Proponuje temat w którym możemy zamieszczać anonimowe z życia wzięte przykłady Waszych kontaktów z urzędami w Polsce i pożałowania godny albo i czasami (zazwyczaj zawsze) kosztowny dla Was rezultat tychże przymusowych relacji.
Z dnia dzisiejszego - w związku z posiadaniem blisko dziesięciometrowego świerku usytuowanego około dwóch metrów od domu w którym mieszkam ( nie ja go sadziłem, zastałem go, że tak to ujmę ) i niebezpieczeństwo przełamania i uszkodzenia budynku podczas wichury oraz w związku z tym, że mój sąsiad to kapuś wyjątkowy ( donos o moim garażu, który stał o metr za blisko granicy działki - bo taka jest działka a dom budowali niemcy w latach trzydziestych co kosztowało mnie wiele odwołań, sąd administracyjny i około 1200zł dla okupantów, dwukrotne rozbieranie garażu i składanie go bo kurwa z inspektoratu budowlanego chciała zrobić zdjęcia rozbiórki ) zwróciłem się pisemnie do wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska o pozwolenie na ścięcie drzewa.
Zgodę ( bezpłatną ) otrzymałem pod warunkiem zasadzenia w zamian za ścięty świerk jednego z wyżej wymienionych ( brzoza brodawkowata, klon pospolity, głóg jednoszyjkowy, magnolia pośrednia - uwaga - obwód pnia 30 cm ). Jeśli zetnę a nie zasadzę nastąpi ścięcie ale mojej gotówki w postaci kary urzędowej.
Otóż:
1. Nie mam najmniejszego zamiaru sadzić jakiegoś liściastego chujostwa bo dosyć się już wkurwiam od sprzątania liści kilku innych drzew liściastych, które posiadam jesienią.
2. Drzewa o takich parametrach nie są dostępne w jebanym mieście Szczecinie w którym jak wspominałem w kilku innych tematach jest tylko biedronka i urząd miejski.
W związku z tym nie robię nic aby się dalej nie wkurwiać.
Z dnia dzisiejszego - w związku z posiadaniem blisko dziesięciometrowego świerku usytuowanego około dwóch metrów od domu w którym mieszkam ( nie ja go sadziłem, zastałem go, że tak to ujmę ) i niebezpieczeństwo przełamania i uszkodzenia budynku podczas wichury oraz w związku z tym, że mój sąsiad to kapuś wyjątkowy ( donos o moim garażu, który stał o metr za blisko granicy działki - bo taka jest działka a dom budowali niemcy w latach trzydziestych co kosztowało mnie wiele odwołań, sąd administracyjny i około 1200zł dla okupantów, dwukrotne rozbieranie garażu i składanie go bo kurwa z inspektoratu budowlanego chciała zrobić zdjęcia rozbiórki ) zwróciłem się pisemnie do wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska o pozwolenie na ścięcie drzewa.
Zgodę ( bezpłatną ) otrzymałem pod warunkiem zasadzenia w zamian za ścięty świerk jednego z wyżej wymienionych ( brzoza brodawkowata, klon pospolity, głóg jednoszyjkowy, magnolia pośrednia - uwaga - obwód pnia 30 cm ). Jeśli zetnę a nie zasadzę nastąpi ścięcie ale mojej gotówki w postaci kary urzędowej.
Otóż:
1. Nie mam najmniejszego zamiaru sadzić jakiegoś liściastego chujostwa bo dosyć się już wkurwiam od sprzątania liści kilku innych drzew liściastych, które posiadam jesienią.
2. Drzewa o takich parametrach nie są dostępne w jebanym mieście Szczecinie w którym jak wspominałem w kilku innych tematach jest tylko biedronka i urząd miejski.
W związku z tym nie robię nic aby się dalej nie wkurwiać.