Teoria Zamknietego Kola Podatkowo-Wydatkowego

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Od jakiegos czasu zaczalem dostrzegac, iz duza czesc ludzi wyznaje wielce specyficzna acz bardzo rozpowszechniona toerie ekonomiczna, ktora postanowilem nazwac "Teoria Zamknietego Kola Podatkowo-Wydatkowego". Jest to wielce fatalistyczna teoria, ktora nie pozwala na dokonanie zadnych reform w kierunku wolnorynkowym. Co gorsza, ludzie pod roznym szerokosciami geograficznymi zdaja sie wyznawac dokladnie taka sama teorie (przynajmniej w Polsce i w Chinach tak jest).

Teorie przedstawie na przykladzie dialogu, ktory mialem (nie)przyjemnosc wiele razy przezyc:

Libertarianin: Rzad powinien przestac dawac pieniadze na szpitale, szkoly i zasilki!
Zwykly Obywatel: Ale przeciez rzad zabiera nam pieniadze w podatkach to niech chociaz nam je odda w postaci panstwowych szpitali, szkol i zasilkow!
L: To niech rzad obnizy (albo zlikwiduje!) i wtedy przestanie finansowac takie przedsiewziecia.
ZO: Rzad nigdy podatkow nie obnizy, to co mowisz to fantastyka. Rzad zawsze kradnie w podatkach, wiec niech chociaz zapewni obywatelom szkoly, szpitale i zasilki
L: (facepalm!)

Czyli wedlug szarego obywatela: rzad nigdy nie zdecyduje sie na obnizenie podatkow bo mu sie to nie oplaca, ale jak sie rzad dobrze przycisnie to moze nam cos odda w postaci sluzby zdrowia, szkol czy tam budowy drog. Ogolnie rzecz biorac dla wiekszosci ludzi sytuacje ekonomiczna wyglada jak fatalistyczne zaklete kolo: rzad zabiera nam wlasnosci ----> my musimy walczyc o wieksze zasilki i inwestycje panstwowe aby rzad czesc naszej wlasnosci w ten sposob oddal ----> rzad podnosi podatki znowu -----> trza dalej walczyc o zwiekszenie wyadatkow panstwa ----> itd.


Czy macie podobne doswiadczenia z rozmow z ludzmi?

Czy macie jakies dobre pomysly aby takich ludzi przekonac do wprowadzenia wolnego rynku? (czy udalo sie wam kogos z takiego zamknietego toku myslenia nawrocic na libertarianizm?)
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Ta teoria po prostu sprawdza się w praktyce: przykładów z naszego kraju, że ktoś sobie wywalczył jakieś przywileje, darmowe przedszkole, nową drogę pod blokiem, refundowane leki itd. jest mnóstwo, a żeby ktoś wywalczył niższe podatki, to się nie zdarza. No ok, jest wyjątek w postaci tych stref ekonomicznych i tego, że inwestorzy zagraniczni sobie wynegocjują, że nie będą przez X lat płacić podatków, bo tworzą miejsca pracy, zwykli ludzie nie mają szans na wywalczenie niższego opodatkowania.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Brzmi to trochę jak wyznania żony alkoholika "Owszem, Ziutek codziennie daje mi w pysk, ale mnie kocha, bo na dzień kobiet dostałam bukiet goździków". Takie kwestie nie są przedmiotem dyskusji, to się leczy uczestnictwem w grupach wsparcia :)

Już sobie wyobrażam taką grupę, siedzimy w kółku na krzesłach, trzymamy się za ręce ... wypas.

"Cześć ... jestem Ciek i od kilku lat jestem ... VATowcem. Nie płacę od pół roku."

"Cześć, Ciek!"

- oklaski -
 
Ostatnia edycja:

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Zmienić państwo jednak trochę trudniej niż męża. Znaleźć lepsze w porównaniu do Polski niezbyt trudno, ale znaleźć dobre to już problem.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Ależ to jest bardzo powszechne myślenie wśród np. przedsiębiorców. Słyszałem już nie raz, że dobrze, że rząd rozdaje ludziom kasę (czy coś za darmo), bo dzięki tej kasie, lub tej zaoszczędzonej na darmowych rzeczach, to ludzie kupują towary i usługi przedsiębiorcy, a inaczej nie byłoby ich stać.

Klasyczne: co widać i czego nie widać. To powinni wprowadzić w ramach obowiązkowej edukacji.
 
OP
OP
libertarianin.tom

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Ależ to jest bardzo powszechne myślenie wśród np. przedsiębiorców. Słyszałem już nie raz, że dobrze, że rząd rozdaje ludziom kasę (czy coś za darmo), bo dzięki tej kasie, lub tej zaoszczędzonej na darmowych rzeczach, to ludzie kupują towary i usługi przedsiębiorcy, a inaczej nie byłoby ich stać.

Klasyczne: co widać i czego nie widać. To powinni wprowadzić w ramach obowiązkowej edukacji.

Jakbys staral sie przekonanc taka osobe jakbys nie mial kilku godzin na czytanie mu Bastiata? Wyobraz sobie, ze masz tylko kilka minut. Jakbys uzmyslowil takiemu czlowiekowi, ze sie myli?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Ależ to jest bardzo proste. Prosisz o parę banknotów (czy innych odpowiedników pieniądza) i pokazujesz mu, jak giną pieniądze, które mógłby wydać. Jak przedszkolakowi.

Problem jednak w tym, że tego typu schemat myślenia jest tak głęboki zakorzeniony w głowach ludzi, że nawet taka prosta demonstracja zostaje wyparta w wielu przypadkach i jest to próżny trud. Sporo jeszcze roboty przed nami.
 

witek

New Member
6
7
Witam.

Wydaje mi się, że ta teoria ma jednak sens i nie kłuci się z wolnorynkowymi przekonaniami.

Skąd wniosek, że po obcięciu jakiś wydatków politycy postanowią nagle obniżyć podatki? Przecież mają miliony innych pomysłów, tylko ciągle brakuje im pieniędzy:) Gdyby państwa miały tendencję do samoograniczania, to nie były by istotnym problemem z wolnościowego punktu widzenia.

A to na co politycy wydadzą nie swoje pieniądze, również nie jest obojętne. Jeśli kupią "darmowe" podręczniki dla uczniów, to rodzice nie będą mieć już obowiązku ich kupowania, więc zwiększy to zakres ich wolności. Jeśli kupią sobie meble do gabinetu, to będzie to obojętne. Jeśli zatrudnią urzędników utrudniających zwykłym ludziom realizację ich celów, to wolność zostanie ograniczona jeszcze bardziej.
Dlatego myślę, że lepiej aby jednak kupili te podręczniki, albo chociaż meble, to może z jakiś urzędników będą musieli zrezygnować z braku funduszy.
Jeśli z kolei zrezygnują z czegoś względnie obojętnego, to prawdopodobieństwo że zaoszczędzone pieniądze posłużą do jeszcze większego ograniczenia wolności, wydaje się być na tyle duże, że raczej uznał bym taką zmianę za anty-wolnościową.
 
Do góry Bottom