Subkultura libów

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Nie miałem na myśli reżyserowania subkultury tylko właśnie obserwowania...
By coś powstało, to musi być więcej spotkań w realu, tak byśmy mogli się sobie przyjrzeć. Wtedy się zauważy. Jak jest mała próbka, to trudno zauważyć wspólne wzorce.
A co do kreowania, to można się pobawić w kreowanie. Kolejna propozycja, to nadawanie wolnościowych imion dzieciom. ;) Mścisz, Mścisław, Mściwój, Gromosław, Brutus, Nikolt mają przesłanie wolnościowe. W USA lub innych krajach jest w tej materii więcej swobody.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 860
Jeśli miałbym wybrać stajl, z którym chciałbym się najbardziej utożsamić, byłby to awatar naszego forumowego kolegi:

3924.jpg


;)
 

Caleb

The Chosen
511
271
Czy ktokolwiek z Waszych znajomych jest libem niezależnie od Was (nie przerobiliście go sami na liba ani nie poznaliście go na jakimś forum libertarian)? Bo ja wśród swoich znajomych takich ludzi nie mam, a przynajmniej o nich nie wiem.
Tak. Nawet zdziwiłem się, bo akurat jeden mój kolega z pracy (z oddziału w innym mieście) określa się mianem wolnościowca. Bliżej mu do libertarianizmu niż korwinizmu.
 
D

Deleted member 427

Guest
Libertarianom tak naprawdę najbliżej do amerykańskich patriotów-survivalistów. Serio, poczytajcie sobie trochę o tej subkulturze - kontestują praktycznie wszystko, nie posyłają dzieci do państwowych szkół, nie jedzą państwowych certyfikowanych produktów, żyją często w górach albo w jakiejś dziczy :), w chacie mają wyjebane sejfy pełne broni i amunicji :) Prawdopodobnie z nimi łatwiej byłoby znaleźć wspólny język niż z jakimś misesowcem co pierdzi w stołek i pisze o aksjomatach.
 
D

Deleted member 427

Guest
Na pewno bardziej libertariańskie niż mieszkanie sobie w mieście, branie dotacji na firmę i pierdolenie na forach, że "ja tylko odbieram, co mi ukradli". Samo mieszkanie w odosobnieniu oczywiście nie zrobi z nikogo liba, samo w sobie libertariańskie też nie jest, szkopuł w tym, że w przypadku wielu z tych ludzi łączy się z kontestacją i to radykalną całego systemu po linii ideologicznej nam bliskiej.
 

Nene

Koteu
1 094
1 690
Może wielbienie Rothbarda jest retro?
Ja czasem biegam w sztucznych dreadach, nie wiem czy to się liczy
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
. Moim zdaniem powstaje i moim zdaniem jest to związane z klimatem libertariańskich hardkorów. O ile część rzeczy widzę inaczej, o tyle czucie, klimat i kompas we łbie to jest ustrojstwo made by hardcore a hardcore to jest mitozofia made by kr2y510.
Subkultura w sensie odzieżowym może jeszcze nie powstaje. Ale na innych gruntach jak najbardziej. Ja bym się pokusił nawet o stwierdzenie, że zaczyna się wykształcać język środowiskowy. Pytanie czy to dobrze czy źle? Znaczy się czy dobrze, że w ogóle powstaje i czy w szczególności, że taka a nie inna się tworzy. Czy takie coś nie odpychało by od idei wolności tych, którym by ta subkultura się nie podobała?Może ideologia wolnościowa jest na tyle uniwersalna, że jej wyznawcą może być każdy. A może chcąc tworzyć jakiś ruch trzeba zdecydować się na jakąś grupę docelową i subkultura, o ile będzie dopasowana do tej grupy nie będzie w tym przeszkadzać a będzie pomocna?
kr2y510 napisał:
Nie sądzę, by komuchy same wymyśliły koszulki z Che. Ktoś zaczął robić, przyjęły się i są.
Otóż to. i podkreślmy: Ludzie nie dlatego tak chętnie wskakiwali w koszulki z Che, bo wydawał im się on taki fajny, ale dlatego, że była masa fajnych koszulek, okładek płyt i wiele innych gadżetów z jego podobizną. W efekcie jeśli Che kojarzył się z czymś fajnym to i on się taki stawał a następnie ideologia, która za nim stała. Socjaliści nie musieli sami tego wymyślać. Kręcili się w koło artystów, którzy mogliby wpłynąć na opinię ludzi i kręcili się też w koło innych handlarzy idei. W ten sposób udało im się stworzyć sieć dystrybucji idei.
Trudno jest pozyskać środowiska opiniotwórcze, przynajmniej te mainstreamowe. Ale pozostaje też to co niszowe. Istnieje ryzyko, że stawiając na niszę wpędzi się w getto z małymi szansami na wydostanie się z niego, ale można też ryzykować.
Problemem wielu środowisk antysocjalistycznych jest to, że odrzucają one to co w kulturze nowe, awantgardowe czy używając skompromitowanego słowa postępowe. Dzięki temu socjaliści mają wolną rękę w przeciąganiu na swoją stronę postępowych twórców i z chęcią to robią. Świat współczesny szybko się zmienia. To co dziś uchodzi za undergroundowe niebawem będzie spowszedniałe i powrzechne. A to jest prosty sposób na promocję idei. Zasiać ziarno (trafniejszym określeniem, choć o pejoratywnym wydźwięku byłoby zarażenie wirusem) wśród tego co ma szansę rozwoju i czekać jak wraz z rozwojem jakiegoś zjawiska będzie się to co się zasiało rozprzestrzeniać. Może więc warto "zainwestować" np. w jakąś rodzącą się subkulturę?
 
Do góry Bottom