Studia ekonomiczne

Pacal II

Member
62
1
Planuję udać się na studia ekonomiczne w Warszawie, wybór jest dość duży, ale zastanawiam się jaki jest najlepszy. Chodzi mi o to, żeby dość obiektywny był pogląd na ekonomię i żeby można było pójść bardziej w kierunku teorii ekonomii i analizy ekonomicznej a nie zarządzania przemysłem czy sektorem publicznym. Generalnie swoją przyszłość widzę bardziej jako publicysta, wykładowca albo pracownika w jakimś think-tanku, np. instytucie von misesa ;).

Co byście mi doradzili?
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
To zależy czy chcesz się uczyć czy imprezować. Jeśli wybrałeś przyjemniejszą opcję nie ma znaczenia gdzie studiujesz tylko wybierz tak byś po roku nie wyleciał. Jeśli chodzi o pierwszą opcję to na studiach się niewiele nauczysz ,jeśli zadowala cię sama teoria bez praktycznych rzeczy to śmiało możesz iść na uniwersytet i być wykładowcą (jak napisałeś). Nie wiem czy jakieś studia uczą praktycznych rzeczy na pewno nie publiczne. Poza tym polski system edukacji jest pojebany.
 
OP
OP
P

Pacal II

Member
62
1
Na europeitykę? Czemu niby?

A do roboty to na pewno pójdę, ale raczej w wakacje. Hmm, a co o prywatnych myślicie? Np. Łazarski? Z praktycznych to najbardziej mnie by interesowały analize ekonomiczne i praca w think tanku.
 
D

Deleted member 427

Guest
Pacal, a po co ty się chcesz uczyć ekonomii? Kupić taniej, sprzedać drożej - to jest cała ekonomia. Weź się lepiej za coś bardziej praktycznego.
 
OP
OP
P

Pacal II

Member
62
1
No ale jak mnie interesuje właśnie bardziej praca naukowa czy w organizacji niż w biznesie. W ogóle to aktualnie jestem na pierwszym roku archeologii.
 

countryboy

New Member
131
1
Archeolog to brzmi dumnie. Jakie są opcje, żeby po studiach grzebać za granicą? I jak z hajsem?
Ja wybrałem budownictwo, bo jest konkret, a po studiach praca w każdym zakątku świata.
 
OP
OP
P

Pacal II

Member
62
1
No cóż, jeśli chodzi o grzebanie za granicą, to raczej wyłącznie jeśli się pozostanie na uczelni. Z zarobkami nie jest tak kolorowo, chyba że już jest się doktorem, profesorem, a to wiadomo trwa kilkanaście lat. Więc jest to dla ludzi z pasją raczej, a jako że ja w dużej mierze straciłem tą pasję na rzecz ekonomii, to dlatego myślę o tych studiach.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Sprawdź jakieś rankingi uczelni, bo dla systemu to ważne, może się przydać w przyszłości machnąć jakąś w miarę znaną uczelnią przed pracodawcą, czy telewizją (jeśli chciałbyś występować jako jakiś ekspert :D), nawet jeśli niczego się tam nie nauczysz.

Bierz też pod uwagę stopień trudności egzaminów. Z tego co pamiętam na UW na ekonomię dzienną było się bardzo trudno dostać, ale czy miała duży wyższy poziom niż np. wspomniany Łazarski? Wątpię.
 

Voy

Active Member
386
242
chyba że już jest się doktorem, profesorem, a to wiadomo trwa kilkanaście lat.

to nie doktoryzuj się w Polsce, tylko gdzieś na zachodzie i po problemie. Mój kuzyn doktoryzował się w niemczech jakieś pół roku temu, a studia skończył jakoś z 3-4 lata wstecz.

A oprócz ekonomii i europeistyki jest jeszcze socjologia i kulturoznastwo ;)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Taka sama bezużyteczna i nie przydatna na wolnym rynku szarlataneria. Chyba, że stawiasz na obecny system i chcesz w nim być księgowym.
Wyżej nie zajdziesz, bo musiałbyś mieć układy. Ale jak byś je miał, to byś nie pytał.
 

Voy

Active Member
386
242
w chwili obecnej jedyne studia mające sens bez powiązań rodzinnych/znajomości to kierunki techniczne, medyczne i część przyrodniczych. Reszta to sztuka sama dla siebie albo fabryki bezrobotnych
 

margines

wujek dobra rada
626
84
Zawsze mnie zastanawia, po co te młodziaki chcą studiować..Dla lansu? Bo tak wypada? Weź się chłopie za jaką robotę (cokolwiek), więcej na tym zyskasz niż 5 lat stracone na uczelni będąc na czyimś utrzymaniu. No, chyba, że chodzi o imprezy i dymanie studentek, aa to przepraszam.:)
 

crack

Active Member
784
110
margines napisał:
Zawsze mnie zastanawia, po co te młodziaki chcą studiować..Dla lansu? Bo tak wypada? Weź się chłopie za jaką robotę (cokolwiek), więcej na tym zyskasz niż 5 lat stracone na uczelni będąc na czyimś utrzymaniu. No, chyba, że chodzi o imprezy i dymanie studentek, aa to przepraszam.:)

Jak ja studiowałem to był jeszcze jeden istotny powód - pobór niewolniczy do wojska ;)
 
Do góry Bottom