- Moderator
- #1
- 3 591
- 1 504
Widmo Pinosia krąży na Forum wywołując skrajne opinie Lepiej czy gorzej że był?
Poczytaj sobie jakie faktyczne katastrofy miały miejsce w państwach latynoamerykańskich, gdzie dopuściło się do rewolucji komunistycznej. Nie tylko mordowano każdego "burżuja" (czyli ich ideologicznego lub politycznego przeciwnika) ale także konkurencyjnych komunistów i rdzenną ludność Ameryki (o czym prawie w ogóle się nie mówi). Mordowanie Indian przez komunistów wynikało z takiej samej niechęci, jaką darzyli europejscy komuniści np. Cyganów. Wynikała ona z tego, że te grupy społeczne za nic w świecie nie chciały się podporządkować nowemu, centralnemu porządkowi - one po prostu nie chciały się w ogóle podporządkowywać władzy. Indianie darzą wielką niechęcią Białych (a przynajmniej Białych, zamieszkujących ich kontynent - za co to każdy chyba wie) i niezależnie od ustroju nie chcą się im podporządkowywać. Mają swoje tradycje, swoje obyczaje i żyją swoim życiem, ignorując całe otoczenie. Tym sposobem uniemożliwiali rozprzestrzenienia "równości społecznej" i sprowadzenia wszystkich jednostek do szarej, bezbarwnej masy, którą łatwo ugniatać. To bardzo nie podobało się komunistom dlatego zaczęli ich wycinać przy każdej możliwej okazji (żeby była jasność - nie próbuję tutaj wmówić, że miała miejsce jakaś zaplanowana akcja eksterminacji tej ludnośći - Nie, nic takiego nie miało miejsca. Po prostu zajmowano się tępieniem tej ludności jak była tylko jakaś okazja z racji na niechęć w stosunku do nich podyktowaną wyżej wymienionymi przeze mnie czynnikami).
Ekipa Pinocheta w ogóle nie zajmowała się takimi bestialskimi sprawami, jakimi zajmowali się komuniści. Zaczęli po prostu robić to, co każdy normalny człowiek zacząłby robić w takiej sytuacji - bronić się przed agresorem. Jeśli ktoś nie dostrzega różnicy pomiędzy obroną, a atakiem, to powinien się głęboko zastanowić.
Tak w ogóle śmieszy mnie opowiadanie "o złym i okrutnym Pinochecie" przez osoby siedzące sobie wygodnie w Europie, nie znające w ogóle klimatu Ameryki Południowej. Otóż Ameryka Południowa to nie Europa. To w większej mierze trzeci świat. Wiele spraw jest tam po prostu dzikich i niebezpiecznych. Latynoamerykańscy rewolucjoniści komunistyczni to niewyobrażalna dzicz, która strzelała do wszystkiego, co się rusza, a co nie ma przy sobie czerwonej ściery by nią pomachać. Jak oni szli robić rewolucję to szli ją robić - nic nie mogło stanąć im na przeszkodzie - nic nawet nie mogło móc stanąć! Często stosowano (np. w Boliwii) takie metody: szła hołota do miasta przez wsie - wszyscy napotkani po drodze ludzie we wszelakich wioskach byli "proszeni" do przyłączenia się do ich akcji. Jeśli ten ktoś nie chciał się przyłączyć to zostawał zamordowany. Tak też działo się z chłopami, którzy woleli zostać na swojej wiosce, zamist "walczyć o lepszy świat". Nie inaczej działo się z Indianami, żyjącymi gdzieś na dzikich peryferiach, którzy mieli tego pecha zostać niepominiętym przez pochód czerwonych.
W Chile ta otoczka rewolucjonistyczna była znacznie mniej dojrzała ale mogło to czekać ten kraj w niedalekiej przyszłości. I z tego właśnie doskonale zdawał sobie Pinochet sprawę. Zdawano sobie też sprawę z metod, jakie stosowali latynoamerykańscy komuniści, z ich sposobu działania, no i przede wszystkim z samych następstw wprowadzenia komunizmu. Wiadome było to, że nie ma się co cackać z tym bydłem bo mogą się już nigdy nie obudzić - ich rodziny także, podobnie jak i setki innych, niewinnych ludzi. W tym momencie postąpili bohatersko - postanowili się przeciwstawić nadchodzącej katastrofie i mordom. Zaczęli w obronie własnej i innych zabijać ludzi, stanowiących wówczas poważne zagrożenie dla mieszkańców Chile. To oczywiste, że każde działanie wojenne niesie ze sobą różne okrucieństwa - dlatego należy ich unikać. W tym wypadku jednak nie było wyjścia bo agresor już zaczął działać.
Warto także nadmienić, że Pinochet nie zabijał wszystkich wrogów, jak leci. Nie zabijano ludzi, popierających komunistów - zabijano samych działaczy komunistycznych (oczywiście incydenty zabicia innych osób były - jednakże są one nieuniknione w każdej wojnie - różni są żołnierze wykonujący rozkazy - niemniej jednak to nie były celowe działania i takie przypadki znane są tylko z 3 i o nich w kółko się mówi jak temat tyczy Pinocheta). Pinochet oszczędził także inteligencję, jawnie wspierającą komunistów - ta inteligencja po zwycięstwie Pinocheta uciekła (częsciowo została wygnana) do Europy - stąd bierze się też ta propaganda o "okrucieństwach Pinocheta". Ci ludzie po prostu zaczęli opowiadać na temat sytuacji w swoim kraju rzeczy nie mające nic wspólnego z faktami. Chcieli się jakoś odegrać na osobie, która zdeptała ich młodzieńcze ideały, a Europa głupia wierzyła w każde słowo.
Porównywanie Pinocheta, który ocalił istnienie wielu istot, nie dopuścił do powstania systemu totalitarnego w swoim kraju i walczył o wolność do zbrodniarza jest przejawem wybitnej ignorancji.
Hasta la victoria siempre General Augusto José Ramón Pinochet Ugarte!
Jak komuchy odpierdalają to to ewidentne okrucieństwo, ale jak prawicowcy to już propaganda i kłamstwo.
kawador napisał:Mnie akurat jebie prawacka propaganda.
tragedia polega na tym, że zawsze za mało komunistów wybijano
Ci, którzy wierzą, że generał Pinochet był wyjątkiem od tej reguły, ponieważ jego reżim odniósł sukces ekonomiczny, odkrywają teraz — wraz z ujawnianiem morderstw i tortur, sekretnych kont i milionów dolarów wyprowadzonych za granicę — że chilijski dyktator, jak każdy jego południowoamerykański odpowiednik, był mordercą i złodziejem.
Premislaus napisał:Vargas Llosa to świetny pisarz i klasyczny liberał.
mi zupełnie wystarczy że zamiast oddać zajebane przez allende kopalnie miedzi, stworzył z nich państwowe przedsiębiorstwo...