whirlinurd
Member
- 556
- 19
crotale napisał:Jak wyobrażasz sobie lotniczy transport masowy w mieście???
to kwestia technologii
crotale napisał:Jak wyobrażasz sobie lotniczy transport masowy w mieście???
Teraz mi wytłumacz, dlaczego wyrzucenie kogoś (siłą przecież) albo zagłodzenie (bez użycia fizycznej siły? Jak?) miałoby nie być naruszeniem "aksjomatu" samoposiadania, to może zrozumiem. Albo wytłumacz mi, dlaczego aksjomat ten jest łamany, gdy wymuszam siłą na kimś inne zachowania czy stan fizyczny u dzieciaka, na terenie który należy do mnie? Czym różni się bicie kogoś, wiązanie, zamykanie w pokoju w celu zagłodzenia, od wymuszenia jakiegoś zachowania? Przecież w obu przypadkach dysponuje tylko swoją własnością i czyimś ciałem.
crack napisał:Po prostu nawet jeśli kiedyś powstał by libertarianizm to myślę, że postulat brutalnej przemocy wobec dzieci nigdy nie został by zaakceptowany przez społeczenstwo.
Mike Smith napisał:Ale to znaczy tylko tyle, że pewna forma libertarianizmu, całkiem zgodna z tym, co prezentujesz, nie byłaby do zrealizowania. Ale skoro dla Ciebie jest słuszna (gdybyś oczywiście chciał być konsekwentny), to w czym problem?
crack napisał:Jak popieram prawo własności, akurat w tym wypadku nie zdaje on egzaminu, jest w tym wypadku jakimś nieelastycznym i okrutnym dogmatem, jak dla mnie to potrzebny jest nowy aksjomat, który chroni małe dzieci które nie zawierały żadnej umowy przed przemocą. Człowiek to nie rzecz (chyba, że sprzedaje się dobrowolnie w niewolę, która może np. pozwalać na bicie, poniżanie etc.), nie mam wątpliwości, co do ludzi którzy dobrowolnie oddali się w niewolę na określonych warunkach czy nieco starsze dzieci, które zawierały umowę z rodzicami, wielu rodziców również mogłoby nigdy nie zawierać żadnej umowy.
Mike Smith napisał:Ale zagłodzenie na śmierć lub wygonienie dziecka na ulice, by tam ktoś je zgwałcił, by tam było gwałcone, by tam umarło z głodu już nie jest okrutne? Aha.
crotale napisał:Jak wyobrażasz sobie lotniczy transport masowy w mieście???
GAZDA napisał:23HailEris napisał:Ale jak ktoś może żyć na ulicy w libertarianizmie? Przecież jej właściciel na to nie pozwoli, no chyba, ze zakladasz, ze w libertarianizmie ulice beda nalezec do organizacji charytatwnych albo do zebrakow.
jeśli ktoś bedzie chciał mieszkać na mojej ulicy to nie bede miał nic przeciw, o ile nie bedzie ruchu utrudniał... może nawet posprząta "swój dom" od czasu do czasu...
Nie mowie, ze nie. Nie kazdy jest dobry i nie kazdy jest "profesjonalny", nie dla kazdego to jest wybór na poziomie "wole marsa od snickersa".Avx napisał:Wedle danych które kiedyś czytałem, "dobry" i "profesjonalny" żebrak zarabia około 3 tysięcy złotych miesięcznie.
(inna rzecz, że potem ją psiarnia zwinęła i miała jakieś problemy, chyba nawet z sądem rodzinnym - już dokładnie tej sytuacji nie pamiętam xDChyba za bardzo idealizujesz, bo w propertarianizmie całkiem ok byłoby od razu ją potraktować homemade napalmem, bez zawracania sobie głowy psiarnią i innymi pierdololo.No, ale my piszemy o libertarianizmie)
Popatrz na obecne niewolnictwo szkolne. Praca dla dzieciaków za którą będzie się płacić, to będzie faktycznie jedno z większych osiągnięć libertariańskiej rewolucji - i ja to piszę serio.
23HailEris napisał:Chyba za bardzo idealizujesz, bo w propertarianizmie całkiem ok byłoby od razu ją potraktować homemade napalmem, bez zawracania sobie głowy psiarnią i innymi pierdololo.
23HailEris napisał:długo już pracowałeś w życiu? Mam na myśli "u pracodawcy", i wliczam w to doświadczenie też szukanie pracy, rozmowy kwalifikacyjne itp.
23HailEris napisał:Bo ja z perspektywy czasu za nic bym nie oddał tej beztroskiej i rozwijającej edukacji w państwowej szkole w czasach młodości (to może być szok ale edukacja w państwowej szkole odbyła się z większą korzyścią dla mnie niż jakakolwiek praca "w sektorze prywatnym")A już jak pomyślę, że miałbym pracować już jako dzieciak czy nastolatek to teraz miałbym ostro popierdolone pod deklem.
23HailEris napisał:rozwijającej
Avx napisał:Nie widzę uzasadnienia. Ot, młoda, ładna i sympatyczna laska sobie chodzi z kartką i robi zbiórkę na swoje potrzeby, nikomu specjalnie nie przeszkadzając. Jeżeli to traktować jak agresję zasługującą na "napalm", to równie dobrze zapytanie przechodnia "przepraszam, która godzina ?" można by tak potraktować... Toż to absurd jakiś.
GAZDA napisał:a z bardziej praktycznych jak wypić piwo podczas lekcji coby nauczyciel nie widział hehe Wink
crack napisał:Teraz mi wytłumacz, dlaczego wyrzucenie kogoś (siłą przecież) albo zagłodzenie (bez użycia fizycznej siły? Jak?) miałoby nie być naruszeniem "aksjomatu" samoposiadania, to może zrozumiem. Albo wytłumacz mi, dlaczego aksjomat ten jest łamany, gdy wymuszam siłą na kimś inne zachowania czy stan fizyczny u dzieciaka, na terenie który należy do mnie? Czym różni się bicie kogoś, wiązanie, zamykanie w pokoju w celu zagłodzenia, od wymuszenia jakiegoś zachowania? Przecież w obu przypadkach dysponuje tylko swoją własnością i czyimś ciałem.
Normalnie, leży se dziecko na podłodze - nie ma użycia siły fizycznej. Z samoposiadania niemowlaka nie wynika, że musimy go nakarmić, posiadamy siebie a nie niemowlaka, niemowlak sam się posiada. Niemowlaka nie trzeba zamykać w pokoju, bo i tak się nie nakarmi. Dla ciebie samoposiadanie niemowlaka to przymusowe dawanie mu jeść?
crack napisał:crack napisał:Co do ostatniego zdania: 10 latek podpisuje umowę z rodzicami, ja nie wnikam co oni sobie tam ustalili - czy ustalili że rodzic może dziecko bić/nie może stosować przemocy fizycznej, wiązać/nie wiązać, wymuszać jakieś zachowania np. zrobienie 9 piątków/ wymuszać nie chodzenie do kościoła, mnie to nie interesuje, dziecko samo dobrowolnie podpisuje/ nie podpisuje umowę
To zdanie całkiem wyraźnie pokazuje, że gdy radzisz:
crack napisał:[...]czytać ze zrozumieniem.
Bo umowa "możesz mnie bić nawet jakby nie chciał na swoim terenie" jest nie do pogodzenia z samoposiadaniem, jeśli te ma być niezbywalne. Bo jeśli jest niezbywalne, to człowiek zawsze, legalnie, powinien mieć prawo bronić się przed przemocą skierowaną w niego.
crack napisał:Dzieci młodsze nie są w stanie podpisywać świadomych umów, rodzice się nimi opiekują, ubierają je zgodnie z własnym widzimisię, chodzą z nim do kościoła lub nie, jest umowa społeczna która godzi się na to ale nie godzi się na przypalanie żelazkiem, bo poprostu taki aksjomat nigdy nie zostałby zaakceptowany przez większość społeczenstwa, nawet godzącego się na libertarianizm, ubieranie i narzucanie zachowań zostałoby zaakceptowane szybciej bo jest też akceptowane w obecnym systemie.
Dlaczego umowa społeczna nie miałaby przyznawać niezbywalnego prawa do decydowania o sobie także większym dzieciom, zdolnym do zawierania kontraktów?
crack napisał:Mike Smith napisał:Ale zagłodzenie na śmierć lub wygonienie dziecka na ulice, by tam ktoś je zgwałcił, by tam było gwałcone, by tam umarło z głodu już nie jest okrutne? Aha.
Skąd wiesz czy zgwalcenie, jakiś abstrakcyjny przykład, a może ktoś by to dziecko wziął do siebie, jest to o wiele bardziej prawdopodobne, gdyż gwałciciele i to jeszcze na jakichś niemowlakach to chyba nieczęste przypadki, wręcz znikome bym powiedział.
No to jakby ktoś wziął, nie byłoby kłopotu. Problem w tym, że Ty akceptujesz bezkarność rodziców, jeśli nawet ktoś to dziecko zgwałci lub, jeśli ono umrze z głodu, prawda? No, to wtedy ja widzę współuczestnictwo w przestępstwie rodziców i gwałciciela (takie samo jak to, w którym jeden rozbija wystawę sklepową i wyjmuje jeden telewizor, a potem reszta wyjmuje resztę - bez porozumienia naruszają czyjeś prawo) lub zagłodzenie przez rodziców.
Przypominam, że dla mnie zagłodzenie kogokolwiek jest odebraniem mu autonomii.
crack napisał:Jeżeli nikt nie wziął by do siebie, to mieszkancy osiedla/własciciel zawiadomili by odpowiednie instytucje które się tym zajmują. Zawsze jest jeszcze obdukcja. Zagłodzenie na śmierć nie jest bezpośrednią przemocą[...]
Jest albo nie jest, w zależności od tego, czy ktoś uważa, że sprawcą czegoś można być przez zaniechanie. Moim zdaniem - jak najbardziej można. I nie jest to raczej pogląd egzotyczny, tylko powszechnie przyjęty i w nauce prawa, i w prawodawstwie. Jaki widzisz problem z tym poglądem? Przecież dalej na coś się godzisz, jakieś swoje działanie (zaniechanie też jest działaniem) i ma to jakiś skutek, dotykający innych?
crack napisał:[...]niemowlę albo jest własnością rodziców albo samoposiada się. Innej drogi nie ma, jeżeli przyjmujemy, że dziecko jest własnością rodziców to może z nim robić co zechce (np. nie dać jeść), jeżeli uznajemy że samoposiada się to nie mamy obowiązku go karmić, niech się sam nakarmi.
Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
crack napisał:Bardziej okrutne jest to, że według ciebie byle menda może wejść na mój teren a ja nie mogę jej wypierdolić, bo trzeba szanować suwerenność każdej osoby w sposób taki najbardziej optymalny.
Nie według mnie. I w tym wypadku chyba rzeczywiście można napisać braku zrozumienia podczas czytania. Albo nie czytałeś tego, co pisze o prawu własności wynikającego z posiadania.
Przewiduje jakieś uprawnienia do okradania Cię z tego, co uznałbyś za majątek, to na pewno, ale musiałby być uzasadnione głodem. Gdybyś więc np. oddawał część swojego majątku komuś, kto karmiłby głodnych, to osoba, która przyszłaby Cię okraść (i umiałaby wykazać, że kradnie z głodu i żeby głód zaspokoić), nie miałaby nic na swoją obronę. Najpewniej.
Mike Smith napisał:Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
whirlinurd napisał:Mike Smith napisał:Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
a jest jakiś obowiązek powstrzymania się do strzelania do ludzi na ulicy?![]()
whirlinurd napisał:przecież każdy to może zrobić - pytanie dlaczego tego nie robią bo jest jakieś prawo? dogmaty? religie?
whirlinurd napisał:jeżeli panuje demokracja która legitymuje przymus podatkowy/niewolnictwo może ci co chodzą na ulicy są to właśnie oprawcy? : )
Mike Smith napisał:whirlinurd napisał:Mike Smith napisał:Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
a jest jakiś obowiązek powstrzymania się do strzelania do ludzi na ulicy?![]()
crack napisał:Normalnie, leży se dziecko na podłodze - nie ma użycia siły fizycznej. Z samoposiadania niemowlaka nie wynika, że musimy go nakarmić, posiadamy siebie a nie niemowlaka, niemowlak sam się posiada. Niemowlaka nie trzeba zamykać w pokoju, bo i tak się nie nakarmi. Dla ciebie samoposiadanie niemowlaka to przymusowe dawanie mu jeść?
Mike Smith napisał:Oczywiście.
Mike Smith napisał:Jaką widzisz różnicę między zamknięciem kogoś w pokoju a np. nie udzieleniem mu pierwszej pomocy, gdy padnie na zwał? Granica między działaniem i niedziałaniem jest cienka.
Mike Smith napisał:Rozumiem np. że nie powinieneś być zobowiązany, ze względu na zasadą maksymalizacji autonomii każdego, do ratowania głodujących ludzi w Afryce, ale ze względów praktycznych - mogą istnieć inne sposoby rozwiązania takiego problemu, np. jeśli anarchokomuniści mają rację, po prostu trzeba przekształcić strukturę własności świata w tym celu na modłę komunistyczną (pozostawiam nierozstrzygniętym, czy akurat sposób @komunistyczny w sposób wystarczający samą autonomię szanuję, miewam poważne wątpliwości - skazanie kogoś na głód zagrażający jego zdrowiu lub życiu niekoniecznie jest jedynym sposobem odebrania mu autonomii).
Mike Smith napisał:Ale masz rację, możesz nie użyć siły fizycznej i kogoś zagłodzić, nawet w przypadku starszych dzieci tak może być - możesz nie kupić jedzenia.
Przy czy, jeśli dzieciak sam jest w stanie zdobyć pożywienie i nie narażą go to na inne uszczerbki w wolności (np. popadniecie w stosunek pracodawca pracownik, który narusza autonomię). Wcześniej nie dostrzegłem tej różnicy między nami, a może być istotna - ja jestem zwolennikiem takiej polityki, która nie tylko zdaje się wolnościowa, ale daje wolnościowe skutki.
Mike Smith napisał:To zdanie całkiem wyraźnie pokazuje, że gdy radzisz:
Bo umowa "możesz mnie bić nawet jakby nie chciał na swoim terenie" jest nie do pogodzenia z samoposiadaniem, jeśli te ma być niezbywalne. Bo jeśli jest niezbywalne, to człowiek zawsze, legalnie, powinien mieć prawo bronić się przed przemocą skierowaną w niego.
Dlaczego umowa społeczna nie miałaby przyznawać niezbywalnego prawa do decydowania o sobie także większym dzieciom, zdolnym do zawierania kontraktów?
No to jakby ktoś wziął, nie byłoby kłopotu. Problem w tym, że Ty akceptujesz bezkarność rodziców, jeśli nawet ktoś to dziecko zgwałci lub, jeśli ono umrze z głodu, prawda? No, to wtedy ja widzę współuczestnictwo w przestępstwie rodziców i gwałciciela (takie samo jak to, w którym jeden rozbija wystawę sklepową i wyjmuje jeden telewizor, a potem reszta wyjmuje resztę - bez porozumienia naruszają czyjeś prawo) lub zagłodzenie przez rodziców.
Przypominam, że dla mnie zagłodzenie kogokolwiek jest odebraniem mu autonomii.
crack napisał:Jeżeli nikt nie wziął by do siebie, to mieszkancy osiedla/własciciel zawiadomili by odpowiednie instytucje które się tym zajmują. Zawsze jest jeszcze obdukcja. Zagłodzenie na śmierć nie jest bezpośrednią przemocą[...]
Jest albo nie jest, w zależności od tego, czy ktoś uważa, że sprawcą czegoś można być przez zaniechanie. Moim zdaniem - jak najbardziej można. I nie jest to raczej pogląd egzotyczny, tylko powszechnie przyjęty i w nauce prawa, i w prawodawstwie. Jaki widzisz problem z tym poglądem? Przecież dalej na coś się godzisz, jakieś swoje działanie (zaniechanie też jest działaniem) i ma to jakiś skutek, dotykający innych?
crack napisał:[...]niemowlę albo jest własnością rodziców albo samoposiada się. Innej drogi nie ma, jeżeli przyjmujemy, że dziecko jest własnością rodziców to może z nim robić co zechce (np. nie dać jeść), jeżeli uznajemy że samoposiada się to nie mamy obowiązku go karmić, niech się sam nakarmi.
Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
Mike Smith napisał:Przewiduje jakieś uprawnienia do okradania Cię z tego, co uznałbyś za majątek, to na pewno, ale musiałby być uzasadnione głodem. Gdybyś więc np. oddawał część swojego majątku komuś, kto karmiłby głodnych, to osoba, która przyszłaby Cię okraść (i umiałaby wykazać, że kradnie z głodu i żeby głód zaspokoić), nie miałaby nic na swoją obronę. Najpewniej.
whirlinurd napisał:Mike Smith napisał:whirlinurd napisał:Mike Smith napisał:Idąc tym tropem nie mam obowiązku powstrzymania się od strzelania do ludzi na ulicy - przecież skoro mają prawo do samoposiadania, to niech z niego skorzystają i się bronią.
a jest jakiś obowiązek powstrzymania się do strzelania do ludzi na ulicy?![]()
W ramach libertarianizmu tak.
---------------------------------------------------------------------------------------------
a "libertarianizm" to zbiór jakiś zasad? i czy został przez kogoś spisany?jeżeli tak przez kogo? jeszcze to mnie interesuje:
a jest jakiś obowiązek powstrzymania się do strzelania do ludzi na ulicy którzy plądrują sklep Koreańczyków?
tak czy nie?
aluzci20 napisał:Bo takie mam zasady na swoim terenie?
aluzci20 napisał:Ew. mogę wywiesić tabliczkę - do złodziei strzelam bez ostrzeżenia, albo nosić koszulkę z takim napisem. A jeśli nie jestem u siebie, np. złodziej plądruje czyjś sklep to z dużą dozą prawdopodobieństwa właściciel mi za interwencję podziękuje. Chyba, że nie podziękuje bo jest jasistą, no jest takie ryzyko. Więc na ulicy raczej nie będzie się strzelać.
whirlinurd napisał:ogólnie obiektywizm i sędziowanie to chyba załamuje się na wymyślaniu kar?bo jak określić logiczną formę "zadośćuczynienia"?