OP
OP
Kiedy Barack Obama kandydował na prezydenta USA, podnosiły się głosy, że jest młodym, niedoświadczonym idealistą z socjalistycznymi inklinacjami, a zatem człowiekiem nieobliczalnym i niebezpiecznym. Było w tym dużo propagandy, ponieważ i tak – o czym wie każde dziecko w Ameryce – wybory prezydenckie w USA to w rzeczywistości walka pomiędzy „lewym” i „prawym” skrzydłem Rady Stosunków Międzynarodowych. Ponadto okazało się, że Obama jest solidnym kandydatem wielkiego agrobiznesu, do którego płyną ogromne rządowe subsydia. Od momentu wejścia do Senatu w 2005 roku Obama niezłomnie popierał wszystkie bez wyjątku ustawy korzystne dla wzrostu produkcji etanolu i innych biopaliw, czyli korzystne dla korporacji, ba, poparł nawet jakąś ustawę uchwaloną z inicjatywy George`a Busha Młodszego, bo zawierała zapisy, które podobały się gigantom agrobiznesu, takim jak Archer Daniels Midland (czołowy producent etanolu), Cargill, ConAgra. Nietrudno zgadnąć, czy Obama głosował za, czy przeciw obniżeniu ceł na tańszy etanol z Brazylii i innych krajów, bo i nietrudno się domyślić, że taka obniżka ceł wzbudziłaby irytację jego sponsorów-kukuruźników. Jeden z doradców ekonomicznych Obamy oświadczył, że w jego zaangażowaniu na rzecz biopaliw nie ma absolutnie niczego dziwnego – najzwyczajniej w świecie biopaliwa są „najlepsze dla kraju”. Kiedy pod „kraj” podstawimy „Big Kukurydza”, to wszystko się będzie zgadzać.
Lobbyści sobie zawsze kalkulują, kto jest tańszy: cynik bez zasad czy idealista z rozognionym wzrokiem. Mówi się w tych kręgach, że idealista kosztuje mniej. Trzeba jednak pamiętać, że idealista idealiście nierówny. Jednemu można nic nie płacić, bo sam z siebie robi za darmo to, czego oczekują lobbyści, inny bez odpowiedniej sumki nie ruszy nawet palcem „dla dobra wspólnego” – to jeden z tych, o których pisał Nicolás Gómez Dávila: „W demokracji polityk z zasadami kosztuje nieco więcej”. Ci, którzy myśleli, że Obama to rozegzaltowany idealista, zwykły, acz „charyzmatyczny”, lewacki oszołom, zaślepiony swoimi ideologicznymi pryncypiami, mylili się; on to na zimno rozgrywa, każe sobie słono płacić za rezygnację z „ideałów” i „zasad”. Jest zatem nadzieja, że jako zimny i cyniczny gracz Obama powierzone mu zadanie stopniowego demontażu bankrutującego Imperium Americanum wykona w miarę sprawnie.
kawador napisał:@Premislaus
Bez kitu stronka nawiedzonych katoli:
Obama is Illuminati aristocracy, his appearance from 'nowhere,' and subsequent rise to the front of the political arena are no coincidence. Antichrist?
Gabiś jak zawsze super celnie scharakteryzował Obame:
"ale w niektórych momentach bardzo mądrzy, np. "All gun control is propaganda designed to condition the sheeple to accept further ‘control’ until the final objective, civilian disarmament, is achieved. Thus all gun control is an act of war".