Szynka
Złota szynka wolnego rynku.
- 1 209
- 2 055
Mniej wydajnych kiedyś. Teraz coraz bardziej liczy się umysł, a nie mięśnie.
Porównaj posturę Hugh Hefnera do przeciętnego chama-karkakr2y510 napisał:Tyle, że jest jeden aspekt na który nie zwróciliście uwagi. Epidemie zabijają zazwyczaj słabszych fizycznie, czyli mniej wydajnych.
Szynka napisał:Mniej wydajnych kiedyś. Teraz coraz bardziej liczy się umysł, a nie mięśnie.
Co nie równa się sile fizycznej, tylko raczej odporności na dżumę. Poza tym silny fizycznie i psychicznie wcale nie znaczy bardziej wydajny.kr2y510 napisał:Szynka napisał:Mniej wydajnych kiedyś. Teraz coraz bardziej liczy się umysł, a nie mięśnie.
IQ rozkłada się w miarę równo wśród zdrowszych i mniej zdrowych.
Krajami szczególnie dotkniętymi przez zarazę były Włochy i Francja. Wedle szacunkowych ocen dżuma do lat 80. XIV wieku zabiła 40 – 60% mieszkańców Italii, a w królestwie Walezjuszy zabrała około 25 – 35% mieszkańców. Spróbujmy przyjrzeć się jak straty te rozłożyły się w poszczególnych warstwach społecznych.
W obu krajach zdecydowana większość zmarłych to ludzie ubodzy. Ich większa podatność na chorobę brała się z niemożności zapewnienia sobie pomocy lekarskiej (z powodów finansowych), a przede wszystkim z powodu ciasnoty i złego stanu higienicznego ich miejsc zamieszkania oraz z racji niedożywienia, spowodowanego biedą czy klęskami głodu.
Urzędnicy królewscy we Francji również nie ponieśli bardzo wysokich strat. Wyjątek stanowili poborcy podatków. Na przełomie 1347 i 1348 roku zmarło ich tak wielu, iż król Filip VI miał poważny problem ze zbieraniem podatków.
Poza nimi na 28 bajlifów i seneszali (zarządców okręgów terytorialnych) działających w tym okresie zmarło zaledwie czterech. Podobnie było wśród członków parlamentu paryskiego i wielkiej rady.
Dużo wyższa śmiertelność panowała wśród kleru. Spośród wyższej hierarchii, w Awinionie, w 1348 roku, zmarło dziewięciu spośród 25 kardynałów, a straty dworu papieskiego w tym samym okresie wyniosły około 20%. We Francji południowej ten sam rok przyniósł śmierć 35% biskupów. Na północy kraju rok później zmarło 15% biskupów. W sumie na 97 biskupstw Francji, 23 pozostały nieobsadzone. W Italii z kolei, jak się szacuje, dżuma zabrała od 29 do 35% tamtejszych biskupów.
W niektórych miastach pewne zawody przestały istnieć, gdy w ciągu kilku miesięcy większość rzemieślników umarła. Pojawiło się większe zapotrzebowanie na ludzi do pracy, co doprowadziło do wzrostu zarobków. W związku z tym wzrastała również, wspomniana już wcześniej migracja ludności wiejskiej do miast. Wielu chłopów porzucało swe gospodarstwa, wiedząc iż w mieście mogą więcej zarobić. Wszystko to prowadziło do zwiększenia mobilności ludzi. Jednak nie każdy kto trafił do miasta znajdował tam od razu zajęcie – wielu chłopów zwiększała grupę miejskiej biedoty czy włóczęgów, a także przestępców.
Zaraza wpłynęła na organizację cechową. W jakiś czas po jej ustąpieniu zaczęto skracać czas terminowania czeladników, by zwiększyć liczbę mistrzów wykonywujących zawód pełnoprawnie. Z racji zmniejszenia liczby ludności stopniowo obniżały się również ceny żywności. W mniejszej społeczności rosła zamożność i zaczęły się rozpowszechniać dobra przed epidemią uważane za luksusowe. Sprawujący władzę w miastach przedstawiciele dawnych elit, niechętni temu procesowi, który prowadził do zacierania różnic między nimi a resztą społeczności, starali się wprowadzać ustawy antyzbytkowe, zakazujące prowadzenia życia ponad stan. Świadectwo tych przemian można znaleźć w relacji florentyńczyka Matteo Villaniego, kontynuującego kronikę brata Giovanniego, który zmarł w czasie epidemii dżumy: "Po wielkim umieraniu obywatele niższych warstw stali się bogatsi i bardziej zepsuci niż przedtem. Nie chcieli już pracować w swoich tradycyjnych zawodach. Nagle zapragnęli drogich i wykwintnych przedmiotów życia codziennego, a to spowodowało chaos w całym mieście. Lokaje, służące i chłopcy stajenni żądali wynagrodzenia 12 florenów rocznie, a sprawniejsi domagali się nawet 18 do 22 florenów. Robotnicy żądali trzy razy tyle płacy co zwykle".
Nie tylko Villianemu nie podobały się te zmiany. Władze państwowe starały się im zapobiegać. Wydawano więc ustawy mające zamrażać płace i ceny czy zmuszać dzierżawców do pozostawania na wsi. Przykładem może być statut króla Francji Jana II Dobrego z 1351 roku. Obowiązywał on w rejonie Paryża i choć zezwalał na podwyżkę cen, jednak nie większą niż 1/3 zarobków sprzed zarazy. Dużo bardziej restrykcyjny był angielski „Statute of Laborers” z 1351 roku nakładający obowiązek pracy na każdego człowieka poniżej 60 roku życia. Starano się w ten sposób zapewnić więcej rąk do pracy, choćby poprzez zwalczanie włóczęgostwa. Podobne ordonanse wydawano w 1354, 1367, 1382, czy choćby 1413 roku. Częstotliwość tego rodzaju ustaw świadczyć może o problemach z ich przestrzeganiem.
Dżuma doprowadziła paradoksalnie do wzrostu udziału liczbowego ludzi starych w ówczesnej populacji. O ile zaraza z lat 1347 – 1353 zabijała jak się zdaje przedstawicieli wszystkich grup wiekowych, to następne epidemie uderzały głównie w ludzi młodych i dzieci. Zauważyli to już współcześni. Zaraza z roku 1361 nazwano mianem Pestis puerorum ("zaraza dziecięca, chłopięca"), z racji wielkiej śmiertelności wśród dzieci. W 1383 roku kronikarz Marchione Steffanni napisał: "Zmarło wielu dzielnych ludzi, lecz dżuma uderzała częściej w ludzi młodych i dzieci aniżeli w mężczyzn i kobiety w wieku dojrzałym".