Postanarchizm

A

Anonymous

Guest
motto: "Teza, której nie da się przełożyć na góralski, na pewno nie jest prawdziwa." Józef Tischner

Postpolityka, czyli w poszukiwaniu języka publicznego, cz. 3: Postanarchizm

Postanarchistyczny bełkot Krzysztofa Śledzińskiego

Trikster vs. Cokeman

Fight!

Trikster jak zwykle przeintelektualizowany - to podstawowy zarzut. Szybciej, lepiej i zrozumialej czyta się teksty napisane prostym językiem. Nie to żebym był retardem, ale prawdziwego intelektualistę idzie poznać po tym, że w prostych słowach umie wytłumaczyć rzeczy trudne. Na przykład taki Tischner z jego wykładami o filozofii po góralsku. Mógłbyś częściej robić przypisy. von Bertalanffy - szukałem kolesia na google i czytałem o teorii systemów co było nudne, nie mogłeś zrobić przypisu gdzie byś w dwóch zdaniach wyjaśnił o co kaman?

Jak widzę taki język, to mi się przypomina sprawa Sokala.

Będę się opierał na tym co piszesz. Po pierwsze nie rozumiem zarzutów co do strukturalizmu. Że niby nie ma obiektywnej prawdy? Zjadłem dzisiaj na obiad ziemniaki, pieczonego kurczaka i młodą kapustę. Opowiedziałem, stwierdziłem ten fakt i jest to zgodne z prawdą.:D

Po drugie, mamy do czynienia z jednoznacznie pozytywnym stosunkiem do pluralizmu dyskursów, postaw światopoglądowych i wartości. Wynika to z przeświadczenia, że nie ma jednej i obiektywnej prawdy, a więc w pewnym sensie nastąpił postulowany przez Lyotarda zmierzch wielkich narracji (metanarracji), czyli opowieści o emancypacji rozumu, o wolności, postępie, itp. Narracje te, odwołujące się do istnienia jednej prawdy, należy zastąpić małymi narracjami (mikronarracjami) akcentującymi rolę tych grup społecznych, które do tej pory były marginalizowane i znajdowały się poza właściwym dyskursem społecznym. Małe narracje są ze swej istoty lokalne, partykularne, nie aspirują do transcendentalnej i uniwersalnej prawdy. Tworzyć można więc niezliczoną liczbę gier językowych (Ludwig Wittgenstein), kolaży (Zygmunt Bauman) i pastiszy (Frederic Jameson).

Ale ta narracja jest. Od klasycznych liberałów, przez anarchoindywidualizm, bostoński anarchizm, w końcu docieramy do libertarianizmu. Odwołujemy się ciągle do tej samej idei. Niektórzy jeszcze wymieniają dawnych filozofów i teologów, w tym scholastyków. Odwołujemy się do tych uniwersalnych i obiektywnych prawd, jak własność czy wolność. Udowadniamy je.

Male grupy panującą interpretację czy doktrynę, chcą zastąpić własną :). Muszę wymieniać szereg ugrupowań ekstremistycznych, czy sekt religijnych?

BTW o wiele lepiej mi się czytało Twój tekst o prawie policentrycznym. Może dlatego, że tematyka mi bliska, ale szybko połknąłem tekst, a ten załadowałem w południe i tak na niego patrzyłem i nie mogłem się zabrać za niego.

I tak dalej, mam konkretne zarzuty co do całego tekstu tzn. prezentowanych czyichś poglądów i końcowych wniosków. Ale nie mam już siły na dzisiaj pisać i muszę na chwile zwolnić komputer. Jak się wywiąże dyskusja to coś jeszcze dopiszę :).

Postmodernizm już został kiedyś obśmiany - http://www.youtube.com/watch?v=uXHN15vm6tE
 
D

Deleted member 427

Guest
Postmoderniści kojarzą mi się z arystokracją doby upadku. Dla tych ostatnich konwenanse stały się treścią ich życia, przez co kompletnie się od niego oderwali. Wdzięk we władaniu sztućcami do spożywania ostryg i homarów stał się dla nich sztuką dla sztuki. Tak samo intelektualiści poststrukturalistyczni (jak zwał, tak zwał) - non stop napierdalają o kontekstach, dyskursach, postdyskursach, alter ego, jaźni, podmiotowości, komunikacji, kodzie i innych czadach, jakby to było komuś potrzebne do kupna MP-5 na bazarze albo wyrwania dupy na imprezie w remizie.

Tu masz przykład dwóch intelektualistów z liberlis.pl - jasiu i butters gadają o rzeczach, które jawią mi się jako kompletne bzdety: http://liberalis.pl/2007/12/27/wendy-mc ... ment-36450 - ja już wolę analizować hipotetyczną sytuację zastosowania terroru przy użyciu śpiocha :)

Ale jak już podkreślałem - ja nigdy nie uważałem się za osobę szczególnie błyskotliwą.

Genialnie ujął to Krzysiu, a szło to mniej więcej tak (cytat nie jest dosłowny):

Nie ufam ludziom, którzy swoich poglądów nie potrafią sprowadzić do dwuwartościowej logiki - traktuję ich jako potencjalnych mataczy i oszustów. Mistrzami w unikaniu stosowania dwuwartościowej logiki są politycy, kapłani rozmaitych religii oraz nowa klasa społeczna, która powstała po I wś, tj. intelektualiści.

Zwykli ludzie nie potrafią rozumować w wielowartościowej logice. I nie są w stanie jednoznacznie odebrać treści przekazanej w tej logice. Stąd nie są w stanie odróżnić poprawnego wywodu od pierdolenia bez sensu zwanego heglowaniem. O wielowartościowej logice pieprzą najczęściej pospolici krętacze. Zwłaszcza w polityce. Na przykład w kwestii lustracji. Jak tylko ktoś rzuci temat lustracja, to od razu tysiące pokemonów zaczyna pierdolić, że "życie nie jest czarno-białe". I ci niedorozwinięci oraz krętacze uchodzą za "uczonych mędrców", którzy rzekomo pojęli to, czego normalny człowiek nie pojął. I zarażają resztę swoim bełkotem. Inni w to wierzą i uznają ich za guru.

Tak jak powiedziałem, tych, którzy nie potrafią przekazać swych idei korzystając z normalnej 2-wartościowej logiki uważam za zwykłych oszustów.
 
OP
OP
A

Anonymous

Guest
albo wyrwania dupy na imprezie w remizie

O przepraszam! Jak miałem 18 lat to byłem w barze i były wtedy jakieś mistrzostwa piłki nożnej, a w jednej z salek 19 kumpla i wyrwałem laskę w kolejce do kibla, na gadkę o Mickiewiczu i Słowackim ;).
 

Shemyazz

New Member
500
38
Ja też wyrywam dupy na rozkminy o naturze dobra i zła i logice wielowartościowej :).

Premislaus napisał:
Będę się opierał na tym co piszesz. Po pierwsze nie rozumiem zarzutów co do strukturalizmu. Że niby nie ma obiektywnej prawdy? Zjadłem dzisiaj na obiad ziemniaki, pieczonego kurczaka i młodą kapustę. Opowiedziałem, stwierdziłem ten fakt i jest to zgodne z prawdą.:D

W takim razie mam bardzo konkretne pytanie i oczekuję obiektywnej odpowiedzi:
Pyrrus wygrał czy przegrał?

Jeśli ktoś nie skojarzył:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pyrrusowe_zwyci%C4%99stwo
 
D

Deleted member 427

Guest
Przegrał. Po śmierci Pyrrusa w 272 p.n.e. znaczenie Epiru zmalało do tego stopnia, że w 168 p.n.e. Rzymianie pod wodzą Emiliusza Paulusa splądrowali kraj i praktycznie przestał on istnieć.
 

Shemyazz

New Member
500
38
kawador napisał:
Przegrał. Po śmierci Pyrrusa w 272 p.n.e. znaczenie Epiru zmalało do tego stopnia, że w 168 p.n.e. Rzymianie pod wodzą Emiliusza Paulusa splądrowali kraj i praktycznie przestał on istnieć.

To nie taka prosta sprawa.

Bezpośrednio po bitwie, kiedy wróg zaczął się wycofywać, Pyrrus mógł "obiektywnie" stwierdzić "zwyciężyłem, chociaż koszty były duże". W kilka lat czy nawet dni potem, kiedy sprawy potoczyły się w taki sposób a nie inny, mógł stwierdzić, że jednak przegrał.

I o to tutaj chodzi. Kontekst.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Chodzi o to, że należy konkretnie zdefiniowac czym jest wygrana i wtedy można stwierdzić czy wygrał czy nie. Jeśli dzięki bitwie miał coś osiągnąć i to osiągnał to wygrał - proste.
 
D

Deleted member 427

Guest
Dokładnie. Jeśli jego zamierzeniem było odsunąć w czasie nieuniknione - czyli podbój królestwa przez Rzymian, to niewątpliwie wygrał. No ale nie minęło 7 lat i już wszystko huj strzelił. Więc jednak przegrał.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Cokeman napisał:
Chodzi o to, że należy konkretnie zdefiniowac czym jest wygrana i wtedy można stwierdzić czy wygrał czy nie. Jeśli dzięki bitwie miał coś osiągnąć i to osiągnał to wygrał - proste.

Ok. Ty zdefiniuj wygraną na swój sposób, ja zdefiniuję na swój. Która definicja jest bardziejsza? Który z nas jest bliższy obiektywnego stwierdzenia prawdy?

Możemy też się dogadać i zdefiniować ją razem. Wtedy jednak będzie to pewien kod językowy. Nasze postrzeganie zwycięstwa będzie zależne od naszego środowiska, które równocześnie sami tworzyliśmy.

I tu jest pies pogrzebany. Jeżeli pewne rzeczy są esencjonalne to nie mogą istnieć ich różne definicje.

______
Kawador to o czym piszesz to znów kontekst.

______

A co do artykułu Trikstera - cóż, styl ma dość toporny i czyta się to trochę jak encyklopedię, ale dla mnie tekst był zrozumiały.
 
OP
OP
A

Anonymous

Guest
Shemyazz napisał:
kawador napisał:
Przegrał. Po śmierci Pyrrusa w 272 p.n.e. znaczenie Epiru zmalało do tego stopnia, że w 168 p.n.e. Rzymianie pod wodzą Emiliusza Paulusa splądrowali kraj i praktycznie przestał on istnieć.

To nie taka prosta sprawa.

Bezpośrednio po bitwie, kiedy wróg zaczął się wycofywać, Pyrrus mógł "obiektywnie" stwierdzić "zwyciężyłem, chociaż koszty były duże". W kilka lat czy nawet dni potem, kiedy sprawy potoczyły się w taki sposób a nie inny, mógł stwierdzić, że jednak przegrał.

I o to tutaj chodzi. Kontekst.

Zwycięstwo taktyczne nie oznacza zwycięstwa strategicznego. Epir przegrał wojnę, bo Pyrrus nie osiągnął założonych wcześniej celów strategicznych( osiągnął ale chwilowo i to w trakcie trwania wojny, a nie w traktacie pokojowym).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_Rzym ... i_Pyrrusem
 

Trikster

Active Member
361
26
To odpowiadam:
Po pierwsze, taki mój styl i nic na to nie poradzę.
Po drugie, fakt, przypisy robię dość rzadko, ale wynika to nie tylko z mojego lenistwa, lecz także stąd, że wychodzę z założenia, iż jak ktoś chcę się czegoś ode mnie dowiedzieć, to się spyta.
Po trzecie, sprawa Sokala dotyczyła zdeczka czegoś innego, mianowicie stosowania przez filozofów wiązanych z postmodernizmem terminologii właściwej dla nauk ścisłych. Ja z czegoś takiego nie korzystam, więc zarzut nietrafiony.
Po czwarte, co do prawdy, chodzi rzecz jasna o klasyczną koncepcję prawdy, co w tekście wielokrotnie zaznaczam. Zresztą, to raczej temat nie na forum.
Po piąte, narracja jest. Tylko 1) na czym niby ma polegać obiektywność i uniwersalność tych prawd? 2) wartości nie udowadniasz, przynajmniej nie w sensie logicznym.

Shemyazz:
Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby przedstawić swoje poglądy, stąd encyklopedyczny niemal styl. No i spora część wpisu pochodzi z mojej magisterki, co też ma swój wpływ.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Który z nas jest bliższy obiektywnego stwierdzenia prawdy?
Pyrrus. My sobie możemy podyskutować co najwyżej :)

Możemy też się dogadać i zdefiniować ją razem. Wtedy jednak będzie to pewien kod językowy. Nasze postrzeganie zwycięstwa będzie zależne od naszego środowiska, które równocześnie sami tworzyliśmy.
Tylko co to zmieni? Pyrrus ma rację co do siebie. Jeśli znamy jego cele i rezultaty to porównujemy. Jak sie zgadzają to wygrał a jak nie to przegrał.
cóż, styl ma dość toporny i czyta się to trochę jak encyklopedię,
Raczej jak jakąś naukową publikację. Może napisze coś dla Krytyki Politycznej.
ale dla mnie tekst był zrozumiały.
Połączenie wiedzy z władzą podobało mi się. Nie za bardzo wiem jednak po co Trikster pije do anarchistów. Ja tam libertarianizmu nie uważam, za anarchizm a jedynie za secesjonizm. Póki dobra są rzadkie to ktoś zawsze dokonuje wykluczenia więc ma WŁADZĘ. Cały anarchizm to mrzonka. Postanarchizm to z kolei lewackie mrzonki wzmocnione postmodernizmem. Kolejna nazwa i bałagan.
 

Trikster

Active Member
361
26
Nie za bardzo piję do anarchistów, bo w części uważam, że zarzuty postanarchistów w stosunku do anarchistów klasycznych są nietrafione. A libertarianizmem się w ogóle nie zajmuję. Wystarczy, że on to robi za mnie.
 

Trikster

Active Member
361
26
Nie do końca odpowiednio się wyraziłem. Nie zajmuję się propertarianizmem; zaś libertarianizm na warsztat wziąłem w poprzedniej notce.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Zajmujesz się robieniem bałaganu. Robisz z igły widły. Z takim czymś to cięzko ci będzie wśród propertarian używających logiki dwuwartościowej. Nie lepiej zacząć pisać do jakiś journali albo KP? Pisz tam gdzie masz właściwych odbiorców a nie trollujesz u libertarian tutaj czy też na frizonie. Nie wiem czy jest tutaj ktokolwiek kto trolluje na jakimś forum socjalistów.
Tutaj się tylko marnujesz a masz chłopie potencjał.
No chyba, że to wszystko dla jaj.

Karol Marks napisał:
Błazen czuje się jak ryba w wodzie tylko w atmosferze powszechnego zamieszania, które sam wywołał.

Tyle o tobie.

Temat wątku to postanarchizm. Warto o tym pogadać albo niech mod zamknie temat.

Trikster napisał:
Jako że nie możemy a priori wiedzieć jak zdekonstruowana władza będzie funkcjonować i jaką postać ostatecznie przyjmie, postanarchiści opowiadają się za ciągłym analizowaniem samej władzy. Dlatego też niechętnie wskazują zarówno swoje środki i cele polityczne; sceptycznie podchodzą więc do wszelkich bezwarunkowych postulatów wysuwanych chociażby przez anarchistów, jak demokracja bezpośrednia, federalizm czy decentralizm. Postanarchizm nie jest bowiem programem politycznym, lecz konglomeratem różnorodnych podejść i stanowisko, których punktem wspólnym jest dążenie do zniesienia hierarchicznych podporządkowań. „zawsze powinniśmy badać relacje władzy, które wyrastają z rożnych praktyk i nadać im właściwą ocenę etyczną; innymi słowy, zapytać, czy są one do zaakceptowania czy nie. Zgodnie z poglądem, jakiego bronię, ponieważ nigdy nie wiemy z wyprzedzeniem, jak władza działa, zawsze musimy badać jej działanie, aby zobaczyć, dokąd ona prowadzi i co stwarza; i zawsze musimy zadać pytanie etyczne o to, czy to akceptujemy

Innymi słowy każdy musi badać kto i jak nas zniewala. Nie zawsze jest to jakiś sędzia ale może to być także rodzina która od dziecka indoktrynuje nam pewne schematy zachowania.
Nie wiem za bardzo jak ten postanarchizm ma się do HP. Jako władca swojej ziemi wychowałem się wśród ludzi i znam pewne normy zachowania. Mogę je jednak w każdej chwili zmienić na swojej ziemi. Nie będzie łatwo ale opcja jest.
Wystarczy, że zakwestionuje cały znany dotychczasowy dorobek kulturowy. Gorzej jesli zakwestionuje samą własność prywatną leżącą poza moją działką. Wtedy...
 

Trikster

Active Member
361
26
Będę pisał, gdzie chcę i gdzie mnie chcą. Zresztą, parę osób stąd chciało przeczytać, więc co Tobie do tego, że ich upodobania trochę się różnią od Twoich? No i w sumie ja też używam logiki dwuwartościowej, dość fajna jest.

Czym masz w ogóle jakieś zarzuty co do mojego tekstu oprócz napisanego wołami "nie rozumiem"? Wyraźnie przecież piszę, że według postanarchistów zła jest władza, która pociąga za sobą hierarchę. Własność prywatna, przynajmniej w jej propertariańskim kształcie, jest właśnie taką władzą. I jeśli całkiem przemawia do mnie zarzut, że hierarchia immanentnie wiąże się z jakąkolwiek własnością, to zdecydowanie najbardziej hierarchiczna jest własność propertariańska. Tak w skrócie, bo niezbyt chce mi się tym zajmować.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Ja Trikstera nie czytuję bo mnie nudzi i używa trudnych słówek.
Jak widzę metanarracje to już mam ochotę trzasnąć tekstem o podłogę. Sprawdzam więc o co chodzi w najlepsiejszej encyklopedii, czyli wiki.

In postmodern philosophy, a metanarrative is an untold story that unifies and totalizes the world, and justifies a culture's power structures. Examples of these stories are nationalisms, religion, and science, to name a few.

Ok wszystko jasne, ale szczerze mówiąc dla mnie to są jakieś nieprzydatne, wysrane z dupy koncepcje. Gdzie tu jakieś praktyczne zastosowanie? Nie kapuję takiej nauki. Ta cała postmodernistyczna socjologia to chyba nauka, którem jedynym celem jest jej uprawianie.

Ludzie mają różne dziwne hobby.

Tak na pierwszy rzut oka, bo może i się mylę.
 

Trikster

Active Member
361
26
Nikt nie każe czytać, co uda mi się nabazgrać. :)

Ale akurat, czym jest metanarracja, zdaje mi się, że tłumaczyłem. No i Twój sprzeciw wynika chyba po prostu z innych celów, jakie sobie przyjmujesz. W mikronarracjach chodzi o emancypację grup, które dotychczas były poszkodowane i marginalizowane. Czyli o to, żeby sprawić, by te małe narracje stały się słyszalne. Jak? To pytanie dotyczące raczej polityki, a tą zajmę się, jak już będę duży. Może.
 
OP
OP
A

Anonymous

Guest
Trikster napisał:
Nikt nie każe czytać, co uda mi się nabazgrać. :)

Ale akurat, czym jest metanarracja, zdaje mi się, że tłumaczyłem. No i Twój sprzeciw wynika chyba po prostu z innych celów, jakie sobie przyjmujesz. W mikronarracjach chodzi o emancypację grup, które dotychczas były poszkodowane i marginalizowane. Czyli o to, żeby sprawić, by te małe narracje stały się słyszalne. Jak? To pytanie dotyczące raczej polityki, a tą zajmę się, jak już będę duży. Może.

Eureka! Już wiem czemu mi się to kojarzyło z gender studies;).
 
Do góry Bottom