SOPA - cenzura w USA niczym w Chinach. I dotyczy i nas.

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
zygfryd napisał:
Z tego co patrzę nie potrzeba wtyczki.
W firefoxie:
Narzędzia -> Opcje -> Zaawansowane -> Szyfrowanie -> Wyświetl certyfikaty
W zakładce Organy certyfikacji odnaleźć
Go Daddy Root Certificate Authority
i go usunąć

Usuwam, wchodzę np. na startpage i nic. Wchodzę w te opcje, a tam znowu certyfikat.
 

zygfryd

Active Member
241
48
Ja miałem 3 certyfikaty od nich. Dodatkowo usunąć:
Go Daddy Secure Certification Authority
Go Daddy Class2

Możesz przeszukiwać listę szybko wpisując na klawiaturze go daddy
 

72o

New Member
95
3
Te 2 certyfikaty, o których pisze zygfryd, znajdują się w The Go Daddy Group, Inc.. Tylko, że jak przestaniemy ufać certfyfikatom, wystawionym przez GoDaddy, to strony z nich korzystające, przestaną nam działać... A nie o to chodzi. Niestety, (chyba) nie da się w FF ustawić ostrzeżeń, tak jak w Operze.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 981
15 143
Dla ścisłości, Dreamhost jest jedynie hosterem. Rejestratorem jest RegistryDomains. Domenę przetransferuję do Polski, bo chciałbym wszystkie domeny skonsolidować w jednym miejscu, ale otrzymanie kodu AuthInfo nie jest rzeczą łatwą.
 

72o

New Member
95
3
François Head z biura prasowego Rady UE przesłał Dziennikowi Internautów odpowiedź na pytania dotyczące ACTA. Nie ujawnił, kiedy dokładnie porozumienie ma być podpisane przez przedstawicieli UE. Zaznaczył natomiast, że:
  • porozumienie jest otwarte do podpisania do 1 maja 2013 roku, a po tym czasie kraje WTO będą mogły do niego dołączyć;
  • po podpisaniu rozporządzenie musi być ratyfikowane przez UE i kraje UE;
  • porozumienie wejdzie w życie, kiedy ratyfikuje je co najmniej sześć stron.
- ACTA: coś ważnego się wydarzyło, a tu cisza...


Rada UE zgodziła się na podpisanie ACTA, ale porozumienie nie zostało podpisane w czasie spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO), które miało miejsce w połowie grudnia. Dziennik Internautów dowiedział się, że kontrowersyjny dokument zostanie podpisany przez przedstawicieli Polski "w ustalonej dacie", prawdopodobnie na początku 2012 r.
- UE i Polska podpiszą ACTA na początku 2012 roku


Czyli, po podpisaniu porozumienia, co nastąpi w Q1 2012, umowa musi jeszcze zostać ratyfikowana, ale tylko przez 6 stron. Wygląda więc na to, że ACTA, może wejść w życie wcześniej niż nam się wydaje...

ACTA - co trzeba wiedzieć o antypirackim pakcie
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Niby wycofali się (też nie do końca) z hukiem, ale nie wiadomo co postanowili po cichu. A PR-owym obwieszczeniom korporacji nie można wierzyć bardziej niż słowom polityków.
 

zygfryd

Active Member
241
48
Wszystko zależy od interpretacji faktów:
https://torrentfreak.com/white-house-sp ... of-120114/
Wypowiedź białego domu jest bardzo ogólnikowa, wypowiedzi o potrzebie zachowania wolności w internecie twórcy SOPA zbywali twierdząc, że SOPA nie zaszkodzi otwartości i wolności w internecie.

Jedyny plus to poparcie dla dnssec, które uniemożliwia blokowanie domen.

Ciągle szukam tej groźby wyłączenia googla u źródła, ale nie widzę. Jakaś plotka ?
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
"The word SOPA means "trash" in Swedish. The word PIPA means "a pipe" in Swedish."
XD
 
D

Deleted member 427

Guest
SOPA i PIPA odłożone "na później" - głosowanie przełożono.

EDIT

Własnie się zorientowałem, że Cyberius linkował do tego newsa na długo zanim ja się pokapowałem :) W każdym razie jak donoszą media "głosowanie przełożono":

Głosowania nad kontrowersyjnym antypirackimi ustawami SOPA i PIPA przełożone - ogłosił lider Demokratów w amerykańskim Kongresie Harry Raid. Pierwotnie było ono zaplanowane na wtorek, 25 stycznia. Senator z Nevady nie podał, kiedy się odbędzie. To prawdopodobnie efekt gigantycznego protestu w sieci, który w tym tygodniu zorganizowały największe portale.

http://www.tvn24.pl/-1,1732134,0,1,inte ... omosc.html

Korporacja bronią wolności w necie - ale czad :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 742
Trzeba wprowadzić kontr-ofertę.

Cenzura-jako-usługa, czyli jak posłowie na koszt dostawców internetu chcą dzieci chronić
28.11.2014 11:37
Jedna z żartobliwych definicji Internetu mówi, że to po prostu ciągi rur (oryg. series of tubes), przez które przepływa pornografia. Niektórzy uważają nawet, że cały postęp techniczny w Internecie był napędzany potrzebami branży pornograficznej. Tymczasem grupa posłów zgłosiła już do Sejmu projekt uchwały, która ma zobowiązać Ministerstwo Cyfryzacji do stworzenia rozwiązań, dzięki którym w internetowych rurach nie będzie już „świństw”.

Nie pierwszy to raz, gdy politycy biorą się za regulowanie ludzkich upodobań. W tej konkretnej sprawie pamiętamy zeszłoroczną inicjatywę ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, któremu tak się spodobał system cenzury obyczajowej w Wielkiej Brytanii, że zaczął prace nad przeniesieniem go do Polski, tak i by u nas obywatele nie mogli się przypadkiem podniecić podczas przeglądania Sieci. Z ministerialnej inicjatywy nic nie wyszło, ale sprawa najwyraźniej wraca. Tym razem dzięki posłance Beacie Kempie, która wraz ze swoimi kolegami chce wprowadzenia czegoś, co można byłoby uznać za Cenzurę-jako-Usługę.

W treści uchwały, nad którą prace rozpoczęła sejmowa Komisja Administracji i Cyfryzacji, na pornografii nie zostawia się suchej nitki, pisząc o szeregu negatywnych skutków, takich jak wypaczone postrzeganie sfery seksualnej czy zwiększenie liczby przypadków napastowania seksualnego w szkołach, do których miałby prowadzić łatwy dostęp przez Sieć do nieskromnych obrazków i filmów. By temu zaradzić, wzywa się Ministra Cyfryzacji do opracowania środków technicznych i prawnych, które zagwarantować mają rodzicom prawo dostępu do Internetu wolnego od pornografii – ale nie tylko.

Ten postulat nie jest jeszcze taki zły, tym bardziej, że takie środki techniczne istnieją: rozmaite filtry software'owe już dziś pozwalają zablokować dostęp do rozmaitych rodzajów treści, w tym przede wszystkim pornografii. Dalej jest już bardziej problematycznie. Uchwała ma otóż doprowadzić do sytuacji, w której dostawcy usług internetowych na własny koszt będą musieli wprowadzić skuteczne mechanizmy filtrujące, udostępniając je każdemu zainteresowanemu za darmo (korzystanie z filtru powinno być nieodpłatne).

Posłowie-wnioskodawcy twierdzą, że propozycja ta jest znacznie mniej restrykcyjna, niż w Wielkiej Brytanii, gdzie domyślnie pornografia jest zablokowana, a by móc się podniecać seksualnymi widokami, trzeba wpisać się na rządową listę. W Polsce włączenie filtra odbywałoby się na wniosek zainteresowanego. Efekt końcowy byłby jednak podobny… władze wciąż mogłyby łatwo ustalić, kto NIE zażądał włączenia chroniącego przed moralnym zepsuciem filtru.

Posłanka Kempa z kolegami nie postarała się też w projekcie uchwały odpowiedzieć na takie pytania, kim w świetle jej postulatów są dostawcy usług internetowych – czy jest to także pub z hotspotem Wi-Fi dla klientów albo operator randkowego serwisu internetowego? Ani też słowa nie ma o tym, skąd zobowiązani do filtrowania ruchu sieciowego operatorzy usług mają czerpać adresy uznanych za pornografię zasobów internetowych, nie mówiąc już o tym, że jak zwykle ścisłej definicji pornografii nie ma (bo i być nie może, biorąc pod uwagę ogromnie różnorodny zakres ludzkich upodobań seksualnych).

Webmasterzy wśród nas pamiętają, ile ciężkiej, nikomu niepotrzebnej pracy zajęło wprowadzanie powiadomień o używaniu przez strony internetowe ciasteczek, powiadomień służących głównie do irytowania internautów w imię ochrony ich prywatności. Dla właścicieli stron oznaczało to realne koszty, w skali kraju, nie mówiąc już o całej Unii Europejskiej. Daniel Castro z waszyngtońskiego think-tanku Information Technology and Innovation Foundation oceniał je dla całej europejskiej gospodarki na poziomie 1,8 mld euro rocznie. Zakładając, że polska gospodarka (licząc wg PKB za 2013 rok) stanowi ok. 5% gospodarki unijnej, nas dyrektywa ciasteczkowa mogłaby kosztować jakieś 90 mln euro rocznie.

Wprowadzenie powiadomień o ciasteczkach jest sprawą technicznie trywialną w porównaniu do złożoności obowiązkowej implementacji antypornograficznych filtrów na żądanie. O kosztach takiej operacji w projekcie uchwały oczywiście się już nie mówi. Posłowie-wnioskodawcy przekonani są najwyraźniej, że argument pomyślmy o dzieciach (think of the children) stanowi atutową kartę w każdej politycznej rozgrywce. W końcu przecież sami nie są dostawcami usług internetowych, więc sami płacić za przymusowe wdrażanie filtrów nie będą musieli, a w dodatku jeszcze uzyskają rozwiązanie korzystne dla hołdowanej przez nich doktryny społeczno-obyczajowej.

Na koniec warto przypomnieć, że obywatele Polski już dziś mają prawo do korzystania z wolnego od pornografii Internetu. Mogą w tym celu skorzystać z jednego z wielu prostych w obsłudze narzędzi do tzw. kontroli rodzicielskiej – ich listę znajdziecie w bibliotece oprogramowania naszego portalu.

Dzień Sznura-jako-usługa.
 
Do góry Bottom