. Niektórym udało się zalegalizować swój pobyt, ale jest to mniejszość. Polska nie uznaje Wietnamczyków za uchodźców politycznych – w ciągu dziesięciu lat taki status uzyskały tylko trzy osoby na tysiąc wniosków.
Wietnamczycy są postrzegani jako bardzo zamknięta społeczność. Z jednej strony rzeczywiście istnieje ciekawość, z drugiej — niewiele o Was wiemy.
To prosty mechanizm. Chodzi o deportacje. Każdy nielegalny emigrant może być deportowany do kraju pochodzenia. A większość Wietnamczyków dostała się do Polski nielegalnie. Osoba spacerująca po parku może być w każdej chwili aresztowana, jeśli nie przedstawi dokumentu o swoim legalnym pobycie. Władze zwracają się do ambasady wietnamskiej z prośbą o identyfikację.
Jeśli jest to osoba w miarę „grzeczna”, która nie sprawia kłopotu — ambasada zwykle nie przyznaje się do niej. Natomiast osoby, które przejawiają niezależność wobec ambasady, bardzo szybko są identyfikowane i deportowane. Nie są wolni nawet ci, którzy mają prawo czasowego pobytu, bo także o ich losie w znacznym stopniu decyduje ambasada, a ta prowadzi politykę zdecydowanej niechęci do procesu asymilacji Wietnamczyków. Dochodzi do tego, że na przykład samo tylko uczestnictwo w polskich instytucjach jest traktowane jak akt wrogi wobec socjalizmu.
Wietnamczycy żyją w ciągłym strachu, nie dziwię się, że rzadko wychodzą z domu, bo to może oznaczać deportację z Polski.
To prowadzi też często do patologii. Policjanci, straż graniczna, a nawet kontrolerzy biletów wiedzą, że większość Wietnamczyków jest w Polsce nielegalnie, że boją się deportacji. Bardzo łatwo wymusić na nich łapówkę. Z kolei Wietnamczyk wie, że funkcjonariusze są na to nastawieni i zawsze nosi przy sobie więcej gotówki na wszelki wypadek.
Wyciągnąć z tego zamknięcia może ich jedynie Polska, nie można liczyć na to, że ambasada zgodzi się, żeby tracić nad nimi kontrolę.
Zauważyłam, że stosunki Wietnamczyków z sąsiadami, szkołami, szpitalami są bardzo dobre i otrzymują tam serdeczną pomoc. Cudzoziemcy w Polsce najbardziej prześladowani są w urzędach do spraw cudzoziemców, gdzie po zachowaniu urzędników można odczytać, że są bardzo niemile widziani w Polsce. Polska nie ma wizji polityki wobec imigrantów. To powinno się zmienić.
W żadnym kraju Wietnamczycy nie handlują w takiej skali jak w Polsce, gdzie można nas spotkać w centrach handlowych i barach. Ci, którzy mieli możliwość legalizacji pobytu zarejestrowali własną działalność i idą w innym kierunku. Na Zachodzie jesteśmy znani jako artyści, przedsiębiorcy, wykładowcy uniwersyteccy. Wietnamczycy normalnie funkcjonują w tamtejszych społeczeństwach. Najważniejsze jest to, że pomimo mniejszej otwartości społeczeństw Zachodniej Europy na imigrację, tamtejsze administracje jednak udzielają Wietnamczykom azylu, co nie zdarza się w Polsce pomimo nieporównanie lepszego nastawienia społecznego.
Czy istnieje współpraca pomiędzy polską policją, strażą graniczną i wietnamską bezpieką?
Oczywiście. Współpraca jest prowadzona w prowokacyjnie otwarty sposób. W ciągu ostatnich pięciu lat wielokrotnie do polskich aresztów przyjeżdżali funkcjonariusze wietnamskiej UB, gdzie przetrzymywani są Wietnamczycy. Odbywają się tam przesłuchania, zupełnie bez możliwości kontroli tych rozmów. Między innymi w ten sposób pozyskuje się agentów. To dzieje się na polskim terytorium i na zaproszenie polskiej straży granicznej. To sygnał dla Wietnamczyków, że wobec nich nie działa prawo polskie, władzę nad nimi ma ambasada.
Co oznacza deportacja do Wietnamu?
Deportacje odbywają się na koszt państwa polskiego. Ambasada wskazuje potencjalnych niewygodnych ludzi, a Polska organizuje przelot. Dzieje się to szybko, włącznie z łamaniem prawa, bo na przykład każda osoba wyznaczona do deportacji ma prawo do jednego telefonu i często nie dopuszcza się ich do telefonu. Zdarzały się przypadki, że człowiek wprost z lotniska w Wietnamie trafiał do więzienia.
Częste są przypadki, że deportowani próbują po raz kolejny dostać się do Polski. To pokazuje ich determinację. Nie uciekają gdzie indziej.
Wietnamczycy od 20 lat przyjeżdżają do Polski i bardzo wielu chce już tu zostać. Łagodniejsze przepisy w tej kwestii w niczym nie naruszyłyby interesów Polski, natomiast trwale wzbogaciłyby rzeczywistość kulturową.
Azyl polityczny to całkiem oddzielna sprawa. Azyl leży w gestii Ministra Spraw Zagranicznych, służy do sytuacji wyjątkowych i nie jest często wykorzystywany. Trzy inne formy ochrony osób zagrożonych prześladowaniem to: status uchodźcy, pobyt tolerowany oraz ochrona uzupełniająca. One pozostają w gestii MSWiA, pierwszą instancją jest tu Urząd do Spraw Cudzoziemców, drugą Rada do spraw Uchodźców.
Przykro mi to mówić, ale Wietnamczycy w Polsce nigdy nie uzyskują ochrony. W ciągu ostatnich 10 lat złożyli około 800 wniosków o status uchodźcy. Wszystkim odmówiono statusu uchodźcy, jak i innych form ochrony. Trzeba dodać, że takich wniosków Wietnamczycy składają mało, bo boją się o pozostawione w kraju rodziny. Poza tym, dobrze wiedzą, jakie są szanse na uzyskanie pomocy ze strony Polski. Wnioski o status uchodźcy składają ludzie naprawdę zdesperowani: bezpośrednio zagrożeni deportacją, już ujęci przez Staż Graniczną lub policję. Wnioski składają także osoby, które są przekonane, że dobrze udokumentowana historia prześladowań w Wietnamie wpłynie na decyzje urzędników. Niestety, nie wpływa.
Według niektórych danych w Polsce mieszka ponad 40 tysięcy Wietnamczyków. Jak Wietnamczycy radzą sobie z asymilacją w Polsce? Kto jest najbardziej narażony na dyskryminację?
Dane, dotyczące ilości Wietnamczyków w Polsce są bardzo niepewne, bardzo wiele osób nie ma dokumentów. Ja bym szacowała tę liczbę na około 30 tysięcy osób. Trzeba jednak zaznaczyć, że w pierwszej połowie lat 90-tych mieszkało w Polsce przeszło 60 tysięcy Wietnamczyków. W Polsce praktycznie nie można zalegalizować pobytu, pozostali tu więc ci, którzy swoją sytuację ustabilizowali w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w bardziej sprzyjających warunkach oraz ci, którzy do kraju wrócić nie mogą lub odsiadują rok w areszcie. Zdarzają się zresztą osoby, których taki areszt dotknął niejeden raz. Wietnamczycy są wypychani do szarej strefy, Niektórym udało się zalegalizować swój pobyt, ale jest to mniejszość. Polska nie uznaje Wietnamczyków za uchodźców politycznych – w ciągu dziesięciu lat taki status uzyskały tylko trzy osoby na tysiąc wniosków.
Jakie trudności stwarza Unia Europejska?
O ile Unia Europejska podkreśla wciąż przywiązanie do praw człowieka i godności ludzkiej osoby, o tyle jest jednak, że Europa dość histeryczne podchodzi do zjawiska nielegalnej imigracji. Chodzi tu o atmosferę lęku przed wszelką nielegalną imigracją, tymczasem cały system emigracji z Wietnamu jest tak skonstruowany, że inaczej niż „legalnie” wyjechać na Zachód praktycznie nie można. Z Wietnamu wyjeżdża się z paszportem, uzyskanym za łapówkę w jednostce Milicji Ludowej, w zorganizowanych grupach jedzie się do Rosji. Tam paszport jest odbierany a człowiek, staje się po prostu niewolnikiem. Handel kobietami i dziećmi nie są procederem wyjątkowym. Większość emigrantów trafia bez dokumentów do Polski lub na Ukrainę i tam kierowana jest do pracy, noszącej wszelkie znamiona pracy przymusowej. Co prawda istnieje europejska konwencja o przeciwdziałaniu niewolnictwu, ale z przykrością stwierdzam, że nie jest realizowana. Powtarzam z naciskiem: Wietnamczycy wyjeżdżają z kraju przekonani, że do Polski przyjadą legalnie.