Często przeciwstawiane sobie epoki, szczególnie przez tradycjonalistów i tzw. racjonalistów. Ale jak to było? Obie strony uprawiają swoją działalność propagandową i jak odróżnić prawdę od fikcji?
Np. kwestia higieny. Oświeceniowcy mówią o strasznym braku higieny w średniowieczu, a tradycjonaliści o strasznym braku higieny w oświeceniu. Z tego co wiem, prawda jest gdzieś po środku. Ani nie było strasznego brudu w XII, ani lud nie zapomniał o istnieniu wody w XVIII. O chorobach nie ma co wspominać, bo każda epoka jakąś miała. Kiedyś była ospa, a potem gruźlica.
Są też zagadnienia podtrzymywane przez obie strony. Oświeceniowcy mówią o zabonach/religijności dawnej epoki, a tradycjonaliści podtrzymują taką wersję historii.
Takich przykładów można mnożyć.
A teraz ciekawa obserwacja. Jacek Bartyzel, Adam Wielomski - bożyszcza konserwatywnej prawicy i z pozoru mediewiści, najbardziej zachwycają się XVIII wiekiem i (według nich) najbardziej rozwiniętymi monarchiami absolutnymi. Efekt tego jest taki, że całe oświecenie idzie do kosza. A rewolucja francuska? Oni tak w zasadzie nie wiedzą skąd i dlaczego to wybuchło, skoro tak wspaniale było i zresztą były niższe podatki we Francji niż w tej masońskiej Anglii. No, a w krajach muzułmańskich są niższe niż za Hitlera nawet i kto by tam narzekał na życie w Pakistanie - Adam Wielomski, cytaty własne.
A jak to waszym zdaniem wygląda? Chodzi mi głównie o dekonstrukcję mitów po obu stronach barykady.
Jako ciekawostkę powiem, że niektórzy uważają oświecenie za część średniowiecza. I weźmy np. Monteskiusza. I tak trójpodział władzy (a w zasadzie dwupodział, bo tak to widział Monteskiusz) był pomysłem średniowiecznym polegającym na decentralizacji ośrodków władzy. To jest pewna teza, aczkolwiek sam uważam przeciwstawianie tych dwóch epok za głupie. Pytanie, czy oświecenie to tylko epoka? Według niektórych, oświecenie do dzisiaj trwa. Ale pomijając takie przemyślenia, ciekawych jestem waszych opinii.
Np. kwestia higieny. Oświeceniowcy mówią o strasznym braku higieny w średniowieczu, a tradycjonaliści o strasznym braku higieny w oświeceniu. Z tego co wiem, prawda jest gdzieś po środku. Ani nie było strasznego brudu w XII, ani lud nie zapomniał o istnieniu wody w XVIII. O chorobach nie ma co wspominać, bo każda epoka jakąś miała. Kiedyś była ospa, a potem gruźlica.
Są też zagadnienia podtrzymywane przez obie strony. Oświeceniowcy mówią o zabonach/religijności dawnej epoki, a tradycjonaliści podtrzymują taką wersję historii.
Takich przykładów można mnożyć.
A teraz ciekawa obserwacja. Jacek Bartyzel, Adam Wielomski - bożyszcza konserwatywnej prawicy i z pozoru mediewiści, najbardziej zachwycają się XVIII wiekiem i (według nich) najbardziej rozwiniętymi monarchiami absolutnymi. Efekt tego jest taki, że całe oświecenie idzie do kosza. A rewolucja francuska? Oni tak w zasadzie nie wiedzą skąd i dlaczego to wybuchło, skoro tak wspaniale było i zresztą były niższe podatki we Francji niż w tej masońskiej Anglii. No, a w krajach muzułmańskich są niższe niż za Hitlera nawet i kto by tam narzekał na życie w Pakistanie - Adam Wielomski, cytaty własne.
A jak to waszym zdaniem wygląda? Chodzi mi głównie o dekonstrukcję mitów po obu stronach barykady.
Jako ciekawostkę powiem, że niektórzy uważają oświecenie za część średniowiecza. I weźmy np. Monteskiusza. I tak trójpodział władzy (a w zasadzie dwupodział, bo tak to widział Monteskiusz) był pomysłem średniowiecznym polegającym na decentralizacji ośrodków władzy. To jest pewna teza, aczkolwiek sam uważam przeciwstawianie tych dwóch epok za głupie. Pytanie, czy oświecenie to tylko epoka? Według niektórych, oświecenie do dzisiaj trwa. Ale pomijając takie przemyślenia, ciekawych jestem waszych opinii.