D
Deleted member 427
Guest
Na stronie radykalnej lewicy komunistycznej znalazłem taki wpis:
http://cia.media.pl/nowa_inicjatywa_min ... wa_pracy_0
Moje pytanie, a w zasadzie dwa pytania:
1) kto jest moralnie gorszy: ten, kto korzystając z trudnej sytuacji pracownika, płaci mu pensje głodowe, czy ten, kto nie proponuje mu żadnej pracy? Moim zdaniem, podążając za ta logiką, takie osoby powinny być postrzegane jako jeszcze gorsze i moralnie złe, bo skazują ludzi na kompletny głód w porównaniu z jakimkolwiek pracodawcą, ergo: największe moralne oburzenie powinno być skierowane na tych, którzy nikogo nie zatrudniają.
2) czy przymus rozumiany tak jak rozumie go radykalna lewica komunistyczna nadaje się w ogóle do rzetelnego opisu rzeczywistości? Zdaje się, że w tym dyskursie nie ma możliwości zaistnieć żadna umowa, która można by nazwać dobrowolną. Nawet ten, kto zarabia 10 tys./miesiąc, musiał przyjąć taką ofertę, bo nie mógł znaleźć lepszej; pracownik, który otrzymał udział w zyskach na poziomie 10%, musiał przyjąć taką ofertę, bo nie był wstanie znaleźć propozycji 15% zysku; ktoś inny jeszcze jest zmuszony do pracy, bo nie może znaleźć zatrudnienia, gdzie nie musiałby wcale pracować itd.
Jakie jest wasze zdanie w tym temacie?
Zmuszani jesteśmy [do pracy] okolicznościami życiowymi (dzieci, rodzice, szkoła, zdrowie, opłaty, czynsz podatki), zmuszani jesteśmy presją nakładaną przez społeczeństwo i media (bezrobotni to samo zło – nieroby, pijaki i złodzieje, ” wybrzydzać im się zachciało” na warunki kiedy dobry kapitalista im pracę zapewnia za całą minimalną krajową, ale nie wolą się lenieć nie za swoje pieniądze), zmuszani jesteśmy beztroską urzędników (chyba nawet nie muszę opisywać), bezwładem rządowej machiny (ile czasu czekają na rozpatrzenie procesy o nadużycia, łamanie kodeksu pracy, molestowanie itp. wiemy wszyscy – za długo, przy optymistycznym założeniu że w ogóle trafią do sądu).
http://cia.media.pl/nowa_inicjatywa_min ... wa_pracy_0
Moje pytanie, a w zasadzie dwa pytania:
1) kto jest moralnie gorszy: ten, kto korzystając z trudnej sytuacji pracownika, płaci mu pensje głodowe, czy ten, kto nie proponuje mu żadnej pracy? Moim zdaniem, podążając za ta logiką, takie osoby powinny być postrzegane jako jeszcze gorsze i moralnie złe, bo skazują ludzi na kompletny głód w porównaniu z jakimkolwiek pracodawcą, ergo: największe moralne oburzenie powinno być skierowane na tych, którzy nikogo nie zatrudniają.
2) czy przymus rozumiany tak jak rozumie go radykalna lewica komunistyczna nadaje się w ogóle do rzetelnego opisu rzeczywistości? Zdaje się, że w tym dyskursie nie ma możliwości zaistnieć żadna umowa, która można by nazwać dobrowolną. Nawet ten, kto zarabia 10 tys./miesiąc, musiał przyjąć taką ofertę, bo nie mógł znaleźć lepszej; pracownik, który otrzymał udział w zyskach na poziomie 10%, musiał przyjąć taką ofertę, bo nie był wstanie znaleźć propozycji 15% zysku; ktoś inny jeszcze jest zmuszony do pracy, bo nie może znaleźć zatrudnienia, gdzie nie musiałby wcale pracować itd.
Jakie jest wasze zdanie w tym temacie?