Płaszczyzna ideowa Federacji Anarchistycznej

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Mike Smith napisał:
Bo przecież nie ma różnicy, czy produkujesz, czy konsumujesz. Jasne.

Ja podchodzę do kolektywizmu jak stary Klansmen do kwestii rasowej. Dla Klansmena "1% Nigger is f**ing Nigger" i nie ważne z jakiego jest kontynentu, a dla mnie 1% kolektywizmu to kolektywizm i nie jest istotne czy chodzi o konsumpcję czy o produkcję.
Jeszcze raz podam przykład młodej kurwiszonówny.
Z jej puntu widzenia nie jest istotne czy alfons ją bucha za darmo, ustawia jej klientów i zabiera jej całą kasę czy jest buchana za darmo przez kolektyw jak leci. W każdym z tych przypadków jest niewolnicą.
Oczywiście sytuacja fachowców, inżynierów, twórców sztuki, matematyków a nawet filozofów w kołchozie jest podobna.

Mike Smith napisał:
I czy się kogoś pozbawia jedzenie i limuzyny. Bo przecież strata samochodu i życia/zdrowia to to samo.

Jak ktoś dziś dopuszcza, że jest można komuś zabrać samochód bo to nie jest życie, które to jest ważniejsze, to jutro zabierze komuś życie bo coś innego jest akurat dla niego ważniejsze.

Mike Smith napisał:
Co ja Ci poradzę na to, że nie masz pojęcia o anarchizmie komunistycznym, bo przynajmniej w wersji oryginalnej jakiekolwiek zasady jego służyły zachowaniu wolności jednostki.

Wolności od czego?
Już widzę anarcholomuchów broniących burdeli, kasyn, kantorów i aren na których odbywają się walki gladiatorów. :p
Czy w tym anarchokomuniźmie wolny człowiek będzie się mógł sprzedać za niewolnika?

Mike Smith napisał:
Ale zdajesz sobie sprawę, że dla anarchokomunisty to już nie kapitał, bo on nie ma twojej perspektywy? I nie liczy się w przypadku oceny anarchokapitalizmu to, co się Tobie roi, ale to, co się jemu roi?

No to mu się uroi jak przejmie fabrykę od grubego kocura i pewnego pięknego dnia po dłuższej awarii zasilania cała fabryka stanie bo do sterowników od maszyn nie załaduje się system i program, które są zaszyfrowane a kopie są gdzieś na serwerze w Azji.
Uroi mu się jak się dowie, że koszt uruchomienia tej fabryki jest 5 razy większy niż wartość zajętego złomu i budynków.

Mike Smith napisał:
Bo oczywiście "terror własności" i "terror jełopów i imbecyli" nie może być tym samym, i dlatego ład propertariański broni mnie przed czymkolwiek takim.

Nie chodzi "propertariański ład", bo mało kto rodzi się posesjonatem a nie każdemu się chce nim być.
Raczej chodzi o terror wszystkiego tego z czym walczy komuna od czasu Komuny Paryskiej i wszystkiego tego z czym walczą instytucje wszelkich Kościołów odkąd się pojawiły. Czyli terror tego co w propagandowych kreskówkach było szalonym inżynierem/naukowcem/wynalazcą, bezmózgim hedonistycznym osiłkiem, grubym kocurem, obcym mózgiem w próbówce pożerającym planetę i terror tego co kościoły nazywały Lucyferem, Szatanem czy Demonem Ciemności.

Mike Smith napisał:
Ależ naprawdę możesz woleć co chcesz, chodzi tylko o to, jak z tego się tłumaczysz, a kiepsko się tłumaczysz.

Nie tłumaczę się kiepsko tylko wcale się nie wytłumaczyłem, bo gusta nie podlegają dyskusji.
No ale jak baaaardzo chcesz bym się wytłumaczył to w skrócie się wytłumaczę (jak przysłowiowy Lepper na przesłuchaniu przez Olejnik).
Nie chodzi mi o religię, równie dobrze mogą sobie wierzyć w skaczącego Buddę otoczonego 44-rema hakenkreutzami. Po prostu ci goście nie są skażeni komunizmem, prawami pracowniczymi, prawami człowieka w wersji kutasów z ONZ czy Rady Europy, ekologizmem oraz innymi cwel-pierdołami, które niszczą wolność. Na dodatek są mądrzejsi, jako że ich udział w walce zbrojnej odsiał z nich głupią resztę wysyłając ich na łono Abrahama. No i mam z nimi wspólnych wrogów.

Mike Smith napisał:
Kłamiesz. Choćby dlatego, że spora część anarchistów-komunistów czy syndykalistów to zwolennicy prawa do posiadania broni.

Dlaczego tylko spora?
Problemem jest właśnie ta reszta.
Ja poważnie wątpię czy anarchokomuniści zostawiliby w spokoju 12-letnią dziewczynkę handlującą na straganie kałachami i granatami.
 
OP
OP
Trigger Happy

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Mike Smith napisał:
Kłamiesz. Choćby dlatego, że spora część anarchistów-komunistów czy syndykalistów to zwolennicy prawa do posiadania broni.

Jakaś mglista wizja uzbrojonych kolektywów autorstwa xaviera i prawdypunka ( :) ) nie czyni z nich zwolenników prawa do posiadania broni ...
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Bo przecież nie ma różnicy, czy produkujesz, czy konsumujesz. Jasne.

Ja podchodzę do kolektywizmu jak stary Klansmen do kwestii rasowej. Dla Klansmena "1% Nigger is f**ing Nigger" i nie ważne z jakiego jest kontynentu, a dla mnie 1% kolektywizmu to kolektywizm i nie jest istotne czy chodzi o konsumpcję czy o produkcję.
Jeszcze raz podam przykład młodej kurwiszonówny.
Z jej puntu widzenia nie jest istotne czy alfons ją bucha za darmo, ustawia jej klientów i zabiera jej całą kasę czy jest buchana za darmo przez kolektyw jak leci. W każdym z tych przypadków jest niewolnicą.
Oczywiście sytuacja fachowców, inżynierów, twórców sztuki, matematyków a nawet filozofów w kołchozie jest podobna.

Oczywiście już nie interesuje Cię, że nie rozmawiamy o perspektywie nastoletniej kurwy, tylko komunistów?

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
I czy się kogoś pozbawia jedzenie i limuzyny. Bo przecież strata samochodu i życia/zdrowia to to samo.

Jak ktoś dziś dopuszcza, że jest można komuś zabrać samochód bo to nie jest życie, które to jest ważniejsze, to jutro zabierze komuś życie bo coś innego jest akurat dla niego ważniejsze.

No bo przecież jeśli ktoś pije mleko, to potem może zacząć pić wódkę, a potem się heroinizować. Ba - niektórzy nawet tak robią.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Co ja Ci poradzę na to, że nie masz pojęcia o anarchizmie komunistycznym, bo przynajmniej w wersji oryginalnej jakiekolwiek zasady jego służyły zachowaniu wolności jednostki.

Wolności od czego?

No jeśli Tobie się zdaje, że wolność musi być od, to bardzo mi Ciebie żal. Żadna wolność od nie istnieje bez jakiejś wolności do.


kr2y510 napisał:
Już widzę anarcholomuchów broniących burdeli, kasyn, kantorów i aren na których odbywają się walki gladiatorów. :p

Bo?


kr2y510 napisał:
Czy w tym anarchokomuniźmie wolny człowiek będzie się mógł sprzedać za niewolnika?

Podejrzewam, że nie, co jest oczywiście całkiem sensowne, bo nie bardzo rozumiem, jak uzasadnić to, że jak ja podpiszę z Tobą umową sprzedającą siebie w niewolę, to mam potem jej przestrzregą, a nie uciec od mojego pana lub go zajebać, gdyby próbował mie powstrzymasz.

Egoism kind a like.

I zdajesz sobie oczywiście sprawę, że fizyczna możliwość podpisania jakiejś umowy nie oznacza, że umowa ta jest "niezakazana". Bo może jeszcze być nieważna przez każdego, kto ma w dupie ciągoty Krzysia, który idąc dziwnymi ścieżkami myśli doszedł do wniosku, że zwieńczeniem wolności ludzkiej jest niwolnictwo kontraktowe.


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Ale zdajesz sobie sprawę, że dla anarchokomunisty to już nie kapitał, bo on nie ma twojej perspektywy? I nie liczy się w przypadku oceny anarchokapitalizmu to, co się Tobie roi, ale to, co się jemu roi?

No to mu się uroi jak przejmie fabrykę od grubego kocura i pewnego pięknego dnia po dłuższej awarii zasilania cała fabryka stanie bo do sterowników od maszyn nie załaduje się system i program, które są zaszyfrowane a kopie są gdzieś na serwerze w Azji.
Uroi mu się jak się dowie, że koszt uruchomienia tej fabryki jest 5 razy większy niż wartość zajętego złomu i budynków.

Krzysiu, cały czas chyba Ci się zdaje, żę ktoś z Tobą rozmawia o twoich fantazjach. A ja tylko wskazuję Ci, że boleśnie nie masz pojęcia.

Mike Smith napisał:
Bo oczywiście "terror własności" i "terror jełopów i imbecyli" nie może być tym samym, i dlatego ład propertariański broni mnie przed czymkolwiek takim.


kr2y510 napisał:
Nie chodzi "propertariański ład", bo mało kto rodzi się posesjonatem a nie każdemu się chce nim być.
Raczej chodzi o terror wszystkiego tego z czym walczy komuna od czasu Komuny Paryskiej i wszystkiego tego z czym walczą instytucje wszelkich Kościołów odkąd się pojawiły. Czyli terror tego co w propagandowych kreskówkach było szalonym inżynierem/naukowcem/wynalazcą, bezmózgim hedonistycznym osiłkiem, grubym kocurem, obcym mózgiem w próbówce pożerającym planetę i terror tego co kościoły nazywały Lucyferem, Szatanem czy Demonem Ciemności.

Przestyqań fapać się słowem i może poczytaj jakiegoś np. anarchokomunistę. Zwłaszcza pod wpływem filozofii egoistycznej, np. Goldman.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Ależ naprawdę możesz woleć co chcesz, chodzi tylko o to, jak z tego się tłumaczysz, a kiepsko się tłumaczysz.

Nie tłumaczę się kiepsko tylko wcale się nie wytłumaczyłem, bo gusta nie podlegają dyskusji.
No ale jak baaaardzo chcesz bym się wytłumaczył to w skrócie się wytłumaczę (jak przysłowiowy Lepper na przesłuchaniu przez Olejnik).
Nie chodzi mi o religię, równie dobrze mogą sobie wierzyć w skaczącego Buddę otoczonego 44-rema hakenkreutzami. Po prostu ci goście nie są skażeni komunizmem, prawami pracowniczymi, prawami człowieka w wersji kutasów z ONZ czy Rady Europy, ekologizmem oraz innymi cwel-pierdołami, które niszczą wolność. Na dodatek są mądrzejsi, jako że ich udział w walce zbrojnej odsiał z nich głupią resztę wysyłając ich na łono Abrahama. No i mam z nimi wspólnych wrogów.

Ty generalnie masz sporo wrogów i rzeczywiście to, że część z nich możesz dzielić z Talibami mówi wiele o Tobie. Ale nie anarchokomunizmie czy tak "anarchizmie socjalnym".
 

Kowal

Member
56
1
Jest jedna wielka prosta różnica między anarchistami społecznymi a libertarianami, pierwsi kierują się dobrem społeczności/komuny a nie tylko swoim własnym - drudzy wręcz przeciwnie. To straszne uproszczenie, ale większość konfliktów ideowych wynika z tego, trudno więc uzyskać porozumienie.
 
A

Anonymous

Guest
Kowal napisał:
Jest jedna wielka prosta różnica między anarchistami społecznymi a libertarianami, pierwsi kierują się dobrem społeczności/komuny a nie tylko swoim własnym - drudzy wręcz przeciwnie. To straszne uproszczenie, ale większość konfliktów ideowych wynika z tego, trudno więc uzyskać porozumienie.

No ale przecież istnieli i istnieją komuniści wolnościowi, którzy swoje poglądy polityczne uzasadniają egoistycznie właśnie - że to komunizm wolności najskuteczniej wypromuje interes każdego członka wspólnoty.
 

Kowal

Member
56
1
Może i istnieją tacy. Są ludzie, którzy wierzą w boga, są tacy który wierzą w skuteczność socjalizmu, są tacy co uważają, że zachowanie czystości rasowej przyniesie dobrobyt. Nie wykluczam, więc i tego że taki pogląd może istnieć, nie zmienia faktu, że jest tak idiotyczny jak pozostałe.
 
A

Anonymous

Guest
Kowal napisał:
Może i istnieją tacy. Są ludzie, którzy wierzą w boga, są tacy który wierzą w skuteczność socjalizmu, są tacy co uważają, że zachowanie czystości rasowej przyniesie dobrobyt. Nie wykluczam, więc i tego że taki pogląd może istnieć, nie zmienia faktu, że jest tak idiotyczny jak pozostałe.

Ba, może nawet tak debilny jak pogląd, zgodnie z którym niektórzy ludzie, zwani właścicielami powinni mieć prawo do absolutnej kontroli określonych terytoriów, z prawem zabicia każdego, kogo uznają za intruza, włącznie. Czyż nie? Nespa?

EDITH: Jest dla mnie bardzo zabawnym czytać słowa napisane przez kogoś, kto uważa, że reprezentuje polityczny indywidualizm i jednocześnie potrafiącego albo stwierdzić, że jakaś indywidualna preferencja jest głupia (według czyich kryteriów? Tego kogoś? Ta?), albo w ogóle nie jest zbytnio indywidualistyczna, bo nie jest taka, jaka by odpowiadała krytykującemu.

EDITH II: Poza tym, co to ma do rzeczy? Oczywiscie, anarchokomuniści-egoiści mogą być głupi. Dalej jednak mają pewien wspólny pogląd z egoistami-propertarianami: egoizm.
 

Kowal

Member
56
1
Dokładnie, tak samo debilny. I jest to moja opina, bo jakie inne kryteria mogę stosować? Aksjomaty libertariańskie, odniesienie do takiego czy innego mędrca anarchizmu?
I nie stwierdziłem, że preferencja anarchokomunistów, nie jest indywidualistyczna, bo zdecydowanie jest:p
 
A

Anonymous

Guest
Kowal napisał:
Dokładnie, tak samo debilny. I jest to moja opina, bo jakie inne kryteria mogę stosować? Aksjomaty libertariańskie, odniesienie do takiego czy innego mędrca anarchizmu?
I nie stwierdziłem, że preferencja anarchokomunistów, nie jest indywidualistyczna, bo zdecydowanie jest:p

A no to zwracam honor i kłaniam się w pas.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Mike Smith napisał:
Oczywiście już nie interesuje Cię, że nie rozmawiamy o perspektywie nastoletniej kurwy, tylko komunistów?

Kurwiszon to przykład.
Perspektywy komunistów, socjalistów i innych podludzi nie są libertariańskie.

Mike Smith napisał:
No bo przecież jeśli ktoś pije mleko, to potem może zacząć pić wódkę, a potem się heroinizować. Ba - niektórzy nawet tak robią.

Pierdololo nie na temat.
Jak ktoś coś raz ukradnie to od tej chwili staje się złodziejem.
Jak ktoś raz z premedytacją narusza wolność to staje się wrogiem wolności.

Mike Smith napisał:
No jeśli Tobie się zdaje, że wolność musi być od, to bardzo mi Ciebie żal. Żadna wolność od nie istnieje bez jakiejś wolności do.

Wolność może być tylko od czegoś – z definicji.
Pozostałe "wolności" to pierdololo wyheglowane z dupy Jezuity (zawsze cwela).
Nie redefiniuj pojęć po to, by zasyfiać dyskusję.
A jak Jasiu uważasz to za bzdurę to wpierw załóż osobny wątek i wykaż to przy pomocy logiki.

Mike Smith napisał:
Podejrzewam, że nie, co jest oczywiście całkiem sensowne, bo nie bardzo rozumiem, jak uzasadnić to, że jak ja podpiszę z Tobą umową sprzedającą siebie w niewolę, to mam potem jej przestrzregą, a nie uciec od mojego pana lub go zajebać, gdyby próbował mie powstrzymasz.

Pies, lew czy krokodyl też mogą zeżreć swojego pana. To pan musi taką ewentualność wziąć pod uwagę.

Ja nie rozumiem, dlaczego kurwa coś co było zrozumiałe 2000 lat temu dla przeciętnego przedstawiciela rzymskiego lumpenproletariatu staje się dziś niepojęte dla "wykształciucha"?
Bastardyzacja mózgów czy co?
Czy do huja tak trudno pojąć, że jak ktoś dobrowolnie zawiera umowę, że za 50 aureusów przekazanych przez nabywcę jego rodzinie będzie od tej pory stanowić własność nabywcy, to po uiszczeniu umówionej kwoty staje się automatycznie jego własnością?

Mike Smith napisał:
I zdajesz sobie oczywiście sprawę, że fizyczna możliwość podpisania jakiejś umowy nie oznacza, że umowa ta jest "niezakazana". Bo może jeszcze być nieważna przez każdego, kto ma w dupie

Wkładanie ryja w dobrowolnie zawarte umowy to agresja skierowana przeciw wolności.
Jak komuś zależy na wolności niech eliminuje agresorów i wszystkich, którzy nie pozwalają mu ich wyeliminować.

Mike Smith napisał:
ciągoty Krzysia, który idąc dziwnymi ścieżkami myśli

Czy gdy ktoś jest za legalizacją prochów oznacza że sam ma ciągoty do prochów?
Czy gdy ktoś jest za legalizacją pędzenia bimbru to oznacza, że ma ciągoty do bimbru?

Mike Smith napisał:
doszedł do wniosku, że zwieńczeniem wolności ludzkiej jest niwolnictwo kontraktowe.

Żadne kurwa ciągoty, tylko logiczna konsekwencja wolności.
Mało tego z logiki wynikają inne rzeczy. np. to, że komuniści i socjaliści wprowadzając w życie swe idee automatycznie wyrzekają się wolności na rzecz kolektywu i stają się niewolnikami tego bezosobowego kolektywu. Oczywiście mam na myśli normalną wolność (opartą na samoposiadaniu i własności) a nie bliżej nieokreślone pierdololo.

Mike Smith napisał:
Przestyqań fapać się słowem i może poczytaj jakiegoś np. anarchokomunistę. Zwłaszcza pod wpływem filozofii egoistycznej, np. Goldman.

Czytałem kiedyś w Maci Pariadkowej i dziękuję. Szkoda czasu.

Mike Smith napisał:
Ty generalnie masz sporo wrogów i rzeczywiście to, że część z nich możesz dzielić z Talibami mówi wiele o Tobie.

Skoro większość Homo Sapiens stanowią przecwelone i zaszczute na wolność owce oraz etatystyczne ścierwa to jest oczywiste, że muszę mieć sporo wrogów.
Zwycięstwo Talibów w Afganistanie jest aktualnie w moim interesie. Rządy Trybunałów Islamskich w Somalii już nie.

Mike Smith napisał:
Dalej jednak mają pewien wspólny pogląd z egoistami-propertarianami: egoizm.

Racja. Jednak to za mało. Ważniejsza jest wolność. Libertarianie to nie to samo co obiektywiści. Wprawdzie często obiektywista jest libertarianinem ale
nie musi.
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Oczywiście już nie interesuje Cię, że nie rozmawiamy o perspektywie nastoletniej kurwy, tylko komunistów?

Kurwiszon to przykład.
Perspektywy komunistów, socjalistów i innych podludzi nie są libertariańskie.

No ale ja przecież piszę o tym, że ten przykład niczego nowego nie wnosi - bo argumenty są kiepskie, więc ich zobrazowanie nic nie da.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
No bo przecież jeśli ktoś pije mleko, to potem może zacząć pić wódkę, a potem się heroinizować. Ba - niektórzy nawet tak robią.

Pierdololo nie na temat.
Jak ktoś coś raz ukradnie to od tej chwili staje się złodziejem.
Jak ktoś raz z premedytacją narusza wolność to staje się wrogiem wolności.

Jasne, zwłaszcza gdy używa przemocy czy innego rodzaju przymusu w stosunku do złodzieja. Masz irytujący zwyczaj nie pojmowania nawet własnych poglądów.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
No jeśli Tobie się zdaje, że wolność musi być od, to bardzo mi Ciebie żal. Żadna wolność od nie istnieje bez jakiejś wolności do.

Wolność może być tylko od czegoś – z definicji.

To znaczy, że tobie zdaje się, że jest jaka dobra definicja wolności? I niby dlaczego ta twoja jest lepsza? Zwłaszcza, że wolność rozumiana jako wolność od to bardzo nowy wynalazek. A jestem głęboko przekonany, że sytuacje, w których ktoś chciał coś zrobić, pojawiły się wcześniej. I były zauważalne. I rozstrzygnięcia takie, żeby w to nie ingerować też.

kr2y510 napisał:
Pozostałe "wolności" to pierdololo wyheglowane z dupy Jezuity (zawsze cwela).

Tak jakby to, czy ktoś jest cwelem miało coś do tego, czy wyraża poprawny pogląd.

kr2y510 napisał:
Nie redefiniuj pojęć po to, by zasyfiać dyskusję.

Napisał koleś, który chce "oczyszczać" dyskusję ograniczając definicje wolności do tej, która jemu się podoba. Możesz mi wskazać święte pismo, które bezdyskusyjnie uzasadni, dlaczego tylko negatywna wolność jest prawdziwie prawdziwą wolnością? Ewentualnie wskażesz taką negatywną wolność, która nie potrzebuje pozytywnych uprawnień do realizacji? Jesteś w stanie posiadać samego siebie jak się ze wszystkich stron Ciebie zamuruje? A przecież w tych czterech kątach możesz być całkiem wolny od wszystkiego. Nie będziesz miał co prawda dostępu do wody i pożywienia, ale każdy może mieć Cię po tym w dupie. Ingerować więc w twoje życie nie będzie w cale. Czysta negatywna wolność.

kr2y510 napisał:
A jak Jasiu uważasz to za bzdurę to wpierw załóż osobny wątek i wykaż to przy pomocy logiki.

Niczego ja nie muszę wykazywać, to nie ja twierdzę, żę jest jakaś jedynie słusznie-słuszna definicja wolności. Tylko Ty.


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Podejrzewam, że nie, co jest oczywiście całkiem sensowne, bo nie bardzo rozumiem, jak uzasadnić to, że jak ja podpiszę z Tobą umową sprzedającą siebie w niewolę, to mam potem jej przestrzregą, a nie uciec od mojego pana lub go zajebać, gdyby próbował mie powstrzymasz.

Pies, lew czy krokodyl też mogą zeżreć swojego pana. To pan musi taką ewentualność wziąć pod uwagę.

Ale Tobie się zdaje, że ja zamierzam jakoś inaczej traktować człowieka, który chciałby mną władać jak rzeczą, niż jak ten krokodyl? I możesz mi wytłumaczyć, dlaczego ktokolwiek miałby widzieć to inaczej? Oraz: jak można w ogóle być choć obok czegoś, co ma cokolwiek wspólnego z egoizmem i nie gardzić każdą inną postawą? Proszę, wytłumacz mi, dlaczego nazywasz libertarianizmem pogląd wymagający od kogoś, by podporządkowała się komuś całkowicie tylko dlatego, że cośtam-gdzieśtam komuś obiecał?

kr2y510 napisał:
Ja nie rozumiem, dlaczego kurwa coś co było zrozumiałe 2000 lat temu dla przeciętnego przedstawiciela rzymskiego lumpenproletariatu staje się dziś niepojęte dla "wykształciucha"?
Bastardyzacja mózgów czy co?

Hm, kiedyś ludzie mieli na tyle niewolniczą mentalność, że traktowali pewne powinności jako ważniejsze od ich wygody? Co widocznie Ci przeszkadza i uważasz, że powinni siebie poświęcić dla zasad, co jest zabawne, bo nazywasz to libertarianizmem.

kr2y510 napisał:
Czy do huja tak trudno pojąć, że jak ktoś dobrowolnie zawiera umowę, że za 50 aureusów przekazanych przez nabywcę jego rodzinie będzie od tej pory stanowić własność nabywcy, to po uiszczeniu umówionej kwoty staje się automatycznie jego własnością?

Pojąć to jest niezwykle jasne, nie wiem tylko dlaczego wydaje Ci się, że łatwo się zgodzić na to komuś, kto kocha swoją wolność ponad wszystko. Bo ja rozumiem, że wierzyłby, że ma taki obowiązek, że tak nakazują mu bogowie, że to moralne, że to dobre.

Ale dobrowolna akceptacja niewolnictwa (nawet jeśli to wynika z umowy) w każdej postaci świadczy o tym, że ktoś ma niewolnictwo we krwi.


kr2y510 napisał:
kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
I zdajesz sobie oczywiście sprawę, że fizyczna możliwość podpisania jakiejś umowy nie oznacza, że umowa ta jest "niezakazana". Bo może jeszcze być nieważna przez każdego, kto ma w dupie

Wkładanie ryja w dobrowolnie zawarte umowy to agresja skierowana przeciw wolności.

Bo? Chwila, chcesz mi powiedzieć, że jeśli ja sam łamie umowę, wbrew wszelkim ustaleniom nawet, to stjae się przez to mniej wolny? Ej, weź krzysiu, ej weź, proszę, przestań.


kr2y510 napisał:
Jak komuś zależy na wolności niech eliminuje agresorów i wszystkich, którzy nie pozwalają mu ich wyeliminować.

Np. właścicieli niewolników tłumiących bunty niewolników? Bo chyba zdajesz sobie sprawę, że jak niewolnik wypowiada posłuszeństwo (tak jakbyś nie załapał ironii jeszcze), to wyraża właśnie swoją wolność, nie odwrotnie i nie do końca jest dla mnie jasne, dlaczego pomoc mu miałąby być bardziej agresywna, niż pomoc właścicielowi.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
ciągoty Krzysia, który idąc dziwnymi ścieżkami myśli

Czy gdy ktoś jest za legalizacją prochów oznacza że sam ma ciągoty do prochów?
Czy gdy ktoś jest za legalizacją pędzenia bimbru to oznacza, że ma ciągoty do bimbru?

Nie, ale jak ktoś wyciąga wnioski z dupy, to wyciąga wnioski z dupy. A jak potem piszę, że to jest:

kr2y510 napisał:
logiczna konsekwencja wolności.

To w dodatku bredzi, bo nie bardzo wiem, dlaczego Tobie się zdaje, że z zasady samostanowienia można wywnioskować, że można kogoś nabyć. Owszem, można siebie zbyć. Stąd możesz podpisać z kimś umowę, że się siebie zbywasz na rzecz jego. Ale on, z racji prawa do samoposiadania siebie nie ma żadnego prawa do Ciebie.


kr2y510 napisał:
Mało tego z logiki wynikają inne rzeczy. np. to, że komuniści i socjaliści wprowadzając w życie swe idee automatycznie wyrzekają się wolności na rzecz kolektywu i stają się niewolnikami tego bezosobowego kolektywu. Oczywiście mam na myśli normalną wolność (opartą na samoposiadaniu i własności) a nie bliżej nieokreślone pierdololo.

Z mojej logiki wynika, że coś takiego jak czyjaś logika mnie nie interesuje. Zestaw który podajesz (własność i samoposaidanie) to jedne z możliwych zestawów. Masz coś do dodanie na ten temat, oprócz tego, że On się Tobie podoba, a mnie nie? Bo ja mam - kilku myślicieli wysilało się, by dowieść, że związek jednego z drugim jest konieczny. I im nie wyszło. Co zresztą ładnie wiąże się z tym, że do realizacji wolności negatywnej potrzebne są wolności pozytywne (np. prawo do zawłaszczania, które jest jak chuj pozytywne).

No i wolność, o której pisze jest bardzo określona. Tyle, że jej realizacja prowadzi do konfliktów. Jak większość pomysłów na politykę, w tym propertarianizm.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Przestyqań fapać się słowem i może poczytaj jakiegoś np. anarchokomunistę. Zwłaszcza pod wpływem filozofii egoistycznej, np. Goldman.

Czytałem kiedyś w Maci Pariadkowej i dziękuję. Szkoda czasu.

Bo? Na razie wciskasz ludziom, których poglądów nie znasz nie ich tezy na podstawie "logiki". Może jednak warto?


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Ty generalnie masz sporo wrogów i rzeczywiście to, że część z nich możesz dzielić z Talibami mówi wiele o Tobie.

Skoro większość Homo Sapiens stanowią przecwelone i zaszczute na wolność owce oraz etatystyczne ścierwa to jest oczywiste, że muszę mieć sporo wrogów.
Zwycięstwo Talibów w Afganistanie jest aktualnie w moim interesie. Rządy Trybunałów Islamskich w Somalii już nie.

Napisałem Ci chyba, że twoje problemy są kind a like niestotne, a Ty tylko to potwierdzasz - bo piszesz, że większość ludzkości to twoi wrogowie.

Coś mi się zdaje, że nie jesteś pomocny przy rozwiązaniu problemu, jesteś problemem.


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Dalej jednak mają pewien wspólny pogląd z egoistami-propertarianami: egoizm.

Racja. Jednak to za mało. Ważniejsza jest wolność. Libertarianie to nie to samo co obiektywiści. Wprawdzie często obiektywista jest libertarianinem ale
nie musi..

Zaraz, czekaj, czy obiektywizm to nie ten pogląd, zgodnie z którym ja nie mogę traktować kogoś jako środka do moich celów, bo to nieegoistyczne? No to ja nie pisałem o takim egoizmie.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Mike Smith napisał:
ten przykład niczego nowego nie wnosi - bo argumenty są kiepskie, więc ich zobrazowanie nic nie da.

Pokazuje 100% niewolnictwo komuny.

Mike Smith napisał:
Jasne, zwłaszcza gdy używa przemocy czy innego rodzaju przymusu w stosunku do złodzieja. Masz irytujący zwyczaj nie pojmowania nawet własnych poglądów.

Jak złodziej kradnie to inicjuje agresję więc ofiara ma prawo wymierzyć sprawiedliwość według własnego uznania. Tak zwana zasada nieagresji jest naprawdę zasadą nieinicjowania agresji.
Czego niby nie pojmuję?

Mike Smith napisał:
To znaczy, że tobie zdaje się, że jest jaka dobra definicja wolności? I niby dlaczego ta twoja jest lepsza? Zwłaszcza, że wolność rozumiana jako wolność od to bardzo nowy wynalazek.

Tylko i wyłącznie "wolność od..." jest libertariańska.
Jeśli jest nowym wynalazkiem to widocznie dla tego, że coś co kiedyś było powszechne nie wymagało definiowania.

Mike Smith napisał:
Możesz mi wskazać święte pismo, które bezdyskusyjnie uzasadni, dlaczego tylko negatywna wolność jest prawdziwie prawdziwą wolnością?

Nie ma Biblii ale są ogólnie przyjęte zasady dyskusji.
Używanie różnych znaczeń tego samego słowa można uznać za spamowanie.
Nic nie stoi na przeszkodzie, byś pisał w postach precyzyjnie np. "wolność pozytywna".

Mike Smith napisał:
Ewentualnie wskażesz taką negatywną wolność, która nie potrzebuje pozytywnych uprawnień do realizacji?

Uprawnieniami trudno określić wolność.
Wymienianie z osobna jest niemożliwe a próba tego jest głupia, bo dla każdego przypadku wolności należałoby wymienić nieskończoną ilość uprawnień. A pominięcie choć jednego uprawnienia spowodowałoby, że to nie jest wolność.

Mike Smith napisał:
dlaczego nazywasz libertarianizmem pogląd wymagający od kogoś, by podporządkowała się komuś całkowicie tylko dlatego, że cośtam-gdzieśtam komuś obiecał?

To nie złamanie niezobowiązującej obietnicy ale umowy. A złamanie umowy to inicjowanie agresji.

Mike Smith napisał:
że powinni siebie poświęcić dla zasad, co jest zabawne, bo nazywasz to libertarianizmem.

Powinni wywiązywać się z umów. A jak reszta sama nie chce być oszukiwana to niech pomaga zdyscyplinować oszusta.

Mike Smith napisał:
Ale dobrowolna akceptacja niewolnictwa (nawet jeśli to wynika z umowy) w każdej postaci świadczy o tym, że ktoś ma niewolnictwo we krwi.

To oznacza, że ktoś ma w dupie co robią inni i nie zamierza wkładać w to ryja dopóki jego to nie dotyczy. Taki pogląd jest powszechny wśród tych, którzy sami nienawidzą gdy inni wkładają swe ryje w ich życie.

Mike Smith napisał:
chcesz mi powiedzieć, że jeśli ja sam łamie umowę, wbrew wszelkim ustaleniom nawet, to stjae się przez to mniej wolny?

Stajesz się agresorem. Ofiara ma prawo zastosować przemoc w stosunku do Ciebie według własnego uznania.

Mike Smith napisał:
Np. właścicieli niewolników tłumiących bunty niewolników?

A czy ci niewolnicy stali się niewolnikami dobrowolnie?
Zdecydowana większość przypadków niewolnictwa w historii nie miała z dobrowolnością niczego wspólnego.

Mike Smith napisał:
bo nie bardzo wiem, dlaczego Tobie się zdaje, że z zasady samostanowienia można wywnioskować, że można kogoś nabyć.....

Jeśli prawo do samoposiadania jest niezbywalne to ono samo jest niewolniczym piętnem.
Niezbywalność tego prawa to wymysł humanitarystów i przedstawicieli katolicko-chrześcijańskiego bełkotu. Ci drudzy wylansowali to celowo, głównie dla usprawiedliwienia zakazu aborcji, ale też by rozmyć pojęcie wolności której są wrogami.
Dla mnie niezbywalność tego prawa to bzdura.
Przy czym nie jestem sam w takim poglądzie. Większość libertarian będących przeciwnikami wkładania ryja przez innych do brzucha kobiet chcąc-nie-chcąc kwestionuje niezbywalność samoposiadania.


Mike Smith napisał:
Zestaw który podajesz (własność i samoposaidanie) to jedne z możliwych zestawów. Masz coś do dodanie na ten temat, oprócz tego, że On się Tobie podoba, a mnie nie? Bo ja mam - kilku myślicieli wysilało się, by dowieść, że związek jednego z drugim jest konieczny. I im nie wyszło.

Ja to mam gdzieś. Jak będzie inny zestaw, który lepiej odda to o co chodzi libertarianom to pogadamy.

Mike Smith napisał:
No i wolność, o której pisze jest bardzo określona. Tyle, że jej realizacja prowadzi do konfliktów. Jak większość pomysłów na politykę, w tym propertarianizm.

To o czym piszesz to niewolnictwo uzasadnione geremkową dialektyką.

Mike Smith napisał:
Coś mi się zdaje, że nie jesteś pomocny przy rozwiązaniu problemu, jesteś problemem.

Nie ja jestem problemem. Problemem są problemy niektórych w myśleniu zarówno przyczynowym jak i logicznym. Czyli takim myśleniu, które jest niezbędne do skonstruowania narzędzia bardziej zaawansowanego niż siekierka z krzemienia o kuszy nie wspominając. I takim samym, które jest niezbędne do przeprowadzenia dowodu naukowego (mowa o nauce a nie pitologii).
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
ten przykład niczego nowego nie wnosi - bo argumenty są kiepskie, więc ich zobrazowanie nic nie da.

Pokazuje 100% niewolnictwo komuny.

Bo? Jak na razie twierdzisz coś, po zgłoszeniu uwag powtarzasz to i nie posuwasz się dalej.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Jasne, zwłaszcza gdy używa przemocy czy innego rodzaju przymusu w stosunku do złodzieja. Masz irytujący zwyczaj nie pojmowania nawet własnych poglądów.

Jak złodziej kradnie to inicjuje agresję więc ofiara ma prawo wymierzyć sprawiedliwość według własnego uznania. Tak zwana zasada nieagresji jest naprawdę zasadą nieinicjowania agresji.
Czego niby nie pojmuję?

Że to nie kradzież jest niedopuszczalna, bo jest agresją, tylko jest agresją coś, bo jest kradzieżą, czyli, żeby określić co jest agresją potrzebne są jakieś kryteria, a nie agresywność zachowania jest dobrym kryterium czegokolwiek.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
To znaczy, że tobie zdaje się, że jest jaka dobra definicja wolności? I niby dlaczego ta twoja jest lepsza? Zwłaszcza, że wolność rozumiana jako wolność od to bardzo nowy wynalazek.

Tylko i wyłącznie "wolność od..." jest libertariańska.

Bo? Ty tak mówisz i ja się nie mogę zgodzisz, bo posiadałeś magiczną formułę, libertarum i wiesz co jest libertariańskie?

kr2y510 napisał:
Jeśli jest nowym wynalazkiem to widocznie dla tego, że coś co kiedyś było powszechne nie wymagało definiowania.

Nie. I w dodatku najstarsze rozumienie wolności w naszym kręgu kulturowym, to greckie było dokładnie odwrotne, bo oznaczało prawo do uczestniczenia w tworzeniu prawa w polis i przez to było bliższe uprawnieniu pozytywnemu.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Możesz mi wskazać święte pismo, które bezdyskusyjnie uzasadni, dlaczego tylko negatywna wolność jest prawdziwie prawdziwą wolnością?

Nie ma Biblii ale są ogólnie przyjęte zasady dyskusji.

I wydaje Ci się, że to Ty mnie możesz wskazać, jakie one są? Zabawny jesteś, zwłaszcza, że regularnie łamiesz zasadę która jest dość podstawowa, stosując ad personam.


kr2y510 napisał:
Używanie różnych znaczeń tego samego słowa można uznać za spamowanie.

Jesteś modem, więc oczywiście możesz definiować sobie jak chcesz spam, ale jeśli nie chcesz wykazać, żę jesteś też dyletantem, to bardzo Cię proszę, nie zarzucaj mi, że stosowałem "różne znaczenia tego samego słowa" bo bredzisz. Za każdym razem gdy używałem słowa wolność jego znaczenie było jasne, bo wskazywałem, do którego znaczenia się odnoszę. A, że Ty, w swoim zadufaniu uważasz, że są słuszne i mniej słuszne znaczenia, to już twój problem.

kr2y510 napisał:
Nic nie stoi na przeszkodzie, byś pisał w postach precyzyjnie np. "wolność pozytywna".

Stoi - to nie ja wygłaszam brednie na temat tejże wolności



kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Ewentualnie wskażesz taką negatywną wolność, która nie potrzebuje pozytywnych uprawnień do realizacji?

Uprawnieniami trudno określić wolność.
Wymienianie z osobna jest niemożliwe a próba tego jest głupia, bo dla każdego przypadku wolności należałoby wymienić nieskończoną ilość uprawnień. A pominięcie choć jednego uprawnienia spowodowałoby, że to nie jest wolność.

Czyli nie potrafisz wskazać jednego uprawnienia, określonego negatywnie (że komuś nie wolno czegoś komuś zrobić, czyli ktoś znowu ma prawo do bycia wolnym od jakiegoś tak działania), którego przyznanie komuś nie pociągało za sobą przyznania mu jakiegoś prawa do (czy wolności do)? Bo jak tak, to coś mi się zdaje, że sobie wyssałeś z palucha tezę o tym, że wolność od to taka wolnościowa jest, ale do nie. Bo ja twierdze, że jest istotny związek między wolnością od, a wolnością do i nie jest możliwe bycie wolnym od czegoś bez uprawnień pozytywnych, czyli wolności do.


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
dlaczego nazywasz libertarianizmem pogląd wymagający od kogoś, by podporządkowała się komuś całkowicie tylko dlatego, że cośtam-gdzieśtam komuś obiecał?

To nie złamanie niezobowiązującej obietnicy ale umowy. A złamanie umowy to inicjowanie agresji.

No bo przecież od ustalania, co jest agresją, co nie, to Ty jesteś.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
że powinni siebie poświęcić dla zasad, co jest zabawne, bo nazywasz to libertarianizmem.

Powinni wywiązywać się z umów. A jak reszta sama nie chce być oszukiwana to niech pomaga zdyscyplinować oszusta.

E, dlaczego powinni cokolwiek? Bo? Skąd Ci się ten obowiązek pojawił? Przecież mówiliśmy o wolności, a nie zobowiązaniach, które są raczej granicami czyjejś wolności. Dlaczego niby akurat tak miałyby te granice przebiegać?

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Ale dobrowolna akceptacja niewolnictwa (nawet jeśli to wynika z umowy) w każdej postaci świadczy o tym, że ktoś ma niewolnictwo we krwi.

To oznacza, że ktoś ma w dupie co robią inni i nie zamierza wkładać w to ryja dopóki jego to nie dotyczy. Taki pogląd jest powszechny wśród tych, którzy sami nienawidzą gdy inni wkładają swe ryje w ich życie.

Znaczy zaraz, ktoś ma kogoś w dupie, bo daje się zniewolić? Ty miałeś zarzuty wobec logiczności mojego wywodu, tak?


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
chcesz mi powiedzieć, że jeśli ja sam łamie umowę, wbrew wszelkim ustaleniom nawet, to stjae się przez to mniej wolny?

Stajesz się agresorem. Ofiara ma prawo zastosować przemoc w stosunku do Ciebie według własnego uznania.

Ale ja nie rozmawiam o tym, kto ma jakie prawa, tylko dlaczego jakoby to miało ograniczać moją wolność? Uważam, że agresor nie jest wolny, jeśli osiąga agresją swoje cele?



kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Np. właścicieli niewolników tłumiących bunty niewolników?

A czy ci niewolnicy stali się niewolnikami dobrowolnie?
Zdecydowana większość przypadków niewolnictwa w historii nie miała z dobrowolnością niczego wspólnego.

Ale z tego co ja rozumiem, dyskutujemy o dobrowolnym niewolnictwie? To mogę trzymaj się tematu, bo wiesz, ja Cię za spamowanie nie mogę zbanować, więc nic już nie może Cię ocalić od zagubienia w gęstym i pokręconym lesie twoich myśli, jak się nie zdyscyplinujesz.


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
bo nie bardzo wiem, dlaczego Tobie się zdaje, że z zasady samostanowienia można wywnioskować, że można kogoś nabyć.....

Jeśli prawo do samoposiadania jest niezbywalne to ono samo jest niewolniczym piętnem.


Bredzisz. I powtarzasz w kółko tę samą brednie w dodatku. W żaden sposób nie staje się mniej wolny z tego powodu, że nie ograniczają mnie pewnego rodzaju zobowiązania, przeciwnie - jestem dzięki temu bardziej wolny. Oszuści są bardziej wolnymi ludźmi, niż Ci, którzy chcą oszukać, ale tego nie robią.


kr2y510 napisał:
Niezbywalność tego prawa to wymysł humanitarystów i przedstawicieli katolicko-chrześcijańskiego bełkotu.

Kłamiesz. Na niezbywalnośc powoływał się i Rothbard, i Sharon Presley. Co ważniejsze w dodatku bredzisz pisząc:



kr2y510 napisał:
Ci drudzy wylansowali to celowo, głównie dla usprawiedliwienia zakazu aborcji, ale też by rozmyć pojęcie wolności której są wrogami.

bo i Rotbard, i Presley odwołując się do tej niezbywalności argumentowali za prawem do aborcji na życzenie do 9 miesiąca ciąży.


kr2y510 napisał:
Dla mnie niezbywalność tego prawa to bzdura.

Dla Ciebie ona może czymkolwiek, interesuje mnie tylko, jak wytłumaczysz się ze swojego poglądu.


kr2y510 napisał:
Przy czym nie jestem sam w takim poglądzie. Większość libertarian będących przeciwnikami wkładania ryja przez innych do brzucha kobiet chcąc-nie-chcąc kwestionuje niezbywalność samoposiadania.

Nie, a to przeświadczenie ukazuje twoją ignorancję.

kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Zestaw który podajesz (własność i samoposaidanie) to jedne z możliwych zestawów. Masz coś do dodanie na ten temat, oprócz tego, że On się Tobie podoba, a mnie nie? Bo ja mam - kilku myślicieli wysilało się, by dowieść, że związek jednego z drugim jest konieczny. I im nie wyszło.

Ja to mam gdzieś. Jak będzie inny zestaw, który lepiej odda to o co chodzi libertarianom to pogadamy.

Ale co? Jak? Tobie się wydaje, że jesteś jednym, wielkim, zbiorowym głosem libertarian?


kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
No i wolność, o której pisze jest bardzo określona. Tyle, że jej realizacja prowadzi do konfliktów. Jak większość pomysłów na politykę, w tym propertarianizm.

To o czym piszesz to niewolnictwo uzasadnione geremkową dialektyką.

O, to już nie cwelistyczną/cwelową? A masz coś do dodania na temat, poza tym, że Ci się nie podoba?



kr2y510 napisał:
Mike Smith napisał:
Coś mi się zdaje, że nie jesteś pomocny przy rozwiązaniu problemu, jesteś problemem.

Nie ja jestem problemem. Problemem są problemy niektórych w myśleniu zarówno przyczynowym jak i logicznym.

No, czyli wciąż piszesz o sobie.


kr2y510 napisał:
Czyli takim myśleniu, które jest niezbędne do skonstruowania narzędzia bardziej zaawansowanego niż siekierka z krzemienia o kuszy nie wspominając. I takim samym, które jest niezbędne do przeprowadzenia dowodu naukowego (mowa o nauce a nie pitologii).

No a przecież, co jest pitologią, co nauką to najstarsi górale i krzychu. Inaczej mówiąc - chyba się Ci pomyliło i wydaje Ci się, że jednoosobowo możesz przemawiać wbrew libertarianom i zarówno w ich imieniu oraz masz niezawodoną charakterystykę: logiki i nauki. Coraz zabawniej.
 
Do góry Bottom