- Moderator
- #21
- 3 591
- 1 503
Tym samym przelicznik jest czysto nominalny i nie stanowi zapory przed dowolnymi skokami cen.
Dlatego właśnie wydaje mi się, że pomysł jest fajny, ale żeby był wymiatający - trzeba trochę go doszlifować. Stąd właśnie nie podczepiałbym się do tego co już jest.
Sprawa jest o tyle obiecująca, że nawet na tym kulawym systemie jednak niektórzy działają, ktoś tam zdaje się podróżował po Europie płacąc LETS-ami.
Jednak trochę źle napisałem.
Stabilność systemu cen gwarantowałaby ograniczona ilośc punktów. Przystępowanie nowych ludzi do systemu nie powodowałoby specjalnej inflacji zakładając, że nowi sprzedawaliby za punkty nowe dobra i usługi.
Dziura tkwi chyba gdzie indziej. Przelicznik to fikcja, więc punkt nie ma żadnej wartości samoistnej. Wartość punktom nadaje zaufanie do systemu - że inni też będą za te punkty sprzedawać. Te systemy jadą zatem na pewnym entuzjazmie, który kreuje wzajemne zaufanie. Innymi słowy - jest to jednak waluta fiducjarna ze wszystkimi jej mankamentami.
No bo to, że stan początkowy jest "0" i że można się zadłużać nie różni się co do zasady z sytuacją, w której każdemu przyznaje się na starcie określoną ilość punktów do wydania.
Jeśli więdnie entuzjazm, więdnie też zaufanie. Jeśli więdnie zaufanie - więdnie system.
Odpowiedź jest taka: nic za darmo Żeby rzecz działała trzeba nasycić te punkty rzeczywistą wartością.
Dlatego właśnie wydaje mi się, że pomysł jest fajny, ale żeby był wymiatający - trzeba trochę go doszlifować. Stąd właśnie nie podczepiałbym się do tego co już jest.
Sprawa jest o tyle obiecująca, że nawet na tym kulawym systemie jednak niektórzy działają, ktoś tam zdaje się podróżował po Europie płacąc LETS-ami.
Jednak trochę źle napisałem.
Stabilność systemu cen gwarantowałaby ograniczona ilośc punktów. Przystępowanie nowych ludzi do systemu nie powodowałoby specjalnej inflacji zakładając, że nowi sprzedawaliby za punkty nowe dobra i usługi.
Dziura tkwi chyba gdzie indziej. Przelicznik to fikcja, więc punkt nie ma żadnej wartości samoistnej. Wartość punktom nadaje zaufanie do systemu - że inni też będą za te punkty sprzedawać. Te systemy jadą zatem na pewnym entuzjazmie, który kreuje wzajemne zaufanie. Innymi słowy - jest to jednak waluta fiducjarna ze wszystkimi jej mankamentami.
No bo to, że stan początkowy jest "0" i że można się zadłużać nie różni się co do zasady z sytuacją, w której każdemu przyznaje się na starcie określoną ilość punktów do wydania.
Jeśli więdnie entuzjazm, więdnie też zaufanie. Jeśli więdnie zaufanie - więdnie system.
Odpowiedź jest taka: nic za darmo Żeby rzecz działała trzeba nasycić te punkty rzeczywistą wartością.