- Moderator
- #21
- 3 585
- 6 859
Advocatus diaboli c.d.
Nie tylko dla państwa. Może być korzystne dla 99% ciemiężonych faktem, że próbujesz bronić swojej własności prywatnej, a więc ciemiężonych przez fakt, że Ty i Twoje 1% koleżków zagarnęliście większość dóbr teraz niedostępnych dla ogółu. A zagarnęliście je niekoniecznie na drodze dobrowolnych wymian, bo...
"legalnie" niekoniecznie równa się "libertariańsko legalnie". Na przestrzeni dziejów różne formy agresji na cudzej własności były (i wciąż są) legalne według litery prawa stanowionego. Tak więc, owszem, demokracja przedstawicielska jest podtrzymywaniem stanu agresji, ale jest też jedyną możliwością, żeby 99% mogło żądać sprawiedliwej części dóbr, które historycznie przypadły jednemu procentowi. A przypadły mu wcale nie na drodze pokojowej wymiany dóbr.
No, to jest mniej więcej sposób, w jaki ja zwykle odpowiadam. Próbuję pokazać oponenta jako egocentryka-indywidualistę, który stawia się ponad społeczeństwem i uważa, że może narzucać swoją wolę wszystkim naokoło (a wręcz, że uważa się za jedyną osobę, która posiada "wolną wolę" - to wytaczam, jeśli użyje marksistowskich tez pokroju "byt kształtuje świadomość"). Używam nawet przewrotnych haseł w stylu - "stary, nie żyjesz w próżni", "jesteśmy istotami społecznymi" itd. Coś mi mówi, że odwracanie kota ogonem w kwestii indywidualizm-kolektywizm może być bardzo skuteczną, przewrotną taktyką, z której libertarianie dziwnie rzadko korzystają.
grudge napisał:Skoro nie doszło nie żyjemy w ramach pełnego wolnego rynku, to znaczy, że obecny państwowy system party jest na przymusie. Wynika z tego, że oprócz społeczeństwa, także od państwa powinienem wyciągnąć więcej bowiem wymieniają ze mną usługi pod przymusem, a gdyby to nie było korzystnie tylko dla strony państwowej to nie byłoby przymusu.
Nie tylko dla państwa. Może być korzystne dla 99% ciemiężonych faktem, że próbujesz bronić swojej własności prywatnej, a więc ciemiężonych przez fakt, że Ty i Twoje 1% koleżków zagarnęliście większość dóbr teraz niedostępnych dla ogółu. A zagarnęliście je niekoniecznie na drodze dobrowolnych wymian, bo...
grudge napisał:Gdyby przodkowie nie wzbogacili się legalnie to by zostali ukarani i nie mogli by przekazać majątku następnym pokoleniom.pampalini napisał:Nie mówiąc już o wszystkim, co dostał od swoich przodków, którzy też niekoniecznie wzbogacili się libertariańsko legalnie.
"legalnie" niekoniecznie równa się "libertariańsko legalnie". Na przestrzeni dziejów różne formy agresji na cudzej własności były (i wciąż są) legalne według litery prawa stanowionego. Tak więc, owszem, demokracja przedstawicielska jest podtrzymywaniem stanu agresji, ale jest też jedyną możliwością, żeby 99% mogło żądać sprawiedliwej części dóbr, które historycznie przypadły jednemu procentowi. A przypadły mu wcale nie na drodze pokojowej wymiany dóbr.
kawador napisał:Poza tym nie podoba mi się, lewaku (to nie do ciebie ), że zasłaniasz się społeczeństwem. Pozujesz na mega moralnego i sprawiedliwego, podczas gdy w rzeczywistości swoje nikczemne występki przypisujesz coraz to większym grupom. Twoja moralność i hołdowanie sprawiedliwości funkcjonują jako przesłona, jako rytualna celebracja inscenizowana po to, aby zamaskować i wybielić totalitarne zapędy tkwiące w lewactwie, które reprezentujesz.
No, to jest mniej więcej sposób, w jaki ja zwykle odpowiadam. Próbuję pokazać oponenta jako egocentryka-indywidualistę, który stawia się ponad społeczeństwem i uważa, że może narzucać swoją wolę wszystkim naokoło (a wręcz, że uważa się za jedyną osobę, która posiada "wolną wolę" - to wytaczam, jeśli użyje marksistowskich tez pokroju "byt kształtuje świadomość"). Używam nawet przewrotnych haseł w stylu - "stary, nie żyjesz w próżni", "jesteśmy istotami społecznymi" itd. Coś mi mówi, że odwracanie kota ogonem w kwestii indywidualizm-kolektywizm może być bardzo skuteczną, przewrotną taktyką, z której libertarianie dziwnie rzadko korzystają.