OP
OP
Deleted member 427
Guest
@Mike Smith
podobnie uważał choćby Mises, który nie może być uznany za anarchistę w żadnym rozumieniu tego słowa. pisał on: Prawo samostanowienia w odniesieniu do kwestii przynależności państwowej oznacza, że jeśli kiedykolwiek mieszkańcy danego terytorium, czy będzie to pojedyncza wioska, miasto, cały powiat lub szereg przylegających do siebie powiatów, oznajmią w wolnym plebiscycie, że nie chcą już tkwić w ramach państwa, do którego w danej chwili należą, i pragną sami utworzyć niepodległe państwo lub przyłączyć się do jakiegoś innego państwa, ich życzenie powinno być uszanowane i spełnione. Jest to jedyny możliwy i skuteczny sposób zapobieżenia rewolucjom i wojnom.
z tego, co pisał Mises, wynika jednak, że był on anarchokapitalistą. bo sytuacja, w której każdy może siebie i swoją własność w każdej chwili wypisać z danego państwa i utworzyć własne, oznacza, że należy on do tego państwa z własnej woli.
nie umiem sobie wyobrazić organizacji, która nie zajmowałaby określonego terytorium, i nie miała na tym terytorium monopolu sądowo-policyjnego. moja wyobraźnia nie sięga tak daleko (albo tak wysoko).
nawet tam, gdzie istniało prawo zwyczajowe, istniały instytucje narzucające ład prawny. np. szamani, rady starców, wodzów czy imamów, więc system prawny jest jeden. w Islandii dla przykładu -założonej przez uciekinierów z Norwegii - działało minimum instytucji państwowych. instytucją centralną systemu był godord, godot czy jak mu tam, mający status naczelnika (godi). godi początkowo pełnił funkcje sakralne – był właścicielem świątyni. zapewniał jednak również usługi prawne swoim "klientom". każdy obywatel Islandii był zobowiązany wybrać sobie własnego godi. pisał o tym Witecki w książce "Historyczne przykłady społeczeństw libertariańskich".
tacy wodzowie jak godord czy imami nie żyli z własnej pracy, ale z danin lub nawet podatków - często obowiązkowych. państwa te były ograniczone i zminimalizowane, ale jednak były państwami - istniał w nich minimalny, szczątkowy zamordyzm. co prawda, nie widzę tu potrzeby ciała ustawodawczego ze względu na daleko posunięty prymitywizm takiej społeczności, ale widzę za to potrzebę istnienia władzy sądowniczej i jakiejkolwiek egzekutywy. taka egzekutywa może być ograniczona np. do społecznego wykluczenia albo wygnania poza granice danego obszaru zasiedlonego przez tę konkretną wspólnotę.
Dobre jest to, że możesz wypowiedzieć posłuszeństwo komuś i ewentualnie poddać się jakiemuś prawu. Jeśli tak, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ludzie mogli wybierać sobie systemy prawne i je odrzucać. W tym - żeby to mogli robić nie zmieniając miejsca, w którym żyją. To jest tradycja wolnościowa, starsza od samego libertarianizmu i wywodząca się do koncepcja, że niesłusznej władzy można posłuszeństwo wypowiedzieć.
podobnie uważał choćby Mises, który nie może być uznany za anarchistę w żadnym rozumieniu tego słowa. pisał on: Prawo samostanowienia w odniesieniu do kwestii przynależności państwowej oznacza, że jeśli kiedykolwiek mieszkańcy danego terytorium, czy będzie to pojedyncza wioska, miasto, cały powiat lub szereg przylegających do siebie powiatów, oznajmią w wolnym plebiscycie, że nie chcą już tkwić w ramach państwa, do którego w danej chwili należą, i pragną sami utworzyć niepodległe państwo lub przyłączyć się do jakiegoś innego państwa, ich życzenie powinno być uszanowane i spełnione. Jest to jedyny możliwy i skuteczny sposób zapobieżenia rewolucjom i wojnom.
z tego, co pisał Mises, wynika jednak, że był on anarchokapitalistą. bo sytuacja, w której każdy może siebie i swoją własność w każdej chwili wypisać z danego państwa i utworzyć własne, oznacza, że należy on do tego państwa z własnej woli.
prywatna agencja ochrony różni się od państwa jednym szczegółem: nie musi mieć przypisanego do siebie terytorium.
nie umiem sobie wyobrazić organizacji, która nie zajmowałaby określonego terytorium, i nie miała na tym terytorium monopolu sądowo-policyjnego. moja wyobraźnia nie sięga tak daleko (albo tak wysoko).
nawet tam, gdzie istniało prawo zwyczajowe, istniały instytucje narzucające ład prawny. np. szamani, rady starców, wodzów czy imamów, więc system prawny jest jeden. w Islandii dla przykładu -założonej przez uciekinierów z Norwegii - działało minimum instytucji państwowych. instytucją centralną systemu był godord, godot czy jak mu tam, mający status naczelnika (godi). godi początkowo pełnił funkcje sakralne – był właścicielem świątyni. zapewniał jednak również usługi prawne swoim "klientom". każdy obywatel Islandii był zobowiązany wybrać sobie własnego godi. pisał o tym Witecki w książce "Historyczne przykłady społeczeństw libertariańskich".
tacy wodzowie jak godord czy imami nie żyli z własnej pracy, ale z danin lub nawet podatków - często obowiązkowych. państwa te były ograniczone i zminimalizowane, ale jednak były państwami - istniał w nich minimalny, szczątkowy zamordyzm. co prawda, nie widzę tu potrzeby ciała ustawodawczego ze względu na daleko posunięty prymitywizm takiej społeczności, ale widzę za to potrzebę istnienia władzy sądowniczej i jakiejkolwiek egzekutywy. taka egzekutywa może być ograniczona np. do społecznego wykluczenia albo wygnania poza granice danego obszaru zasiedlonego przez tę konkretną wspólnotę.