Odpowiedzialność i karanie

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Nie zagłosujesz i co? I nic. Nawet gdyby nikt nie poszedł na wybory, to jeszcze jest kandydat, który pójdzie, zagłosuje na siebie i wygra wybory choćby tym jednym głosem.
No ale jakby 90% nie poszło na wybory musieliby się nieźle nagimnastykować żęby uzasadnić że lud ich wybrał. Dobra akcja by była. Widzicie te komentarze w lewackiej prasie?:D
Rzecz jasna następne wybory byłyby przymusowe ale może to też by wkurwiło trochę ludzi.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
Powiedziliby: "Nie głosowałeś? Nie masz prawa narzekać! Miałeś możliwość zmienić kraj, ale najwyraźniej masz to w dupie." itp.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Chciałem pokazać tylko, że trudno nazwać głosowanie agresją, skoro nie głosowanie nic nie zmienia, bo ktoś i tak zostanie wybrany, choćby wybrał się sam.
A co do przymusu wyborów, to ja sądzę, że władza dzisiaj o wiele bardziej wolałaby wprowadzić ograniczenia wśród wyborców, niż zmuszać niegłosujące do tej pory 50%. Rozwala mnie naiwność różnych "geniuszy", którzy domagają się egzaminów dopuszczających do wyborów. Nieświadomie pomagają władzy.

Klasyka

Od 2:00 najlepsze XD
 
D

Deleted member 427

Guest
Głosowanie nie może być agresją:

Gdy mówimy, że wyborcy "wybrali" swoich przedstawicieli, to używamy bardzo nieprecyzyjnego języka. Prawda jest taka, że przedstawiciele wybierają sami siebie przy pomocy wyborców.

-- Gaetano Mosca
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Zgadzam się z tym że to nie agresja (co napisałem na poprzedniej stronie) ale gdyby zdecydowana większość nie poszła wywołałoby to niezły ból dupy u polityków i "publicystów".
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Weźmy taką sytuację:

Polityk robi wielką kampanię wyborczą pod tytułem - "zabiję wszystkich polskich Żydów, czarnuchów i libertarian". Kowalski patrzy i myśli sobie - zajebiście, mój kandydat. Głosuje. Polityk wygrywa i rozkręca holokaust. Czy Kowalski jest w tej sytuacji niewinny?

IMO to, że wyborca nie kontroluje tego, co polityk ostatecznie zrobi, nie oznacza, że nie jest odpowiedzialny za te rzeczy, które polityk obiecał a potem się z nich wywiązał. A może i dalej - jest odpowiedzialny za to właśnie, co polityk obiecuje (niezależnie od tego, co robi). Jeśli Kowalski głosuje za eksterminacją Żydów, to znaczy, że podjął działania mające to na celu. To, czy polityk dotrzyma obietnicy, ma drugorzędne znaczenie.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
A jak inny kandydat głosi "zajebiemy każdego za mowę nienawiści i antysemityzm" i ten Kowalski ma do wyboru tylko tych dwóch. A że lubi kawały o żydach i nie chce być odjebany, to z dwojga woli tego pierwszego?
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
A jak inny kandydat głosi "zajebiemy każdego za mowę nienawiści i antysemityzm" i ten Kowalski ma do wyboru tylko tych dwóch. A że lubi kawały o żydach i nie chce być odjebany, to z dwojga woli tego pierwszego?

Możemy uznać, że mamy do czynienia z wyborem tragicznym pomiędzy dwiema beznadziejnymi opcjami, ale to nie znaczy, że osoba nie jest odpowiedzialna za tę opcję, którą wybrała. Jeśli, używając przykładu Korwina, dzierżę przekładnię i mogę wybrać, czy tramwaj ma się rozbić i zabić 50 osób, czy ma przejechać jednego przechodnia, mamy do czynienia z wyborem tragicznym. Możecie później rozważać, czy zabicie przechodnia było bardziej lub mniej słuszne (i ukarać mnie lub nie), ale nie zdejmuje to ze mnie odpowiedzialności za zabicie go.
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Pampalini, jeśli poproszę cię byś odjebał "onych" i wprowadził akap, zrobisz to ;) ? Jak widzisz, żeby rozkaz/polecenie mogło być rozkazem musi zaistnieć jakaś zależność, między rozkazującym, a wypełniającym rozkazy. Ta zależność może polegać na strachu (np. tchórze służący tyranom), [więzi rodzinnej/małżeńskiej ? ] lub chęci zysku (płatni mordercy).

A jeśli miałbyś strzelbę, ja bym Cię o nią poprosił i powiedział, że potrzebuję jej, żeby zabić prezydenta i Ty byś mi ją pożyczył, to byłbyś odpowiedzialny, czy nie?
 
OP
OP
pampalini

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Co rozumiesz pod pojęciem "wyznawca aksjomatów"? Jak już wyżej wspomniałem, aksjomaty to prawo naturalne, więc za bardzo nie da się ich traktować, jako przepisów.

Jak się nie da? Jeśli ktoś broni Fritzla dla czystości swojego libertariańskiego/propertariańskiego/whatever światopoglądu, to dla mnie jest wyznawcą aksjomatów. Mój libertarianizm opiera się w zasadzie na jednym tylko aksjomacie (w stylu Molyneuxa) - że reguły moralne nie zmieniają się wraz ze zmianą skali. Mało mnie obchodzi, czy własność, nieagresja, samoposiadanie i tym podobne kwestie są obiektywnymi prawami (wedle praw naturalnych, racjonalnych etc). Chciałbym po prostu żyć w społeczności, w której ludzie kierują się mniej więcej podobnymi zasadami do moich i mniej więcej w podobnych miejscach stawiają granice między agresją, własnością itp.

To w sumie trochę offtop, więc nie wiem, czy jest sens w to wchodzić.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
A jeśli miałbyś strzelbę, ja bym Cię o nią poprosił i powiedział, że potrzebuję jej, żeby zabić prezydenta i Ty byś mi ją pożyczył, to byłbyś odpowiedzialny, czy nie?

Pomógłbym ci naprawić świat :). To taka sama sytuacja jak z zadzwonieniem na pogotowie, gdy ktoś zasłabnie (albo coś mu się stanie), niby pomogłem, ale to i tak pogotowie odwaliło brudna robotę.

Ale, jeśli byś chciał zabić niewinnego człowieka, to bym ci nie pomagał. Osoba, która pomaga w przestępstwie (np. osoba stojąca na czatach), jest za nie częściowo odpowiedzialna.

Co do tramwaju, skoro to nie wina twoja wina, że tramwaj się zjebał (nie miałeś na to wpływu), to na jakiej podstawie jesteś odpowiedzialny? To taki sam przykład jakbyś był lekarzem i twój pacjent był chory na jedną z dwóch chorób, a lek na jedną zabije pacjenta, jeśli to druga choroba (i na odwrót), pacjent niedługo umrze, zrobiłeś co możesz i masz 3 wyjścia: dać mu lek A, lek B albo nie ratować go. Jeśli wybierzesz lek A/B to ryzykujesz jego życie, ale istnieje szansa, że go uratujesz, jeśli nic nie robisz to pacjent umiera. I czy, jeśli wybierzesz lek A i nie zadziała (zabije pacjenta), to jesteś za to odpowiedzialny (nie miałeś na to wpływu - "siła wyższa" była silniejsza od ciebie)? A, jeśli nie spróbujesz ratować pacjenta (płacą ci za leczenie), to czy wtedy nie będziesz odpowiedzialny za jego śmierć?
 
Do góry Bottom