Lekarz Jacksona winny śmierci artysty.

M

Matrix

Guest
Sąd W USA uznał lekarza za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci swojego pacjenta, Michaela Jacksona, nie od dzisiaj lekarz jest obwiniany za niedomaganie na zdrowiu pacjenta, wszak to nie lekarz chciał zabić, on chciał pomóc, ale słaby organizm pacjenta zareagował nietypowo. Ani na moment nie pomyślał, że lek podany Jacksonowi spowoduje śmierć, gdzie zatem wina ?


http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-le ... nId,384757
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Zależy czy powiedział "mam tu leki, które ci pomogą" czy dawał Jacksonowi te prochy, które on chciał.
W pierwszym przypadku jakaś tam wina chyba jest (nieumyślna, zakładając że faktycznie chciał pomóc).
Chyba, że Jackson zataił przed nim istotne informacje, które mogły wpłynąć na działanie leku.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Był dobrze opłacany, napewno chciał pomóc, podał lek, czyli substancję leczniczą, nadal nie widzę jakielkowiek winy, potem wezwał pogotowie do Jacksona, mało ?
został uznany za winnego, bo Jackson zmarł i tylko dlatego, nie mógł tego przewidzieć, był lekarzem prywatnym wybranym przez Jacksona, nic sądowi do tego, że dawka leku zabiła Jacksona, może musiała być wysoka, bo Jackson miał kłopoty ze snem, zwykła dawka by niepomogła, musiał się zgodzić na większą dawkę, był przecież na usługach wynajmującego go dziwaka i geniusza muzycznego.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Tak to jest jak się jest lekarzem celebryty. Cokolwiek by nie zrobił byłoby źle. Poza tym proces sądowy pod presją ogłupiałych fanów podjudzanych przez żądne sensacji media może się skończyć jakimś głupim precedensem, który rykoszetem może uderzyć w zwykłych chorych i normalnych lekarzy.
 
S

stormtrooper

Guest
Wina wyraża się w zarzucalności. Tzn. w tej sytuacji jakiej się znalazł, możemy mu zarzucić popełnienie czynu zabronionego, przez to, że nie przewidział, a powinien był przewidzieć, iż ten lek go zabije. Upraszczając: wina nieumyślna, ale ciągle.
Inna sprawa, że jak Krzysio napisał, jak się jest lekarzem celebryty, to się robi za aptekę a nie za lekarza, więc chujnia i tak.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
stormtrooper napisał:
Wina wyraża się w zarzucalności. Tzn. w tej sytuacji jakiej się znalazł, możemy mu zarzucić popełnienie czynu zabronionego, przez to, że nie przewidział

Co było tym czynem zabronionym ? Czego nie przewidział ? Nie przewidział, że człowiek może umrzeć ? Żaden lekarz nie chce aby pacjent umarł, gdzie jest wina ? Nic też nie zaniedbał, podał lek, który miał pomóc pacjentowi zasnąć.
 
S

stormtrooper

Guest
Czynem zabronionym było nieumyślne spowodowanie śmierci, Jackson zmarł (przyczyna - sfera faktów a nie ocen), bo przedawkował propofol. Lekarz dopuścił się zaniedbania, ponieważ podał dawkę za dużą. Miał obowiązek przewidzieć to, że to może się tak skończyć, a nie przewidział (chociaż obiektywnie ze względu na stan pacjenta mógł przewidzieć) i dlatego jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci.

A zamiar - umyślność, nieumyślność to, co innego. Jak wpierdolisz się w kogoś samochodem, bo nie zauważysz jak przechodzi przez pasy (a spokojnie mogłaś zauważyć, ale się zagapiłaś), to potem będziesz tłumaczyła, że nie chciałaś? No, okej nie skażą Cię za zabójstwo (może być popełnione tylko umyślnie), a za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Jak już napisałem, inną sprawą jest to, że pewnie od dawna robił mu za aptekę, jak się pracuje z celebrytą to za ciekawie to skończyć się nie może.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Zawarł umowę na swoje usługi z Michaelem Jacksonem, dlaczego ten nie wezwał innego lekarza ( nie wzywał ) jak się źle czuł, nie mógł spać ? A więc podjął ryzyko, że jest leczony przez jednego lekarza z całym z tym związanym niebezpieczeństwem, jeden lekarz może się mylić, może być niedouczony, nic teraz komuś do oceniania skutków jakie wynikły z tej umowy.
 
S

stormtrooper

Guest
Ale rozmawiamy na temat prawa obowiązującego czy prawa, które chcielibyśmy, żeby obowiązywało?

W prawie obowiązującym jest gałąź zwana prawem karnym i tutaj swoboda umów nie ma żadnego znaczenia. Jego śmierci nie rozpatrujemy w zakresie ryzyka jakie podjął, a w zakresie obowiązków jakie spoczywają na lekarzu.

Żeby nie było, też nie uważam tego za idealny system, ale jestem realistą i nie zaklinam rzeczywistości (w tym wypadku prawa obowiązującego).

Podanie leku, który ma pomóc zasnąć jest okej, o ile poda się dawkę odpowiednią - jak za dużo to zaśnie, ale w sen zimowy. ;P A gdybym miał rozmawiać przy założeniu, że między nimi istnieje tylko umowa nic więcej, to on miał pewnie wg tej umowy obowiązek leczenia, niwelowania cierpień, bólu itp. W takiej sytuacji podanie za dużej dawki leków jest naruszeniem umowy.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Czynem zabronionym było nieumyślne spowodowanie śmierci, Jackson zmarł (przyczyna - sfera faktów a nie ocen), bo przedawkował propofol.

Ponoć zarzuca mu się, że podał propofol w warunkach nieszpitalnych, bo propofol można tylko podawać w warunkach szpitalnych.
Eksperci zwracali uwagę, że propofol w ogóle nie powinien być stosowany jako lek nasenny, a zaordynować go można jedynie w warunkach szpitalnych, monitorując dokładnie stan pacjenta.

Jeśli lekarz Jacksona zostanie uznany za winnego, będzie mu grozić do czterech lat więzienia.

Ciekawe co skłoniło doktora Conrada Murraya do takiego ryzyka ?
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
stormtrooper napisał:
No, więc tym bardziej jest winny. Co do jego motywacji - $$. ;)

Po tym przypadku celebryci będą mieli trudno znaleźć lekarza na własny tylko użytek, a i lekarze będą ostrożniejszi w przyjmowaniu " intratnych ofert ". Jest też jedno spostrzeżenie, nie zawsze prywatne usługi medyczne są lepsze od tych państwowych ( Aż wstyd tak pisać :) ) gdy pacjenta traktuje się wyjątkowo, też jest niedobrze, gdyby Michael Jackson nie miał prywatnego lekarza, bardzo starającego się o jego stan zdrowia byłby teraz żył.
 
S

stormtrooper

Guest
@Matrix
Nie wiadomo ile razy ten sam lekarz go z zaćpania wyratował, więc gdybanie teraz, czy gdyby ten lekarz go nie leczył to by żył, nie ma sensu. ;)
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
stormtrooper napisał:
@Matrix
Nie wiadomo ile razy ten sam lekarz go z zaćpania wyratował, więc gdybanie teraz, czy gdyby ten lekarz go nie leczył to by żył, nie ma sensu. ;)

Tak, to dlaczego na tym forum mamy tyle wątpliwości, że zawinił lekarz, dlaczego nie mieli wątpliwosci członkowie ławy przysięglych, ktorzy wydali w większości wyrok- winny, czyżby przewód sądowy w sądzie w Los Angeles, lub dobór członków na ławę przysięgłych był pobieżny, a może przekupiony przez rodzinę Jacksona.
Na werdykt zareagowała okrzykiem radości siedząca na sali sądowej siostra słynnego piosenkarza LaToya Jackson. Tłum zebrany na zewnątrz przed sądem powitał orzeczenie owacją.

Decyzję o uznaniu Murraya winnym podjęła ława przysięgłych złożona z 12 osób - pięciu kobiet i siedmiu mężczyzn różnych ras i pochodzenia etnicznego. Byli wśród nich wielbiciele twórczości Jacksona.

Nawet w takim kraju jak USA trudno jest o sprawiedliwy przewód sądowy. W kraju, który przoduje pod względem sprawiedliwości sądów.

BTW- wielbicieli Jacksona w ławie przysięgłych powinno nie być, to duży błąd, że tacy zosytali wybrani.
 
S

stormtrooper

Guest
To był na tyle medialny proces, po śmierci Jacksona nastąpiła histeria, a w ławie przysięgłych siedzą zwykli ludzie, więc wydali wyrok jaki wydali - w takich sytuacjach ciężko znaleźć nie-wielbicieli jego twórczości, tzn. większość ludzi nagle zaczyna kochać kolesia, który wcześniej był określany jako szalony pedofil. ;P System sądowy oparty na ławie przysięgłych jest idiotyczny, ale to moja opinia.
Zgadzam się, że wielbicieli być tam nie powinno.
Dokładnie sprawy nie znam, ale skoro podał lek, który powinien być podawany w warunkach szpitalnych, lek ten był bezpośrednią przyczyną jego śmierci, to sprawa jest jasna, jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci. Byłby niewinny tylko wtedy, gdyby nie miał obiektywnych możliwości przewidzenia, że ten lek tak zadziała (np. hipotetycznie podajesz witaminę C w normalnej dawce, ktoś całe życie ją brał i wszystko było okej, ale okazało się, że zamiast witaminy C w tabletkach był cyjanek i umiera).

Psioczysz na sprawiedliwość, ale nikt nie skazał go za morderstwo, a za nieumyślne spowodowanie śmierci.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
stormtrooper napisał:
ale skoro podał lek, który powinien być podawany w warunkach szpitalnych,

Tyle że to może skutkować w ten sposób, że każdy lekarz będzie się bał podać lek, który powinien być podawany w warunkach szpitalnych, co spowoduje więcej zgonów pacjentów. Bo taki lek podany w warunkach poza szpitalnych częściej będzie ratował życie niż powodował zjazd. Lekarze w zdecydowanej większości przypadków działają w dobrej wierze i robią to dobrze.
 
S

stormtrooper

Guest
kr2y510 napisał:
Tyle że to może skutkować w ten sposób, że każdy lekarz będzie się bał podać lek, który powinien być podawany w warunkach szpitalnych, co spowoduje więcej zgonów pacjentów. Bo taki lek podany w warunkach poza szpitalnych częściej będzie ratował życie niż powodował zjazd. Lekarze w zdecydowanej większości przypadków działają w dobrej wierze i robią to dobrze.

Co do zasady zgadzam się, ale chyba widzisz różnicę między podaniem leku ratującego życie w warunkach pozaszpitalnych a lekiem nasennym podanym w tych warunkach?

Działanie propofolu (za wiki): lek po dożylnym wstrzyknięciu szybko przemieszcza się do tkanek i jest metabolizowany w ponad 90% w wątrobie. Zależnie od dawki i szybkości podawania powoduje szybką sedację lub głęboką anestezję z możliwością szybkiego wybudzenia pacjenta. Utrata przytomności występuje po 30-50 sek. od wstrzyknięcia, a przebudzenie po pojedynczej dawce po ok. 4-6 min.
Stąd wynika, że to środek anestezjologiczny do operacji, a nie piguły nasenne. Jeśli tak to lekarz bez wątpienia winny, inna sprawa, (jak już mówiłem) że pewnie od dawna robił mu za aptekę i dilera. No, ale mógł z nim nie pracować, pewnie niezły hajs z tego wyciągał, więc nawet teraz odsiadka w pierdlu pewnie w koszta była wliczona.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
@stormtrooper

Skąd masz pewność , że był dobrze opłacany., poza tym brak snu jest bardzo cieżkim schorzeniem też doprowadzającym do ciężkich, nieodwracalnych zmian w organiźmie szczególnie w układzie nerwowym.
Prawdopodobnie dr Conrad Murray używał go ( propofolu) do wprowadzenia w stan snu Michaela Jacksona, z tego co wiem sekcja zwłok wykazała w jego organiźmie drugi lek nasenny Lorafen, który działa długo. Ale skoro lek działa krótko 4- 6 min to właśnie z tego powodu jest bezpieczny. Przyczyną śmierci Jackiego mogła być jakaś nieprzewidziana reakcja, w tym wypadku zaburzenia oddychania ( zbyt płytki oddech np ), wtedy Murray wezwał pogotowie. Postąpił słusznie, nic nie zataił.
4 lata więzienia za błąd lekarski to śmierć zawodowa lekarza, choć jak ktoś ma silny charakter, może potem wszystko odkręcić.
 
Do góry Bottom