- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 861
Kontrowersyjne pytanie, ale takie wątpliwości mnie ostatnio naszły:
W propertariańskim akapie właściciel ziemi może ją podnajmować. Jeśli wynajmiesz kawałek ziemi, musisz przestrzegać zasad ustalonych przez właściciela. Właściciel może cię dowolnie opodatkować, karać itd. Właściciel może też, oczywiście, zrzec się własności. Może na przykład zaproponować mieszkańcom, że będą mogli głosować na właściciela i zmieniać go co pięć lat. Dopóki kolejni właściciele przystają na taką tradycję, dopóty ona trwa.
Czym to się różni od dzisiejszej sytuacji?
Papcio Murray zdaje się mówił, że problemem dzisiejszych państw jest fakt, że politycy nie nabyli własności do państwa/ziemi w sposób legalny i dlatego nie są pełnoprawnymi właścicielami. OK, ale nikt z nas nie jest pełnoprawnym właścicielem niczego, bo wszyscy jesteśmy jakoś tam umoczeni i ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy osoba A bardziej straciła czy bardziej zyskała na fakcie istnieniu państwa i czy powinna zadośćuczynić osobie B. Nie wiadomo też, jak zachowywali się wszyscy przodkowie osób A i B itp. Tak więc gdyby dzisiaj zniknęły wszystkie państwa, osoby A i B otrzymałyby ziemię (lub nie - jeśli nie mają "prawnego tytułu własności"), ale ta ziemia niekoniecznie faktycznie należałaby do nich legalnie (bo może tatuś był urzędnikiem, może był wynalazcą i zarabiał na patentach etc.)
Czym w takim razie z filozoficznego punktu widzenia różni się akap od dzisiejszego świata? I czy z tej perspektywy faktyczny akap jest w ogóle możliwy?
W propertariańskim akapie właściciel ziemi może ją podnajmować. Jeśli wynajmiesz kawałek ziemi, musisz przestrzegać zasad ustalonych przez właściciela. Właściciel może cię dowolnie opodatkować, karać itd. Właściciel może też, oczywiście, zrzec się własności. Może na przykład zaproponować mieszkańcom, że będą mogli głosować na właściciela i zmieniać go co pięć lat. Dopóki kolejni właściciele przystają na taką tradycję, dopóty ona trwa.
Czym to się różni od dzisiejszej sytuacji?
Papcio Murray zdaje się mówił, że problemem dzisiejszych państw jest fakt, że politycy nie nabyli własności do państwa/ziemi w sposób legalny i dlatego nie są pełnoprawnymi właścicielami. OK, ale nikt z nas nie jest pełnoprawnym właścicielem niczego, bo wszyscy jesteśmy jakoś tam umoczeni i ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy osoba A bardziej straciła czy bardziej zyskała na fakcie istnieniu państwa i czy powinna zadośćuczynić osobie B. Nie wiadomo też, jak zachowywali się wszyscy przodkowie osób A i B itp. Tak więc gdyby dzisiaj zniknęły wszystkie państwa, osoby A i B otrzymałyby ziemię (lub nie - jeśli nie mają "prawnego tytułu własności"), ale ta ziemia niekoniecznie faktycznie należałaby do nich legalnie (bo może tatuś był urzędnikiem, może był wynalazcą i zarabiał na patentach etc.)
Czym w takim razie z filozoficznego punktu widzenia różni się akap od dzisiejszego świata? I czy z tej perspektywy faktyczny akap jest w ogóle możliwy?