Czarny rynek - siedlisko przemocy czy enklawa wolności?

D

Deleted member 427

Guest
Amerykański rząd jakiś czas temu rozpoczął wdrażanie federalnych programów walki z otyłością. Jednym z przejawów tej walki jest prohibicja nałożona na napoje gazowane sprzedawane w szkołach w godzinach lunchu. Odpowiedź uczniów była natychmiastowa - rozpoczęli oni sprzedaż napojów na własną rękę: http://sayanythingblog.com/entry/studen ... ck-market/ W ten oto sposób narodził się czarny rynek napojów gazowanych. I rząd już zapowiedział, że będzie nim walczył, tj. będzie walczył ze skutkami swoich własnych działań.

To jest ta dobra strona "czarnego rynku" - pozwala on zdobyć wartościowe rzeczy oraz skorzystać z usług, które na regulowanym i kontrolowanym przez państwo rynku są uznawane za nielegalne (ustawowo zakazane lub poddane rygorystycznej reglamentacji). Ale jest też i druga strona medalu. Linda i Morris Tennehill w książce Rynek i wolność pisali:

Pomijając dobrze udokumentowaną historię współpracy przestępców z politykami i urzędnikami państwowymi, zorganizowana przestępczość taka jak np. mafia istnieje wyłącznie dzięki czarnemu rynkowi, który jest wynikiem zakazów wydawanych przez rząd. Gdyby nie wykreowany przez państwową legislację czarny rynek, to przestępcy musieliby działać w pojedynkę lub w niewielkich grupach, ponieważ nie istniałaby dziedzina, w której mogliby prowadzić masową produkcję i handel, dające oparcie dużej, złożonej organizacji.

Moje pytanie: jaki stosunek powinien mieć libertarianin do czarnego rynku?
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Czarny rynek to jedna z metod walki z państwem ,a jak wiadomo państwo to nasz wróg. Jak ludzie chcą sobie kupować coś czego chuje zabraniają to niech kupuje mi to nie przeszkadza. A mafia to prawdopodobnie wynalazek państwa więc jak zniknie państwo mafia splajtuje.
 

margines

wujek dobra rada
626
84
Lancaster napisał:
A mafia to prawdopodobnie wynalazek państwa więc jak zniknie państwo mafia splajtuje.
Bzdura. Ludzka przywara do panowania nad innymi to fakt i likwidacja państwa nie ma tu nic do rzeczy, bo na jej miejscu powstaną twory państwopodobne oparte na władzy, tyle, że stworzy się "wolny rynek", a więc zniknie usankcjonowany monopol; chyba, że żartowałeś to ok.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Taki skrót myślowy chodziło mi o to ,że dochody mafii zmaleją m.in przez konkurencje stracą część dochodów z prochów i handlu bronią. Wiem ,że na wolnym rynku też będą skurwiele ,ale państwo nie będzie ich wspierać.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Moim zdaniem zaopatrywanie się na czarnym rynku jak i dostarczanie tam dóbr jest w pełni zgodne z Zasadą (o ile wprost jej nie narusza).

Zgadzam się jednak z Tannehillami, że czarny rynek to efekt działania państwa, więc czarnorynkowi gracze ciągną z tego faktu bonus w postaci zawyżonej w stosunku do wolnorynkowej ceny (narkotyki itd.). Innymi słowy - mają z działalności państwa dodatkową marżę, a to oznacza, że jest to dla nich korzystne. Nie chce mi się szukać, ale zdaje się, że mafie narkotykowe są pierwszymi krytykami dekryminalizacji narkohandlu.

Tak więc czarnorynkowcy to niekoniecznie są sojusznicy anarchokapitalistów. I bynajmniej nie potrzebują do szczęścia libertariańskiego błogosławieństwa, jak roił to sobie Konkin :)
 

margines

wujek dobra rada
626
84
Lancaster napisał:
Taki skrót myślowy chodziło mi o to ,że dochody mafii zmaleją m.in przez konkurencje stracą część dochodów z prochów i handlu bronią. Wiem ,że na wolnym rynku też będą skurwiele ,ale państwo nie będzie ich wspierać.
Ciężka sprawa z tym znikaniem państwa...nikomu to nie jest na rękę (ani mafiozom, ani urzędnikom) Jedni stracą pracę, inni przywileje i dotacje...mafijne status quo się rozpierdoli, a mają już swoich ludzi w urzedach i państwowe policje i inne słuzby, żeby walczyły z konkurencją...Tak mi to trochę wygląda na walkę z wiatrakami.....Chociaż, jakby ludzi uzbroić , to kto wie...:)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Do wszystkich piszących w tym wątku mała uwaga.
Rozróżniajcie w swych wywodach czarny rynek od czerwonego rynku (czyli tam gdzie kapie jucha).
Tam gdzie zaczyna się mafia lub państwo występuje czerwony rynek a nie czarny! To że mafia działa w branżach tradycyjnie czarnorynkowych nie dowodzi, że ma coś wspólnego z czarnym rynkiem. Owszem ma wśród tubylców lepszy PR, bo dostarcza zabronione towary.

Dla mnie sprawa jest prosta:
Czarny rynek - jest dobry
Czerwony rynek - jest zły i należy go bezwzględnie niszczyć
 

Joker

New Member
21
0
Diller sprzedający dragi nie jest sojusznikiem w walce o żaden system społeczny. Generalnie dzięki nielegalności narkotyków korzysta z państwowego przywileju. Znane, legalne firmy nie mogą sobie przecież pozwolić na produkcję i sprzedaż narkotyków. Dlatego swego rodzaju monopol dostają osoby,które i tak są na bakier z prawem. Gdyby narkotyki zalegalizować, większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 264
Joker napisał:
Gdyby narkotyki zalegalizować, większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

Dlaczego tak sądzisz? Równie dobrze mogliby się zająć opieką nad potrzebującymi lub też szerzeniem ciepła lewicowej wspólnoty.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Joker dobrze pisał jeśli chodzi o tych większych dilerów, mających ludzi od mokrej roboty i wiedzących jak sobie radzić z policją.
 

Joker

New Member
21
0
Ciek napisał:
Joker napisał:
Gdyby narkotyki zalegalizować, większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

Dlaczego tak sądzisz? Równie dobrze mogliby się zająć opieką nad potrzebującymi lub też szerzeniem ciepła lewicowej wspólnoty.

Ponieważ są przyzwyczajeni do działalności nielegalnej i wprawieni w niej. Po legalizacji narkotyków prawdopodobne zajęliby się podobnym nielegalnym,a dochodowym procederem.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 264
Podobnym nielegalnym a dochodowym? To znaczy czym?

Są przyzwyczajeni do działalności zyskownej i niewymagającej zbyt wielkiego zaangażowania. Po legalizacji narkotyków mogliby zwyczajnie wywiesić szyld przy melinie i kontynuować działalność legalnie. Portfolio klientów w końcu już mają, a to podstawa działania każdego biznesu :)

Jest różnica pomiędzy sprzedażą dragów czy robieniem przy laluniach a np. wymuszeniami haraczu. Te pierwsze nie budzą żadnego oporu poza oporem władzy, a przy tym drugim łatwo zostać odjebanym więc to nie jest tak hop zmienić branżę.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Joker napisał:
...większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

To wtedy można by je było publicznie powiesić z aprobatą praktycznie całego społeczeństwa.
Wolność nie jest dla tchórzy, którzy pragną bezpieczeństwa i są się w stanie godzić na każde draństwo, by mieć jedynie jego poczucie.
 

Joker

New Member
21
0
Ciek napisał:
Podobnym nielegalnym a dochodowym? To znaczy czym?

Są przyzwyczajeni do działalności zyskownej i niewymagającej zbyt wielkiego zaangażowania. Po legalizacji narkotyków mogliby zwyczajnie wywiesić szyld przy melinie i kontynuować działalność legalnie. Portfolio klientów w końcu już mają, a to podstawa działania każdego biznesu :)

Jest różnica pomiędzy sprzedażą dragów czy robieniem przy laluniach a np. wymuszeniami haraczu. Te pierwsze nie budzą żadnego oporu poza oporem władzy, a przy tym drugim łatwo zostać odjebanym więc to nie jest tak hop zmienić branżę.

Mogliby sobie kontynuować działalność, ale by przegrali w konkurencji z korporacjami wykorzystującymi efekt skali. Opór władzy to też nie byle co i też ludzie zostawali odjebywani-np w Mexyku.


kr2y510 napisał:
Joker napisał:
...większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

To wtedy można by je było publicznie powiesić z aprobatą praktycznie całego społeczeństwa.
Wolność nie jest dla tchórzy, którzy pragną bezpieczeństwa i są się w stanie godzić na każde draństwo, by mieć jedynie jego poczucie.

A co to ma do tematu?? Kto niby chce godzić się na jakieś draństwa dla poczucia bezpieczeństwa?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Gdyby narkotyki zalegalizować, większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

Legalizacja nie jest katalizatorem przestępczości. Katalizatorem jest prohibicja.
 

Joker

New Member
21
0
kawador napisał:
Gdyby narkotyki zalegalizować, większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

Legalizacja nie jest katalizatorem przestępczości. Katalizatorem jest prohibicja.

Ja nie twierdzę,że naroktyki mają być nielegalne. Powinno się je zalegalizować wraz ze skasowaniem państwowej służby zdrowia i pomocy społecznej.
Nie widzę jednak dilerów jako sojuszników w libertariańskiej "sprawie". To,że państwo ich gnoi jeszcze nic nie znaczy.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Joker napisał:
kr2y510 napisał:
Joker napisał:
...większość tych ludzi utraciłaby źródła dochodu i prawdopodobnie zajęła się przestępczością "z ofiarami".

To wtedy można by je było publicznie powiesić z aprobatą praktycznie całego społeczeństwa.
Wolność nie jest dla tchórzy, którzy pragną bezpieczeństwa i są się w stanie godzić na każde draństwo, by mieć jedynie jego poczucie.

A co to ma do tematu?? Kto niby chce godzić się na jakieś draństwa dla poczucia bezpieczeństwa?

Odebrałem to jak straszenie bandytami. ;)
Równie dobrze mogłem wcześniej napisać: "a co ma do tematu to, że nagle część ludzi zajmie się działalnością przestępczą?"

Joker napisał:
Nie widzę jednak dilerów jako sojuszników w libertariańskiej "sprawie". To,że państwo ich gnoi jeszcze nic nie znaczy.

Jest w tym sporo racji. Sojusznikiem jest reszta społeczeństwa, która może wywierać presję czy to na dilerów, czy też ich oprawców. Sojusznikami są też okazjonalni klienci narkotyków.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Myślę, że niespecjalnie jest sens patrzeć na kogoś, kto ma w jakimś zakresie interesy zbieżne z celami libertarian, jak na sojusznika, to jest sztuczne nadawanie sobie siły. Podobnie robiła UPR, naturalni sojusznicy to drobni przedsiębiorcy itd. tymczasem drobni przedsiębiorcy marzą o kartelizacji jak taksówkarze albo przewodnicy po Krakowie.

Sojusznicy to mogą być ci, którzy świadomie cenią sobie określone rodzaje wolności, niekoniecznie tak całościowo jak my.

Nie dostrzegam jakiejś silnej korelacji postawy wolnościowej z określoną profesją , statusem społecznym czy czymś podobnym.
 
Do góry Bottom