Blog Wojciecha Orlińskiego

A

Anonymous

Guest
Piter1489 napisał:
No, można powiedzieć, że z libertariańskiego punktu widzenia zachował się w sprawie dopalaczy jak należy, tak samo jak Korwin w kwestii państwa zachowuje się "jak należy" ;) .

WO napisał:
Widziałbym więc wyjście w rygorystycznym pilnowaniu, żeby rekreacyjne dragi trafiały tylko do świadomego, dorosłego konsumenta (nie mam nic przeciwko podbiciu progu do 21 lat). Oraz bardzo poważnym ograniczeniu ich reklamowaniu, m.in. uniemożliwiającego reklamę trafiającą do młodzieży. No i surowej skarbowej kontroli wszystkich, którzy czymś takim handlują. Czyli: w podobnych obostrzeniach, jakim jest poddawany etanol - nasz ulubiony legalny narkotyk.

Tyle, że to i tak jest super-wolnościowe i rozsądne podejście w porównaniu z tym, co proponuje phemiehrrr.

Wytłumacz mi, bo ja przecież jestem taki haha głupi i akademicki co jest wolnościowe w sprzedawaniu towaru osobom, które nie widzą, co kupują?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mike Smith napisał:
Wytłumacz mi, bo ja przecież jestem taki haha głupi i akademicki co jest wolnościowe w sprzedawaniu towaru osobom, które nie widzą, co kupują?

Ależ proszę. Chodzi o wolność od wpieprzania się w dobrowolne transakcję ludzi bez wnikania w motywy nimi kierujące (wliczając w to ich wiedzę na temat przedmiotu transakcji).
 
A

Anonymous

Guest
tosiabunio napisał:
Mike Smith napisał:
Wytłumacz mi, bo ja przecież jestem taki haha głupi i akademicki co jest wolnościowe w sprzedawaniu towaru osobom, które nie widzą, co kupują?

Ależ proszę. Chodzi o wolność od wpieprzania się w dobrowolne transakcję ludzi bez wnikania w motywy nimi kierujące (wliczając w to ich wiedzę na temat przedmiotu transakcji).

Mylisz się jeśli twierdzisz, że człowiek, który nie wie, na co się godzi, podejmuje dobrowolną decyzję - zarówno, jeśli nie wie co robi, jak również wtedy, jak jest w błędzie co do tego, co robi, o dobrowolności nie ma mowy. Jeśli chcę kupić xyz i nagle okazuje się, że nie wiedziałem, że xyz jest ksyzem, to nie wybrałem ksyza, tylko xyz.

Dlatego dzieci nie powinny mieć pełnego prawa do zawierania transakcji i dlatego jest problem: kiedy ktoś przestaje być dzieckiem.

Poza tym oczywiście dobrowolność transakcji sama w sobie nie czyni transakcji ważną. Nie wolno komuś kupić drugiego człowieka, choćby ten się na bycie sprzedanym zgodził.
 
A

Anonymous

Guest
23HailEris napisał:
Mike Smith napisał:
Mylisz się jeśli twierdzisz, że człowiek, który nie wie, na co się godzi, podejmuje dobrowolną decyzję -

A kiedy masz pewność, że wiesz co kupujesz?

Kiedy jakoś, użytecznie dla mnie (czyli np. mogę przewidzieć na podstawie tego opisu, jak się zachowa), mogę sobie to opisać. Oczywiście nigdy nie będzie tak, że toś będzie miał ostateczną pewność. Tylko, że ona jest potrzebna najwyżej teo- i ontologom.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mike Smith napisał:
Mylisz się jeśli twierdzisz, że człowiek, który nie wie, na co się godzi, podejmuje dobrowolną decyzję - zarówno, jeśli nie wie co robi, jak również wtedy, jak jest w błędzie co do tego, co robi, o dobrowolności nie ma mowy. Jeśli chcę kupić xyz i nagle okazuje się, że nie wiedziałem, że xyz jest ksyzem, to nie wybrałem ksyza, tylko xyz.

Za słownikiem języka polskiego PWN:

dobrowolny
1. «wynikający z wolnej woli»
2. «działający bez przymusu»

Nie ma tu nic o dobrowolny - na bazie pełnej wiedzy.
 

23HailEris

Member
277
10
Mike Smith napisał:
Kiedy jakoś, użytecznie dla mnie (czyli np. mogę przewidzieć na podstawie tego opisu, jak się zachowa), mogę sobie to opisać.
Słusznie. Jak uznasz, że się nie zgadza albo ktoś Cie oszukał i ogólnie nie pasi, to można się np. udać do jakiegoś arbitra żeby to rozstrzygnąć?

Chodzi o coś innego czy tylko o bicie piany?:)
 
A

Anonymous

Guest
tosiabunio napisał:
Mike Smith napisał:
Mylisz się jeśli twierdzisz, że człowiek, który nie wie, na co się godzi, podejmuje dobrowolną decyzję - zarówno, jeśli nie wie co robi, jak również wtedy, jak jest w błędzie co do tego, co robi, o dobrowolności nie ma mowy. Jeśli chcę kupić xyz i nagle okazuje się, że nie wiedziałem, że xyz jest ksyzem, to nie wybrałem ksyza, tylko xyz.

Za słownikiem języka polskiego PWN:

dobrowolny
1. «wynikający z wolnej woli»
2. «działający bez przymusu»

Nie ma tu nic o dobrowolny - na bazie pełnej wiedzy.

I wydaje Ci się ta definicja tak jasna, że możesz wykluczyć, że 9 latek kupujący trotyl, z warunkiem odbioru osobistego albo ciężko żrący kwas dobrowolnie godzi się go kupić? No to się mylisz, bo o ile nie jest do niczego zmuszony, to jednak z treści jego wolnej woli nie wynika, że chce kupić kwas lub trotyl, skoro dla niego kwas lub trotyl to najwyżej dźwięk lub (9 latki czasem potrafią czytać) kilka liter. I można to sprawdzić sprawdzając jego wiedzę o tym, co to jest kwas lub trotyl i wiedzę o świecie, ogólną.

Swoją drogą, sprawdzając wiedzę o świecie libertarian też czasem wątpię, czy wiedzą, co wybierają.

23HailEris napisał:
Mike Smith napisał:
Kiedy jakoś, użytecznie dla mnie (czyli np. mogę przewidzieć na podstawie tego opisu, jak się zachowa), mogę sobie to opisać.
Słusznie. Jak uznasz, że się nie zgadza albo ktoś Cie oszukał i ogólnie nie pasi, to można się np. udać do jakiegoś arbitra żeby to rozstrzygnąć?

Chodzi o coś innego czy tylko o bicie piany?:)

Chodzi o to, że jak 9latka postanowi kupić sobie kucyka, to nie wolno od niej wyegzekwować forsy, chyba, że to się na to opiekun zgodził.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mike Smith napisał:
I wydaje Ci się ta definicja tak jasna, że możesz wykluczyć, że 9 latek kupujący trotyl, z warunkiem odbioru osobistego albo ciężko żrący kwas dobrowolnie godzi się go kupić? No to się mylisz, bo o ile nie jest do niczego zmuszony, to jednak z treści jego wolnej woli nie wynika, że chce kupić kwas lub trotyl, skoro dla niego kwas lub trotyl to najwyżej dźwięk lub (9 latki czasem potrafią czytać) kilka liter. I można to sprawdzić sprawdzając jego wiedzę o tym, co to jest kwas lub trotyl i wiedzę o świecie, ogólną.

To jest jasna definicja. Jeśli transakcja ją spełnia, to jest dobrowolna. Naruszanie dobrowolności transakcji nie jest wolnościowe.

Natomiast konsekwencje transakcji mogą być rozmaite. I nie trzeba uciekać się do wydumanych przykładów, aby to wykazać, że czasem transakcje mogą prowadzić do złych konsekwencji. Chaba każde, nawet te, których strony miały pełną wiedzę.
 
A

Anonymous

Guest
tosiabunio napisał:
Mike Smith napisał:
I wydaje Ci się ta definicja tak jasna, że możesz wykluczyć, że 9 latek kupujący trotyl, z warunkiem odbioru osobistego albo ciężko żrący kwas dobrowolnie godzi się go kupić? No to się mylisz, bo o ile nie jest do niczego zmuszony, to jednak z treści jego wolnej woli nie wynika, że chce kupić kwas lub trotyl, skoro dla niego kwas lub trotyl to najwyżej dźwięk lub (9 latki czasem potrafią czytać) kilka liter. I można to sprawdzić sprawdzając jego wiedzę o tym, co to jest kwas lub trotyl i wiedzę o świecie, ogólną.

To jest jasna definicja.

Tak? To wytłumacz mi, co to jest wolna wola. Znam co najmniej dwa współczesne stanowiska, obydwa do pogodzenia z libertarianizmem, przyjmujące wykluczające się definicje wolnej woli. O jakiej jasności mówisz?

tosiabunio napisał:
Jeśli transakcja ją spełnia, to jest dobrowolna. Naruszanie dobrowolności transakcji nie jest wolnościowe.

Tyle, że nie wiadomo, która transakcja ją spełnia, która nie.

tosiabunio napisał:
Natomiast konsekwencje transakcji mogą być rozmaite. I nie trzeba uciekać się do wydumanych przykładów, aby to wykazać, że czasem transakcje mogą prowadzić do złych konsekwencji. Chaba każde, nawet te, których strony miały pełną wiedzę.

Ale ja nie pisałem o konsekwencjach transakcji. Tylko o tym, że nie każda decyzja musi być pojmowana jako wolna, nawet jeśli nie jest wymuszona z zewnątrz. Możesz mieć oczywiście swoja zdanie na temat tego, czy człowiek jest np. zawsze poczytalny albo samodzielny, ale żeby twoje zdanie obowiązywało innych, to trzeba czegoś więcej niż to, że ty masz jakieś na ten temat zdanie.

Moim zdaniem przeciętny 9 latek nie może podejmować pewnych decyzji. Nie, nie wolno mu. Nie jest do nich zdolny. Umiesz mi udowodnić, że jest inaczej? EDITH: i właśnie dlatego mój przykład nie był wydumany. Był za to wystarczająco abstrakcyjny, żebyś zwrócił uwagę na to, że mowa o fundamentalnej niewiedzy dotyczącej świata takiego dzieciaka, takiej, która uniemożliwia mu podejmowania dobrowolnych decyzji.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Mike Smith napisał:
I wydaje Ci się ta definicja tak jasna, że możesz wykluczyć, że 9 latek kupujący trotyl, z warunkiem odbioru osobistego albo ciężko żrący kwas dobrowolnie godzi się go kupić? No to się mylisz, bo o ile nie jest do niczego zmuszony, to jednak z treści jego wolnej woli nie wynika, że chce kupić kwas lub trotyl, skoro dla niego kwas lub trotyl to najwyżej dźwięk lub (9 latki czasem potrafią czytać) kilka liter. I można to sprawdzić sprawdzając jego wiedzę o tym, co to jest kwas lub trotyl i wiedzę o świecie, ogólną.

Jak kupuję próbkę perfum i nie wiem jak pachną, to transakcja jest niedobrowolna?
 
A

Anonymous

Guest
Shemyazz napisał:
Mike Smith napisał:
I wydaje Ci się ta definicja tak jasna, że możesz wykluczyć, że 9 latek kupujący trotyl, z warunkiem odbioru osobistego albo ciężko żrący kwas dobrowolnie godzi się go kupić? No to się mylisz, bo o ile nie jest do niczego zmuszony, to jednak z treści jego wolnej woli nie wynika, że chce kupić kwas lub trotyl, skoro dla niego kwas lub trotyl to najwyżej dźwięk lub (9 latki czasem potrafią czytać) kilka liter. I można to sprawdzić sprawdzając jego wiedzę o tym, co to jest kwas lub trotyl i wiedzę o świecie, ogólną.

Jak kupuję próbkę perfum i nie wiem jak pachną, to transakcja jest niedobrowolna?

Jak kupujesz próbkę perfum i nie jesteś w stanie jeszcze pojąć, że nie wszystko, co powiedział Ci sprzedawca musi być prawdą, to tak. Albo gdy w ogóle nie rozumiesz, co zrobiłeś, kupując.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Definicja przyjaznego, nowoczesnego państwa wg Orlińskiego:

Przyjazne obywatelowi państwo to państwo drogie w utrzymaniu, bo musi mieć m.in. utrzymywać armię kosztownych (bo za fachową pracę trzeba dobrze płacić) urzędników. Dlatego mnie to akurat nie przeraża, że urzędników przybyło (a od tego zaczęliśmy tę rozmowę). Kiedy urząd powiatowy uruchamia swoją filię w danej gminie, to jest to ułatwienie życia mieszkańcom (bo nie muszą dyrdać do siedziby powiatu). Ale oczywiście wiążą się z tym dodatkowe etaty.
 
A

Anonymous

Guest
Akurat ta definicja jest prawie w porządku - prawie, bo to samo może robić organizacja, która państwem nie jest. I ja bym raczej poprosił tylko, żeby "państwo" Orlińskiego się odpierdoliło i pozwoliło mi żyć w zgodzie z moim "biedapaństwem" lub przynajmniej dłubać w śmieciach swoich. EDITH: każdy freeganin wie dobrze, jak cenne są śmieci bogaczy!
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
OMG, myślałem, że ten Orliński to jakiś ekonomista, co to dobrze wie, że pierdoli, ale woli trzymać z tymi, z którymi opłaca się trzymać. A to zwykły pisarzyna, może nawet czytałem kiedyś jakieś jego opowiadanie.

Edit: A już wiem, pomylił mi się z Witoldem Orłowskim.
 
A

Anonymous

Guest
kawador napisał:
Definicja przyjaznego, nowoczesnego państwa wg Orlińskiego:

Przyjazne obywatelowi państwo to państwo drogie w utrzymaniu, bo musi mieć m.in. utrzymywać armię kosztownych (bo za fachową pracę trzeba dobrze płacić) urzędników. Dlatego mnie to akurat nie przeraża, że urzędników przybyło (a od tego zaczęliśmy tę rozmowę). Kiedy urząd powiatowy uruchamia swoją filię w danej gminie, to jest to ułatwienie życia mieszkańcom (bo nie muszą dyrdać do siedziby powiatu). Ale oczywiście wiążą się z tym dodatkowe etaty.

Powiaty nie uruchamiają swoich fili, niżej w hierarchii jest gmina. Z resztą należy się zastanowić po co obywatele mają uczęszczać do urzędów? By sobie zszargać nerwy?

Szkoda, że na stronie urzędu nie można sobie założyć konta, jak na jakimś serwisie społecznościowym i tak załatwiać sprawy.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Orliński o libertarianizmie:

http://wo.blox.pl/2011/01/Libertarianin ... Komentarzy

Ciekawostka o tym, że Ayn Rand korzystała z pomocy społecznej zainspirowała mnie do napisania zapowiedzianej dawno temu notki o grze „Bioshock”.

Gra jest jawną kpiną z Ayn Rand, jej powieści i poglądów polityczno-filozoficznych. Dzieje się w podwodnym mieście Rapture, które na dnie oceanu założył Andrew Ryan, przemysłowiec, wynalazca i gorący zwolennik libertarianizmu.

(...)

W Rapture przepaść między bogatymi a biednymi rosła więc szybciej niż w zwykłym kapitalizmie, bo zaczęli się różnić nawet biologicznie. Bogatych stać było na kupowanie w Ryan Industries plazmidów pozwalających np. szybciej się poruszać i sprawniej projektować nowe wynalazki.

(...)

Zgodnie z filozofią libertariańską, w Rapture nie było policji próbującej zapewnić powszechne bezpieczeństwo. Każdy za to miał prawo być dowolnie uzbrojony. Stąd popularność genetycznych modyfikacji pozwalających na przykład na automatyczne rażenie prądem wrogów próbujących nas podejść od tyłu.

(...)

Libertarianin powie: po co mi publiczna służba zdrowia, skoro i tak wszystko sobie leczę na własny koszt. Ja mu powiem: jeśli dotąd miałeś tylko takie zdrowotne problemy, które może udźwignąć złota czy platynowa karta kredytowa, to masz farta. Ale rak może się przydarzyć każdemu. A tutaj terapie bardzo szybko lecą w kwoty siedmiocyfrowe.

Człowiek przekonany, że nigdy nie będzie miał raka, to idiota. Zwłaszcza, jeśli przy tym pali dwie paczki dziennie. Jak Ayn Rand. U której wykryto raka płuc, ale skutecznie uleczono - m.in. dzięki temu, że stała właśnie takim pasożytem, jakich opluwała w swoich książkach.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Tak, to taki świeży wynalazek etatystów. Ayn Rand płaciła ichniejszy ZUS i na starość w chorobie korzystała. I to ma niby być ostateczny cios w wolny rynek.

Akurat w tej kwestii się zgadzam z AR - dopóki kradną mi kasę w podatkach i zusach, nie mam żadnych, najmniejszych skrupułów odzyskiwania tego przy każdej możliwej okazji. Korzystam z państwowych przedsiębiorstw, dotacji, subwencji, etc. zresztą jak tego uniknąć. Dlaczego też płacić podatki, a potem sobie wszystko fundować jeszcze prywatnie?
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Skąd pomysł, że Bioshock jest kpiną z libertarianizmu? Andrew Ryan był trochę wzorowany na Ayn Rand i to wszystko, w ogóle obiektywizm i libertarianizm to dwie różne rzeczy, po prostu libertarianizm czerpie z obiektywizmu co nieco.
W Rapture nie nazywano pasożytami najuboższych, pasożyt jak sama nazwa wskazuje to ten, który chce żyć na koszt innych, taki, który uważa, że "mu się należy".

W ogóle wiedza Orlińskiego o libertarianizmie jest porażająca. No i czy człowiek przymuszany do pomagania innym to nadal altruista? Żenada.
 
Do góry Bottom