Dajkowie

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Chciałem napisać dupodajkowie, ale użyłem określenia szerszego ;)

Zamordystów można podzielić na takich, co chcą brać za mordę innych i takich, co chcą być brani za mordę razem ze wszystkimi (dupodajków czyli) tj. takich, którzy chętnie się poddadzą i wytłumaczą od razu, że nie jest to żadne poddaństwo tylko jakaś lepsza wolność.

Wolnościowiec IMO, nie chce mieć żadnego bata nad sobą, a jeśli przestrzega jakichś norm, to podstawą dla niego jest własna wola w tym zakresie. Może tutaj właśnie przebiega ścisła granica oddzielająca wolnościowców od reszty?

Jeśli CHCESZ mieć jakikolwiek bat nad sobą samym, to nie jesteś wolnościowcem, jasne i jednoznaczne. Czy to nie byłoby czytelne?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Ja gardzę "dupodajkami". Wolnościowcami to oni na pewno nie są. Wolnościowcami nie są też ci, którzy chcą rządzić "dupodajkami" czy dostarczać im ideologii tłumaczącej ich dupodajkowość.
Najlepiej odcinać się od nich hasłami typu: "Człowiek bez broni to przedmiot a człowiek z bronią to obywatel".
W niektórych krajach nazywają takich owcami. Przydały by się jakieś powiedzonka typu: "owca siedź cicho, jutro będziesz strzyżona a w poniedziałek pójdziesz do rzeźni".
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Ale tych dupodajków się namnożyło w wuj (państwo i telewizja ich "hodują"), wolnościowcy się coś ciężko rozmnażają, jak pandy w niewoli, gatunek na wymarciu :-/ .
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Jeśli CHCESZ mieć jakikolwiek bat nad sobą samym, to nie jesteś wolnościowcem, jasne i jednoznaczne. Czy to nie byłoby czytelne?

Chujnią zalatuje takie kryterium definicji wolnościowca.
Sprzedawanie siebie jako niewolnika najemnego od godziny 8 do 16, czyli wykonywanie jakiejkolwiek pracy na etat jest formą bata. Przyrzeczenie wierności, miłości i wspólnoty majątkowej kobiecie dopóki śmierć nie rozłączy też - tym bardziej gdy wybrańce serca po ślubie rośnie dupa do monstrualnych rozmiarów. Niemal każda kooperacja z drugim człowiekiem ma w sobie coś z bata bo wymaga zrzeknięcia się czegoś w zamian za coś.

Pytanie brzmi czy ten bat będzie miał formę dobrowolności, oraz czy znajdą się tacy wokół którzy w imię swoich wyimaginowanych wyższych celów będą chcieli się wpierdalać pomiędzy bitego a bijącego.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Jednostka Autonomiczna napisał:
Chujnią zalatuje takie kryterium definicji wolnościowca.
Sprzedawanie siebie jako niewolnika najemnego od godziny 8 do 16, czyli wykonywanie jakiejkolwiek pracy na etat jest formą bata.

To, że pracodawca nie traktuje pracownika jak partnera w biznesie jest winą chorego systemu. W normalnym systemie biznesmen/kapitalista dokładnie wie czego chce i kupuje to (i tylko to) na wolnym rynku. Niewolnictwo go nie interesuje, bo jest mało wydajne. A idioci przekonani o wyższości niewolniczych relacji szybko wypadają z rynku.


Jednostka Autonomiczna napisał:
Przyrzeczenie wierności, miłości i wspólnoty majątkowej kobiecie dopóki śmierć nie rozłączy też - tym bardziej gdy wybrańce serca po ślubie rośnie dupa do monstrualnych rozmiarów.

Jest dobrowolne. Jak uważasz, że przyrzeczenie wierności czyni Cię niewolnikiem to nie rób tego. Zawsze możesz korzystać wyłącznie z prostytutek, co jest chyba najbardziej wolnościowe.


Jednostka Autonomiczna napisał:
Pytanie brzmi czy ten bat będzie miał formę dobrowolności, oraz czy znajdą się tacy wokół którzy w imię swoich wyimaginowanych wyższych celów będą chcieli się wpierdalać pomiędzy bitego a bijącego.

Jak na razie to największym wpierdalaczem pomiędzy strony konfliktu jest państwo i dominujący kościół.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Jednostka Autonomiczna napisał:
Maciej Dudek napisał:
Jeśli CHCESZ mieć jakikolwiek bat nad sobą samym, to nie jesteś wolnościowcem, jasne i jednoznaczne. Czy to nie byłoby czytelne?

Chujnią zalatuje takie kryterium definicji wolnościowca.
Sprzedawanie siebie jako niewolnika najemnego od godziny 8 do 16, czyli wykonywanie jakiejkolwiek pracy na etat jest formą bata. Przyrzeczenie wierności, miłości i wspólnoty majątkowej kobiecie dopóki śmierć nie rozłączy też - tym bardziej gdy wybrańce serca po ślubie rośnie dupa do monstrualnych rozmiarów.

Jeśli sprzedajesz swoją pracę, żenisz się, zawierasz umowę - to nie oznacza, że chcesz aby istniał bat (jakaś zewnętrzna siła), który zmusza do wywiązywania się z tego. Jeśli idzie o małżeństwo, to dajek może chcieć np. podatku od zdrady - nie jest to tożsame z wiernością małżeńską, która może być jak najbardziej wolnościowa :)

Dupodajek reaguje z automatu: skoro jest obowiązek, to co wtedy, gdy ktoś go nie dochowa? Myśl ta go nurtuje i dręczy tak długo, jak długo nie wymyśli czegoś co będzie pilnować przestrzegania obowiązku. Dajkowie nie mogą żyć bez bata, wolnościowiec bata bynajmniej nie pragnie. Bat nie jest tożsamy z uznawanym przez siebie samego obowiązkiem, bat to narzędzie, które zmusza.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Maciej Dudek napisał:
Zamordystów można podzielić na takich, co chcą brać za mordę innych i takich, co chcą być brani za mordę razem ze wszystkimi (dupodajków czyli) tj. takich, którzy chętnie się poddadzą i wytłumaczą od razu, że nie jest to żadne poddaństwo tylko jakaś lepsza wolność.

Nie ma się co dziwić, że mamy masę dajków i męczenników w imię lepszego społeczeństwa. Raz, że przykład idzie z góry - Chrystus, dwa, że przy obecnym programie nauczania bardzo osobliwym zjawiskiem byłoby wychodzenie ze szkół ludzi myślących samodzielnie, bez dogmatycznego szacunku dla autorytetów. Kiedy przerabia się takie chały jak dzieła Żeromskiego (pamiętam jak wczoraj dyskusję w moim liceum, kiedy zastanawialiśmy się nad konfliktem jednostka-społeczeństwo. Oczywiście można było realizować swoje cele, ale tylko jeżeli nie godziły one w społeczeństwo (a takim celem na pewno jest zatrzymanie wynagrodzenia za pracę w swoich rękach, zamiast zapłacenia podatku).

Typowym reprezentantem tej mentalności jest mój trockistowski ojciec, palacz i nie lejący za kołnierz, który oczywiście uważa, że papierosy i alkohol powinny być nielegalne, w imię lepszego społeczeństwa.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Mi w gruncie rzeczy chodzi o to, że "zamordysta" czy "etatysta" na określenie takiego dajka to jest jakby mówić "drapieżnik" o zapasionym kocurze, który żywi się głównie słodyczami i nie jest w stanie wskoczyć na kanapę.

Nawet tytuł "niewolnik" byłoby godnością na wyrost. Niewolnik to mogę być ja, który niedługo zasuwał będzie potulnie z zeznaniem podatkowym w zębach, ale nie dajek, który uważa, że tak jest ok.

Inna sprawa, że cały ten system opiera się na niezliczonej rzeszy dupodajków, każdy z osobna jest planktonem ale razem tworzą potężną i budzącą respekt masę. Jesteśmy na obcej planecie zaludnionej przez fascynującą formę życia imitującej ludzką :D
 

Shemyazz

New Member
500
38
Nie można się spodziewać niczego innego po ludziach, z których lwia część w rozmowie o pracy mówi, że sama nie jest w stanie się zmobilizować i potrzebuje bata na karkiem, który będzie wyznaczał cele i terminy.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Shemyazz napisał:
Nie można się spodziewać niczego innego po ludziach, z których lwia część w rozmowie o pracy mówi, że sama nie jest w stanie się zmobilizować i potrzebuje bata na karkiem, który będzie wyznaczał cele i terminy.

Heheheh, wyjdzie nam z tego jeszcze jakaś libertariańska teoria motywacji, nawet niegłupie mogłoby to być ;)
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Shemyazz napisał:
Nie ma się co dziwić, że mamy masę dajków i męczenników w imię lepszego społeczeństwa. Raz, że przykład idzie z góry - Chrystus

Oczywiście religia kreuje pewną mentalność, ale myślę, że Chrystus zaczyna już odgrywać coraz mniejszą rolę, w Polsce się może jeszcze dobrze trzyma. Teraz bardziej modne jest właśnie działanie na rzecz lepszego społeczeństwa, bycie nowoczesnym Europejczykiem i takie tam.
Jest masa ludzi, którzy są antyklerykałami, nie chodzą do kościoła, dumnie twierdzą, że żaden koleś w sukience nie będzie im mówił co mają robić ale nie przeszkadza im to w byciu super dajkami :D .

Shemyazz napisał:
Typowym reprezentantem tej mentalności jest mój trockistowski ojciec

Rozumiem Cię, ojciec akurat jest spoko, anarchokapitalizm to dla niego trochę za dużo, ale jest klasycznym liberałem, przynajmniej nie neguje moich poglądów i próbuje zrozumieć o co kaman. Za to duża część mojej rodziny to albo komuchy wzdychające za PRL albo zamordyści narodowcy (najgorsze jest to, że na różnych imieninach się znakomicie dogadują :D ), jeden dziadek komuch, kiedyś solidaruch teraz wzdychający do "komuny", ale popierający PiS i prezesa ;), wujek komuch też wzdychający do PRL, udaje nowoczesnego lewicowca zaczytując się Krytyką Polityczną, ale od czasu do czasu wychodzi z niego faszysta. Babcia to kościelny moher, ze względu na nią nie wypisałem się jeszcze oficjalnie z Kościoła, rodzice mnie uprosili, żebym tego nie robił dopóki żyje. No i jest jeszcze wujek "patriota", kościelnik, według niego każdy chłop musi iść do woja co najmniej na 2 lata i powinna być tam dobrze przeprowadzona fala, oczywiście jak chłopy z woja wrócą to w żadnym wypadku nie mogą zatrzymać broni. Warto też wspomnieć o nieżyjącym już dziadku, który był hmmm... uważał, że władza to władza, a władzy się trzeba słuchać dla dobra wspólnego, kojarzy mi się, że popierał socjaldemokratów, teraz zapewne głosowałby na PO, Korwina uważał za oszołoma, chyba nie chcę wiedzieć co by teraz powiedział o mnie.
Ze znajomymi czasem się o polityce gada, też przeważają postawy dajkowe, już kilka razy mocno skłóciłem się np. o dostęp do broni czy o prawa jazdy.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Huh, i tak największe politowanie wzbudzają u mnie ludzie uważający się za tolerancyjnych, anty-moherów i anty-faszystów (słowem kryptokosmopolici, krypto, bo sami tego nie przyznają), gadający o wyzysku i głodzie w Chinach, czy Afryce, jednocześnie wspierający politykę celną.
 
D

Deleted member 427

Guest
to, co Sheymazz + radykalizm.

nie znoszę radykałów.

radykałowie są cholernie niebezpieczni, nigdy nie wiadomo, co im odpierdoli.

za największych radykałów uważam ludzi, którzy wymyślili, że praca może być nielegalna. w tym celu stworzyli nawet kodeks wykroczeń, w którym napisali, że kto prowadzi działalność gospodarczą bez wymaganego wpisu do ewidencji, ten podlega jakiejś tam karze.

nie wiem, jakim radykałem trzeba być, żeby karać człowieka za to, że chce zarobić na życie. przy takich radykałach Anwar al-Awlaki to umiarkowaniec.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
W ogóle radykalizm to ciekawa sprawa.

Dlaczego ludzie, którzy uważają, że każdy powinien wydawać tylko swoje własne pieniądze i chwalą dobrowolną wymianę są uważani za radykałów a ludzie, którzy proponują zamiast tego zabieranie innym dla wyższego dobra już nie, przecież widać, że to tamci są radykałami, bo dla nich cel uświęca środki ;) .
 

erbe

New Member
49
1
Uważam, że każdy jeśli chce może nakładać na siebie nawet 100 batów. Jeśli ktoś wie, że tego bata potrzebuje to znaczy, że rozumuje swoje działanie i sam go sobie nałoży, a nie będzie prosił rząd (np. w pomocy w walce z chęcią palenia).

Nawet grupa ludzi, np. ustanawiając godziny w których nie pracujemy itp, może nałożyć sobie pewien "bat".
Na pewnej wyspie na której byłem istnieje siesta i nie jest w żaden sposób usankcjonowana prawnie. Coś tam zawsze jest otwarte, nie wiem czy to tylko taki obyczaj w krajach gdzie ma się wszystko gdzieś, ale w momencie, kiedy obie osoby na coś się umówią dla swoich korzyści (odpoczynek) a rynek (klient) to zaakceptuje, to chyba jest ok?
Ludzie nie rozumieją różnicy między wolnością, z której człowiek rozumnie korzysta a "róbta co chceta". To jest problem.



Największymi dajkami są dla mnie dziennikarze (nie mówię, że wszyscy), ale większość mainstremowych...
 

Shemyazz

New Member
500
38
erbe napisał:
Ludzie nie rozumieją różnicy między wolnością, z której człowiek rozumnie korzysta a "róbta co chceta". To jest problem.

A jaka jest?

Wolność albo jest, albo jej nie ma. Nie można jej stopniować na zasadzie, rozumna, "róbta co chceta", czy chołbione przez kościół "niewłaściwe wykorzystanie wolności". Analogiczna sytuacja jest ze sprawiedliwością i sprawiedliwością społeczną.

http://liberalis.pl/2010/11/21/karol-ko ... eczenstwa/
 

erbe

New Member
49
1
Shemyazz napisał:
A jaka jest?

Wolność albo jest, albo jej nie ma. Nie można jej stopniować na zasadzie, rozumna, "róbta co chceta", czy chołbione przez kościół "niewłaściwe wykorzystanie wolności". Analogiczna sytuacja jest ze sprawiedliwością i sprawiedliwością społeczną.

http://liberalis.pl/2010/11/21/karol-ko ... eczenstwa/
Zgadzam się z tobą.

Co innego miałem na myśli. Chcę pokazać potoczne rozumowanie człowieka sprzed telewizora. Wolność dla niektórych równa się zacytowanej przez @pitera1489 będącej w potocznym języku anarchii wg. TVNu czyli "podpalimy wasze domy" i takie tam. Nie zna aksjomatu o nieagresji. Wiedz, że dla niektórych człowiek głoszący zniesienie praw jazdy, jest zabójcą ludzkości i złem wcielonym. Tak głęboko to w ludziach siedzi.
Ale każdy może siebie zniewolić, jeśli uzna, że tak będzie dla niego lepiej - ale to jest możliwe kiedy ktoś jest wolny (czy dana grupa).
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
erbe napisał:
Nawet grupa ludzi, np. ustanawiając godziny w których nie pracujemy itp, może nałożyć sobie pewien "bat".
Na pewnej wyspie na której byłem istnieje siesta i nie jest w żaden sposób usankcjonowana prawnie.

Zły przykład. Sjesta powstała z powodów naturalnych w miejscach gdzie panuje duży upał. Tam nie da się efektywnie pracować w czasie sjesty. Zazwyczaj nie występuje tam gdzie jest włączona klima.
Jesteś mało spostrzegawczy. :)
 

erbe

New Member
49
1
Może i tak, ale nie ma przeszkody, której nie można pokonać, nawet bez klimy. W każdym razie naturalne zjawisko, co cieszy, że można bez ustawy się dogadać...
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Ech, te nazwy tematów. Myślałem, że będzie coś o islamie, bo mi się z fedajkinami skojarzyło xD
 
Do góry Bottom