Słyszałem dzisiaj pouczającą rozmowę o emigracji

lumabel

New Member
231
0
Przypadkiem byłem dzisiaj świadkiem rozmowy dwóch świeżo upieczonych magistrów farmacji, czyli jakby nie było konkretnego kierunku, na temat emigracji. Rozmowa na poziomie, wiele argumentów klasycznie liberalnych (wolność słowa, niskie podatki, minimum państwa) - mile widzianych chyba na tym forum, ale najbardziej podobała mi się konkluzja. Obaj dyskutanci zgodzili się, że nie warto wyjeżdżać i emigrować z Polski, bo tak jak kiedyś nieosiągalnym marzeniem wielu rodaków, wręcz ziemią obiecaną, były Stany Zjednoczone (a dla żądnych bardziej egzotycznych wrażeń Australia i RPA), tak dzisiaj nie ma już tak atrakcyjnych krajów... Do wspomnianych państwo stosunkowo łatwo wyjechać (legalnie i nie), ale nie są już tak pociągające jak kiedyś. Jakoś tam rysującą się alternatywą są obecnie jedyne Chiny, ale ogromna bariera języka niezwykle utrudnia myślenie o poważniejszym wiązaniu się z tym krajem + nie do końca przewidywalny kierunek rozwoju. Być może kilka ostatnich, uchodzących za raje podatkowe ciepłych krajów :) Wnioski jak widać raczej pesymistyczne :) Nikt dzisiaj paszportu nie zabierze, ale po prostu nie ma gdzie się przenosić. Co dedykuję wszystkim 13-letnim wyznawcom ideologii: jak się usamodzielnie, spieprzam stąd. Problem w tym, że nie bardzo jest gdzie.
 

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Mój dobry kumpel kombinuje żeby wyjechać do Indii na stałe, oprócz normalnej roboty nagrał też sobie wcześniej lekką lewotę (siedział tam 6 miechów) :) Robi za białego inwestora w garniturze gdy śniadzi kumple dobijają interesów :) Poza tym do Indii ucieka masa Żydów, Irańczyków, wykształcony Kaukaz, a strach przed wszechobecnym syfem stopuje europejczyków. Biali na "dzień dobry" zaliczani są też do bardzo wysokiej kasty, co podobno jest wygodne ...
 

s00lis

Member
211
5
Z tego co wiem, choć zasób mojej wiedzy na temat tego kraju nie jest zbyt rozległy, ciekawą perspektywą może być taki Singapur. Wysoka wolność gospodarcza, dynamiczny rozwój, egzotyczny klimat no i Azjatki. Sam na razie nie mam żadnych emigracyjnych planów, ale może warto już pozbierać jakieś ciekawe informacje na temat krajów o bardziej libertariańskim profilu lub ewentualnym potencjale rozwinięcia takiego. Można by zrobić o tym wątek.
 

telpeloth

państwosceptyk
256
292
A ja szczerze mówiąc myślę o dalekiej przyszłości w Kraju Długiej Białej Chmury - stale wysokie miejsca w rankingu nieskorumpowanych krajów, krajów o największej wolności gospodarczej, wolności politycznej, HDI, GPI i innych takich, 4.0% bezrobocia. Do tego możesz jednego dnia rano jeździć na nartach (gdzie, uwaga, ichnie czerwone zjazdy to zjazdy czarne wg reszty świata, do tego mają własne czarne), a po południu surfować w oceanie:) Do tego jest dokładnie na antypodach Francji:)

Kiedyś ze znajomymi zrobiliśmy porównanie:
Polska, Kraków - przeciętne wynagrodzenie 3500zł brutto, za 0.5mln kredytu kupisz 3pokojowe mieszkanie na Ruczaju ok 70-80 m2, nówka.
Tam - przeciętne wynagrodzenia 4000$ brutto/mc, za 0.5mln kredytu kupujesz 4 lub 5 sypialniowy dom, dwie łazienki, widok na zatokę, przeszklony salon itd. itp.
 

margines

wujek dobra rada
626
84
W Indiach był mój znajomy: brud, syf, masa żebraków, do tego system kastowy.
Singapur: kraj zamordystyczny i policyjny, za rzucenie peta na ulicę idziesz siedzieć.
Polska/Kraków: wasza analiza jest o kant dupy, chyba, że bierzecie uśrednione stawki z wybranych branż (pewnie IT). Mieszkanie na Ruczaju w okolicach Campusu (Europejskie itp.) z nowobogackimi kredyciarzami to średnia przyjemność, już wolę w Podgórzu z klasą średnią (nie są tak popaprani i nie mają postawy roszczeniowej).
Ktoś tu kiedyś coś wspominał o Nowej Zelandii, hm?
 
A

Anonymous

Guest
Zawsze miałem marzenie by rzucić wszystko w cholerę, iść przed siebie i po drodze najmować się do różnych zajęć. Zwiedzać w ten sposób świat i być wolnym. Albo zamieszkać na jakimś statku i zawijać do portu po zapasy i nowe gadżety, poruchać. Utrzymywać się z nielegalnego połowu ryb i pereł, eksploracji wraków i przemytu :).

Życie w Polsce ma tę zaletę, że nie jesteś tu obcy, możesz sobie pozwolić na bunt, kontestacje, krytykę. Nikt cię nie zwyzywa od "nierobotnych imigrantów, którym się w dupach poprzewracało od dobrobytu" - czyli zapierdalanie 10-14 godzin w niezbyt fajnych warunkach, ze świadomością, że nie dostajesz rynkowej płacy. Mieszkać z kilkoma, kilkunastoma chłopami gorzej niż w wojsku czy więzieniu.

http://www.wiatrak.nl/12505/hodowla-polakow

Z drugiej strony wyższe zarobki i atrakcyjna kultura pociągają :).

@margines

Moja ciotka z mężem wzięła na kredyt mieszkanie na Ruczaju. Jak się z nią spotkam nie na jakimś rodzinnym spotkaniu, to spróbuje ją namówić by to sprzedali w cholerę, póki jest to coś warte. Tam jest nowe budownictwo obok starego. Dzieci z biednych bloków patrzą przez płot na fajne place zabaw :). Tam się zrobi druga Nowa Huta( nie jest tak źle od paru lat, poza nocami gdy były tego dnia mecze, ale kiedyś dzielnica miała swoją opinię). Zupełnie jak w Indiach - bogate apartamentowce obok slamsu. Moja siostra z chłopakiem i kumplem też tam wynajmuje, ale do niedawna mieszkali na Podgórzu, ale chłop im wypowiedział mieszkanie bo je chyba sprzedaje. Tam było fajnie :).

Nowa Zelandia mi się podoba. Anglosaska praworządność ma tę wadę, że nawet durne i opresyjne prawa są przestrzegane, co powoli do nas też przychodzi :( - ostatni skandal z festiwalem pierogów. Nowa Zelandia od Australii jest lepsza z tym, że nie ma tylu groźnych zwierząt ;). Gadałem kiedyś z Australijczykiem i opowiadał, że znalazł kiedyś w kiblu tajpana...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajpan_australijski

Nowa Zelandia ma też opinie nudnego kraju dobrego dla emerytów, ale mi to nie przeszkadza, wychowałem się na wsi i nadal na niej mieszkam.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Premislaus napisał:
Życie w Polsce ma tę zaletę, że nie jesteś tu obcy,

Właśnie. Ja mam problem z językami. Jak czasem jakiś anglojęzyczny szybko nawija, to go za huja nie rozumiem. Ludzi z "klasy wyższej" rozumiem, bo mają dobry akcent i łatwo się synchronizuje do słów w strumieniu mowy. Proli też dobrze odbieram, bo wstawiają często do strumienia mowy znaczniki synchronizujące jak f*ck itd. A z normalnymi za huja nie mogę się dogadać.
Gdyby nie język, to by mnie tu dawno nie było.

Premislaus napisał:
Nikt cię nie zwyzywa od "nierobotnych imigrantów, którym się w dupach poprzewracało od dobrobytu"

Ale są pokurwieńcy (z sbecko-komuszym rodowodem), którzy mówią do nas "wypierdalaj". Niektórzy nawet mają czelność pojawiać się na tym forum.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
byłem tu i tam i wszędzie jest do bani... to już wole być w moich górach i próbować se stworzyć jak najlepsze warunki na miejscu...
a jak już spierdalać to najlepiej gdzieś gdzie jest bajzel, haiti, papua nowa gwinea, wschodni timor, liberia... tam gdzie jest słabe państwo i można robić swoje...
 
A

Anonymous

Guest
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet? ... 0050940791 - "Rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 16 maja 2005 r. w sprawie określenia krajów i terytoriów stosujących szkodliwą konkurencję podatkową dla celów podatku dochodowego od osób prawnych."

:)

Jednak Brytyjczycy to się umieją ustawić.

Ciekawe co wynika z tego rozporządzenia? Poza tym, że napisali nam gdzie spierdalać w razie czego.
 

telpeloth

państwosceptyk
256
292
Bo każda konkurencja jest szkodliwa (ew. nieuczciwa), chyba, że jest to konkurencja wspierana przez odpowiedni urząd ds. wspierania konkurencji.
Zawsze mnie fascynuje słowotwórstwo, potrafiące konkurencję podatkową między państwami (zdrowa rzecz) przemienić w coś potwornego
 

Buford T. Justice

New Member
15
0
Wyjazd do anglojęzycznej Afryki w miejsca już niezagrożone niepokojami byłby całkiem rozsądną opcją (na dziś Ghana, Kenia, może za parę lat Uganda kiedy się troszkę uleży).
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
ee tam lepiej jak jest bajzel wtedy można robić swoje, jak jest spokojnie to urzędnicy państwowi zaczynają wszystko kontrolować i regulować i wtedy jest do dupy...
 

Buford T. Justice

New Member
15
0
GAZDA napisał:
ee tam lepiej jak jest bajzel wtedy można robić swoje, jak jest spokojnie to urzędnicy państwowi zaczynają wszystko kontrolować i regulować i wtedy jest do dupy...
Imho lepsza łapówa niż ołowica nerek, a nie mam aż tylu przyjaciół (zwłaszcza tam) by się swobodnie napieprzać z tamtejszymi warlordami. Rząd ma przynajmniej tą zaletę, że jest mniejsze prawdopodobieństwo łyknięcia kulki na ulicy (w komisariacie to już insza inszość).
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Buford T. Justice napisał:
Imho lepsza łapówa niż ołowica nerek, a nie mam aż tylu przyjaciół (zwłaszcza tam) by się swobodnie napieprzać z tamtejszymi warlordami. Rząd ma przynajmniej tą zaletę, że jest mniejsze prawdopodobieństwo łyknięcia kulki na ulicy (w komisariacie to już insza inszość).
to trza być warlordem i robić swoje hehe
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Buford T. Justice napisał:
Imho lepsza łapówa niż ołowica nerek, a nie mam aż tylu przyjaciół (zwłaszcza tam) by się swobodnie napieprzać z tamtejszymi warlordami. Rząd ma przynajmniej tą zaletę, że jest mniejsze prawdopodobieństwo łyknięcia kulki na ulicy (w komisariacie to już insza inszość).

Masz jakieś wiarygodne informacje o zbrodniach tych rzekomo krwiożerczych "warlordów"?
Bo z tego co się orientuje to oni głównie walczą z innymi państwami/rządami a nie strzelają do przypadkowych ludzi na ulicy.
A w każdym razie nie bardziej niż US Army. A może u warlorda są niższe podatki?
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Aaa sorry, myślałem, że mówimy o Somalii. No tak, na wojnie znajdą się różni socjopaci a w Afryce dzikusów wierzących w czary nie brakuje. Ale to nie powód, żeby generalizować. Na państwowej wojnie państwowi żołnierze też dokonują okrutnych zbrodni (ta z resztą była w gruncie rzeczy państwowa, bo walczono o kontrolę na państwem).

During the First Liberian Civil war he led a mercenary unit, many of whom were child soldiers, that was known as the Butt Naked Brigade. They were funded by Roosevelt Johnson and fought alongside the ULIMO (United Liberation Movement of Liberia for Democracy) militia against militias led by Charles Taylor and Prince Yormie Johnson.

Wygląda na to, że walczył o demokrację a jego przywódca, "warlord" Roosevelt Johnson

Johnson fled to the United States Embassy and was then transported out of the country.

Jak na warlordów to dziwnie zależni od USA. Podsumowując: tam BYŁO państwo w stanie wojny domowej, a generał gołodupiec nie był żadnym warlordem, tylko dowódcą oddziałów pod kontrolą agenta obcego państwa.
 

Buford T. Justice

New Member
15
0
aluzci20 napisał:
Aaa sorry, myślałem, że mówimy o Somalii. No tak, na wojnie znajdą się różni socjopaci a w Afryce dzikusów wierzących w czary nie brakuje. Ale to nie powód, żeby generalizować.
To jest moim zdaniem najważniejsza część Twojej wypowiedzi. Otóż moje życie jest odrobinkę zbyt krótkie i kruche by pozwolić sobie na nieużywanie generalizacji jako narzędzia zarządzania czasem i ryzykiem. Zgodnie z powyższym: dla mnie negroid ze spluwą (zwłaszcza na własnym boisku) = zagrożenie, niezależnie od tego czy jest on Butt Naked czy też nosi mundur prawowitego rządu bądź na pierwszy rzut oka - sympatycznej "strony walczącej".
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
jak już pisałem , puki da sie wytrzymać i za bardzo sie nie czepiają to siedze w swoich górach...
a jak już to jakieś państwo wysoko stojące w rankingu państw upadłych. w zależności od możliwości finansowych/obronnych/handlowych:

somalia
kongo
haiti
wyb. kości słoniowej
gwinea
jemen
birma
gwinea-bissau
wschodni timor
bangladesz
liberia
sierra leone
gwinea równikowa
kolumbia
wyspy solomona
angola/kabinda
papua nowa gwinea
madagaskar
dominikana

mój faworyt to papua nowa gwinea, ma ino 2 minusy: daleko jak chuj, i brzydkie baby... a tak to same plusy, bliskość australii jest plusem i minusem zarazem...
 

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
lumabel napisał:
Przypadkiem byłem dzisiaj świadkiem rozmowy dwóch świeżo upieczonych magistrów farmacji, czyli jakby nie było konkretnego kierunku, na temat emigracji.


Jeszcze jedno , ten "konkretny kierunek" , kształci tylko "sprzedawców aptecznych" a zapotrzebowanie na nich istnieje tylko dzięki państwowej biurokracji. Także za granicą "sprzedawcy apteczni" mogą złapać za miotły ...
 
Do góry Bottom