D
Deleted member 427
Guest
Skąd się wziął neologizm "nazizm"? Jakie były przyczyny powstania tej językowej regulacji?
Ogromną rolę w tworzeniu nowego słownika po II wojnie światowej odegrali intelektualiści, działający na uniwersytetach oraz skupiający się wokół rozmaitych "demokratyczno-leberalnych" bulwarówek, w których z uporem godnym lepszej sprawy zamieszczano artykuły różnych postmaoistów, niezależnych marksistów, zreformowanych trockistów, ideowych wielokulturowców etc. Generalnie "nazista" zastępuje "narodowego socjalistę", ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś słysząc, iż Auschwitz zbudowali "narodowi socjaliści", mógłby nie dosłyszeć określenia "narodowy" – wszak to rzeczownik "socjaliści" jest pod względem znaczeniowym wyrazem nadrzędnym – i dojść do wniosku, że Auschwitz był "projektem socjalistycznym".
Aby się dowiedzieć, skąd w ogóle się wzięli "naziści", najprościej poszperać w słownikach etymologicznych języka niemieckiego. Określenie "Nazi" jest analogicznym skróceniem "National-sozial" jak "Sozi" oznaczające socjaldemokratę. Po raz pierwszy zanotowano je już w 1903 roku, kiedy Wielki Budowniczy Autostrad liczył sobie 14 wiosen. Od ok. 1924 roku używane było jako polityczne wyzwisko, głównie w Niemczech południowych, przez przeciwników politycznych Hitlera. Miało się kojarzyć z "Nazi", będącym zdrobnieniem imienia Ignatz używanego jako synonim "przygłupa" – ponieważ imię Ignatz było popularne na południu Niemiec i w Austrii, to w czasie I wojny światowej na żołnierzy austriackich mówiono w Rzeszy "Nazi". Uważa się, że do spopularyzowania terminu "Nazi" w odniesieniu do członków NSDAP przyczynił się zwłaszcza lewicowy dziennikarz pochodzenia żydowskiego Konrad Heiden (ten sam, który w książce New Inquisition wydanej w 1939 roku w Nowym Jorku przewidywał, że reżim narodowosocjalistyczny zgładzi 600 tys. Żydów przy użyciu gazu). Wprawdzie NSDAP generalnie unikała tego określenia, to Joseph Goebels w 1927 roku wydał publikację "Der Nazi-Sozi. Fragen und Antworten für den Nationalsozialisten". Po 1933 roku upowszechnili je niemieccy emigranci polityczni, wywodzący się głównie z partii socjalistycznej i komunistycznej, stąd, rzecz jasna, woleli pisać "reżim nazistowski", "nazistowskie Niemcy". Podobnie wojenna propaganda sowiecka, a potem enerdowska, używała określeń "faszyści" lub "hitlerowcy" zamiast "narodowi socjaliści". Oficjalna, komunistyczna definicja faszyzmu brzmiała następująco: "faszyzm to jawna dyktatura terrorystyczna w większości reakcyjnych, szowinistycznych i imperialistycznych elementów kapitału finansowego". Swoje zrobił też tzw. proces norymberski. Jak wiadomo, był on postępowaniem sądowym przeciwko nazi conspirators. Ze względu na sojusz z rosyjskimi socjalistami nie można było używać wówczas określenia national socialist, ponieważ zgodnie z moskiewskimi regulacjami językowymi, które Europa Zachodnia razem z jej intelektualno-postępową "awangardą" przejęła na własność, narodowi socjaliści to wyłącznie "faszyści" albo "hitlerowcy", czyli określenia neutralne w stosunku do "socjalizmu".
Później termin "Nazi" utrwalił się w innych językach, przede wszystkim w krajach obszaru języka angielskiego. Po wojnie powrócił do Niemiec, jednak aż do lat 70. w ogóle nie występował w niemieckich encyklopediach, leksykonach i słownikach; funkcjonowało natomiast słowo "Entnazifizierung" (denazyfikacja).
Inną wcale nie mniej ważną przyczyną popularność "nazisty" była potrzeba stworzenia pozbawionej konotacji narodowych, pojemnej i poręcznej inwektywy polityczno-ideologicznej, która swoją perswazyjną moc czerpie ze skojarzenia z wojną, KL Auschwitz, zbrodniami wojennymi etc. Kiedy "nazistę" skojarzy się z tym, co najgorsze, wówczas okrzyknięcie kogokolwiek "nazistą", np. Pata Buchanana, Jean Marie Le Pena czy Jörga Haidera, sprawia, że w głowach odbiorców propagandy politycznej natychmiast, automatycznie pojawia się stos trupów. Dlatego "nazista" nie może mieć narodowości (podobny proces zaszedł w wypadku "faszysty"), trudno byłoby bowiem w USA, we Francji, w Polsce czy w Niemczech atakować kogoś nazywając go "Niemcem". Tylko "nazista" uruchamia pożądaną sieć skojarzeń.
http://www.tomaszgabis.pl/?p=595
Ogromną rolę w tworzeniu nowego słownika po II wojnie światowej odegrali intelektualiści, działający na uniwersytetach oraz skupiający się wokół rozmaitych "demokratyczno-leberalnych" bulwarówek, w których z uporem godnym lepszej sprawy zamieszczano artykuły różnych postmaoistów, niezależnych marksistów, zreformowanych trockistów, ideowych wielokulturowców etc. Generalnie "nazista" zastępuje "narodowego socjalistę", ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś słysząc, iż Auschwitz zbudowali "narodowi socjaliści", mógłby nie dosłyszeć określenia "narodowy" – wszak to rzeczownik "socjaliści" jest pod względem znaczeniowym wyrazem nadrzędnym – i dojść do wniosku, że Auschwitz był "projektem socjalistycznym".
Aby się dowiedzieć, skąd w ogóle się wzięli "naziści", najprościej poszperać w słownikach etymologicznych języka niemieckiego. Określenie "Nazi" jest analogicznym skróceniem "National-sozial" jak "Sozi" oznaczające socjaldemokratę. Po raz pierwszy zanotowano je już w 1903 roku, kiedy Wielki Budowniczy Autostrad liczył sobie 14 wiosen. Od ok. 1924 roku używane było jako polityczne wyzwisko, głównie w Niemczech południowych, przez przeciwników politycznych Hitlera. Miało się kojarzyć z "Nazi", będącym zdrobnieniem imienia Ignatz używanego jako synonim "przygłupa" – ponieważ imię Ignatz było popularne na południu Niemiec i w Austrii, to w czasie I wojny światowej na żołnierzy austriackich mówiono w Rzeszy "Nazi". Uważa się, że do spopularyzowania terminu "Nazi" w odniesieniu do członków NSDAP przyczynił się zwłaszcza lewicowy dziennikarz pochodzenia żydowskiego Konrad Heiden (ten sam, który w książce New Inquisition wydanej w 1939 roku w Nowym Jorku przewidywał, że reżim narodowosocjalistyczny zgładzi 600 tys. Żydów przy użyciu gazu). Wprawdzie NSDAP generalnie unikała tego określenia, to Joseph Goebels w 1927 roku wydał publikację "Der Nazi-Sozi. Fragen und Antworten für den Nationalsozialisten". Po 1933 roku upowszechnili je niemieccy emigranci polityczni, wywodzący się głównie z partii socjalistycznej i komunistycznej, stąd, rzecz jasna, woleli pisać "reżim nazistowski", "nazistowskie Niemcy". Podobnie wojenna propaganda sowiecka, a potem enerdowska, używała określeń "faszyści" lub "hitlerowcy" zamiast "narodowi socjaliści". Oficjalna, komunistyczna definicja faszyzmu brzmiała następująco: "faszyzm to jawna dyktatura terrorystyczna w większości reakcyjnych, szowinistycznych i imperialistycznych elementów kapitału finansowego". Swoje zrobił też tzw. proces norymberski. Jak wiadomo, był on postępowaniem sądowym przeciwko nazi conspirators. Ze względu na sojusz z rosyjskimi socjalistami nie można było używać wówczas określenia national socialist, ponieważ zgodnie z moskiewskimi regulacjami językowymi, które Europa Zachodnia razem z jej intelektualno-postępową "awangardą" przejęła na własność, narodowi socjaliści to wyłącznie "faszyści" albo "hitlerowcy", czyli określenia neutralne w stosunku do "socjalizmu".
Później termin "Nazi" utrwalił się w innych językach, przede wszystkim w krajach obszaru języka angielskiego. Po wojnie powrócił do Niemiec, jednak aż do lat 70. w ogóle nie występował w niemieckich encyklopediach, leksykonach i słownikach; funkcjonowało natomiast słowo "Entnazifizierung" (denazyfikacja).
Inną wcale nie mniej ważną przyczyną popularność "nazisty" była potrzeba stworzenia pozbawionej konotacji narodowych, pojemnej i poręcznej inwektywy polityczno-ideologicznej, która swoją perswazyjną moc czerpie ze skojarzenia z wojną, KL Auschwitz, zbrodniami wojennymi etc. Kiedy "nazistę" skojarzy się z tym, co najgorsze, wówczas okrzyknięcie kogokolwiek "nazistą", np. Pata Buchanana, Jean Marie Le Pena czy Jörga Haidera, sprawia, że w głowach odbiorców propagandy politycznej natychmiast, automatycznie pojawia się stos trupów. Dlatego "nazista" nie może mieć narodowości (podobny proces zaszedł w wypadku "faszysty"), trudno byłoby bowiem w USA, we Francji, w Polsce czy w Niemczech atakować kogoś nazywając go "Niemcem". Tylko "nazista" uruchamia pożądaną sieć skojarzeń.
http://www.tomaszgabis.pl/?p=595