Hitch
悟
- 3 220
- 4 880
Ale zgodzisz się, że wynajmowanie uzbrojonych (lub nie) zbirów, żeby pilnowali ciągłości zbierania haraczu to też agresja? Raczej mało który polityk osobiście wpada ci na chatę po podatki.
To samo odnosi się do mojego przykładu z gestapowcami? Według Waltera Blocka zawołanie "mordujcie Żydów" nie jest agresją, ale "mordujcie Żydów, BTW - jeden ukrywa się pod tamtym stołem" już owszem. A więc rabbi Block uważa, że same słowa mogą być agresją.Ech, przecież podatki płacimy, nie dlatego że ktoś wydrukował jakieś słowa, ale dlatego że jeśli nie będziemy tego robić, to przyjdą ludzie z bronią i czynami zmuszą nas do tego. To akcje tych ludzi są właściwą agresją. Moje słowa "Zbyszku_Z dawaj hajs" nic nie znaczą, naprawdę. One nabierają znaczenia w kontekście czynów, których dopuszczają się ludzie.
Same słowa nie są w stanie niczego zrobić, a już dopuścić agresji. Podobnie jak sama broń nikogo nigdy nie zabiła.
"Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Załóżmy, że jesteś moim sąsiadem i cię nie lubię. Kiedyś wymsknie mi się "a weź, bo ci wpierdol spuszczę" - takie bez specjalnego zaangażowania, po prostu "daj se siana, buraku". Ty też mnie nie lubisz, więc mówisz, że groźba wzbudza w tobie uzasadnioną obawę. Choć nie wzbudza. Jak niby mam udowodnić, że nie groziłem ci wpierdolem? Przecież tak spisane prawo daje gigantyczne możliwości manipulacji.
military napisał:Wszystko zależy od tego, jak czujesz się zagrożony, i czy to poczucie zagrożenia jest uzasadnione. Bo to, że boisz się groźby, jeszcze nic nie znaczy - kiedy po raz pierwszy ogoliłem się na łyso, zostawiając dość długą brodę, ludzie schodzili mi z chodnika, bo najwyraźniej myśleli, że im zagrażam. Czy powinno się mnie za to karać? Przecież czuli się zagrożeni - choć nic im nie groziło.