Witam, i mam pytanie.
Nie wiem czy w libertarianizmie istnieje pojęcie pełnoletności, pewnie nie, ale załóżmy, że wasz pełnoletnia/niepełnoletnia córa przyprowadza na chatę/spotyka się z kompletnym pajacem, który za huja wam się nie podoba. Czy wg libertarianizmu muszę ta sytuacje zaakceptować i żyć wiecznie wkurwiony, że moja krew zadaje się z jakimś hujem co dźwiga mi ciśnienie, a wiadomo jakie pojebane są baby i one nie myślą logicznie i różne kanalie im się podobają. Czy mam prawo kazać spierdalać gościowi i w dupie mieć jej zdanie, byle by moje sumienie nie było szargane, a jej dobro zachowane wbrew jej wolności. Czy jest tak, że niepełnoletnia to mogę jej zakazać, pełnoletnia nie mogę. Przyprowadza go do domu, mogę ja wyjebać, wyprowadziła się, nie mam nic do gadki ? Mnie osobiście wkurwiała by taka sytuacja w każdych okolicznościach, pytanie tylko do jakiego momentu/okoliczności mogę ingerować, inaczej patrząc do kiedy ona jest moja własnością.
Nie wiem czy w libertarianizmie istnieje pojęcie pełnoletności, pewnie nie, ale załóżmy, że wasz pełnoletnia/niepełnoletnia córa przyprowadza na chatę/spotyka się z kompletnym pajacem, który za huja wam się nie podoba. Czy wg libertarianizmu muszę ta sytuacje zaakceptować i żyć wiecznie wkurwiony, że moja krew zadaje się z jakimś hujem co dźwiga mi ciśnienie, a wiadomo jakie pojebane są baby i one nie myślą logicznie i różne kanalie im się podobają. Czy mam prawo kazać spierdalać gościowi i w dupie mieć jej zdanie, byle by moje sumienie nie było szargane, a jej dobro zachowane wbrew jej wolności. Czy jest tak, że niepełnoletnia to mogę jej zakazać, pełnoletnia nie mogę. Przyprowadza go do domu, mogę ja wyjebać, wyprowadziła się, nie mam nic do gadki ? Mnie osobiście wkurwiała by taka sytuacja w każdych okolicznościach, pytanie tylko do jakiego momentu/okoliczności mogę ingerować, inaczej patrząc do kiedy ona jest moja własnością.