A
Antoni Wiech
Guest
Zastanawia mnie to od jakiegoś czasu. Czemu nawet zatwardziałe lewaczki, ateistki, kobiety wyzwolone, antyklerykałki, itd. bardzo mocno trzymają się zasad monogamii*?? Pewnie nie wszystkie, wiadomo, ale skala tego jest duża. Innymi słowy, kobiety potrafią odrzucić katolickie/chrześcijańskie zasady, ale tutaj stoją w większości twardo. Czemu?
Ktoś może powiedzieć, że to kwestia kultury. Tylko, że mnie zawsze taka argumentacja trochę drażni, bo przecież kulturę tworzy człowiek. Wypływa ona z niego i wiadomo modyfikuje się w połączeniu z rzeczywistością, ale nie jest napływem z kosmosu.
Nie wiem jak to jest w krajach arabskich, ale czy tam kobiety cierpią z powodu wielożeństwa? Bo takie tam istnieje, ale zamordyzm w tych regionach i to, że coś obowiązuje (szczególne wobec kobiet) nie znaczy, że nie dzieje się to kosztem ich krzywdy.
Słowem, co pcha kobiety w naszej kulturze do tak silnego uznawania monogamii za coś niejako oczywistego? Czy to jednak pozostałości chrześcijańskie?
*terminu "monogamia" używam tu w szerokim znaczeniu, więc nie tylko w znaczeniu małżeńskim, ale również związków: jeden mężczyzna-jedna kobieta.
Ktoś może powiedzieć, że to kwestia kultury. Tylko, że mnie zawsze taka argumentacja trochę drażni, bo przecież kulturę tworzy człowiek. Wypływa ona z niego i wiadomo modyfikuje się w połączeniu z rzeczywistością, ale nie jest napływem z kosmosu.
Nie wiem jak to jest w krajach arabskich, ale czy tam kobiety cierpią z powodu wielożeństwa? Bo takie tam istnieje, ale zamordyzm w tych regionach i to, że coś obowiązuje (szczególne wobec kobiet) nie znaczy, że nie dzieje się to kosztem ich krzywdy.
Słowem, co pcha kobiety w naszej kulturze do tak silnego uznawania monogamii za coś niejako oczywistego? Czy to jednak pozostałości chrześcijańskie?
*terminu "monogamia" używam tu w szerokim znaczeniu, więc nie tylko w znaczeniu małżeńskim, ale również związków: jeden mężczyzna-jedna kobieta.