libertarianizm a literatura piękna

L

lebiediew

Guest
Chodzi mi o wątki libertariańskie (w najszerszym rozumieniu) w literaturze pięknej , a więc o powieści, opowiadania, sztuki, komiksy, piosenki, wiersze, które:
- są literackimi manifestami libertariańskimi,
- podejmują temat libertarianizmu, choć niekoniecznie z aprobatą,
- przedstawiają bohaterów-libertarian,
- wszystkie inne teksty, które nie są wprost libertariańskie, ale które mogą być interpretowane w sposób poszerzający świadomość libertariańską (wszystko co czytaliście, a co inspirowało Was do rozwijania poglądów libertariańskich).
Fajnie by było, byście dawali jakieś opisy, do której kategorii dane dzieło zależy. No i jak oceniacie dane teksty.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Tu jest trochę
https://libertarianizm.net/threads/libertarianizm-w-sztuce.688/
muzyka
https://libertarianizm.net/threads/wolnościowa-muzyka.571/
M.in. muzyka Kelthuza
https://libertarianizm.net/threads/blog-kelthuza.1190/

Ostatnio czytam "Starship" M. Resnicka, może i przeciętne czytadło space opera, ale dzieje się w uniwersum Birthright (Pierworodnych), czyli Wewnętrzna Granica, zdegenerowana Republika i te sprawy. To jest o dawnym kapitanie floty Republiki, który się zbuntował. Najpierw został piratem, potem najemnikiem, a na końcu stanął na czele rebelii. Zresztą kolejne części mają wszystko mówiące tytuły, więc nie robię tu żadnego spoilera. Bazę ma na olbrzymiej stacji kosmicznej Singapur, na której panuje właściwie akap, chociaż baza ma swojego właściciela. A, to jest po polsku, bo ktoś może pomyśleć inaczej.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
no właśnie niewiele jest w tamtym wątku i dlatego założyłem ten - poświęcony tylko literaturze pięknej.
 

friter

Active Member
213
47
"Na skrzydłach orłów" Kena Folleta

Iran, ostatnie dni szacha. Kilku pracowników amerykańskiego koncernu trafia do więzienia w Teheranie. Żadne interwencje nie odnoszą skutku, a wobec chwilowego "bezkrólewia" nie ma z kim pertraktować. Ross Perot, właściciel koncernu, postanawia na własną rękę odbić więźniów - zakładników. Jego ekipa, złożona z pracowników spółki i jednego zawodowego komandosa, wkracza do akcji..

Świetna książka, przedstawia przedsiębiorstwo oparte na solidarności "góry" z "dołem", poczuciu obowiązku i lojalności. Świetna przeciwwaga dla mitu "krwiożerczego kapitalisty", szczególnie, że jest oparta na faktach. Główny bohater na wiki:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ross_Perot
 
K

KelThuz

Guest
Czytał ktoś może to?

Jennifer Government is a novel written by Max Barry. Published in 2003, it is Barry's second novel, following 1999's Syrup. The novel is set in a dystopian alternate reality in which most nations (now controlled by the United States) are dominated by for-profit corporate entities while the government's[1] political power is extremely limited. Some readers consider it similar in satiric intent to George Orwell's 1984, but of a world with too little political power as opposed to too much. Consequently, some readers see the novel as a criticism of libertarianism. Many readers also see it as a criticism of globalization, although Barry claims he is not an anti-globalizationist.http://en.wikipedia.org/wiki/Jennifer_Government#cite_note-1http://en.wikipedia.org/wiki/Jennifer_Government#cite_note-1
 
D

Deleted member 427

Guest
Julie Zeh, Corpus delicti

Wspominałem o tej książce [link]

Wolność vs. bezpieczeństwo, życie prywatne vs. interes publiczny - konflikt wartości-gigantów to kanwa tej genialnej powieści, którą imo każdy libertarianin powinien przeczytać. Akcja toczy się gdzieś w drugiej połowie XXI wieku. Idealny świat, zjednoczony pod wspólnym rządem, nie ma chorób, nie ma zanieczyszczeń, nie ma alkoholu, papierosów, broni palnej, nie ma nawet psich kup na trawie. Totalitarny system opieki zdrowotnej zapewnia życie pozbawione chorób i fizycznego bólu. Doskonała profilaktyka nie jest jedynie czymś, do czego się zachęca, co się popularyzuje. Jest restrykcyjnie egzekwowanym obowiązkiem. System oparty jest na ekologicznie czystej energii słonecznej i miażdży jednostki nie mniej sprawnie niż stalinizm. Może tylko zamiast skórzanych rękawiczek czekisty używa lateksowych rękawiczek laboranta. W Systemie jest jednak wyrwa – pani biolog, Mia Holl. Po samobójstwie brata (!) popada w apatię i zaczyna zaniedbywać przestrzeganie zdrowotnego kodeksu oraz olewać regulacje, co skazuje ją na proces, podczas którego z oskarżonej staje się oskarżającą. Konflikt z panująca ideologią pozwala jej zrozumieć, że idealny w zamierzeniu planistów system jest w istocie zakamuflowanym, cichym terrorem.

Fragment recki [link]

Wizja Juli Zeh otwiera przed nami drugą połowę XXI wieku, w czasie i miejscu, gdzie takie życie stało się możliwe. Powstało państwo, które dzięki wdrożeniu tzw. METODY, zapewnia swoim mieszkańcom bezwzględnie bezpieczne życie. „Stworzyliśmy METODĘ dążącą do zagwarantowania każdej jednostce jak najdłuższego, niezakłóconego, a to znaczy zdrowego i szczęśliwego życia. Wolnego od bólu i cierpienia. Nasz system jest perfekcyjny (…) jednakże równie kruchy. Najdrobniejsze wykroczenie przeciwko jednej z podstawowych zasad może ciężko uszkodzić ten organizm albo nawet go zabić.” – tłumaczy jeden z bohaterów, zdecydowany orędownik systemu. Oczywiście, by na Ziemi mogła powstać zdrowotna Arkadia, nieuniknione jest poświęcenie jednostki na ołtarzu dobra wspólnego. Konieczne staje się przestrzeganie reguł, a co za tym idzie – „obywatelskie posłuszeństwo”. Jak wielokrotnie nauczyła nas historia świata – w każdym systemie nieuniknione są też ofiary.

W powieści taką ofiarą jest Moritz Holl, bo nie będzie ryzykowne stwierdzenie, że to on jest głównym bohaterem „Corpus Delicti". Nawet jeśli występuje tylko w retrospekcjach, a cała akcja opowiedziana jest z perspektywy jego siostry – Mii. Moritz to buntownik, zdeklarowany przeciwnik METODY, która zabrania mu chodzić po „brudnym”, najeżonym bakteriami lesie, pić kawy, palić papierosów i wygłaszać liberalne filozofie. Moritz to lekkoduch, marzyciel, piewca wolnościowych ideałów. Outsider i free man zarazem.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
Luizy
co do Rand to nikt nie wspomniał, bo to zbyt oczywisty trop. choć swoją drogą Rand mieszała ideały wolnościowe z dość dziwną filozofią etyczną. np. "Źródło" jest w dużej mierze opisem konfliktu wybitnej (w przekonaniu Rand) jednostki z przeciętnym motłochem - i dla mnie to jest mocno problematyczne. tam, gdzie Rand jest przeciwko zinstytucjonalizowanemu miłosierdziu i litości, interwencji państwowej itp. zgadzam się z nią całkowicie, tam, gdzie snuje swoje romantyczne wizje nadludzi moje drogi z nią rozchodzą się się. w ogóle w "Żródle" uderza to, że tym, co spycha głównego bohatera na margines społeczny, jest w tej samej mierze państwo (np. proces), co kapitalistyczne społeczeństwo. w ogóle Rand stosuje typowe dla współczesnych socjalistów metody krytykowania społeczeństwa (tabloid, bezmyślne masy kierowane przez narzucające im zdanie elity itp.). ale może taka była strategia Rand, że nie będzie nigdy wolności, jeśli nie zrozumiemy absolutnego prymatu jednostki nad społeczeństwem - to był chyba jej główny temat

Kawador
"Brave New World" to właśnie przykład tej drugiej kategorii, tekst, który nie jest w sumie wprost libertariański, ale może być jako taki odczytywany. tak jak "1984".

w ogóle odnieść można wrażenie, że większość tego typu książek to antyutopie (swoją drogą - czy znacie jakieś utopie libertariańskie - opisy, w których mówiłoby się o tym, jak zajebiste jest życie w akapie lub państwie minimalnym. Coś w stylu: "Rok 2045. Polska po wprowadzeniu reform X w 2022 jest najsilniejszym krajem europejskim. Reformy początkowo spowodowały gospodarcze osłabienie, ponieważ ościenne państwa - po wystąpieniu Polski z UE bojkotowały handel z krajem, który zalegalizował narkotyki i posiadanie broni, zlikwidował podatki, koncesje, patenty, prawa autorskie itd. Szybko jednak pogrążone w swoich problemach gospodarczych państwa zapominają o Polsce. Głównym bohaterem jest A, który pracuje w prywatnej firmie szpiegowskiej, której zadaniem jest wykradanie technologii z firm zagranicznych..."). ale chciałbym znaleźć coś bardziej typowego i bardziej... literackiego
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Popieram pytanie. "Rok 1984" zaorał mi umysł tak, że nie mam ochoty na dalsze antyutopie w tym stylu. Niech je sobie czyta kawiorowa lewica w celu samorozgrzeszenia ("u nas nie jest tak źle, my nie zabijamy ludzi... od razu"). Ja antyutopię to mam na co dzień. Dajcie coś ku pokrzepieniu serc.
 

friter

Active Member
213
47
Ja mam duże wątpliwości co do "Wyspy", utopii Huxleya. Jak ją przeczytałem, to miałem wrażenie, że Huxley tak postrzega świat idealny. Tymczasem w necie spotkałem się z dość sensowną interpretacją, że to jest mocno zakamuflowana ironia. Także teraz nie wiem, co sądzić. Przeczytał ktoś?
 
K

Kurier

Guest
Ayn Rand jest łatwo przyswajalna? W sensie czy w miarę luźno się czyta?

I czy może Vargasa Llosę ktoś czytał? Już od jakiegoś czasu miałem go na celowniku, a niedawno jeszcze obiło mi się (chyba za sprawą Korwina) o uszy, że gość ma podobne poglądy i ciekawi mnie czy to wychodzi jakoś w jego książkach.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Ja cieszę się, że Atlas Zbuntowany przeczytałem, chociaż do kolejnych książek Rand już mnie nie ciągnie. Przeczytałem dodatkowo tylko opowiadanie Hymn. Od Atlasu nie mogłem się oderwać, chociaż pominąłem sporo fragmentów monologów. Czyta się lepiej niż się spodziewałem, ale bohaterowie pozytywni są strasznie wyidealizowani, wręcz groteskowo, a do tego nudni. Za to czarne charaktery to sami socjaliści i z ich tekstów można się nieźle pośmiać, na przykład bankier chwalący się, że nigdy nie osiągnął żadnego zysku.
 

Hikikomori

少し変態
538
318
W Atlasie najbardziej uderzyło mnie, że najbardziej przekonująco naszkicowane postacie to właśnie ci żałośni socjaliści - np. romans Jima Taggarta z panią Rearden na tle Dagny i Hanka: pokusiłbym się nawet o interpretację, że tak wyglądało życie seksualne Ayn Rand na tle jej fantazji. Wydaje mi się, że Rand robiła coś, czego żaden artysta nie powinien robić, czyli przelewała swoje kompleksy na literaturę. Potrafiła dość przekonująco naszkicować postać żałosną i antypatyczną, którą czuła się w rzeczywistości i zestawiała je z heroicznymi biznesmenami, którzy palą szluga za szlugiem i pracują 24/7 i jednocześnie zachowują ponadprzeciętną sprawność fizyczną i mają siły na wygłaszanie filozoficznych tyrad na pół rozdziału (albo i na cały). Momentami ociera się to o autoparodię niestety:(.

Swoją drogą, podobny temat już był: https://libertarianizm.net/threads/libertarianizm-w-sztuce.688/
 
D

Deleted member 427

Guest
Madlock napisał:
Ja antyutopię to mam na co dzień. Dajcie coś ku pokrzepieniu serc.
Nie wiem, czy ku pokrzepieniu, ale i tak zarąbisty - "Napoleon z Notting Hill" Chestertona. Fragment recki Karola Pogorzelskiego [link] (s. 25)

Akcja powieści toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości w Londynie. Cały świat jest już we władaniu jednego państwa, czy raczej unii państw. Od piętnastu laty, odkąd cywilizowane kraje podbiły Nikaraguę i miasto Derwiszów, nie toczą się już żadne wojny ani międzynarodowe spory. Gazety upadły, gdyż nie ma już o czym pisać ani czego relacjonować. Polityka ustała a rządy wybiera się, podobnie jak w starożytnej Grecji, poprzez losowanie. Wydaje się, że nastał koniec historii. W tej oto monotonnej scenerii, wydarza się rzecz niecodzienna. Los sprawia, że na nowego króla Wielkiej Brytanii zostaje namaszczony Oberon Quin, uosobienie liberalnego ironisty i kpiarza. W spontanicznym przypływie natchnienia wydaje on ,,Przywilej Miast’’ - prawo, które wskrzesza samorządność dawnych dzielnic Londynu:

,,Hammersmith, Kensington, Bayswater, Chelsea, Battersea, Clapham, Balham i sto innych. Każda z tych dzielnic powinna niezwłocznie wybudować wokół swych granic mur miejski z bramami, które będą zamykane o zachodzie słońca. Każda z nich będzie miała straż miejską, uzbrojoną po zęby . Każda z nich będzie miała własny sztandar, tarczę herbową i, o ile zajdzie potrzeba, własny okrzyk wojenny.’’

Sam przywilej, jak i feudalny charakter dzielnic są tylko groteskowym dowcipem uczynionym przez władcę, który pragnie w ten sposób przełamać nudę końca historii. Nikt nie spodziewa się, że ktoś mógłby wziąć ten żart na poważnie. Życie ludzi toczy się dawnym torem, mimo średniowiecznych form jakie mu towarzyszą. Pewnego dnia na audiencji u króla Oberona zjawiają się burmistrzowie Bayswateru oraz północnego i zachodniego Kensingtonu. Pragną oni wybudować szeroką arterię komunikacyjną łączącą te trzy dzielnice. Problem w tym, że droga przebiegać musi przez ulicę Pompy znajdującą się w Notting Hillu, którego burmistrz Adam Wayne za żadne skarby nie chce zgodzić się na sprzedaż potrzebnego terenu. Adwersarze nie mogąc dojść do porozumienia zgłaszają się do króla z prośbą o rozstrzygnięcie sporu. Adam Wayne nieprzejednanie broni integralności suwerennego Notting Hillu dowodząc, że nie wszystko, nawet na wolnym rynku, musi być na sprzedaż. (...)
 

Ślepy

neosarmata
75
41
Dla mnie klasyczny "Hrabia Monte Christo" jest jedną z najbardziej libertariańskich książek na świecie. Dumas ukształtował mój światopogląd :).
 
Do góry Bottom