military
FNG
- 1 766
- 4 727
Rozbiłem świetlówkę. Taką z rtęcią.
No zdarzyło mi się - co mam powiedzieć. Odkręcałem stary klosz, pozostawiony w mieszkaniu przez poprzednich właścicieli; nie wiedziałem nawet, że pod nim jest świetlówka. Przecież nie ma bata, żeby pasowała. I nie pasowała. Ukruszyło się kurewstwo przy zdejmowaniu, bo było za duże.
Albo ja byłem zbyt niezdarny. Chuj z tym - ujebałem świetlówkę.
Co zrobić, kiedy ujebie się klasyczną żarówkę?
1. Zamieść podłogę.
2. Założyć nową żarówkę.
Czas pracy: 2 minuty.
Ryzyko: możesz się skaleczyć szkłem.
Co zrobić, kiedy ujebie się świetlówkę?
1. Poczekać 10 minut, w innym pokoju, wietrząc pomieszczenie.
2. Założyć maseczkę na usta i rękawiczki i ostrożnie pozbierać fragmenty.
3. Zapakować resztki do szczelnego worka, obwiązać taśmą, wywieźć do punktu odbioru.
4. Przemyć podłogę wilgotną ściereczką.
5. Nie wchodzić do pomieszczenia przez co najmniej 5-6 godzin, wietrząc. Najlepiej opuścić dom na ten czas.
Czas pracy: min. 6 godzin.
Ryzyko: choroby, depresja itp.
Rozbita żarówka, a jakby, kurwa, był wyciek w elektrowni atomowej. A na dodatek nie mogę spełnić tych pojebanych wymogów, bo raz, że nie mam pod ręką maseczki i gumowych rękawic, dwa: ujebało się chujstwo w przedpokoju, w którym nie ma okien i nie można go wietrzyć, trzy: nie mam samochodu żeby popierdalać, zwłaszcza w sobotę, do punktu odbioru socjogówna na drugim końcu miasta, trzy: nie mogę zostawić mieszkania z oknami otwartymi na oścież!
Może i jedna żarówka to nie powód do paniki, ale według samych socjalistów wspierających tę technologię to JEST powód do paniki; poza tym żona w ciąży, więc mogę być trochę przewrażliwiony. Wyprawiłem dziewczynę do teściowej w tempie błyskawicznym, a teraz siedzę i być może sobie to wdycham, bo co mam robić? Założyć akwalung?
Nie wyobrażacie sobie mojego wkurwienia, po prostu nie jesteście w stanie. Jedna rozbita żarówka opóźniła mi zakończenie remontu o dwa dni. Dwa dni więcej użerania się z remontowym burdelem, ryzyko zatrucia rtęcią, upierdolenie nowej wykładziny - PRZEZ JEDNĄ JEBANĄ ŻARÓWKĘ, o której nawet nie wiedziałem, że ją mam.
Nie winię poprzednich właścicieli mieszkania za to, że ją zostawili, ani nawet za to, że ją wcisnęli do ewidentnie zbyt małego klosza. Winię siebie za niesprawdzenie tego przed próbą jego zdjęcia. A przede wszystkim winię pierdolonych komuchów, którzy wymuszają rozwiązania tak problematyczne i potencjalnie szkodliwe, i jeszcze mają na tych swoich załganych, czerwonych mordach hasła o trosce o społeczeństwo.
Jeśli kiedyś pęknę i zacznę odjebkę, to właśnie przez coś takiego. Nie przez podatki na poziomie 80%, ale przez jebaną żarówkę, której rozbicie powoduje konsekwencje rodem z awaryjnej elektrowni atomowej i niszczy weekendowe plany. Tylko socjaliści mogli wpaść na tak fantastyczne rozwiązania.
No zdarzyło mi się - co mam powiedzieć. Odkręcałem stary klosz, pozostawiony w mieszkaniu przez poprzednich właścicieli; nie wiedziałem nawet, że pod nim jest świetlówka. Przecież nie ma bata, żeby pasowała. I nie pasowała. Ukruszyło się kurewstwo przy zdejmowaniu, bo było za duże.
Albo ja byłem zbyt niezdarny. Chuj z tym - ujebałem świetlówkę.
Co zrobić, kiedy ujebie się klasyczną żarówkę?
1. Zamieść podłogę.
2. Założyć nową żarówkę.
Czas pracy: 2 minuty.
Ryzyko: możesz się skaleczyć szkłem.
Co zrobić, kiedy ujebie się świetlówkę?
1. Poczekać 10 minut, w innym pokoju, wietrząc pomieszczenie.
2. Założyć maseczkę na usta i rękawiczki i ostrożnie pozbierać fragmenty.
3. Zapakować resztki do szczelnego worka, obwiązać taśmą, wywieźć do punktu odbioru.
4. Przemyć podłogę wilgotną ściereczką.
5. Nie wchodzić do pomieszczenia przez co najmniej 5-6 godzin, wietrząc. Najlepiej opuścić dom na ten czas.
Czas pracy: min. 6 godzin.
Ryzyko: choroby, depresja itp.
Rozbita żarówka, a jakby, kurwa, był wyciek w elektrowni atomowej. A na dodatek nie mogę spełnić tych pojebanych wymogów, bo raz, że nie mam pod ręką maseczki i gumowych rękawic, dwa: ujebało się chujstwo w przedpokoju, w którym nie ma okien i nie można go wietrzyć, trzy: nie mam samochodu żeby popierdalać, zwłaszcza w sobotę, do punktu odbioru socjogówna na drugim końcu miasta, trzy: nie mogę zostawić mieszkania z oknami otwartymi na oścież!
Może i jedna żarówka to nie powód do paniki, ale według samych socjalistów wspierających tę technologię to JEST powód do paniki; poza tym żona w ciąży, więc mogę być trochę przewrażliwiony. Wyprawiłem dziewczynę do teściowej w tempie błyskawicznym, a teraz siedzę i być może sobie to wdycham, bo co mam robić? Założyć akwalung?
Nie wyobrażacie sobie mojego wkurwienia, po prostu nie jesteście w stanie. Jedna rozbita żarówka opóźniła mi zakończenie remontu o dwa dni. Dwa dni więcej użerania się z remontowym burdelem, ryzyko zatrucia rtęcią, upierdolenie nowej wykładziny - PRZEZ JEDNĄ JEBANĄ ŻARÓWKĘ, o której nawet nie wiedziałem, że ją mam.
Nie winię poprzednich właścicieli mieszkania za to, że ją zostawili, ani nawet za to, że ją wcisnęli do ewidentnie zbyt małego klosza. Winię siebie za niesprawdzenie tego przed próbą jego zdjęcia. A przede wszystkim winię pierdolonych komuchów, którzy wymuszają rozwiązania tak problematyczne i potencjalnie szkodliwe, i jeszcze mają na tych swoich załganych, czerwonych mordach hasła o trosce o społeczeństwo.
Jeśli kiedyś pęknę i zacznę odjebkę, to właśnie przez coś takiego. Nie przez podatki na poziomie 80%, ale przez jebaną żarówkę, której rozbicie powoduje konsekwencje rodem z awaryjnej elektrowni atomowej i niszczy weekendowe plany. Tylko socjaliści mogli wpaść na tak fantastyczne rozwiązania.