Atlas Shrugged Part I, II and III

A

Anonymous

Guest
Chętnie zobaczę ten film :). Mam nadzieje, że będzie on miał wolnościowe przesłanie.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Dało mi to bodziec do sięgnięcia po książkę. Po krótkim "Hymnie" nagle taka cegła.
 
D

Deleted member 427

Guest
Czy to prawda, że "Atlas" to ulubiona książka scjentologów? Słyszałem, że ma taką łatkę.
 

s00lis

Member
211
5
Książki do końca nie przeczytałem, nie wytrzymałem na 100 stron przed końcem, ale news i tak świetny. Takich filmów przydałoby się więcej, chociaż wydaje mi się, że widownia i tak to zmieli wraz z popcornem i po paru dniach zapomni. Wszak to tylko kolejny film, kolejna wizja fantastyczna. Do tego ten trailer nastawia mnie trochę sceptycznie. W wartkiej akcji raczej nie będzie miejsca na przydługie ideologiczne monologi bohaterów powieści, które mogą być niestrawne dla dzisiejszego konsumenta popkultury. Cóż, jaka grupa docelowa, taki film, ale może za wcześnie oceniam.

PS: Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Dagny Taggart. Aktorka ją grająca jest zbyt delikatna i subtelna. Nie podoba mi się.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Moda na sukces też nie ma akcji a ludzie oglądają.
Obejrzałem trailer drugi raz i chyba popsułem sobie niespodziankę. Dobrze, że to ponoć tylko pierwsza część z trzech.
Trochę szkoda, że przenieśli akcję do współczesności.
A dla Polaków to i tak będzie science-fiction - prywatne koleje? wtf xD
 

s00lis

Member
211
5
Jeśli będą to 3 części to i tak nieźle. Mimo to zastanawiam się, jak uda im się upchnąć to całe bogactwo powieści w parę godzin filmu. O wiele bardziej ucieszyłbym się, gdyby za adaptacje wzięłoby się HBO i zrobiło serial na miarę The Wire. Pobożne to życzenia, ale pomysł wcale niegłupi. Mamy teraz prawdziwe zatrzęsienie seriali, a powieść Rand mocno zyskałaby w takiej formie narracyjnej w stosunku do krótkiej produkcji filmowej.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Przy okazji napalania się na film, na który mam zamiar się wybrać, znalazłem fajny fragment o Ayn Rand.

Stefan Sękowski na swoim blogu we wpisie: Ayn Rand – kino zbuntowane napisał:
...Zgromadziła wokół siebie spore środowisko wyznawców (określenie „zwolennicy” nie oddaje w tym przypadku atencji, jaką darzyli ją ci ludzie), dla których wydawała nie tylko nieliczne książki, ale także pismo „The Objectivist Newsletter” (później „The Objectivist” i „The Ayn Rand Letter”), w którym wykładała swoją filozofię, nazwaną przez siebie obiektywizmem. Skrajnie racjonalistyczna i indywidualistyczna idea zakładała apoteozę rozumu i egoizmu, a także radykalne odcięcie się od wszelkiej religii.

Paradoksem jest jednak, że głosząc tego typu poglądy Rand stworzyła wokół siebie sektę bezkrytycznych wyznawców. Arbitralnie przyłączała bądź odrzucała z niej kolejne osoby. Ci często zagubieni ludzie widzieli w ekscentrycznej pisarce z nietypowym image (rozpoznawalna fryzura, nieodłączna fifka i silnie „zrusycyzowana” angielska wymowa) „największego filozofa po Arystotelesie, albo nawet i równego mu” i wyrocznię w najbardziej osobistych, życiowych sprawach.

Co ciekawe, Rand sama nie trzymała się głoszonych przez siebie zasad. W pisanych przez nią powieściach można odnaleźć bardzo dziwaczną wizję miłości. To nie tyle przewartościowanie drugiej osoby, co pochwała wyznawanych przez nią wartości stanowi sedno uczucia. Bohaterka „Atlasa zbuntowanego” Dagny Taggart zmienia więc facetów, gdy na horyzoncie pojawia się kolejny samiec alfa – a jej zdradzeni kochankowie rozumieją i akceptują jej decyzję. Tak też miało być w życiu samej Rand, która wspólnie ze swoim kochankiem Nathanielem Brandenem zażądali od swoich małżonków, by tolerowali ich cotygodniowe schadzki. O sekciarskim charakterze środowiska Rand świadczy fakt, iż zarówno mąż autorki „Hymnu”, jak i żona jej współpracownika, się na to zgodzili!

Problem pojawił się jednak, gdy Branden po kilku latach pożycia ze starszą od siebie kobietą znalazł nowy, młodszy obiekt westchnień. Gdy Rand dowiedziała się o jego romansie, wpadła w furię – zerwała z nim wszystkie kontakty i ogłosiła odstępcą, co swoją drogą doprowadziło do „schizmy” w środowisku...

Czyli wszystko należy zaczynać od założenia sekty ;)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
A ja już jestem prawie w 2/3. Najlepsze są sceny z tymi socjalistami, ale co ciekawe ani razu nie padło słowo socjalizm, komunizm czy liberalizm, kilka razy tylko "demokratyczny" za to mnóstwo różnych odmian słowa "społeczeństwo" a później dochodzą "grabieżcy". Pod względem terminologii jest perfekcyjnie, żadnych skaz i możliwości przeinaczenia. Pod względem ideologii, niestety patenty są uznawane za dobre i państwo minimum z wojskiem.
 

Bart Es

Member
80
6
Jakiś czas temu na podstawie tego trailera, obsady i całej ekipy zajmującej się tym filmem stwierdziłem, że z tego musi wyjść chujnia i niestety chyba się nie pomyliłem. Dziś była amerykańska premiera i dotychczasowe recenzje są tragiczne. Choćby poniższe dwa przytocze:

"Part one of a trilogy that may never see completion, this hasty, low-budget adaptation would have Ayn Rand spinning in her grave." Peter Debruge, Variety

"Let's say you know the novel, you agree with Ayn Rand, you're an objectivist or a libertarian, and you've been waiting eagerly for this movie. Man, are you going to get a letdown." Roger Ebert, Chicago Sun-Times
 

Cokeman

Active Member
768
120
Film nawet spoko ale Książka lepsza. Pominięto sporo ciekawych lewackich dialogów i tekstów typu "nigdy nie zarobiłam pieniędzy". Wątek młodzienczy Dagny i Frisco pominięty. W ogóle za mało tego Francisco jest. Mogło być mniej przebitek na krajobrac a więcej dialogów. Dla kogoś kto nie czytał i nie wie o co chodzi jest to zbyt chaotyczne.

A teraz najważniejsza rzecz - przedsiębiorcy kontra państwo. WTF?!?
Jim Taggart jest jakims cwelem i ma po poprostu kumpli w D.C. Ci kumple to zadni prywaciarze tylko banda rządowych idiotów którzy głoszą jakiś komunizm, ale nie wiadomo po co? No właśnie po co? Żeby jeszcze chociaż oburzonych pokazali, jakiś związkowców. Ale nie, my mamy bande idiotow w garniakach ktorym sie nagle komunizmu zachcialo. Brakuje nadawcy(korporacje) i adresata(ciemny lud). Korporacje są czyste bo mimo ze to spolki akcyjne to jakis manager ma wizje i postepuje jak wlasciciel. No to moze by Rand i reszta obiektywistow sie zdecydowala czy mamy tam wlasnosc gdzie jest jakis wlasciciel zarzadca czy tez nie. Jesli mamy wlasnosc to po co pozostali akcjonariusze i gdzie sa rady nadzorcze? Oczywiscie jest Orren Boyle jako korporacyjna gnida ktora lobbuje w rzadzie by zniszczyc konkurentow ale to jakis wyjatek.
I te hasla o wyrownywaniu gospodarki. Helloł. Leninizm sie skonczyl, teraz pora na keynesizm co Rand przegapila i teraz gospodarke sie STYMULUJE. Gdzie lobby bankierskie? Motoryzacyjne?
Trudno. Żądam za wiele ale wiem. To jest tylko adaptacja. Zostawmy te adaptacje fanom Atlasa ale ten film nie odniesie takiego sukcesu jak ksiazka. Randysci mogliby napisac i nakrecic cos zupelnie nowego nawet zapozyczajac pewne teksty moralizatorskie z Atlasa. Ale oni tak bardzo są zaślepieni w swoją boginię i jej prawa autorskie, że tego nie ruszą. A szkoda.
 
D

Deleted member 427

Guest
Bioshock to podobno taka lewacka antyutopia na wolnościową oazę gdzieś z dala od władzy państwa. Z ukrytym bałwochwalczym przekazem - o tym, jak to dobrze, że mamy regulacje, które chronią nas przed złem i złymi ludźmi.

E tam zaraz lewacka. Bioshock po prostu pokazuje przeregulowaną prywatną oazę, gdzie kompletnie nieżyciowe pomysły jej twórcy w końcu obróciły się przeciwko niemu. W jednym z nagrań rozrzuconych po bazie można się dowiedzieć, że koleś chciał, aby jego dzieło stało się biblijnym rajem na Ziemi, co już pokazuje, że był pojebem - i gdyby został premierem jakiegoś państwa, to katastrofa dotknęłaby miliony ludzi, a tak oberwała tylko sekta złożona z kilku tysięcy mieszkańców podwodnej metropolii. To nie wszystko. Aby utrzymać swoją utopię w sekrecie jej twórca popełnił jeden katastrofalny błąd - ustalił prawo: wszelkie kontakty z resztą świata zostały zabronione. Zakaz ten sprawił, że wyjątkowo opłacalny stał się przemyt, to natomiast doprowadziło do utworzenia czarnego rynku. Kontrolę nad nim sprawował niejaki Frank Fontaine, który w przeciwieństwie do założyciela miasta chciał władzy tylko dla siebie - no i zaczęła się wojna. Winę od samego początku ponosił zatem sam ojciec-założyciel, który po pierwsze, był pojebem-fantastą, a po drugie, wprowadził protekcjonizm i zakaz wolnego handlu ze światem zewnętrznym, co szybko obróciło się przeciwko niemu. Dla świadomego gracza niewiele w tym lewactwa - raczej twarde stąpanie po ziemi i trzeźwa ocena sytuacji.
 

Kimono

Active Member
163
30
Być może masz rację. Opis taki pamiętam z bloga pewnego pana z Wyborczej, co to się tą grą w takich słowach właśnie zachwycał. I pierwotnie miałem tutaj ten tekst po prostu wkleić, ale dziś już nie udało mi się znaleźć. A sam z gier znam niestety tylko karciane.
 
Do góry Bottom