- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 861
Oglądam właśnie norweski film dokumentalny z serii "Brainwashing", odcinek o przemocy:
Postawiona jest w nim teza, o której wspominał już Kawador w jednym ze swoich wpisów. Twierdzenie ma dosyć daleko idące konsekwencje - w społeczeństwach pozbawionych silnej "władzy prawa i porządku", w społeczeństwach, w których ludzie w obronie muszą liczyć na samych siebie, wykształca się kultura honoru. Ta natomiast pociąga za sobą spiralę przemocy (głównie za sprawą błędnego koła następujących po sobie zemst). Następują biologiczne wręcz zmiany, których skutkiem jest zwiększona agresja.
Czy nie rzuca to negatywnego światła na perspektywy stabilności i spokoju ankapistanów?
Postawiona jest w nim teza, o której wspominał już Kawador w jednym ze swoich wpisów. Twierdzenie ma dosyć daleko idące konsekwencje - w społeczeństwach pozbawionych silnej "władzy prawa i porządku", w społeczeństwach, w których ludzie w obronie muszą liczyć na samych siebie, wykształca się kultura honoru. Ta natomiast pociąga za sobą spiralę przemocy (głównie za sprawą błędnego koła następujących po sobie zemst). Następują biologiczne wręcz zmiany, których skutkiem jest zwiększona agresja.
Czy nie rzuca to negatywnego światła na perspektywy stabilności i spokoju ankapistanów?